Kollo

Kollo
Mężczyzna

Ulubione produkty

Chcę mieć

Tom Ford Tobacco Vanille Woda perfumowana spray 30ml
CHANEL Allure Homme Sport Cologne Woda toaletowa spray 50ml
Calvin Klein Euphoria Men Amber Gold Woda perfumowana spray 100ml
CHANEL Allure Homme Édition Blanche Woda perfumowana spray 50ml
Paco Rabanne 1 Million Prive Woda perfumowana spray 50ml
Yves Saint Laurent Opium pour Homme Woda perfumowana spray 50ml
Bulgari Man In Black Essence Woda perfumowana spray 100ml
Burberry Touch for Men Woda toaletowa spray 50ml
Paloma Picasso Minotaure Woda toaletowa spray 75ml
Tommy Hilfiger Tommy Citrus Brights Woda toaletowa spray 100ml
Momo Design Black Woda perfumowana spray 100ml
Yves Saint Laurent La Nuit de L'Homme L'Intense Woda perfumowana spray 60ml
Laura Biagiotti Roma Uomo Woda toaletowa spray 75ml
Ermenegildo Zegna Uomo Woda toaletowa spray 50ml
Christian Dior Dune pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Davidoff Horizon Woda toaletowa spray 75ml
Lanvin Avant Garde Woda toaletowa spray 30ml
Moschino Uomo? Woda toaletowa spray 75ml
Masaki Matsushima Aqua Mat; Homme Woda toaletowa spray 80ml
Jean Paul Gaultier Kokorico Woda toaletowa spray 50ml
Mont Blanc Presence Woda toaletowa spray 50ml
Giorgio Armani Acqua di Gio Profumo Perfumy spray 75ml
Ermenegildo Zegna Z Energy Woda toaletowa spray 100ml
Valentino Uomo Woda toaletowa spray 50ml
Cartier Declaration L'Eau Woda toaletowa spray 50ml
Cartier Pasha Woda toaletowa spray 50ml
Gucci pour Homme II Woda toaletowa spray 100ml
Givenchy Xeryus Rouge Woda toaletowa spray 50ml
Calvin Klein Man Woda toaletowa spray 100ml
Christian Dior Fahrenheit Aqua Woda toaletowa spray 75ml
Christian Dior Dior Homme Intense Woda perfumowana spray 50ml
Guerlain L'Instant de Guerlain pour Homme Woda toaletowa spray 75ml
CHANEL Egoiste Woda toaletowa spray 50ml

Używam

Dolce&Gabbana Light Blue Eau Intense Pour Homme Woda perfumowana spray 50ml
Montale Honey Aoud Woda perfumowana spray 100ml
Cartier Pasha de Cartier Parfum Woda perfumowana spray 50ml
Mancera Red Tobacco Woda perfumowana spray 120ml
Giorgio Armani Acqua Di Gio Pour Homme Eau de Parfum Woda perfumowana spray 75ml
Eight & Bob Cap D'Antibes Woda perfumowana spray 20ml
Eight & Bob Egypt Woda perfumowana spray 20ml
Issey Miyake L'Eau d'Issey Pour Homme Fraiche Woda toaletowa spray 100ml
Thierry Mugler A*Men Pure Malt Woda toaletowa spray 100ml
Tom Ford Grey Vetiver Woda perfumowana spray 100ml
Christian Dior Eau Sauvage Cologne Woda toaletowa spray 100ml
Calvin Klein Eternity for Men Woda toaletowa spray 100ml
Guerlain L'Instant de Guerlain pour Homme Woda perfumowana spray 100ml
Calvin Klein Obsession for Men Woda toaletowa spray 125ml
Guerlain L'Homme Ideal Woda toaletowa spray 50ml
Tom Ford Noir Eau de Toilette Woda toaletowa spray 100ml
Lalique White Woda toaletowa spray 75ml
Terre d'Hermès Eau Tres Fraiche Woda toaletowa spray 75ml
Thierry Mugler Cologne Woda toaletowa spray 100ml
Bulgari MAN In Black Woda perfumowana spray 100ml
Davidoff Cool Water Woda toaletowa spray 75ml
Salvatore Ferragamo F by Ferragamo pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Christian Dior Homme Cologne 2013 Woda kolońska spray 75ml
Loewe 7 Natural Woda toaletowa spray 50ml
Carolina Herrera CH Men Privée Woda toaletowa spray 100ml
Yves Saint Laurent Opium pour Homme Woda toaletowa spray 50ml
Thierry Mugler A*Men Pure Tonka Woda toaletowa spray 100ml
Terre d'Hermès Woda perfumowana spray 75ml
Valentino Uomo Intense Woda perfumowana spray 100ml
Issey Miyake L'Eau d'Issey Pour Homme Yuzu Woda toaletowa spray 75ml
Issey Miyake L'Eau d'Issey Pour Homme Sport Woda toaletowa spray 50ml
Ralph Lauren Polo Explorer Woda toaletowa miniatura flakon 7ml
Bulgari Man Black Orient Woda perfumowana spray 60ml
Thierry Mugler A*Men Pure Havane Woda toaletowa spray 100ml
Hugo Boss HUGO Element Woda toaletowa spray 60ml
Bentley for Men Intense Woda perfumowana spray 100ml
Bulgari Aqua pour Homme Marine Woda toaletowa spray 50ml
Moschino Forever Woda toaletowa spray 30ml
Tommy Hilfiger TH Bold Woda toaletowa spray 30ml
Laura Biagiotti Essenza di Roma Uomo Woda toaletowa spray 75ml
David Beckham Instinct Woda toaletowa spray 30ml
Versace Medusa pour Homme Woda toaletowa spray 30ml
Kenzo pour Homme Woda toaletowa spray 50ml
Ermenegildo Zegna Essenza di Zegna Woda toaletowa spray 100ml
Lalique pour Homme Equus Woda perfumowana spray 75ml
Bulgari MAN Woda toaletowa spray 60ml
Dolce&Gabbana The One for Men Woda toaletowa spray 50ml
Dolce&Gabbana Light Blue Pour Homme Woda toaletowa spray 75ml
Givenchy pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Azzaro Chrome Woda toaletowa spray 30ml
Yves Saint Laurent L'Homme Woda toaletowa spray 100ml
Hugo Boss HUGO XY Woda toaletowa spray 100ml
Hugo Boss BOSS in Motion Woda toaletowa spray 90ml
Truth Calvin Klein Men Woda toaletowa spray 50ml
Calvin Klein Euphoria Men Woda toaletowa spray 100ml
Calvin Klein Contradiction for Men Woda toaletowa spray 50ml
Trussardi Uomo 2011 Woda toaletowa spray 30ml
David Beckham Homme Woda toaletowa spray 30ml
Lacoste Essential Woda toaletowa spray 75ml
Giorgio Armani Acqua Di Gio Pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Ermenegildo Zegna Zeta di Zegna Woda toaletowa spray 100ml
Kenzo Jungle pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Burberry London for Men Woda toaletowa spray 50ml

Nie dla mnie

Joop! Homme Woda toaletowa spray 75ml
Versace Eros Woda toaletowa spray 100ml
Versace Pour Homme Dylan Blue Woda toaletowa spray 100ml
Kenzo Homme Eau de Parfum Woda perfumowana spray 100ml
Thierry Mugler A*Men Woda toaletowa spray gumowa obudowa 100ml
Christian Dior Sauvage Woda toaletowa spray 100ml
Alfred Dunhill Dunhill Woda toaletowa spray 75ml
Paco Rabanne Invictus Woda toaletowa spray 100ml
Paco Rabanne 1 Million Woda toaletowa spray 100ml
Calvin Klein CK Be Woda toaletowa spray 100ml
Calvin Klein CK One Woda toaletowa spray 100ml
Prada Amber pour Homme Woda toaletowa spray 100ml
Yves Saint Laurent Body Kouros Woda toaletowa spray 100ml
Versace The Dreamer Woda toaletowa spray 100ml

Napisane opinie

Fantastyczny i apetyczny zapach o różnych obliczach. Ma w sobie coś, czego nie mają inne. Muszę przyznać, że powoli przekonuję się do Mugler'a, choć nie jest to łatwa droga. Ale wiem, że warto dać szansę tej serii. Klasyk zrobił na mnie, mówiąc delikatnie, dziwne wrażenie. Pasjonaci na forach twierdzą, że w tym zapachu coś jest i odpychające, pierwsze wrażenie może przerodzić się w zauroczenie. Tak więc, wąchałem sobie w perfumerii różne wersje A*Men'a i trafiłem na ten cudowny zapach Pure Havane, który spontanicznie kupiłem. Wspaniały, słodki, ciężki, spożywczy i otulający aromat z dobrymi parametrami. Jest to wersja zdecydowanie mniej kontrowersyjna i bezpieczniejsza niż klasyk. Niektórzy twierdzą, że nie ma tu w ogóle tytoniu, którego oczekiwali. Odniosę się do tego, jako były (na szczęście) koneser wyrobów tytoniowych. Te nuty są na pierwszym planie jedynie w fazie otwarcia i odrobinę wyczuwalne na etapie środka. Początek to woń drobno zmielonej tabaki z nutą wiśniowo-jabłkową. Następnie zapach przypomina smak cygara o aromacie waniliowo-czekoladowym. Po jakichś trzech godzinach, czuje się jakby praliny na mlecznej czekoladzie z toffi i nadzieniem kakaowo-waniliowym. Coś wspaniałego. W składzie wyczuwalny ponadto miód, paczula, labdanum i bursztyn. Od początku do końca czuć charakterystyczny dla Mugler'a klimat. Nawet w ciemno można stwierdzić, że to jakiś A*Men. Kompozycja oczywiście dopracowana i solidna, na żadnym etapie zapach nie robi się tandetny, czy tani. Woda nie ma nic wspólnego z klasyką. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, którzy lubią perfumy charakterystyczne i niebanalne. Woda nadaje się do użytku tylko jesienią i zimą. Trwałość i projekcja na co najmniej dobrym poziomie, choć nie tak dobra, jak w klasyku. Zapach czuję 7-8 godzin. Jest średni ogon, aromat większość czasu jest wyczuwalny w otoczeniu, choć nie narzuca się. To idealna woda dla kogoś, kto szuka bezpiecznego Mugler'a. Polecam, zapach jest po prostu pyszny.

Niewątpliwie przyjemny, taktowny i dość delikatny zapach. Woda jest laureatem jakiejś nagrody branżowej, bodajże z roku 2001. Aromat lekki, czysty i nieco świeży. Ma charakter drzewny, kwiatowy, odrobinę pudrowy i po dłuższym czasie kremowy. W dużym stopniu jest to woń fiołkowo-mydlana. Zapach nie wiele ewoluuje i przebiega prostolinijnie, zachowując od początku do końca ten sam, niezmieniony klimat. Wyczuwalny fiołek, bylica, mandarynka, pieprz, cedr, gałka muszkatołowa, tonka, wetyweria i piżmo. Aromat nie jest lepszą lub gorszą kopią czegoś innego. To kompozycja co prawda prosta, ale stworzona według własnej koncepcji. Mimo oryginalności, zapach jest bezpieczny i gustowny. Woń nie jest typowo samcza. Pasuje raczej dla spokojnych, ułożonych i dojrzałych mężczyzn. Idealny zapach codzienny, ale do schludnego i przyzwoitego ubrania w stylu casual. Odrobina elegancji pozwala też na użycie wody przed wyjściem na specjalne okazje i służbowe spotkania. Zapach idealny na wiosnę i słoneczną jesień. Sprawdzi się też dobrze podczas ciepłych wieczorów. Dość dobra, około siedmiogodzinna trwałość. Projekcja początkowo średnia, później umiarkowana. Burberry Touch to trochę taka zapomniana i niedoceniana perełka. Może kiedyś trafi do mojej kolekcji. Polecam.

Elegancja w świeżej i dojrzałej odsłonie. Czuć, że to odświeżona, rześka i lżejsza wariacja klasyka, choć oba zapachy dość znacznie się różnią, szczególnie początkowo. Nie jest to żaden następca protoplasty, tylko wersja na cieplejszą porę. Eau Tres Fraiche to zapach wyraźnie wodny, chłodny, mniej przyprawowy i z bardziej wyrazistymi cytrusami na początku. Jest też mniej męski od pierwowzoru. Nie ma tu charakterystycznej dla klasyka świdrującej, ostrej nuty. W składzie pomarańcza, cytrusy, nuty wodne, geranium, drzewo, paczula i cedr. Oczywiście jest to niebanalnie i dobrze skomponowany, wysokich lotów zapach. W sumie Hermes rzadko kiedy zawodzi. Woń ewoluuje wyraźnie i im dłużej, tym bardziej zaczyna przypominać klasyka. Dla mnie Eau Tres Fraiche kojarzy się jakby z mieszanką klasycznego Terre, Issey Miyake L'Eau d'Issey, Declaration Cologne Cartier'a i męskiego mydełka. Zapach wydaje się być stworzony dla eleganckiego, dojrzałego mężczyzny, który poszukuje coś świeżego, ale nieinfantylnego i nie typowo młodzieżowego. To dobra propozycja na wiosnę i lato. Zapach idealny wręcz na ciepłe wieczory. Trwałość i projekcja, jak przystało na świeżaka, jest mniejsza niż w przypadku klasyka. Zapach czuć jakieś 7 godzin i w połowie tego czasu robi się już blisko-skórny. Testowałem próbkę wody i rozważam zakup. Polecam i zachęcam do zapoznania się z tym klasowym zapachem.

Dostałem próbkę wody przy okazji innych zakupów i zrobiła na mnie dobre wrażenie. Rozważam nawet jej zakup. Znikoma popularność perfum w kraju to spory atut dla kogoś, kto nie chce pachnieć jak większość. Zapach naprawdę ze swoim własnym, choć zrównoważonym i ułożonym charakterem. Jest wysmakowany i gustowny. Nie wyczuwa się inspiracji innymi, popularnymi kompozycjami. Z tego co się orientuję, firma jest głównie producentem akcesoriów motocyklowych. Woda faktycznie wydaje się być stworzona jakby dla pasjonata szybkich motocykli, który bywa tu i tam. Woń autentycznie kojarzy się z Włochem w skórzanym kombinezonie i kasku na jakimś ścigaczu Ducati. Zapach utrzymany jest we włoskim stylu, ale nie klasycznym, tylko nowoczesnym i luźnym. Czuć cytrusy i inne owoce, akcenty korzenne i drzewne oraz piżmo. Aromat trochę świeży, ale nie specjalnie lekki. Jest bardzo przyjemny i taktowny, choć występuje delikatnie chemiczna nuta. Zapach przebiega prostolinijnie i nie wiele się zmienia. Absolutnie nie ma żadnych skojarzeń typu unisex. Woń wyjątkowo męska, seksowna i może pociągać kobiety. Perfumy zdecydowanie dla aktywnych mężczyzn w różnym wieku. To propozycja dla kogoś, kto bywa ciągle w ruchu i nie lubi monotonii, jak praca biurowa itp. Woda przypadnie do gustu też osobom lubiącym sport i wszelką aktywność fizyczną. Zapach nie jest typowo świeży ani słodki. Dla mnie idealny na wiosnę i jesień, ale może być też całoroczny. Do trwałość nie mam zastrzeżeń. Woń czuć około 8 godzin przy dobrej, choć nienatarczywej projekcji. Oceniam na naciągane 5 gwiazdek, bo lubię ten styl. Jestem zdecydowanie na tak i polecam wodę.

Faktycznie, jak nazwa wskazuje, zapach czysty, spokojny i radosny. Jest przyjemny, świeży, soczysty, lekki, cytrusowy, odrobinę wodny i dość naturalny. Nie czuć typowo chemicznych akcentów. Nie brak odrobiny owocowej słodyczy. Woń może przypominać jakieś pomarańczowe cukierki. Aromat bardzo bezpieczny, wręcz nie może się nie podobać. Czuć różne cytrusy, zielone rośliny, nuty morskie, kwiaty, drzewo gwajakowe, piżmo, cyprys i cedr. Jest odrobina głębi, woń zmienia się w czasie. Niewątpliwie zapach skomponowany według jakiejś własnej koncepcji. Prawdopodobnie w czasie premiery nie była to kopia czegoś innego. Zapach do dziś jest dość oryginalny, choć prosty i niewyrafinowany, ale takie było właśnie założenie twórcy. Ten aromat ma pozytywnie nastrajać podczas ciepłych dni i rzeczywiście tak działa. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku do użytku codziennego i luźnego, swobodnego ubrania. Woda idealna na ciepłą wiosnę i lato. Sprawdzałem ją jedynie na nadgarstku w perfumerii i nie wiem czy była to woda toaletowa czy kolońska. Zapach rzeczywiście nie jest zbyt trwały. Z tego co twierdzą inni, wyczuwalny jest góra 4-5 godzin i to blisko skóry. Czyli dostarcza głównie przyjemności samemu użytkownikowi. Ponoć woda ma wielu wiernych, wieloletnich użytkowników. Nie planuję zakupu, ale warto było poznać ten zapach.

Wyraźnie bardziej intensywna i bardziej skoncentrowana wersja klasyka. Czuć, że to ta sama linia. Jak ktoś lubi pierwowzór to polubi też Intense. Ja lubię i mógłbym używać tę wersję. Zapach oprócz większego skoncentrowania jest bardziej suchy i wyraźnie syntetyczny. Klasyk jest jednak zapachem naturalnym i typowym. Intense to też woń bardziej cytrusowa i mniej wodna. W składzie grejpfrut, mandarynka, jałowiec, nuty morskie, ambra i piżmo. Trochę bardziej uboga w składki kompozycja. Aromat nie wiele ewoluuje i jest dość płaski. Generalnie zapach bardzo świeży, świdrujący i sportowy. Dość męski i seksowny. Woda zdecydowanie do użytku w ciepłe lato. Idealna dla młodych, ale może też przypaść do gustu dojrzałym mężczyznom. Raczej do luźnego i sportowego ubioru. Pasuje do użytku codziennego, lub na swobodne wyjścia. Trwałość i projekcja na mnie odrobinę lepsza, niż w przypadku klasyka. Zapach czuję około 8 godzin i jest on trochę bardziej nośny, czyli z większym ogonem. W ciemno nie polecam, bo trzeba po prostu lubić serię Light Blue, która jest niespecjalnie wyróżniająca, choć przyjemna w odbiorze. Zachęcam do wypróbowania.

Gratka dla pasjonatów i koneserów perfum. Zapach nie dla każdego, ocierający się o niszę. Dość odważna kompozycja, jak na aktualne pozycje Gucci, ale z drugiej strony to nawiązanie do dawnych, najlepszych tradycji firmy. Ponoć nowy dyrektor kreatywny w Gucci wraca do starej, dobrej polityki firmy. Zobaczymy co będzie następne. Na pewno Absolute to nie żaden banał dla mas. Aromat specyficzny, dziwny, trudny i nieporównywalny do modnych obecnie perfum. Nie ma nic wspólnego z klasycznym Guilty, to zupełnie inna bajka. Woń może przypominać smołę, smar, wędzoną śliwkę z kadzidłem, a nawet charakterystyczny smolisty zapach na stacji kolejowej lub metra. Aromat po dłuższym czasie zaczyna odrobinę przypominać coś typowego, ale to raczej od początku do końca nisza. Kolor cieczy doskonale oddaje mroczny charakter zapachu. Prosta, aczkolwiek wysokich lotów kompozycja skóry, cyprysu, paczuli, drzewa i wetywerii. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych indywidualistów, lub perfumowych smakoszy. Zapach typowo wieczorowy, lub na specjalne okazje do eleganckiego ubrania. Idealny na jesień i początek zimy. Jak ktoś lubi modne perfumy i nie gustuje w takich pachnidłach, jak Lalique Encre Noire, to nawet niech sobie nie zawraca głowy Guilty Absolute. Trwałość, jak na EDP nie jest szczególnie duża. Zapach utrzymuje się mniej więcej tyle co EDT, czyli 7-8 godzin. Projekcja na średnim poziomie. Polecam wyłącznie dla wymagających i odważnych.

Zapach niewątpliwie solidny i przyzwoity, ale raczej mało pomysłowy i niewyróżniający. Faktycznie, jak stwierdził Czarny1399, po pewnym czasie można doszukać się nuty podobnej do Invictus'a, ale w bardziej eleganckiej odsłonie. W tym typie zdecydowanie wolę właśnie Legend Spirit. Aromat jest przyjemny, męski, nowoczesny, energetyzujący, dość naturalny i może przyciągać uwagę kobiet. Dobrze skomponowana mieszanka bergamotki, pieprzu, grejpfruta, lawendy, kardamonu, nut wodnych, drzewa, mchu, kaszmiru i piżma. Początkowo zapach dość specyficzny, cytrusowy, suchy i jakby przestrzenny. Później się wysładza, robi się lekko kremowy, miękki i odrobinę wodny. Ogólnie to dość lubiany i ceniony zapach, pomimo braku szczególnej oryginalności. Przypadnie do gustu mężczyznom w różnym wieku, oprócz najmłodszych i starszych panów. Bardzo uniwersalna woń. Wodę można używać przez cały rok z pominięciem upałów i mrozów. Idealny zapach codzienny, lub na swobodne wyjścia do casualowego ubioru. Odrobina elegancji pozwala też użyć zapach na jakieś szczególne okazje. Perfumy dość solidne technicznie. Zapach jest wyczuwalny spokojnie 8 godzin, przy niezłej, choć nienachalnej projekcji. Interesująca i bezpieczna propozycja, zachęcam do wypróbowania.

Stary, niemiecki klimat. Woda bardzo popularna w latach dziewięćdziesiątych, aktualnie rzadziej spotykana. Jedne z bardziej znanych perfum w historii. Można je szczególnie lubić, lub zupełnie odwrotnie. Zapach budzi skrajne odczucia i nie można przejść obojętnie. Dla jednych to mistrzostwo i oryginalność, dla innych dziwny, kiczowaty, wulgarny i niezbyt męski zapach. Jestem w stanie zrozumieć oba te podejścia. Dla mnie aromat przypomina jakby tanie, owocowe landrynki pomieszane z damskimi kosmetykami. Zapach jedyny w swoim rodzaju, bardzo charakterystyczny i rozpoznawalny. Słodki, mocny, dość ciężki i narzucający się w otoczeniu. Po pewnym czasie robi się bardziej neutralny, czyli mniej kontrowersyjny, aczkolwiek ewoluuje prostolinijnie, zachowując ten sam, niezmienny klimat do końca. Wyczuwalna bergamotka, cynamon, kwiat pomarańczy, jaśmin, kapryfolium, sandałowiec, wetyweria, paczula, ambra, tonka, piżmo i wanilia. Całość nie jest tandetna, obiektywnie trzeba przyznać, że to solidna, przemyślana choć nieskomplikowana kompozycja w orientalnym stylu. Kiedyś woda była bardzo powszechna. Teraz to zapach tylko dla konkretnych osób. Na pewno dla odważnych i oryginalnych, lub dla pasjonatów perfum w różnym wieku. Woda nadaje się tylko na jesień i zimę. Pasuje idealnie na swobodne okazje, imprezy itp. W małej ilości dobra jest też na co dzień. To jeden z najbardziej trwałych i nośnych zapachów na rynku. Uchodzi wręcz za tytana w tej kwestii. Trzeba uważać z ilością psiknięć. Odrobina wystarczy, by z dużym ogonem pachnieć nawet do 12 godzin. Testowałem próbkę, zakupu nie planuję. Doceniam wodę, ale w ciemno nie polecam. Zachęcam do wypróbowania wszystkich, lubiących się wyróżniać. Ten zapach to gwarantuje na bank.

To był kiedyś mój faworyt. Wycofanie perfum z produkcji było dla mnie dosłownie ciosem. Nie rozumiem, jak Zegna mogło zrezygnować z tej wody. Aktualnie, z tego co oferują, nic nie dorównuje do Essenzy. Zostawiłem sobie pół flakonu na pamiątkę. Już nie używam, bo mi żal. Pewnie nigdy więcej nie kupię, więc mam resztkę do miłego wspominania. Za parę lat ostatnie sztuki znikną z obiegu całkowicie. Generalnie zapach to mistrzostwo. Wyjątkowo taktowna, gustowna, bezpieczna i przyjemna woń w szyprowym klimacie. Absolutnie jedyny w swoim rodzaju aromat, nieporównywalny do niczego innego. Nie ma i nie było na rynku żadnego, bezpośredniego zamiennika tego zapachu. Był niebywale komplementowany przez płeć piękną i robił świetne wrażenie w otoczeniu. Wyborny, klasyczny, włoski styl w eleganckiej odsłonie. W składzie bergamotka, liście mięty, kaszmir, mandarynka, mirta, kardamon, piżmo, wetyweria i ambra. Wzorowa ewolucja od świeżości do słodkawych i lekko korzennych akcentów. Od początku do końca nie ma się do czego przyczepić, po prostu klasa i szyk. Perfumy zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn na specjalne i swobodne okazje. Pasują też na co dzień, ale do schludnego ubioru. Zapach mógłby być całoroczny, z pominięciem upałów i mrozów. Bardzo dobra, ośmiogodzinna trwałość i niezła projekcja. Gdyby ktoś jeszcze miał okazję kupić wodę w niezawrotnej cenie, to nie ma co się zastanawiać, tylko brać. Polecam zdecydowanie.

Nietuzinkowy zapach, jak wszystkie Mugler'a. Wody firmy można lubić lub nie, ale oryginalności im odmówić nie można. Bez wątpienia czuć, że to jakiś A*Men. Tak jak poprzednik stwierdził, zapach przypomina pastylki na gorzkiej czekoladzie z miętowym nadzieniem. Szczególnie początkowo jest takie wrażenie, później, jak we wszystkich flanker'ach, woń zbliża się do starej, klasycznej wersji. Ale jest to bardziej znośna i ucywilizowana odsłona klasycznych nut A*Men'a, czyli mniej kontrowersyjna i bardziej taktowna. Początek rzeczywiście jest jakby świeży i miętowy, ale dość szybko zapach robi się słodkawy i odrobinę ciężki. Zapach, jak każdy A*Men, jest bardzo zmienny i przechodzi znaczną ewolucję na skórze. Czuć miętę, szałwię, geranium, paczulę, tonkę, czekoladę, kawę i wanilię. Wbrew pozorom, nie jest to typowy świeżak na lato. Aromat najlepszy chyba na wiosnę, ale myślę, że sprawdzi się też jesienią i w łagodną zimę. To zdecydowanie za ciężki zapach na upał, w którym świeżość trwa zbyt krótko. Jak każdy A*Men, nie jest to woda klasyczna. Raczej dla oryginalnych osobowości, lubiących niebanalne zapachy. Pewnie znajdą się entuzjaści w różnym wieku. Wśród wielbicieli klasyka, opinie o wodzie są podzielone i w większości raczej negatywne. Kryptomint to bardziej bezpieczna i mniej kontrowersyjna odsłona zapachów Mugler'a. Jeżeli dla kogoś klasyk jest odpychający i dziwny, warto przetestować tę wersję, bo jest bardziej ułożona i przyjazna.

Nawet udany przyjemniaczek. Jak na Lacoste to nie jest źle, zważywszy na ostatnie, raczej słabe wypusty firmy. Szczególnie przeciętnych użytkowników zapach może wręcz zauroczyć, bo jest przyjemny, choć mało tajemniczy i niespecjalnie skomplikowany. Faktycznie, zachowana jest jakby stylistyka Lacoste, ale z tych lepszych, starych pozycji. Aromat jest drzewny, przyprawowy i trochę owocowy. Początek cytrusowy i świeży, później zapach robi się słodkawy, ale nie ciężki. Wyczuwalna mandarynka, pomarańcza, pigwa, rabarbar, pieprz, imbir, jaśmin, migdały, cedr, ambra, wanilia, piżmo i nuty drzewne. Całość nie jest tandetna, aromat dość klarowny, ułożony i nie lepki. Na wstępie zapach kojarzy się z gazowanym napojem o smaku pomarańczowym. Później przypomina trochę owocowy sok. Aromat jest dość męski, seksowny, bezpieczny i może podobać się większości. Pasuje mężczyznom w różnym wieku. Idealny do swobodnego, ale schludnego ubrania. Jest też nutka elegancji, więc zapach sprawdzi się przy jakichś specjalnych okolicznościach. Woda pasuje najbardziej na wiosnę, lub ciepłą, słoneczną jesień. Trwałość i projekcja na mnie średnia. Zapach czuję jakieś 4-5 godzin, przy niedużym ogonie. Na tle ostatnich, w większości marnych produktów serwowanych przez luksusowe, znane marki, Lacoste L'Homme prezentuje się nie najgorzej. Warto wypróbować, może się spodobać.

Raczej nie dla mnie. Trochę zawiodłem się, bo klasyka używam i bardzo lubię. Zapach nie wiele ma wspólnego z protoplastą. To nie jest tylko moje zdanie, że to bardzo znikome nawiązanie do starego Pour Homme. Nutę zbliżoną do klasyka można zidentyfikować dopiero po paru godzinach w bazie i nie jest też to czego oczekiwałem. Po za tym zapach nie jest szczególnie morski, na co wskazuje kampania reklamowa. Ewidentnie kompozycja inspirowana innymi sprzedażowymi hitami. Zapach jest koniunkturalny i masowy. To jakby przeładowana mieszanka Invictus'a, proszku do prania, czegoś w rodzaju odświeżacza powietrza i reszty popularnego mainstream'u. Generalnie dużo wszystkiego, bo większość to lubi. W skład wchodzi mięta, cytrusy, kardamon, nuty morskie, szałwia, przyprawy, wetyweria, wanilia, cedr i sandałowiec. Całość jest dość plastikowa, chemiczna i ciężka. Aromat ani wyraźnie świeży ani słodki. Zapach początkowo bardzo mocny i natarczywy. Później łagodnieje, robi się bardziej zrównoważony i nie inwazyjny. Moim zdaniem to propozycja dla mężczyzn w wieku do 40 lat. Woda dobra na wiosnę, lub ciepłą jesień. Na gorące lato nie polecam, bo to zdecydowanie za duża moc i ciężar. Raczej do użytku codziennego i na swobodne okazje. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach czułem ponad 8 godzin, przy dość dużej nośności, tak więc może ciągnąć się ogon. Testowałem próbkę i jestem na nie. Wielbicielom klasyka nie polecam. Myślę, że woda spodoba się aktywnym, którzy szukają czegoś markowego, co pachnie modnie i intensywnie.

Zapach trochę tajemniczy, ale nie mam na myśli jego kompozycji tylko status na rynku. Jest to raczej młody produkt bo z 2015 r. Bardzo rzadko spotykany w sprzedaży i jego cena jest dość wysoka, jak na Ferrari. Zwykle po takim czasie, w przypadku popularnej marki, woda powinna być powszechna i tańsza. Co ciekawe, za granicą też jest droga. Sprawdzałem zapach na nadgarstku w drogerii (był w wygórowanej cenie). Muszę przyznać, że to niezła woda i gdyby kosztowała tyle co inne Ferrari, to pewnie bym spontanicznie kupił bez wahania. Zapach jest słodki, ale nie lepki. Do tego nie jest ciężki ani zwalisty. Taki trochę lekki i wyraźnie owocowy słodziak. Aromat bardzo przyjemny, męski, bezpieczny, taktowny i nowoczesny. Może przypominać jakby połączenie PR 1 Million, CK Reveal i starego, klasycznego Hilfiger'a form Men. W składzie bergamotka, jabłko, kardamon, kwiat wiśni, lawenda, pomarańcza, śliwka, tonka, labdanum i cedr. Czuć, że to dobra i solidna kompozycja. Zapach jest głęboki, zrównoważony, harmonijny i przemyślany. Dość wyrazisty, szczególnie początkowo. To nowoczesna woda dla aktywnych mężczyzn. Idealna dla miłośników motoryzacji. Przypadnie do gustu głównie młodym, choć myślę, że nie jeden pięćdziesięciolatek by chętnie po nią sięgną. Raczej do użytku codziennego, lub na swobodne imprezy, potańcówki itp. Pasuje najlepiej na chłodną wiosnę, jesień lub łagodną zimę. Co do trwałości i projekcji, to powinno być co najmniej dobrze. Zapach dość długo utrzymywał się na nadgarstku. Osobiście polecam wodę i mam ją w planach zakupowych.

Coty Aspen to ewenement. Kosztuje niewiele, a pachnie jak perfumy nawet dwa razy droższe albo i lepiej. Zdecydowanie klasyczny i nieudziwniony aromat. Faktycznie, może kojarzyć się z Davidoff Cool Water. Aspen jest jednak mniej wodny, bardziej leśny i zielony. Aromat świeży, drzewny i niewątpliwie męski. Ewidentnie inspirowany jest naturą i od strony technicznej nie czuć mocno syntetycznych nut. Solidna i harmonijna mieszanka cytryny, bergamotki, galbanum, kolendry, geranium, lawendy, jaśminu, jałowca, pomarańczy, bursztynu, mchu, cedru, jodły i piżma. Zapach w odbiorze bardzo przyjemny, łagodny i bezpieczny. Z pewnością nikogo nie zrazi. Jest raczej mało skomplikowany i niewyrafinowany, ale takie na pewno było założenie twórcy kompozycji. To po prostu codzienny zapach, który ma dodawać przyjemnego odświeżenia w ciepłych dniach i w tej roli świetnie się sprawdza. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku, chociaż obecnie bardziej dla dojrzałych. Kiedyś to był hit i używali go również młodsi. Zapach dobry na co dzień lub swobodne okazje. Idealny na wiosnę i umiarkowane lato. Zadziwiająco dobra trwałość, jak na wodę kolońską. Zapach utrzymuje się 5-7 godzin i to przy niezłej projekcji. Propozycja idealna dla kogoś, kto chce mieć coś naprawdę dobrego za nieduże pieniądze. Polecam i sam pewnie kupię przy jakiejś okazji.

Sprawdzałem zapach na dłoni, zaciekawiony tym jak pachnie najbardziej znana woda unisex. Jeśli chodzi o mnie, to nie mógłbym czegoś takiego używać, bo preferuję zdecydowanie męskie pachnidła. Na mój nos, ta woń pasuje bardziej do kobiety, lub młodego mężczyzny w klapkach i kąpielówkach na plaży. Jakiś mój znajomy używa tej wody, tylko nie wiem jeszcze który. Trochę taka śmieszna sytuacja z tym zapachem w moim towarzystwie. Jak spotykam kolegów, to wydaje mi się, że jest z nimi jakaś dziewczyna, a to jednak kolega któryś tym pachnie. Generalnie to świeży, lekki, cytrusowy, odrobinę kwiatowy, mydlany i jakby zielony zapach. Jest przyjemny i nie tandetny. Wyczuwalne owoce (w tym cytrusy), bergamotka, kardamon, muszkatołowiec, różne kwiaty, sandałowiec, cedr, piżmo, mech i bursztyn. Dość klarowna i przemyślana kompozycja. Zapach jest czysty i naturalny. Może pasować dla nastolatków, lub młodzieży obojga płci, powiedzmy do 25 lat. Dobry jest też dla kobiet przed czterdziestką. Raczej do użytku codziennego lub co najwyżej na swobodne okazje. Zapach rześki, dodaje świeżości, więc najlepszy jest na wiosnę i lato. Na nadgarstku czułem go tylko 3-4 godziny. Z projekcją jest pewnie też nie najlepiej. Pracujący w perfumerii znajomy również potwierdza słabą trwałość. Mówił, że kobiety noszą tę wodę ze sobą w torebce, bo trzeba kilka razy użyć, żeby dłużej wyraźnie pachnieć. Jak wspomniałem, zapach raczej nie dla mnie, ale pomysł i kompozycję doceniam. Daję mniej gwiazdek za parametry.

Nie jest najgorzej, ale woda nie dorównuje chociażby serii F Salvatore Ferragamo. Co ciekawe, autorem kompozycji jest legendarny perfumiarz Alberto Morillas. Generalnie zapach wyraźnie świeży, cytrusowy, wodny i lekki. Raczej mało odkrywczy, ale przyjemny, przewidywalny, pogodny i bezpieczny. Aromat jest seksowny i co ważne, męski. Niewątpliwie nazwa wody jest adekwatna do kompozycji. Zapach spełnia swoją rolę w ciepłych dniach, bo jest orzeźwiający podczas upałów. Czuć cytrusy, miętę, akcenty morskie, rozmaryn, lawendę, geranium, wetywerię, piżmo, paczulę i labdanum. Zapach może wydawać się odrobinę alkoholowy i syntetyczny, ale mi to nie przeszkadza. Myślę, że woda pasuje dla mężczyzn w różnym wieku, oprócz starszych panów. Idealna na co dzień i swobodne okazje. Jest też nutka elegancji, więc śmiało można używać ją na ciepłe wieczory, czy służbowe spotkania. Oczywiście zapach przeznaczony na wiosnę i lato. Wyczuwalny jakieś 4-5 godzin. W połowie tego czasu robi się blisko-skórny. Testowałem próbkę wody i nie planuję zakupu, aczkolwiek mógłbym ją używać, gdybym dostał.

Zapach można najprościej określić jako bardzo łatwy przyjemniaczek. Generalnie to raczej przeciętny zapach. Mnie nie razi, ale osobiście wolałbym coś innego i bardziej oryginalnego. Sprawdzałem jedynie na papierku w drogerii, więc nie wiele mogę o nim powiedzieć. Czuć, że firma czerpie inspiracje od drogich, sprzedażowych bestsellerów. Dla mnie to mało pomysłowa i trochę wtórna kompozycja. W składzie odrobina cytrusów, pieprz, kwiaty, wanilia, tonka, ambra i drzewo. Ogólnie zapach słodki, ale nie przesadnie ciężki. Trochę brak mu naturalności, jest wyraźnie sztuczny. Dość szybko aromat robi się przygaszony i mało wyrazisty, co ma też zaletę, bo nie jest natarczywy i nie narzuca się tak jak hity, których Absolute Man jest klonem. Woda pasuje dla lubiących się zabawić. Dobra szczególnie dla młodych mężczyzn, zarówno na swobodne okazje, jak też na co dzień. Z testu na papierku wynika jasno, że zapach jest niezbyt trwały i na pewno słabo projektuje. Osobiście w tej cenie znalazłbym sobie coś lepszego. Wodę można polecić przeciętnym użytkownikom, którzy tylko lubią, jak coś fajnie pachnie.

Ciekawy i oryginalny zapach. Jak we wszystkich pozycjach firmy, zachowana jest japońska stylistyka. Kompozycja energetyczna i odrobinę cytrusowa. Czuć, że to świeższy i unowocześniony klasyk, choć różnica między pierwowzorem jest dla mnie wyraźna. Zapach ostrzejszy, bardziej syntetyczny i zdecydowanie mniej wodny. Więcej tu suchych akcentów drzewnych i skórzanych. Dla mnie też, co dziwne, aromat cięższy od klasycznej wersji. Na mój nos, nie jest to zapach typowo sportowy, przynajmniej znacząco różni się od innych perfum w wersji sport. Może mam dziwne skojarzenia, ale wyczuwam nawet mroczną, ciemną, odrobinę duszącą, jakby typowo wieczorową nutę. Raczej prosta kompozycja bergamotki, grejpfruta, muszkatołowca, skóry, wetywerii, cedru i ambry. Wyraźnie mniej składników niż w klasycznej wersji, ale ma to również swój urok, bo zapach jest klarowny i nieprzeładowany. Wbrew temu co nazwa sugeruje, zapach pasuje nie tylko do luźnego ubioru dla aktywnych fizycznie, czy na sportowe okazje. Idealny jest też na ciepłe wieczory. Woda raczej dla mężczyzn w wieku do 40 lat. Trwałość i projekcja dosyć dobra, jak na świeżaka. Zapach wyczuwalny przez 6-7 godzin i nie jest tylko blisko-skórny. Z tego co się orientuję, wśród wielbicieli klasyka, opinie co do tej wersji są bardzo podzielone. Zachęcam do wypróbowania.

Dość interesująca i mało popularna woda. Jeszcze z czasów, kiedy każdy liczący się dom mody wydawał coś konkretnego, bez patrzenia na to, co komu dobrze się sprzedaje. Zapach początkowo intensywny i może być lekko duszący. Później jest ciepły i zrównoważony. Połączenie słodkości z umiarkowaną, świdrującą świeżością. Kompozycja odrobinę korzenna, przyprawowa i orientalna. Wyczuwalny charakterystyczny, typowy dla firmy klimat, więc nawet w ciemno można stwierdzić, że to jakiś Hugo Boss. Co ciekawe, jest nawet lekka nutka tajemniczości, co u Boss'a nie często się zdarza. Zapach ogólnie jest bezpieczny i nieudziwniony, jak wszystkie pozycje firmy. Wyczuwalna mandarynka, pieprz, bergamotka, anyż, kardamon, cynamon, kolendra, muszkat, lawenda, sandałowiec, cedr, paczula, piżmo, ambra i wanilia. Początkowo dominują świdrujące cytrusy, po czym zapach robi się cieplejszy, przyprawowy i drzewny na końcu. Kompozycja niewątpliwie dopracowana, przemyślana i solidna. Propozycja raczej dla dojrzałych mężczyzn. Zapach dobry na każdą okazję i do użytku codziennego. Pasuje wyłącznie na okres jesienno-zimowy. Trwałość na mnie dosyć dobra (6-8 godzin). Projekcja średnia, zapach nie narzuca się przesadnie. Testowałem próbkę i uważam, że to niezły zapach. Polecam.

Mi Eros nie przypadł do gustu. Najpierw myślałem, że jest nadzieja, ale jednak szybko się rozczarowałem. Brak jakiejkolwiek indywidualnej koncepcji twórcy zapachu. To jakby zlana w jeden flakon mieszanka hitów sprzedaży pokroju 1 Million czy Invictus. Dla mnie to dużej mocy ulep czegoś wyraźnie słodkiego ze skrajnie świeżym. Całość bardzo intensywna, średnio ciężka, nachalna i lekko dusząca. W składzie: cytryna, mięta, kwiat wiśni, geranium, tonka, wetyweria, cedr, wanilia i mech. Zapach robi raczej mało ekskluzywne wrażenie, jest przeładowany i nieharmonijny. Myślę, że Eros przypadnie do gustu mężczyznom lubiącym się często bawić w klubach, pubach i na imprezach. Aromat bardzo trwały, nośny i intensywny, z pewnością nie pozostanie niezauważony. Pasuje też na co dzień do pracy, czy biura, ale w niedużych ilościach, bo jest wyrazisty i może zmęczyć osoby w pobliżu. Generalnie to typowo masowy produkt, który ma się podobać większości przeciętnych użytkowników. Wodę można polecić mniej wymagającym, którzy szukają czegoś modnego, firmowego, mocnego i z dobrymi parametrami.

Stary, dobry klasyk Hilfiger'a. Chyba jeden z lepszych zapachów firmy, która raczej nie słynie z wybitnych perfum. Generalnie kompozycja to typowo amerykański, swobodny styl codzienny. Aromat jest słodkawo-świeży, drzewny, odrobinę owocowy i nieco lekki. Bardzo przyjemny, łatwy w odbiorze, prosty, bez udziwnień i wyrafinowania. Wyczuwalna lawenda, bergamotka, mięta, grejpfrut, jabłko, róża, kwiat wiśni, żurawina, bawełna i kaktus. Ponoć w składzie jest sporo naturalnych składników, ale trudno to stwierdzić. Zapach na pewno nie jest jakiś sztuczny czy chemiczny. Bardzo bezpieczna woń, która nie razi i spodoba się większości. Propozycja zdecydowanie dla młodych mężczyzn do użytku codziennego. Zapach pasuje do luźnego ubioru, jak jeansy czy t-shirt. Woda najlepsza jest na ciepłą wiosnę, ale na upartego może być to zapach całoroczny z pominięciem skrajnych upałów i mrozów. Zapach sprawdzałem jedynie na nadgarstku, więc nie wypowiem się na temat trwałości i projekcji. Jest to jednak woda kolońska, więc na pewno aromat nie jest zbyt trwały i nośny. Moim zdaniem to przyzwoita i dobra propozycja, lepsza niż wiele drogich, przereklamowanych banałów. Gdybym dostał, to z przyjemnością bym używał. Polecam dla młodych i aktywnych.

Z tego co dane mi było poznać, Loewe 7 najlepiej oddaje klimat kościelnego kadzidła. Woń jakby podczas uroczystej mszy w dużej katedrze. Będąc w pewnej, zaprzyjaźnionej perfumerii, w obsłudze ktoś stwierdził, że to zapach księdza. Coś w tym jest. To niewątpliwie specyficzna i niebanalna kompozycja, ocierająca się o niszę. Zapach jest mroczny, jakby surowy, suchy, żywiczny i drzewny. Nie przesadnie słodki, średnio ciężki i co ważne, zdecydowanie męski. Oprócz uderzającego w składzie kadzidła, czuć odrobinę jabłka, goździk, pieprz, neroli, cedr, wetywerię, piżmo i odrobinę kwiatów. Zapach raczej nie ewoluuje znacząco i przebiega prostolinijnie. Z pewnością nie jest to woda dla każdego. Kompozycja nie ma nic wspólnego z popularnymi i modnymi obecnie zapachami. To gratka dla pasjonatów i koneserów nietuzinkowych, charakterystycznych perfum. Zdecydowanie dla dojrzałych i przyzwoicie ubranych mężczyzn. Raczej wieczorowy zapach, choć ze względu na nie dużą nośność, sprawdzi się też w trakcie formalnych spotkań i pasuje do użytku codziennego. Bardzo dobra trwałość, woń czuję nawet ponad 8 godzin. Projekcja średnia, zapach trzyma się większość czasu blisko skóry. Radzę sprawdzić przed zakupem. W ciemno nie polecam, ale zachęcam indywidualistów do wypróbowania.

Moim zdaniem to bardzo dobra woda i rozważam jej zakup. Charakterystyczna i wyróżniająca woń, nieporównywalna do niczego ze współczesnych, popularnych produktów. Wybitnie włoski klimat, w oldschool’owym i konserwatywnym stylu. Ewidentnie czuć, że to stara kompozycja z początku lat dziewięćdziesiątych. Aromat świeży, chłodny, drzewny, iglasty, cytrusowy, kwiatowy i odrobinę mydlany. Jest elegancki i wyraźnie męski. Do tego wyrazisty i mocny. Dość bogata mieszanka goździka, cytryny, lawendy, galbanum, jagód jałowca, bergamotki, cyprysu, żywicy, ylang-ylang, wetywerii, konwalii, róży, porzeczki, piżma, sandałowca, cedru, paczuli, pieprzu, jodły i mchu. Zapach jest czysty i klarowny, bez problemu można zidentyfikować poszczególne nuty. Aromat wyjątkowo naturalny, nie wyczuwa się typowo syntetycznych, nowoczesnych akcentów. Dla mnie przypomina jakby mieszankę składników prosto z ogrodu i lasu. Na pewno woda nie spodoba się każdemu i może wzbudzać dziwne reakcje w otoczeniu. Zapach znacznie odbiega od współczesnych trendów i może być określany jako dziadkowy, lub staroświecki. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych, odważnych i eleganckich mężczyzn. Może być to zapach codzienny i na specjalne okazje w okresie wiosenno-letnim (z pominięciem skrajnych upałów). Idealnie pasuje na ciepłe wieczory. Dość dobra trwałość i projekcja. Zapach jest intensywny i wyraźnie daje o sobie znać w otoczeniu. Świetna cena, jak za tak solidną i konkretną wodę. Dobra stara włoska szkoła perfumiarska. Zwykle takie perełki oceniam wysoko, tak więc i w tym przypadku daję 5 gwiazdek.

Bardzo interesująca pozycja od Burberry. Osobiście z tej marki najbardziej lubię London i Touch, ale Brit to także dobry zapach. Jedne z lepszych perfum firmy. Aromat w drzewno-orientalnym stylu. Charakterystyczny i dość specyficzny, ale mimo to jest taktowny i niekontrowersyjny. Dość złożona kompozycja, nie jest to zapach typu łatwy przyjemniaczek. W składzie: mandarynka, kardamon, imbir, bergamotka, dzika róża, przyprawy, cedr, gałka muszkatołowa, tonka, cedr, paczula, orientalne drzewo i piżmo. Odrobinę cytrusowe, jakby niszowe otwarcie ewoluuje w akcenty słodko-kwaśne i korzenne. Po nieco dziwnym początku woń robi się coraz bardziej akceptowalna. Zakończenie delikatnie pudrowe, ale męskie. Dla mnie najciekawsza jest przeplatająca się nuta dzikiej róży, która daje kompozycji charakterystyczny i niepowtarzalny klimat. Woda najlepsza na jesień lub umiarkowaną zimę. Pasuje mężczyznom w różnym wieku, oprócz nastolatków i starszych panów. Dla młodszych może być to zapach na specjalne okazje. Dla dojrzałych idealny jest do użytku codziennego i na swobodne okazje. Dość dobra trwałość i projekcja, pod tym względem jest nawet lepiej niż w przypadku London’a. Generalnie Brit to ciekawa, mało popularna i niedoceniana woda. Jest laureatem jakichś dwóch prestiżowych nagród z roku 2005. Polecam, naprawdę warto.

Zapach niewątpliwie oryginalny, jak wszystkie pozycje firmy. Czuć, że to jakieś Issey Miyake. Dla mnie Intense dość znacznie różni się od klasyka. Jest to aromat wyraźnie mniej wodny, ostrzejszy, cięższy, suchy, kadzidlany i bardziej ziołowy. Ta wersja może wydawać się mroczniejsza i bardziej wieczorowa. Aromat specyficzny i nieporównywalny do popularnych na rynku zapachów. Wyczuwalna typowa, japońska stylistyka. Są cytrusy, yuzu, bergamotka, kardamon, muszkatołowiec, szafran, akcenty wodne, cynamon, kamfora, kadzidło i benzoes. Kompozycja jest przemyślana i nie można powiedzieć, że jest dziełem przypadku. Na pewno nie jest to propozycja dla każdego, bo to nie zapach typowo mainstream’owy. Może budzić szczególne zainteresowanie lub dziwne skojarzenia w otoczeniu. Pasuje najlepiej dla młodych i oryginalnych mężczyzn, mających jakieś pasje i zainteresowania. Woda dobra na wieczór, swobodne okazje i do użytku codziennego. Trwałość i projekcja odrobinę lepsza niż w klasyku, ale Intense również nie jest tytanem pod tym względem. W ciemno nie polecam, ale zachęcam do wypróbowania, bo to nietuzinkowy zapach, jak przystało na Issey Miyake.

Podzielam opinie poprzedników, również jestem zdecydowanie na nie. Dla mnie spory zawód, bo bardzo lubię klasyka Pour Homme. Ewidentnie woda inspirowana nie tyle popularnymi kompozycjami, co raczej ich sukcesem rynkowym. Dylan Blue to jakby mieszanka hitów sprzedaży z ostatnich lat, czyli typowo masowych banałów. Jest nudno i koniunkturalnie. W składzie bergamotka, figa, szafran, minerały, paczula, papirus, grejpfrut, akord morski, fiołek, tonka i pieprz. Wszystko razem tworzy ulep o dość dużej mocy i intensywności. Wodę można polecić mężczyznom młodym i w średnim wieku. Propozycja dla kogoś, kto lubi coś modnego i w popularnym stylu. Raczej dla odważnych, bo zapach jest wyrazisty i szczególnie daje znać o sobie. Dobry do pubów, klubów i na imprezki. Nie pasuje na poważne uroczystości, czy formalne spotkania do eleganckiego ubioru. Aromat jest przeładowany i trudno go sklasyfikować, jako słodki lub świeży. Najbezpieczniej wodę używać wiosną lub jesienią. Bardzo dobra trwałość i projekcja, w tej kwestii nie można nic zarzucić. Pasjonatom nie polecam, ale mniej wymagających zachęcam do sprawdzenia przy jakiejś okazji. Oceniam na naciągane 3 gwiazdki.

Wyższa półka wśród zapachów Zegny. Z przyjemnością poznałbym pozostałe pozycje z serii, bo lubię firmę za poczucie dobrego, gustownego stylu. Acqua Di Bergamotto testowałem jedynie na nadgarstku, więc nie wiele mogę powiedzieć o parametrach. Aromat robi wrażenie bardzo naturalnego. Ma się wrażenie, że to mieszanka składników prosto z natury, bez żadnych syntetyków czy chemii. Na pierwszym planie oczywiście bergamotka z domieszką cytrusów, kwiatów i nut wodnych. Zapach jest świeży, czysty, klarowny, głęboki, typowo zielony i w kolońskiej stylistyce. Niewątpliwie przyjemna i bardzo gustowna woń. To zdecydowanie klasyczna i konserwatywna kompozycja. Bardzo zrównoważona, powściągliwa i taktowna. Aromat wyraźnie męski i dość elegancki. Woda najlepsza jest do użytku na wiosnę i umiarkowane lato. W trakcie upałów pewnie by nie raziła, ale osobiście wolałbym coś jeszcze bardziej rześkiego w tę porę. Idealny zapach codzienny i na swobodne okazje. Zdecydowanie dla dojrzałych, eleganckich lub schludnie ubranych mężczyzn. Na temat trwałości i projekcji nie wypowiem się, bo jak wspomniałem, sprawdzałem zapach jedynie na nadgarstku. Osobiście polecam wodę.

Źle nie jest. W miarę solidna woda, jak to u Hugo Boss'a, choć szału raczej nie ma. Skuszony dużą przeceną, kupiłem ją w ciemno w trakcie innych zakupów. Faktycznie, każdy powie, że zapach ładny, ale bez przebicia. Dla mnie zupełnie niewyrafinowany, trochę grzeczny i bez polotu. Aromat słodko-świeży, jakby delikatnie lepki. Czuć cytrusy, akcenty wodne, imbir, kolendrę, cedr i piżmo. Trochę nie odpowiada mi mało klarowne, alkoholowe otwarcie, ale po czasie jest lepiej. Raczej prosta kompozycja, ale nie tandetna i mimo wszystko stworzona według jakiejś koncepcji. Taki trochę świeżo-owocowy przyjemniaczek dla osób, które nie kolekcjonują perfum, a chcą mieć coś firmowego, bezpiecznego i z dobrymi parametrami. Aromat delikatnie pobudzający. Propozycja zdecydowanie do użytku codziennego dla młodszych, lub aktywnych mężczyzn do 40 lat. Woda najlepsza jest na wiosnę i wczesną, słoneczną jesień. W upalne lato osobiście bym nie używał. Trwałość i projekcja na co najmniej dobrym poziomie. Pasjonatom nie polecam, ale zachęcam do wypróbowania przeciętnych użytkowników, bo zapach jest bardzo bezpieczny i nie razi.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony wodą. To moja pierwsza styczność z Bentley'em. Czytałem mnóstwo pozytywnych opinii i recenzji na temat zapachów marki, więc zamówiłem i przetestowałem próbkę. Od pierwszego psiknięcia czuć naprawdę wysoką klasę i oryginalność zapachu. Absolutnie nie jest to żadna tandeta, zlepek, czy marketingowy gniot, których ostatnio jest pełno. Aromat na poziomie pozycji z wysokiej półki i jego cena jest niebywale atrakcyjna, jak za taki zapach. Faktycznie, woń może trochę przypominać pierwsze Gucci Pour Homme. Mam też delikatne skojarzenia z Azzaro Visit i Guerlain L'Instant. Wyczuwalna bergamotka, pieprz, liść laurowy, szałwia, geranium, cynamon, rum, nuty drzewne, skóra, benzoes, kadzidło, cedr i paczula. Kompozycja nieco orientalna, przyprawowa i wyraźnie drzewna. Dla mnie aromat przypomina jakby drewniane deski z domieszką przypraw i rumu. Aromat jest wyraźnie żywiczny, suchy, słodkawy i odrobinę wytrawny. Woń niewątpliwie męska i pociągająca. Zapach nie ewoluuje mocno, ale w tym przypadku nie przeszkadza mi to. Niebywała trwałość jak na EDP przystało, zapach wyczuwam jakieś 10-12 godzin. Projekcja dość dobra, choć początkowa nośność po jakichś dwóch godzinach trochę przygasa. Mimo to, zapach cały czas jest wyczuwalny w otoczeniu, jednak nie męczy innych w pobliżu. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i elegancko ubranych mężczyzn. Zapach jest świetny na wyjątkowe okazje w okresie jesienno-zimowym. Oceniam wodę na 5 gwiazdek za fenomenalny stosunek jakości do ceny. Oczywiście polecam i sam rozważam zakup.

Kupiłem wodę w ciemno pod wpływem bardzo pozytywnych recenzji na blogach. Zapach jest fantastyczny i jestem bardzo zadowolony. Co prawda firma nie wiele ma dobrych perfum, ale to jest naprawdę dobry Tommy. Zapach wyraźnie świeży, lekki, wybitnie cytrusowy, kwaskowaty i nieco wytrawny. Jest wyjątkowy, oryginalny i odbiega stylistycznie od popularnych, francuskich i włoskich świeżaków. Woń w delikatnie kolońskim stylu. Jest niebywale przyjemna, seksowna, pociągająca i po prostu świetna. Bardzo rześki i energetyzujący aromat na ciepłe dni. Wyczuwalny grejpfrut, pomelo, bergamotka, mandarynka, kwiat mandarynki, lawenda, kardamon, jaśmin, boronia, cedr, sandałowiec, wetyweria i kwiat pomarańczy. Bardzo udana i dopracowana kompozycja. Aromat ewoluuje wyraźnie i nie jest płaski. Dość naturalna woń, która po pewnym czasie robi się nieco soczysta. Po godzinie ma się wrażenie jakby skóra natarta była prawdziwymi cytrusami i ziołami, coś wspaniałego. Propozycja raczej dla młodych i aktywnych mężczyzn. Idealny zapach codzienny na wiosnę i lato. Trwałość i projekcja na mnie średnia. Zapach czuję jakieś 5 godzin przy niedużej nośności, ale to kwestia indywidualna skóry, bo u innych może być lepiej. Popularność wody w kraju bardzo niewielka, co jest dużą zaletą. Zapach na pewno pozostanie zapamiętany w otoczeniu, bo jest naprawdę wyjątkowy i trudno znaleźć coś podobnego. Zdecydowanie polecam, jestem oczarowany wodą.

Czytałem mnóstwo pozytywnych opinii o wodzie, więc z zaciekawieniem sprawdziłem zapach na nadgarstku w perfumerii. Faktycznie, jest to niezły aromat, dość oryginalny i lubiany przez pasjonatów. Kompozycja bardzo bezpieczna, grzeczna i bez specjalnego wyrafinowania. Zapach raczej nieskomplikowany, łatwy w odbiorze, ale wyraźnie elegancki i dostojny. Woń dopieszczona i poprawna politycznie, czyli w założeniu nie może nikogo zrazić, co ma swoje zalety i wady. Moim zdaniem to niestety taki zapach, który może szybko się znudzić, mimo iż w pierwszej chwili bardzo się podoba. Nie wiele ewoluuje i jest prostolinijny. Wyczuwalny pieprz, lawenda, ambra, fasola tonka, drewno i kolendra. Wszystko jest przemyślane i harmonijne, woda pachnie ekskluzywnie i może robić dobre wrażenie w otoczeniu. Stylistycznie to trochę kwiatowa, drzewna, przyprawowa i nieco orientalna kompozycja. Wyczuwalny też typowy, włoski klimat, jak przystało na markę. Nie jest to aromat ani wyraźnie słodki, ani świeży, trudno go jakoś sklasyfikować. Ma w sobie też odrobinę ciepła i jest jakby suchy. Może być to zapach całoroczny, ale najlepszy jest na wiosnę i jesień. Pasuje idealnie na specjalne okazje i wieczory. Propozycja dla eleganckich lub schludnie ubranych mężczyzn w różnym wieku. Na temat trwałości i projekcji nie wypowiem się, bo jak na wstępie wspomniałem, testowałem zapach jedynie na nadgarstku. Uważam, że to interesująca, solidna i po prostu dobra woda, która jak kogoś nie zachwyci to na pewno nie zrazi. Świetnie nadaje się na prezent w ciemno. Polecam i zachęcam do wypróbowania.

Woda w bardzo starym i konserwatywnym stylu. Ewidentnie czuć, że to kompozycja z 81 roku i już wtedy to był prawie vintage. Zapach znacznie odbiega od współczesnych trendów, a jego otwarcie jest dość dziwne i może niektórych zrazić. Testowałem próbkę i po specyficznym początku, przypominającym jakieś błotko i piach, woń coraz bardziej zaczęła mi się podobać. Faktycznie zapach dość znacznie ewoluuje i im dłużej tym lepiej. Aromat odrobinę korzenny i cierpki z domieszką kwiatów. Wyjątkowo naturalna mieszanka lawendy, bergamotki, cytryny, gałki muszkatołowej, szałwii, goździka, jaśminu, konwalii, ylang-ylang, geranium, jodły, ambry, sandałowca, cedru, mchu, wetywerii i piżma. Nie czuć żadnych syntetycznych akcentów. Ma się wrażenie, że to zmieszane same naturalne składniki prosto z ogrodu, kuchni, pola i lasu. Bardzo po męsku podane są kwiaty, które zwykle przypominają damskie kompozycje. Tutaj jednak całość ma wyraźnie męski charakter i nie jest to z pewnością łatwy przyjemniaczek, który ma podobać się wszystkim. Odradzam zdecydowanie nastolatkom i młodym randkowiczom. To propozycja dla dojrzałych, starszych i eleganckich mężczyzn. Wodę docenią szczególnie pasjonaci perfum. Zapach najlepszy jest na specjalne okazje i wieczory, ale w moim odczuciu śmiało można używać go też na co dzień. Średnia trwałość i projekcja, zapach nie ma dużego ogona i wyczuwalny jest jakieś 6 godzin. Z pewnością to nie woda dla każdego. Mniej wymagających i przeciętnych użytkowników aromat może zrazić, szczególnie na wstępie. Nie polecam zakupu w ciemno, ale zachęcam do wypróbowania, bo na tle współczesnego mainstreamu to wyborna, nietuzinkowa i szlachetna woń.

Wodę używa mój brat, ale on nie interesuje się perfumami i jest zadowolony z Ice Touch. Moim zdaniem to zapach w miarę przyzwoity, jak na tą półkę cenową. Generalnie zapachy Mexx nie są jakieś złe, ale pasjonaci perfum raczej nie sięgają po nie. Ice Touch to aromat wyraźnie świeży, trochę wodny, metaliczny, rześki i energetyzujący. Jak nazwa wskazuje, to zapach chłodny i jakby lodowy. Nie jest specjalnie oryginalny i wyróżniający, osobiście czułem parę podobnych zapachów i to nawet jeszcze przed premierą Ice Touch z 2005 roku. Dość syntetyczna mieszanka grejpfruta, bergamotki, jabłka, liści brzozy, róży, cedru, jaśminu, piżma, paczuli, ambry, tonki i sandałowca. Zapach bez głębi i praktycznie nie ewoluuje, poza szybką utratą nośności. Woń może orzeźwiać i pobudzać do działania w ciepłych dniach. Moja opinia dotyczy wersji z 2005 roku. Ponoć jest ona już wycofana z produkcji i zastąpiona wersją 2014. Propozycja raczej dla młodych mężczyzn do użytku codziennego. Woda typowo wiosenna i letnia. Trwałość na mnie taka sobie, zapach czuję jakieś 3-4 godziny, ale to być może kwestia indywidualna skóry, bo ponoć u niektórych zapach trzyma się dłużej. Projekcja umiarkowana, woń jest delikatna i nie narzuca się. Gdybym nie interesował się zapachami, prawdopodobnie kupił bym wodę i pewnie znacznie lepiej bym ją ocenił. Zapach można polecić mniej wymagającym i przeciętnym użytkownikom.

Technicznie i jakościowo to solidna woda, ale mnie nie zachwyca i zdecydowanie wolę pierwszą, starą wersję 212. Swoją drogą obie te wody nie wiele mają wspólnego, bo VIP to zdecydowanie inny, wyraźnie słodki i cięższy aromat. Kompozycja nie jest specjalnie wyróżniająca, jak chociażby klasyk, ale jest to aromat dość przyjemny i nietandetny. Oficjalny skład to: pieprz, marakuja, imbir, limonka, mięta, kawior, wódka, gin, przyprawy, skóra, ambra, drewno. Jednak tylko niektóre z tych nut można zidentyfikować i ma się wrażenie, że to zupełnie inny skład. Zapach jest głęboki i ewoluuje z upływem czasu. Początkowo występuje delikatnie jakby kokosowo-śmietankowa nuta. Kompozycja jest dopracowana, choć nie szczególnie złożona. Jest to zapach prosty, bezpieczny i miły dla nosa, więc nie powinien razić. Ogólnie to bardzo aromatyczny, drzewno-orientalny, słodki klimat. Jeśli chodzi o podobieństwo do PR 1 Million, to jest to po prostu ten sam styl i przeznaczenie wody, zaś same kompozycje różnią się od siebie. Osobiście zdecydowanie wolę 212 VIP, ale i tak w tym typie mam innych faworytów. Zapach idealny dla młodych i wszystkich, którzy lubią się zabawić. Propozycja świetna na swobodne imprezy, do klubów, na potańcówki itp. Raczej do użytku późną jesienią i zimą. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach czuję 8-9 godzin. Jest nośny i zostawia ogon. Polecam wodę dla aktywnych i imprezowiczów.

Woda konkretna, ale nie dla każdego. Faktycznie może przypominać jakieś indyjskie i daleko-wschodnie klimaty. Zapach w starym i konserwatywnym stylu, jak to się mówi - dziadkowy. Dla mnie przypomina też jakieś babcine kosmetyki albo oryginalne, indyjskie olejki zapachowe do kominków. Woda jest z 1998 roku, a jej charakter przypomina zapachy znacznie starsze niż te z lat dziewięćdziesiątych. Kompozycja w klimacie nieco orientalnym, kwiatowym i przyprawowym. Wyczuwalna cytryna, bergamotka, limonka, kardamon, róża, goździk, jaśmin, cynamon, fasola tonka, benzoina, paczula i cedr. Początkowo aromat jest bardzo mocny, intensywny i odrobinę duszący. Później się wysładza i staje się mniej inwazyjny, aczkolwiek długo jeszcze daje o sobie znać w otoczeniu. Woda ma bardzo dobre opinie na blogach i forach. Docenią ją szczególnie pasjonaci perfum i starsi, eleganccy panowie. Dolna granica wieku użytkownika to co najmniej 40 lat albo i więcej, czyli nie dla nastolatków. Zapach jest bardzo elegancki i na tyle mocny, że idealnie pasuje na specjalne okazje i wieczory w dużych skupiskach gości. Woda do użytku wyłącznie w okresie jesienno-zimowym. Bardzo dobra trwałość, zapach czuję na sobie jakieś 10 godzin. Projekcja wyraźna, aromat przez długi czas jest nośny i zostawia ogon. Testowałem próbkę, ale nie planuję zakupu pełnego flakonu. Obiektywnie oceniam wodę na 5 gwiazdek, bo to klasowa i solidna kompozycja. Zakupu w ciemno nie polecam, ale zachęcam do wypróbowania starszych panów ceniących klasę i szyk.

Nie wyczuwam w wodzie jakiejś totalnej klapy, ale moim zdaniem jak na tą markę i cenę to trochę za mało, szczególnie jeśli chodzi o trwałość i nośność zapachu. Aromat jest bezpieczny, więc nie powinien nikogo zrazić. Do tego wyraźnie męski, co jest dużą zaletą. Kompozycja dość gustowna, nietandetna i odrobinę klasyczna. Zapach raczej świeży, ale nie jest to typowo letni świeżak. Jest tu też delikatnie słodkawy akcent na wstępie i trochę syntetyczna nuta. Stylistycznie woń przypomina trochę inne pozycje Baldessarini, czyli zachowano klimat typowy dla perfum firmy. Wyczuwalna bergamotka, cyprys, bazylia, kardamon, lawenda, geranium, cedr, piżmo i agar. Świeże i charakterystyczne otwarcie trwa bardzo krótko i woń przechodzi do dość typowej, lekko mydlanej, ale jednak klasowej nuty. Niestety od tego czasu zapach jest już słabo wyczuwalny, czyli bardzo blisko-skórny. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i starszych panów, jak większość pozycji Baldessarini. Zapach jest dość elegancki, ale jednocześnie nadaje się też do użytku codziennego, czyli pasuje na każdą okazję. Woda najlepsza jest do użytku wiosną i jesienią, ale na upartego może być to zapach całoroczny. Jak wspomniałem, mam zastrzeżenia do trwałości i projekcji. Zapach na mnie szybko gaśnie i czuję go najwyżej 3-4 godziny. Oceniam wodę na naciągane 4 gwiazdki, bo jednak pod paroma względami nie jest najgorzej.

Zapach wysokich lotów. Używam wersji Essenza, zaś tą znam z próbki. Aromat wyraźnie słodki, ale to słodycz nieinfantylna, bardzo gustowna i taktowna, więc nie jest to żaden koniunkturalny zlepek. Pomimo słodkości, całość robi wrażenie dość męskiej kompozycji. Do tego zapach ciężki, gęsty, zwalisty i jakby tłusty. Jest wyraźnie głęboki, ciepły i przestrzenny. Nie brak mu elegancji i jest niebywale przyjemny. Woń pociągająca i może podobać się kobietom. Jest niekontrowersyjna i bardzo dobrze odbierana przez otoczenie. To taki zapach, który dla większości nie może się nie podobać. Aromat ewoluuje wyraźnie i nie zawodzi na żadnym etapie. Jak nazwa Roma wskazuje, zachowana typowa, włoska stylistyka, co stwierdzić można nawet w ciemno. Wyczuwalny grejpfrut, mandarynka, bazylia, liść laurowy, mech, geranium, sandałowiec, cedr, wanilia, piżmo i ambra. Kompozycja opracowana według zasad starego, dobrego perfumiarstwa, czuć, że to aromat z klasą. Generalnie zapach trochę prosty, bez udziwnień i bardzo łatwy w odbiorze. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Świetny zapach wieczorowy i na specjalne okazje, chodź można używać go też na co dzień, ale do schludnego ubioru. Woda pasuje tylko na zimę i późną jesień, zdecydowanie odradzam używania jej latem. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach czuję jakieś 8 godzin. Wyczuwalny dla otoczenia, nie jest blisko-skórny, ale nie zostawia też przesadnie dużego ogona i nie męczy innych w pobliżu. Polecam wodę dla ceniących klasę i dobry, włoski styl. Moim zdaniem to pozycja obowiązkowa dla każdego pasjonata perfum i miłośnika gustownych słodziaków.

Woda przyzwoita, ale mnie nie powala. Po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji i opinii spodziewałem się czegoś innego. Miałem już kupić w ciemno, ale na szczęście skończyło się tylko na próbce. Nie wyczuwam jakiegoś uderzającego podobieństwa do Amen'a, poza tym, że to ta sama stylistyka i przeznaczenie wody. Początkowo aromat bardziej przypomina mi YSL Body Kouros, po czym woń ewoluuje w apetyczne, waniliowo-kawowe klimaty. Zapach wyraźnie słodki, ciężki, cukierkowy, delikatnie orientalny i nieco spożywczy. Wyczuwalna lawenda, bergamotka, kwiaty, piżmo, ambra, kawa, wanilia, cedr i sandałowiec. Nie jest to na pewno nietaktowny zlepek. Obiektywnie trzeba przyznać, że to solidna kompozycja. Zapach jest przemyślany, klasowy i nietandetny. Woda ceniona i lubiana przez pasjonatów na forach i blogach. Pomimo wyraźnej słodyczy, woń jest męska i może pociągać kobiety. W moim odczuciu zapach jest bardziej elegancki niż codzienny, więc najlepszy jest na specjalne okazje, choć pasuje też do pracy biurowej. Woda do użytku tylko i wyłącznie zimą lub późną jesienią. Na mnie dość dobra trwałość i niezła projekcja, więc zapach może zostawiać ogon. Osobiście nie zdecyduję się na zakup, ale polecam, bo to solidna i dopracowana woda w świetnej cenie.

Miałem brać wodę w ciemno, ale po przetestowaniu w perfumerii jednak waham się, czy nie kupić zwykłe La Nuit. Wersja L'Intense nie jest zła, ale spodziewałem się czegoś innego. Kompozycja niezbyt orientalna, jak sugerują niektóre opisy. Woń słodsza od pierwowzoru, z kwiatowo-owocowym akcentem. Wyczuwalny fiołek, irys, wanilia, szałwia, paczula i fasolka tonka. Na wstępie zapach jest wyraźnie inny od niż pierwsze La Nuit. Dominuje fiołkowo-irysowa nuta przeszyta owocową słodyczą. Na etapie środka wyczuwa się klimat z klasycznego L'Homme. Dopiero po dłuższym czasie czuć, że to jest jakaś wersja La Nuit. Pierwsze skojarzenie to jakby skrzyżowanie klasycznego YSL L'Homme, CK Man i Lancome Hypnose. Zapach nie jest wyraźnie męski, ale nie można stwierdzić, iż to unisex. Nie brak mu elegancji, wyrafinowania i oryginalności. Kompozycja jest gustowna, bezpieczna, harmonijna i przemyślana. Zapach pasuje do użytku codziennego i na specjalne okazje w okresie jesienno-zimowym. Propozycja raczej dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Trwałość na mnie bardzo dobra, choć jak na EDP, nie jest to rewelacyjny wynik (jakieś 8 godzin). Projekcja przez pierwsze 3 godziny dosyć wyraźna, później powściągliwa. Generalnie to ekskluzywna, solidna i szlachetna woda, więc zachęcam do przetestowania.

Klasyk wśród męskich świeżaków. To obok Zino, najbardziej znana woda Davidoff'a. Miałem próbkę wody i rozważam zakup, bo to legendarny zapach i do tego jest w świetnej cenie. Faktycznie, bardzo morska woń. Dla mnie przypomina jakieś środki do kąpieli o morskim aromacie. Zapach niewątpliwie męski, świeży, lekki i oczywiście klasyczny, czyli bez udziwnień i wyrafinowania. To taki typ zapachu, który nie znudzi się szybko. Niby klasyczny, ale ma to coś. Świetnie ewoluuje jak na świeżaka, czyli nie zawodzi i dostarcza przyjemności od otwarcia do samego końca. Generalnie to dość mocna i ostra woń, jak na ten typ zapachu. Wyczuwalna kolendra, mięta, lawenda, rozmaryn, jaśmin, pomarańcza, mech, geranium, sandałowiec, cedr, piżmo i ambra. Ciemno niebieski design flakonu idealnie oddaje charakter zapachu, bo to świeżość w mocnym wydaniu. Woda pasuje dla mężczyzn w różnym wieku, ale nie wszystkim, najmłodszym się spodoba, bo oni lubią zwykle coś modnego i na czasie. Zapach idealny na lato, do użytku codziennego. Może świetnie pobudzać do działania podczas upałów. Do trwałości i projekcji nie mam zastrzeżeń. Zapach jest nośny, wyraźny i czuć go spokojnie 6-7 godzin, albo i lepiej. Oczywiście polecam i sam przymierzam się do zakupu. Świeżak z klasą, której próżno szukać wśród obecnych nowości.

Od czasu do czasu wynoszę sobie zapach na nadgarstku z perfumerii i kusi mnie, by go kupić. Stary, dobry Calvin. Na tle tego typu, współczesnych zapachów, Escape to dość charakterystyczna i niespotykana woń. Kompozycja świeża, odrobinę cytrusowa i z domieszką innych owoców. Dla mnie zapach jest zimny, wodny i oszroniony flakon wody doskonale oddaje ten klimat. Początkowo jest w nim dość dziwna, szorstka i gorzka nuta, co może zrazić, ale później ona ustępuje i zapach robi się bardzo przyjemny i nietuzinkowy. Aromat nie jest płaski, ma głębię i dobrze ewoluuje. Wyczuwalny grejpfrut, melon, mango, jałowiec, bergamotka, eukaliptus, nuty morskie, rozmaryn, jodła, cyprys, brzoza, szałwia, sandałowiec, bursztyn, mech, wetyweria i paczuli. Kompozycja solidna i bardzo naturalna, nie czuć syntetycznych akcentów. W czasach premiery to był hit wśród młodych i lubiących się zabawić. Obecnie zapach pasuje głównie dla dojrzałych. Woda idealna na wiosnę i lato z pominięciem upałów. Dobry zapach codzienny i świetny na ciepłe wieczory. Trwałość niezła, zapach czuję jakieś 7 godzin, przy średniej projekcji. Moim zdaniem to świetny i nietuzinkowy aromat, jak na obecny czas. Mało popularna i niedoceniana perełka wśród zapachów CK. Zdecydowanie polecam.

Zapach jest tak urokliwy i zmysłowy, że można wybaczyć mu delikatność i nie najlepszą trwałość. To oczywiście zupełnie inna bajka, niż pierwsza wersja Pour Homme. Niebywale przyjemna, dopracowana i oryginalna woń. To jedne z nielicznych, aktualnie produkowanych perfum Gucci, które mają tą legendarną klasę firmy. Czuć fiołek, bergamotkę, cynamon, papryczkę, herbatę, drzewo oliwne, piżmo, tytoń i mirrę. Bardzo klarowna i dobra kompozycja, w której nawet przeciętny użytkownik zidentyfikowałby poszczególne składniki. Dla mnie woń jest wyraźnie fiołkowo-cynamonowa, z domieszką herbaty. To taki zapach, który po prostu nie może się nie podobać. Wprawia w błogostan samego użytkownika i robi miłą atmosferę w otoczeniu. Wodę lubią pasjonaci i przeciętni użytkownicy. Pasuje dla spokojnych mężczyzn w każdym wieku. Idealny zapach na co dzień i swobodne okazje. Na wieczór niestety nie pasuje, bo jest bardzo dyskretny. Trwałość na mnie to jakieś 6-7 godzin przy umiarkowanej projekcji. Zdecydowanie polecam wodę i sam rozważam zakup. Ponoć szykuję się niezły hit od Gucciego, na miarę starego, pierwszego Pour Homme. Niebawem pojawi się jakieś nowe, fenomenalne Guilty Absolute. Czekam niecierpliwie, bo czytałem, że to będzie woda z klasą typową dla starych perfum Gucci.

Moim zdaniem ten zapach nie powinien być zaliczony do serii Obsession. Wyczuwam w nim jak w hybrydzie, kilka akcentów z innych zapachów CK, ale nie ma tu żadnego podobieństwa do klasycznego, wspaniałego Obsession. Co ciekawe, czuję tu nawet coś z CK Reveal, który jest nowszy i niedawno miał premierę. Generalnie Obsession Night to aromat słodkawy, rozwodniony i średnio ciężki, w delikatnie orientalnym stylu. Czuć gruszkę, nuty wodne, różne przyprawy, piżmo, zamsz, paczulę, wanilię i wetywerię. W pierwszej chwili zapach może robić wrażenie jakby sfermentowanej mieszanki, ale później jest nieco lepiej. Moim zdaniem nie jest to typowo wieczorowy zapach. Pasuje raczej na wieczór spędzany w jakieś alternatywny i nietypowy sposób (np. Bal przebierańców, czy andrzejki). Brak mu szyku, elegancji i dostojności, więc osobiście nie użyłbym wody na uroczyste przyjęcie, wyjęcie do teatru, czy kolację przy świecach. Na upartego może być to zapach na swobodne imprezy i potańcówki. Mnie ten aromat nie powala, choć na swój sposób jest oryginalny. Zakwalifikowałbym go raczej do prostych i nudnych przyjemniaczków, niż do zapachów eleganckich i wieczorowych. Z tego co się orientuję, woda jest już wycofana z produkcji. Dosyć dobra trwałość i nie najgorsza projekcja. Odradzam zakup dla pasjonatów i wielbicieli klasycznej wersji. Przeciętnych użytkowników zachęcam do przetestowania. Daję 3 gwiazdki za nieadekwatną nazwę i barak jakiegokolwiek podobieństwa do klasyka, który w moim odczuciu jest wybornym zapachem wieczorowym.

Stara, bardzo lubiana pozycja D&G. To jedne z lepszych perfum firmy. Zapach jest oryginalny i dość specyficzny. Tą nutę trzeba po prostu lubić, w przeciwnym razie aromat może zrazić. Tak więc, nie jest to propozycja na zakup w ciemno. Wodę cenią sobie szczególnie pasjonaci, zaś przeciętnym użytkownikom nie zawsze przypadnie ona do gustu. Aromat niewątpliwie męski, wyróżniający i nietuzinkowy. Dla mnie to trochę ziołowa, tytoniowa, sucha i jakby plastikowa nuta. Bardzo złożone i solidne połączenie neroli, cytrusów, bergamotki, kardamonu, estragonu, pieprzu, lawendy, szałwii, sandałowca, fasoli tonki, piżma, kumaryny, irysa, cedru i tytoniu. Pomimo tylu cytrusów w akordzie głowy, nie jest to zapach typowo cytrusowy. Woń niezbyt świeża, ale też nie słodka, trudno ją jakoś sklasyfikować. Głęboki, wielowymiarowy zapach, który świetnie ewoluuje na skórze. Testowałem próbkę wody, ale nie zdecyduję się na zakup, bo mam zamiar kupić coś innego w tym typie, a konkretnie Moschino Uomo. Generalnie D&G Pour Homme to zapach, który wypada znać, szczególnie jak ktoś interesuje się perfumami. Dość popularna woda, zdarza mi się poczuć ją czasem w różnych miejscach. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Woń czuć ponad 8 godzin i to nie tylko przy skórze, bo zapach wyraźnie czuć w otoczeniu. Perfumy dla mężczyzn w różnym wieku. Są uniwersalne, pasują na każdą okazję i do użytku codziennego. Może być to zapach całoroczny, z pominięciem upałów i mrozów. Zachęcam do wypróbowania wszystkich, którzy nie znają jeszcze tej kultowej pozycji D&G.

Legendarne perfumy Givenchy. Osobiście, z tamtych czasów, z pozycji Givenchy wolę Xeryus Rouge, bo to zapach bardziej męski, ale doceniam też Pi. Wyborny aromat dla pasjonatów i koneserów. Faktycznie, jest wyraźnie słodki, a dla mnie też jakby lekko metaliczny. Zapach charakterystyczny i nieporównywalny do niczego innego. Kompozycja jedyna w swoim rodzaju, jak większość markowych zapachów z tamtych lat. To taki typ słodyczy, który może pociągać kobiety, ale dojrzałe i z poczuciem dobrego gustu. Bogata i pieczołowicie skomponowana mieszanka estragonu, rozmarynu, mandarynki, bazylii, migdałów, bobu tonka, benzoiny, wanilii, cukru trzcinowego i cedru. W dużym stopniu to zapach waniliowo-ziołowy. Wanilia i słodycz podana jest w sposób wykwintny, ekskluzywny i nie ma mowy o żadnym nietaktownym i koniunkturalnym zlepku. Większość obecnych wypustów w tym typie, nie dorasta dla Pi do pięt. Generalnie zapach może być dość trudny dla przeciętnego użytkownika, bo na pewno nie jest łatwy przyjemniaczek. Woda bardzo dobrze oceniana na forach i blogach. Perfumy zdecydowanie dla wymagających, dojrzałych i nieco tajemniczych panów. Aromat typowo wieczorowy i na specjalne okazje do eleganckiego ubioru. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach wyraźnie czuć 8 godzin, a z bliska jeszcze dłużej. Generalnie to rasowe pachnidło dla wymagających i koneserów perfum. Na tle współczesnego mainstream'u, Givenchy Pi zahacza już o niszę. Oczywiście polecam.

Faktycznie, wyjątkowy i niespotykany aromat. Poznałem go jedynie poprzez papierek w perfumerii. Widząc flakon i charakterystyczną nazwę, musiałem sprawdzić, jak udało się firmie stworzyć wodę w tym klimacie. Bez wątpienia aromat jakby w diamentowym stylu i czegoś podobnego jeszcze nie poznałem. Zapach jest krystaliczny, czysty, jasny, świdrujący, świeży i ekskluzywny jak diamenty. Bardzo udana i nietuzinkowa pozycja Armaniego. Do tego zapach jest nowoczesny i nie wiele ma wspólnego z typową klasyką. Czuć drzewo gwajakowe, bergamotkę, pieprz, wetywerię, cedr, kakao i ambrę. Zapach jest intensywny, szczególnie początkowo, więc może wyraźnie dawać o sobie znać. Ale z pewnością robi dobre wrażenie w otoczeniu, bo to niebanalna woń. Trudno określić grupę wiekową użytkowników, ale myślę, że to zapach dla mężczyzn w różnym wieku. Idealna woda dla indywidualistów i oryginalnych osobowości. Zapach głównie na wiosnę i wczesną jesień. Pasuje na różne okazje, szczególnie dobry jest na ciepłe wieczory do eleganckiego ubrania. Co do trwałości, projekcji i ewolucji, nie wypowiem się, ale ponoć jest dobrze w tych kwestiach. Zapach zainteresował mnie na papierku na tyle, że mam wodę na liście próbek do zamówienia. Polecam, bo to interesująca pozycja.

Woda nie jest zła. Jak na Lacoste to dość przyzwoity i oryginalny zapach. To jedna z lepszych pozycji firmy. Aromat dość świeży i lekki, ale nie jest typowo sportowy i nie brak w nim odrobiny elegancji. Kompozycja odrobinę cytrusowa, drzewna i lekko pikantna. Wyczuwalny grejpfrut, lawenda, ananas, bergamotka, mandarynka, wiśnia, piżmo, ambra, fiołek, gałka muszkatołowa, pieprz, jaśmin, imbir, jałowiec i drewno. Zapach solidnie skomponowany i na pewno nie jest tandetny. Woń dość charakterystyczna, pociągająca i robi dobre wrażenie w otoczeniu. Faktycznie, zapach jest energetyzujący i może pobudzać do działania. Perfumy są najlepsze dla młodych, choć mogą pasować ogólnie mężczyznom w wieku do 40 lat. Zdecydowanie codzienny aromat dla aktywnych panów, do luźnego lub sportowego ubrania. To świetna propozycja dla ludzi z pasją, którzy stawiają sobie różne cele i zadania do wykonania. Moim zdaniem to zapach typowo wiosenny, ale pasuje też na umiarkowane lato i początek jesieni. Trwałość typowa dla Lacoste, czyli średnia, zapach czuję 5-6 godzin. Nieco lepiej jest z projekcją, zapach nie trzyma się blisko skóry i jest wyraźnie wyczuwalny przez otoczenie. Miałem próbkę Challenge. Nie rozważam zakupu, ale doceniam wodę i mógłbym ją z przyjemnością używać. Zachęcam do wypróbowania nie tylko fanów Lacoste, bo to solidny i ciekawy zapach.

Ewidentnie czuć, że to jakaś wersja YSL L'Homme. Nie wyczuwam żadnego podobieństwa do Issey Miyake L'Eau d'Issey poza tym, że oba zapachy są świeże. L'Homme Sport to przyzwoity aromat, ale jak ktoś nie lubi tej serii YSL to nie polubi też Sport. Dla mnie woda to jakby elegancja na świeżo. Nie jest to zapach typowo sportowy, tylko po prostu delikatnie odświeżony klasyk. Aromat jest lżejszy i trochę bardziej mydlany od pierwowzoru. Raczej prosty i niewyrafinowany zapach, nie zaskakuje specjalnie, ale jest dość przyjemny i nie drażni. Wyczuwalna werbena, bergamotka, aldehydy, nuty drzewa, kolendra, cedr i żywica. Wszystko poprawnie zbalansowane, kompozycja jest harmonijna i dopracowana. Zapach na pewno nie pasuje do sportowego ubrania, czy na sportowe okazje. To raczej propozycja dla kogoś, kto potrzebuje świeżości w bardziej eleganckim wydaniu. Woda pasuje na wiosnę i lato, z pominięciem upałów. Trwałość trochę gorsza niż w przypadku klasycznej wersji. Zapach czuję na sobie 6-7 godzin, zaś klasyka ponad 8. Projekcja dość dobra, aromat jest wyczuwalny w otoczeniu. Moim zdaniem woda nie jest zła i może się podobać, ale za dużo mniejsze pieniądze można kupić coś znacznie lepszego w tym typie.

Tak jak Kondzior stwierdził, zapach nie wiele ma wspólnego z klasycznym Fahrenheit'em. Woda nie jest zła, kompozycja dość oryginalna, ale nie powinna zaliczać się do tej serii. Sprawdzałem zapach jedynie na nadgarstku. Wbrew pozorom, nie jest to żaden letni świeżak. Jak ktoś potrzebuje klasyczny zapach Fahrenheita'a w świeżej odsłonie, to polecam wersję Aqua. 32 to dla mnie słodkawy, kremowy, nieco ciężki i jakby ziołowy aromat. Jest niewątpliwie oryginalny i nietuzinkowy. Pomimo oryginalności, zapach nie razi i jest taktowny. Dosyć męska woń i z pewnością przyjemna. Niezbyt skomplikowana mieszanka kwiatu pomarańczy, wanilii i wetywerii. Zapach raczej prosty, ale dopracowany i solidny. Z pewnością woda nie pachnie tanio i nawet w ciemno czuć, że to coś z wysokiej półki. Świeżość czuć jedynie początkowo, później zapach się wysładza i ociepla, co świadczy, że ewoluuje jak trzeba. Z tego co się orientuję, wielbiciele klasyka mają mieszane odczucia co do tej wersji. Natomiast ci, którzy klasyka nie lubią, bardzo sobie cenią wersję 32. Ja obiektywnie stwierdzam, że to solidna woda, choć nie kupiłbym jej. Perfumy zdecydowanie dla dojrzałych mężczyzn do użytku codziennego i na różne okazje. Na lato nie polecam, osobiście używałbym wodę wiosną i jesienią. Bardzo dobre parametry, zapach jest trwały i nośny. Zachęcam wszystkich do przetestowania.

Lubię tą firmę, bo mają klasę i poczucie dobrego smaku. Perfumy Zegny są solidne, gustowne i taktowne. Osobiście mam innych faworytów z pośród perfum firmy, ale Forte to też niewątpliwe dobry zapach. Wyjątkowo męski aromat dla wymagających i silnych. Raczej słodka i mocna woń w delikatnie orientalnym stylu. Z pewnością jest to zapach skomponowany według własnej koncepcji, bo jak to u Zegny, nie jest to kopia czegoś innego i nie czuć żadnej inspiracji innym zapachem. Początkowo aromat intensywny i odrobinę świeży, po czym łagodnieje i wyraźnie wysładza się. Aromat bardzo zmienny i głęboki. Solidne i przemyślane połączenie pieprzu, cytrusów, grejpfruta, imbiru, miodu, lawendy, tytoniu, ambry, tonki i drewna. Wyczuwalny dobry, włoski klimat. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i odważnych mężczyzn. Świetny zapach wieczorowy i na formalne spotkania, ale pasuje też do użytku codziennego. Woda idealna na późną jesień i początek zimy. Bardzo dobra trwałość, na mnie spokojnie 9 godzin albo i lepiej. Do projekcji nie mam zastrzeżeń, zapach daje o sobie znać w otoczeniu. Polecam dla wymagających, oraz wszystkich, ceniących klasę i szyk.

Nie znam starej wersji Freedom, ale ta mi odpowiada. Zapach ma swój urok i trochę wyróżnia się na tle popularnych pozycji w tym typie. Aromat jest świeży, chłodny, sportowy, lekki, ziołowy i trochę morski. Bardzo przyjemna, delikatnie ogórkowa i orzeźwiająca nuta, idealna na ciepłe dni. Dobrze zbalansowana mieszanka zielonych liści, bazylii, fiołka, jałowca, pomarańczy, imbiru, szałwii, pieprzu, drewna i wetywerii. Dość naturalny zapach, bez wyraźnie syntetycznych akcentów. Nie jest to aromat skomplikowany, ale właśnie cały jego urok tkwi w prostocie. Woń z pewnością nikogo nie zrazi, jest to zapach bezpieczny. Może pobudzać do działania podczas upałów, bo do tego woda została stworzona. Zapach pasuje dla wszystkich, młodych duchem do użytku codziennego. Propozycja zdecydowanie na lato. Podchodziłem do wody dwa razy. Po sprawdzeniu na papierku rozważałem zakup, ale już po przetestowaniu próbki waham się. Na mnie zapach jest niezbyt trwały i za delikatny. Nie jest tragicznie, ale 4 godziny trwałości, przy umiarkowanej projekcji to dla mnie trochę za mało. Mimo wszystko zachęcam do wypróbowania, bo to interesujący, mało popularny i niedoceniany zapach.

Stara, dobra i solidna pozycja firmy. Zapach ma oldschoolowy klimat i nie jest tak masowy, jak obecne wypusty Paco Rabanne. Dość konserwatywna woń, w dawnym stylu. Zapach jest bezpieczny i nie razi. Wyczuwalne cytrusy, bergamotka, mięta, kolendra, muskat, jałowiec i sandałowiec. Aromat jest świeży, odrobinę ziołowy i dla mnie jakby lekko pikantny. Dość dobrze ewoluuje i nie jest płaski. Bardzo męska i pociągająca kompozycja. Ponoć kiedyś to był hit, ale z tego co się orientuję, obecnie woda nie wzbudza wielkiego zainteresowania. Moim zdaniem to przyzwoity, męski zapach dla panów lubiących klasyczny styl. Woda idealna dla dojrzałych do użytku wiosną i jesienią. Zapach sprawdzi się przy specjalnych okazjach i dobry jest też na co dzień. Trwałość na mnie w miarę dobra, zapach czuję jakieś 6 godzin przy średniej projekcji. Osobiście nie kupiłbym wody, ale gdybym dostał ją w prezencie, to z przyjemnością używałbym. Na tle obecnie wypuszczanych, masowych perfum, XS prezentuje się bardzo dobrze. Zapach zdecydowanie warty wypróbowania.

Osobiście z Masaki Matsushima wolę Aqua Mat, ale to też jest niezła woda. Zapach ewidentnie w japońskim stylu, jak na markę przystało. Aromat wyraźnie inny niż popularne, europejskie pozycje. Jest dość egzotyczny i niespotykany, więc trudno go do czegoś znanego porównać. Woń bardzo świeża i orzeźwiająca. Jest odrobinę cytrusowa, wodna i delikatnie mydlana. Zapach nie jest wyraźnie męski, może przypominać unisex i dlatego nie zdecyduję się na zakup, choć doceniam tą wodę. Czuć cytrusy, jabłko, piżmo, tequilę, drewno i kwiaty. Kompozycja dopracowana, czuć, że to woda z dobrej półki. Zapach wyłącznie na gorące, letnie dni. Raczej dla młodych mężczyzn do użytku codziennego. Niestety trwałość i projekcja nie zachwyca. Zapach trwa 3-4 godziny i jest tak delikatny, że po godzinie czuć go tylko z bliska. Testowałem próbkę i nie zdecyduję się na zakup, ale zachęcam do wypróbowania, bo to ciekawy i nietuzinkowy zapach.

To chyba jedne z popularniejszych perfum Lacoste. Ma je mój znajomy, więc spryskałem się wodą u niego i przyznam, że to niezły zapach. Niby sportowy, ale nie mocno świeży. Nieco słodkawy, owocowy, lekki i odrobinę kwiatowy. Faktycznie, aromat jest energetyzujący i pobudzający. To dokładnie ten sam styl i przeznaczenie wody, jak w przypadku Hugo Boss Energise (choć nie mam na myśli bezpośredniego podobieństwa). Dla mnie nawet bardziej podchodzi Lacoste. Zapach jest prosty i nie szczególnie wyróżniający, brak mu pazura i wyrafinowania, ale niewątpliwie jest przyjemny i nie razi. Wyczuwalne jabłko, likier, tuja cedr, jaśmin, sosna, paczula, wetyweria i piżmo. Kompozycja odniosła duży sukces i w czasach premiery wody, nawet Lacoste trzymało dobry poziom. Propozycja zdecydowanie dla młodych i aktywnych do użytku codziennego, lub na swobodne okazje. Moim zdaniem to zapach typowo wiosenny. Jeżeli na lato, to z pominięciem skrajnych upałów. Na temat trwałości opinie są podzielone. Na mnie jest średnia, czyli zapach czuję jakieś 5 godzin przy przeciętnej projekcji. Generalnie to przyzwoity i ciekawy aromat.

Zdecydowanie najbardziej lubię klasyka Light Blue. Nie przepadam za tymi kolejnymi wersjami, wypuszczanymi w krótkich odstępach czasu. Jednak Discover Vulcano mógłbym używać i nawet rozważałem zakup wody, bo jest ona dość przyzwoita na tle pozostałych wypustów z tej serii. Aromat jest świeży, cytrusowy i orzeźwiający. Trochę mniej cytrusów niż w klasyku, zapach jest jakby bardziej pikantny, ziołowy i odrobinę szorstki. Do tego jest mniej sportowy od pierwowzoru i odrobinę elegancki. Wyczuwalna cytryna, lawenda, cyprys, imbir, wetyweria i cedr. Kompozycja robi dość dobre wrażenie, zdecydowanie lepsze niż w przypadku Living Stromboli. Zapach ewoluuje w sposób właściwy i nie zawodzi do samego końca. Co prawda woń nie jest tytanem projekcji, ale trwałość jest przyzwoita, podobna jak w klasycznej wersji i na mnie zapach czuć jakieś 7 godzin. Propozycja dobra dla młodych, lub mężczyzn do 40 lat. Woda idealna na wiosnę i lato do użytku codziennego, choć może sprawdzić się też podczas ciepłych wieczorów. Zachęcam do wypróbowania przy jakiejś okazji.

Typowa, niemiecka kompozycja, jak na Boss'a przystało. Czyli zapach solidny, przyzwoity, przyjemny, nieudziwniony, ale bez wyrafinowania i oryginalności. Sprawdzałem go jedynie na nadgarstku i mógłby go z przyjemnością używać, ale nie planuję zakupu. Zapach nie razi i na pewno nikomu w otoczeniu nie będzie przeszkadzać. Połączenie świeżości z lekko euforyczną słodyczą. Kolor cieczy doskonale oddaje charakter zapachu. Aromat niewątpliwie męski, nie przypomina zapachów damskich, czy unisex. Nie jest specjalnie wyróżniający, ale wielu forumowiczów twierdzi, że to zapach po prostu dobry, choć faktycznie dość typowy. Poza brakiem oryginalności, nic nie można tej wodzie zarzucić. Wyczuwalny pieprz, mandarynka, grejpfrut, bergamotka, anyż, cedr, geranium, paczula, piżmo i wetyweria. Wszystko jest dopracowane i w odpowiednich proporcjach. Zapach może być całoroczny, z pominięciem upałów i mrozów. Osobiście używałbym wodę na co dzień, wiosną i ciepłą jesienią. Propozycja głównie dla mężczyzn w wieku od 30 lat wzwyż. Trwałość na mnie bardzo dobra, jak każdy Boss (zapach czuję 7-8 godzin). Projekcja na średnim poziomie, zapach nie jest tylko blisko-skórny. Generalnie woda warta polecenia nawet w ciemno, bo to bezpieczny aromat. Propozycja dla tych, co nie lubią się narzucać, ale chcą przyjemnie i taktownie pachnieć.

To już nie pierwsza typowo masowa pozycja Guerlain i takie koniunkturalne zapachy wypuszczane są teraz świadomie przez największe ikony w branży. Niezbyt wyróżniająca nuta. Przy takich dziełach jak chociażby L'Instant de Guerlain, woda L'Homme Ideal to zwykły i przeciętny aromat. Co dziwne, to zapach roku 2014 według jednego z pism branżowych. Dla mnie to jak podrasowana, mało pomysłowa kompozycja. Ewidentnie firma przyjęła taktykę tworzenia zapachów masowych. L'Homme Ideal to zachowawczy i poprawnie polityczny zapach, który w założeniu miał być modny i przyjemny, by większość go kupiła. Sama jakość i parametry techniczne są na dobrym poziomie, więc nie ma mowy o tandecie i jest to aromat solidny. Woda na pewno nie pachnie tanio. Wyczuwalne cytrusy, rozmaryn, fasola tonka, migdały, wetyweria, cedr i skóra. To zapach nieco słodkawy, ale nie przesadnie ciężki. Początek trochę świeży, cytrusowy i mocno alkoholowy. Później zapach robi się lekko ziołowy i z upływem czasu wyraźnie wysusza się. Jest odrobinę syntetyczny, ale nie w sposób rażący. Aromat raczej dyskretny i brak mu mocy na dłuższą metę. Sama trwałość jest dość dobra, zapach czuć 7-8 godzin. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku. Zapach dobry na specjalne okazje i do użytku codziennego. W moim odczuciu najlepszy jest na jesień. Dla mnie to trochę zapach bez własnego charakteru. Polecam dla wszystkich, którzy chcą pachnieć modnie.

Osobiście wolę pierwszą wersję wody, ale ta też jest niezła. Klasyk przypomina mi gazowaną, cytrynową lemoniadę, natomiast L'Eau 2 to dla mnie jakby sok pomarańczowo-grejpfrutowy. To urokliwy, świeży, cytrusowy i orzeźwiający zapach. Woń trochę mniej wodna i delikatnie cięższa od pierwowzoru. Raczej prosty zapach i bez wyrafinowania. Wyczuwalny imbir, grejpfrut, pomarańcza, lawenda, jałowiec, wetyweria i cedr. Wszystko jest przemyślane i odpowiednio zbalansowane, jak na Kenzo przystało. Zapach ewoluuje nieznacznie i przez cały czas przeplata się grejpfrut. Aromat na wstępie jest mocno soczysty, ale z upływem czasu woń robi się sucha. Propozycja raczej dla młodych mężczyzn, choć zapach może przypaść do gustu też panom w wieku 30-40 lat. Aromat typowo codzienny, lub na swobodne okazje w okresie wiosenno-letnim. Niestety trwałość i projekcja L'Eau 2 jest podobna jak w pierwszej wersji. Trochę żal, że tak ciekawe, oba zapachy czuję na sobie zaledwie 3-4 godziny, przy bardzo umiarkowanej projekcji. Tak więc parametry nie najlepsze, ale zachęcam do wypróbowania, bo z tego co się orientuję, na niektórych osobach zapach tak szybko nie gaśnie. Jak wspomniałem, wolę klasyka, ale dwójkę też polecam.

Dostałem niedawno próbkę wody. Nie jest to zapach wybitny, do tego mało wyróżniający, ale w miarę przyzwoity i przyjemny. W najmniejszym stopniu nie jest to wariacja klasycznego Cool Water. To zupełnie inny zapach. Faktycznie, woń jest ciepła i jakby gorąca. Aromat ciężki, mocny, słodkawy i nieco pikantny. Kompozycja bardzo prosta i bez polotu, choć technicznie zapach stworzony jest poprawnie. Na forach woda oceniana jest najczęściej jako przeciętna lub dobra. Zapach raczej nie zaskakuje niczym szczególnym, ale też nie można nazwać go tandetnym, czy kiczowatym, bo jednak jest to w miarę solidna woda. Stylistycznie to aromat korzenno-orientalny. Wyczuwalny absynt, bazylia, paczula, papryczka, sandałowiec i benzoes. Zapach ewoluuje i jest dość głęboki. Dla mnie najlepszy jest na etapie środka, gorzej z otwarciem i zakończeniem. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku oprócz najmłodszych. Dobry zapach wieczorowy i na specjalne okazje w okresie jesienno-zimowym. Na mnie trwałość i projekcja przyzwoita, zapach czuję spokojnie 6-8 godzin. Woń jest dosyć nośna i wyczuwalna w otoczeniu, ale nie narzuca się przesadnie. Osobiście nie kupiłbym wody, ale jakbym dostał w prezencie to używałbym jej. Nie zachwyca ona na tyle, by polecać ją w ciemno każdemu. Oceniam na naciągane 4 gwiazdki, bo znam wiele gorszych perfum i to za dużo większe pieniądze.

Technicznie i jakościowo to bardzo przyzwoita woda, ale sama kompozycja jest banalna i pospolita. Za dużo niższą cenę można kupić znacznie lepsze perfumy. Nie przepadam szczególnie za tą firmą, bo ich przeciętne produkty nie warte są tak wysokich cen. Może sama jakość produktów jest wysoka, ale zapachy, wzory odzieży i design produktów to dla mnie delikatny kicz i nic szczególnego. Tak jak już ktoś stwierdził tu na forum, chociażby niektóre zegarki z najnowszych kolekcji to jakieś mało gustowne dziwadełka. Osobiście nie kupiłbym Only The Brave. Przyznam, że wodę sprawdzałem jedynie na nadgarstku w perfumerii. To przeciętny zapach, o dobrych parametrach, za wygórowaną cenę. Aromat jest świeżo-słodki i trochę chemiczny. Kompozycja stylistycznie jest delikatnie orientalna. Wyczuwalna mandarynka, cytryna, kolendra, cedr, fiołek, benzoin, ambra, skóra i labdanum. Początkowa, cytrusowa świeżość ewoluuje w słodko-drewniane nuty. Im bliżej końca, tym zapach robi się bardziej syntetyczny i przesłodzony. Na krajowych i zagranicznych forach woda nie wzbudza żadnego zachwytu wśród pasjonatów i koneserów. Trwałość i projekcja na bardzo wysokim poziomie, nie można w tej kwestii nic zarzucić. Propozycja raczej dla aktywnych mężczyzn w wieku do 40 lat. Zapach najlepszy jest na wiosnę i jesień do użytku codziennego. Ja jestem na nie, ale daję naciągane 4 gwiazdki za dobre parametry.

Uważam, że to ciekawy zapach, ale zupełnie nie przypomina poprzedników i nie ma w nim charakterystycznej euforyczności. Osobiście z tej serii najbardziej lubię klasyka, choć każda wersja jest na swój sposób interesująca. Gold to zapach słodki, średnio ciężki i nieco orientalny. Jest niewątpliwie przyjemny i łatwy w odbiorze. Dość popularna obecnie słodko-przyprawowa stylistyka. Aromat nie jest wybitnie wyróżniający, ale ma swój ciekawy klimat, pomimo podobieństwa do modnych teraz kompozycji. Woda jest dopracowana i solidna. Firma przywiązuje dużą wagę do wszystkich Euphorii, zarówno męskich jak i damskich. To takie zapachy, które jak nie zachwycą, to na pewno nie zrażą. Zamówiłem próbkę Gold i po przetestowaniu rozważam zakup, ale dopiero na najbliższą jesień. Dobrze i solidnie skomponowana mieszanka cytryny, imbiru, miodu, bazylii, cynamonu, wanilii i paczuli. Generalnie to niekomplikowany i urokliwy przyjemniaczek. Trwałość i projekcja podobna jak w przypadku Intense, więc jest dość dobrze (czuję na sobie 6-8 godzin). Projekcja początkowo intensywna, ale jak to u CK, aromat szybko robi się delikatny. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, ale najlepsza dla tych do 40 lat. Dobry zapach wieczorowy i na specjalne okazje, ale śmiało można używać go też na co dzień. Perfumy idealne do użytku w okresie jesienno-zimowym. To udana woda, więc zachęcam to przetestowania.

Moim zdaniem nie jest najgorzej, ale woda nie wzbudza powszechnego zachwytu. Szczególnie pasjonaci twierdzą, że jak na Dior'a to zdecydowanie za mało. Zapach sprawdzałem jedynie na papierku w perfumerii. Aromat świeży z domieszką delikatnej słodyczy i ciepła. Jest trochę rześki, ale nie jest to typowy, letni świeżak. Faktycznie, woń mało wyróżniająca, ale mimo wszystko czuć, że to kompozycja z wyższej półki, jest to zapach dopracowany i nietandetny. Nie jest przesadnie sztuczny, jak to niektórzy twierdzą, choć można doszukać się odrobiny chemii. Dla mnie to zapach przyjemny, męski i mógłbym go z przyjemnością używać. Woń faktycznie jest odrobinę energetyzująca, co może pobudzać do działania w ciepłych dniach. Wyczuwalny grejpfrut, jałowiec, pieprz, muszkatołowiec, piżmo, sandałowiec i wetyweria. Początkowo zapach cytrusowy, później wysładza się i ociepla. Na temat trwałości i projekcji nie wypowiem się, ale ponoć jest przeciętnie w tej kwestii, czyli tak jak w przypadku zapachów nieco tańszych. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, oprócz najmłodszych. Raczej codzienny zapach lub na swobodne okazje. Osobiście nie rozważam zakupu wody, ale zachęcam do przetestowania.

Ja nie wyczuwam jakiejś totalnej klapy, ale faktycznie jest to zapach dość przeciętny i pospolity. Dostałem próbkę wody podczas innego zakupu i raczej nie zdecyduję się na zakup. Kompozycja mało pomysłowa, ale nietandetna i można poczuć w niej odrobinę ekskluzywności, bo mimo wszystko nie jest to zapach klasy marketowej. Ale jak na Burberry to trochę za mało. Woń dość świeża, delikatna, lekka, męska i odrobinę seksowana, więc może pociągać kobiety. Nie brak też odrobiny słodyczy. Stylistycznie jest to aromat cytrusowo-drzewny. Faktycznie to zapach typowo sportowy, więc nazwa jest adekwatna. Jest trochę chemiczny, co może niektórych zrazić. Wyczuwalny imbir, grejpfrut, pszenica, jałowiec, akord morski, ambra, piżmo i cedr. Całość robi wrażenie prostej i nieskomplikowanej kompozycji, brak jest oryginalności i wyrafinowania. Propozycja raczej dla młodych mężczyzn do użytku codziennego w okresie wiosenno-letnim. Na mnie trwałość i projekcja tylko zadowalająca. Zapach czułem 3-4 godziny i przy pierwszym podejściu miałem wrażenie, jakbym testował podróbkę, ale na pewno miałem oryginał z pewnego źródła. Projekcja również umiarkowana, zapach szybko robi się dyskretny i blisko-skórny. Wodę można polecić mniej wymagającym i przeciętnym użytkownikom w wieku do 30 lat.

Moim zdaniem bardzo interesująca woda. Lubię tą serię Armaniego, a szczególnie Eau D'Aromes, którą zamierzam w przyszłości kupić. Zapach jest nietuzinkowy, oryginalny i bardzo przyjemny. Kompozycja drzewno-przyprawowa i odrobinę świeża. Woń bardzo męska, prosta i dość lekka. W moim odczuciu aromat jest też delikatnie ziołowy i przypomina jakieś suszone kwiaty i liście. Wyczuwalna bergamotka, mandarynka, paczuli, imbir, szałwia, wetyweria i kardamon. Bardzo solidna, taktowana i przemyślana kompozycja. Z pewnością nie jest to banał, tylko wytrawna woda z wyższej półki Armaniego. Zapach jest faktycznie zmienny, więc nie ma nudy. Mam jedynie zastrzeżenia do bazy, gdyż pod koniec trwania woń trochę traci na uroku. Design i kolor cieczy doskonale oddaje charakter zapachu. W moim odczuciu jest to zapach idealny na koniec lata i początek złotej jesieni. Sprawdzi się podczas ciepłych wieczorów, ale najlepszy jest na swobodne okazje i do użytku codziennego. Propozycja raczej dla dojrzałych i ustatkowanych mężczyzn. Zapach nie jest tytanem trwałości, ale nie jest najgorzej (na mnie wyczuwalny jakieś 7 godzin). Projekcja umiarkowana, więc zapach nie narzuca się i nie męczy innych w pobliżu. Zdecydowanie polecam wodę i sam rozważam zakup.

Podchodziłem do wody dwa razy i mam mieszane odczucia. Najpierw aromat zainteresował mnie na papierku w perfumerii. Następnie zamówiłem próbkę i po teście na skórze trochę rozczarowałem się, więc dobrze, że nie kupiłem pełnego flakonu. Sam pomysł na zapach jest nawet ciekawy i nietuzinkowy. Wydaje się, że twórca miał jakąś wizję, ale efekt końcowy jest niezbyt udany. Gdyby dopracowano kompozycję, mógłby być to ciekawy i solidny zapach, warty tej ceny. Swoją drogą Jimmy Choo to specjaliści od produktów damskich i woda Man to ich pierwszy, męski zapach. Jest to aromat w dużym stopniu słodkawy, przeszyty sztuczną i suchą świeżością. Woń wyraźnie ananasowa, do tego dusząca i przypominająca dosłownie kurz. Bardzo syntetyczna mieszanka ananasa, melona, lawendy, paczuli, zamszu i pieprzu. Pierwsze skojarzenie to jakby słodkie ananasy w puszce z jakimś pyłem. Wśród pasjonatów i recenzentów woda nie wzbudza zainteresowania. Trwałość i projekcja bardzo dobra. Zapach czuję spokojnie 8 godzin i jest on dość nośny, więc zostawia lekki ogon. Może przypaść do gustu mężczyznom w różnym wieku. Nie jest to aromat wyraźnie elegancki, więc woda nadaje się do użytku codziennego i na swobodne okazje. Mam wrażenie, że zapach pasuje wyłącznie na jesień i początek zimy. Jest lepki i zdecydowanie za duszący na ciepłe dni. Osobiście nie zdecyduję się na zakup.

Moim zdaniem to w miarę przyzwoita woda. Zapach wydany przez celebrytę, w czasach kiedy to jeszcze nie było modne. Wodę używał mój ojciec i sam nie raz po nią sięgałem. Kompozycja ewidentnie inspirowana Fahrenheit'em, choć skład jest nieco inny. Zapach słodkawy, ciepły i nie przesadnie ciężki. Stylistycznie aromat jest korzenny, kwiatowy i lekko orientalny. W moim odczuciu woń jest też nieco pudrowa, ale niewątpliwie męska. Wyczuwalna bergamotka, mandarynka, pelargonia, paczula, skóra, piżmo i sandałowiec. Aromat nie jest tandetny, ale raczej nie wiele ewoluuje na skórze i im dłużej, tym bardziej zaczyna przypominać tańsze perfumy. Na tle współczesnych, celebryckich wypustów, Diavolo prezentuje się bardzo dobrze. Woda jest nawet lepsza od niektórych, drogich, przereklamowanych pozycji i dla mnie daje ona więcej przyjemności niż chociażby PR Invictus. Ponoć późniejsze wody Banderasa były już zdecydowanie gorsze. Diavolo to zapach dobry na jesień i początek zimy. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, ale najlepsza dla dojrzałych. Może być to zapach codzienny i na specjalne okazje. Trwałość typowa jak na tą półkę cenową, woń czuć do 4 godzin. Projekcja średnia, zapach jest wyczuwalny w otoczeniu, ale nie narzuca się. Moim zdaniem to dobra opcja w tej cenie. Daję naciągane 4 gwiazdki, bo jak na celebrycki zapach, to jest niezła woda.

Kolejny przykład na to, że firma w ostatnich latach postawiła na lekceważenie wymagających klientów i tworzenie podrasowanych banałów. Wycofali z produkcji wszystkie, wspaniałe i kultowe pozycje, zastępując je pospolitymi kompozycjami bez pomysłu. Firma liczy na mniej wymagających konsumentów i odpinanie kuponów od marki. Made to Measure sprawdzałem z ciekawości jedynie na papierku. Pasjonaci na forach i recenzenci nie zostawiają na zapachu suchej nitki. Dla mnie ten aromat to jakby podrasowane, tanie perfumy. Czyli pospolity aromat z umiarkowaną nutką ekskluzywności, by robił wrażenie nieco droższego. Kompozycja bez pomysłu, coś jakby mieszanka przypadkowych aromatów zawarta w jednej cieczy. Generalnie zapach słodkawo-świeży. W przypadkowych proporcjach i syntetycznym wymiarze można zidentyfikować bergamotkę, anyż, lawendę, cytrusy, muszkatołowiec, jałowiec, skórę i paczuli. Na temat ewolucji na skórze nie wypowiem się. Nie wiem też jak z trwałością i projekcją, bo zapach poznałem tylko poprzez papierek w perfumerii. Uważam, że woda nie jest warta tej ceny, bo to zapach na poziomie marketowych perfum. Jedyny plus to tylko atrakcyjny flakon.

Dobra i elegancka woda. Ewidentnie czuć, że to jakaś wersja L'Homme. Niektórzy przesadnie i subiektywnie krytykują tą serię YSL. Natomiast prawda jest taka, że to perfumy bardzo dobrze oceniane na zagranicznych forach i blogach. Nawet w rankingu produktów na Dolce.pl, La Nuit de L'Homme jest na pierwszym miejscu, jako najbardziej lubiane i pożądane perfumy męskie. Woń bardzo podoba się kobietom i woda figuruje w czołówkach rankingów, jako jeden z najbardziej pociągających zapachów męskich (podobnie jak klasyczna wersja L'Homme). Aromat gustowny, taktowny i robi świetne wrażenie w otoczeniu. Jest to jakby bardziej elegancka wariacja klasyka. Zapach jest odrobinę słodszy i cięższy od pierwowzoru. Drzewna i leśna świeżość charakterystyczna dla klasyka, w La Nuit została zastąpiona nutami korzennymi. Jest to zapach bardziej orientalny. Połączenie bergamotki, kardamonu, lawendy, cedru, wetywerii i kumaryny. Wszystko jest pieczołowicie zbalansowane, czuć, że to kompozycja klasowa i przemyślana, choć nie jest wybitnie wyróżniająca. Niektórzy zarzucają zapachowi brak charakteru, ale myślę, że w tym przypadku nie jest to wadą. Ten zapach jest przyjemny, bezpieczny, ułożony i nie kontrowersyjny, by pasował na wieczór, specjalne okazje, czy formalne spotkania. Do takich okoliczności został on stworzony i nie potrzebne jest w nim przesadne wyrafinowanie, czy jakieś fajerwerki wzbudzające skrajne emocje. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Propozycja zdecydowanie dla eleganckich, lub schludnie ubranych mężczyzn w wieku od 25 lat wzwyż. Polecam i sam rozważam zakup.

Faktycznie, stary, dobry zapach. Wielu twierdzi, że to najlepsza woda Adidas'a. Ale nie wszyscy wiedzą, że ma ona już 25 lat i kiedyś był to dość ekskluzywny produkt, jak na krajowe realia w tamtych czasach. Na początku lat dziewięćdziesiątych perfumy Adidas'a były synonimem luksusu. Nieco starsi pewnie pamiętają też inne, wspaniałe pozycje, jak chociażby Adventure. Niedawno w ramach przypomnienia wyniosłem sobie z marketu na papierku zapach Active Bodys. Aromat bardzo wyrazisty, męski do bólu i trochę toporny. Raczej słodkawa, korzenna i trochę orientalna kompozycja. Wyczuwalny rozmaryn, aldehydy, lawenda, frezja, róża, mandarynka, sandałowiec, cedr, paczula, wetyweria, ambra i mech. Nie ma mowy o tandecie i kiczu, jest to solidna woda. Nie jest to propozycja dla współczesnej młodzieży, ale kiedyś dla młodych to był hit i wodę używali też starsi, eleganccy panowie. Perfumy raczej dla aktywnych i pewnych siebie mężczyzn. To nie woda dla modnisiów. Zapach dobry na jesień, zimę i wczesną wiosnę. Pasuje na każdą okazję i do użytku codziennego. Na temat trwałości i projekcji nie wypowiem się, ale z tego co wiem, powinno być co najmniej dobrze w tej kwestii. Aktualnie nie kupiłbym wody, bo mam inne priorytety, ale jakbym dostał ją przy jakiejś okazji, to używałbym z przyjemnością. Polecam.

Technicznie i jakościowo to bardzo solidna woda. Sama kompozycja jest dość konserwatywna i dostojna. Osobiście nie kupiłbym wody. Bardziej odpowiada mi klasyczna Pasha. Nie znam wersji Edition Noire, ale uważam, że Noire Sport to nie jest zapach typowo sportowy i zdecydowanie bliżej mu do eleganckiej woni. Nawet ciemno-czerwony design flakonu świadczy o tym, że to nie może być nic sportowego, lekkiego i świeżego. Jest to aromat mocny i intensywny. Co prawda nie brak w nim odrobiny orzeźwiających nut, ale w dużym stopniu to jednak ciężki zapach z akcentami owocowej słodyczy. Wyczuwalne cytrusy, nuty wodne, cedr, sandałowiec, ambra i bursztyn. To dopracowana i nietandetna kompozycja drzewno-aromatyczna. Nie jest to zapach dla chłopców i nastolatków. Propozycja raczej dla silnych, dojrzałych i odważnych mężczyzn. Podobnie jest z klasyczną wersją. Woda najlepsza do użytku jesienią, umiarkowaną zimą i wiosną. Zapach jest dobry na specjalne okazje do eleganckiego ubrania, ale pasuje też do użytku codziennego. Bardzo dobra trwałość (na mnie 8-9 godzin). Do tego świetna projekcja, zapach jest nośny i wyraźnie daje znać o sobie. Nie polecam wody dla każdego, bo to produkt dla dojrzałych, wymagających i pewnych siebie twardzieli. Uważam, że to solidny zapach, ale mi najbardziej odpowiada zwykła, stara, klasyczna Pasha.

Kultowa pozycja Boss'a. Woda jest wręcz symbolem zapachów firmy i to jedne z popularniejszych perfum na rynku. Poznałem je dopiero niedawno, bo zamawiam od czasu do czasu trochę próbek i w końcu musiałem sprawdzić legendarnego Boss'a. Niewątpliwie zapach bardzo solidny, jak większość pozycji marki. Doceniany przez przeciętnych użytkowników i pasjonatów perfum. Aromat jednocześnie klasyczny i charakterystyczny, choć faktycznie może wydawać się oklepany, bo doczekał się wielu naśladowców i podróbek. Wyczuwalny, rozpoznawalny dla Boss'a styl, więc zapach może kojarzyć się z innymi wodami firmy. Znam większość pozycji marki i nawet w ciemno można stwierdzić, że to Boss. Aromat jest bardzo bezpieczny, taktowny i nie razi, więc podoba się większości. Dla mnie kompozycja jest odrobinę apetyczna i przypomina szarlotkę. Czuć jabłko, cynamon, bergamotkę, cytrusy, geranium, mech, goździk, sandałowiec, cedr i wetywerię. Skład jest prosty i typowy, ale woda ma w sobie coś takiego, co dało jej sukces. Zapach ma wszystko co potrzeba. Jest słodycz i odrobina świeżości. Woń jest trochę ciężka i na początku nieco dusząca. Dobrze ewoluuje i nie zawodzi na żadnym etapie. Aromat jest zrównoważony i nie narzuca się przesadnie. Bardzo dobra trwałość, zapach czuję na sobie spokojnie 8 godzin. Woda jest uniwersalna. Pasuje dla mężczyzn w każdym wieku. Zapach dość elegancki, więc dobry jest na wieczór i specjalne okazje, ale śmiało można używać go na co dzień. Osobiście używałbym wody jesienią, zimą i wiosną. Raczej nie zdecyduję się na zakup pełnego flakonu, ale obiektywnie trzeba przyznać, że to klasa sama w sobie.

Faktycznie, zapach może wydawać się pospolity. Osobiście też po Guerlain spodziewałem się czegoś więcej. Nie jest to z pewnością arcydzieło sztuki perfumeryjnej, jak chociażby L'Instant de Guerlain. Generalnie Homme to zapach do bólu zwyczajny. Nie jest to co prawda kicz czy tandeta, ale sama kompozycja jest bardzo przeciętna i mało oryginalna. Aromat dość męski, świeży, drzewny, cytrusowy, ziołowy i jakby z marcepanową nutą. Wyczuwalna limonka, mięta, bergamotka, cedr, wetyweria, mojito, rum i geranium. Ogólnie to trochę elegancja w świeżym wydaniu. Zapach ewoluuje i z upływem czasu robi się nieco ciekawszy. Woda najlepsza jest do użytku wiosną i ciepłą jesienią. Nie polecam na lato, bo zapach jest suchy i może przydusić podczas upałów. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, choć aromat pasuje najbardziej dla młodych. Może być to zapach codzienny i sprawdzi się przy specjalnych okazjach. Trwałość na mnie w miarę przyzwoita (jakieś 5-7 godzin). Projekcja początkowo wyraźna, ale zapach szybko robi się blisko-skórny. Myślę, że porównywanie Guerlain Homme do zapachów klasy Lacoste czy CK jest słuszne i od Guerlain wymaga się więcej. Ponoć zdecydowanie lepsza opcja to wersja Intense albo L'eau Boisee. Osobiśnie nie zdecyduję się na zakup wody, ale gdybym dostał ją w prezencie, to pewnie używałbym na co dzień. Oceniam ją na 3 gwiazdki z tego samego powodu, co Tomek P. Mimo wszystko nie jest to zapach tandetny, tylko ewidentnie mało pomysłowy. Polecam dla mniej wymagających, szukających czegoś prostego, w typowym i popularnym stylu.

Zapach nie jest zły, ale to nie do końca mój typ. Testowałem wszystkie Euphorie i zdecydowanie najbardziej lubię klasyka. Wersja Intense jest w moim odczuciu za mało męska i ma w sobie coś typowego dla damskich perfum. Do tego brak jest tej euforyczności, charakterystycznej dla klasycznej wersji. Jest to zapach słodszy, cięższy, cieplejszy, bardziej intensywny i dość elegancki. W moim odczuciu jest jakby cukierkowy i nieskomplikowany, więc brak tu jakiegoś wyrafinowania. To ponoć bardzo lubiana i popularna woda, bo faktycznie może się ona podobać. Nie razi i robi dobre wrażenie w otoczeniu. Wyczuwalny pieprz, imbir, szałwia, bazylia, wetyweria, cedr, labdanum, bursztyn i paczuli. Jest to solidna, przemyślana, harmonijna i głęboka kompozycja. Aromat jest nieco bardziej orientalny od pierwowzoru. Trwałość i projekcja zdecydowanie lepsza niż w klasyku, zapach czuję jakieś 6-8 godzin przy dość dobrej projekcji. Woda pasuje dla mężczyzn do 40 lat. Dobry zapach wieczorowy i na specjalne okazje w okresie jesienno-zimowym. W kategorii cięższych słodziaków to zdecydowanie lepsza alternatywa niż chociażby Paco Rabanne 1 Million. Jak wspomniałem, wolę klasyka, którego mam w kolekcji, ale polecam też wersję Intense, bo to przyzwoity zapach.

Woda dość przyzwoita, ale osobiście zdecydowanie bardziej lubię klasyczną wersję Pour Homme (w bordowym flakonie). Blue Label to zapach prosty, grzeczny i dość typowy. Nie jest specjalnie oryginalny, ale przyjemny i bezpieczny. Kompozycja bardzo świeża, cytrusowa i drzewna. Wyczuwalny grejpfrut, bergamotka, lawenda, pieprz, kardamon, wetyweria, olibanum i cedr. Aromat jest dopracowany, ale nieskomplikowany. Zdecydowanie bardziej złożony i zmienny jest klasyk. Blue Label za to jest orzeźwiający i może poprawiać samopoczucie w ciepłe dni. Klasyk jest wyraźnie elegancki, zaś Blue Label to trochę jakby elegancja na świeżo z dużą dawką swobody i luzu. Testowałem próbkę wody, ale nie zdecyduję się na zakup, bo znam lepsze zapachy w tym typie. Propozycja idealna dla dojrzałych mężczyzn, którzy potrzebują zapachu świeżego, ale nie typowo młodzieżowego. Perfumy idealne na wiosnę i umiarkowane lato do użytku codziennego. Sprawdzą się też podczas ciepłych wieczorów. Aromat początkowo jest intensywny i nośny, ale nie przekłada się to na dużą trwałość. Pod tym względem jest tak jak w przypadku klasyka i na mnie zapach czuć jakieś 5-6 godzin, co jest średnim wynikiem. Generalnie aromat jest przyzwoity i nie budzi skrajnych odczuć, więc zachęcam do wypróbowania.

Bardzo interesujący, nietuzinkowy i wyjątkowo przyjemny zapach bez udziwnień. Aromat odrobinę elegancki, bezpieczny i z pewnością nie razi, bo jest łatwy w odbiorze. Połączenie klasyki z nowoczesnością i oryginalnością. To trochę jakby bardziej męska i słodsza wersja Moshino Uomo. Może mam dziwne skojarzenia, ale dla mnie to jakby krzyżówka Uomo i Mont Blanc Presence, doprawiona męskim mydełkiem. Generalnie kompozycja ziołowo-słodkawa, choć słodycz jest raczej umiarkowana i lekka. Wyczuwalny anyż, bergamotka, cytrusy, fasolka tonka, pieprz, szałwia, wetyweria i sandałowiec. Zapach bardzo zmienny, wyraźnie rozwija się i ewoluuje dosłownie od świeżaka do słodziaka. Trudno się do czegoś przyczepić w tej wodzie i jest to zapach ceniony przez pasjonatów na forach i blogach. Woń wyjątkowo podoba się kobietom (podobnie jak Moshino Uomo). Bardzo dobra trwałość, zaś projekcja średnia. Propozycja raczej dla dojrzałych mężczyzn. Idealny zapach codzienny, choć myślę, że na upartego sprawdzi się on też przy specjalnych okazjach. Perfumy robią wrażenie całorocznych (z pominięciem skrajnych upałów i mrozów). Osobiście używałbym ich wiosną i ciepłą jesienią na co dzień i swobodne okazje. Testowałem niedawno próbkę perfum i mam je w planach zakupowych. Zanim nie znałem wody, chciałem kupić Moshino Uomo, ale ostatecznie jestem zdecydowany na Forever. Z przekonaniem polecam, bo to bardzo fajny zapach.

To chyba pierwszy, jedyny, porządny PR 1 Million. Aromat może robić naprawdę dobre wrażenie, w przeciwieństwie do klasyka. W niedużym stopniu jest to kopia pierwowzoru, ale sam typ słodyczy jest porównywalny, tylko lżejszy. Sprawdzałem zapach jedynie na nadgarstku w perfumerii. Byłem ciekawy co do tej wody, bo czytałem dość pochlebne recenzje blogerów, którzy na klasycznym 1 Million nie zostawili suchej nitki. Wersja Prive jest zdecydowanie bardziej gustowna, dopracowana i czuć, że to klasowy zapach. W przeciwieństwie do pierwowzoru, nie jest to przesłodzony, zbyt ciężki i nietaktowny zlepek. Wyczuwalny cynamon, mandarynka, mirt, tytoń, paczuli, i fasolka tonka. Nie ma żadnych syntetycznych i tandetnych akcentów, aromat jest bardzo solidny. Ma się wrażenie, że firma bardzo przyłożyła się do tej kompozycji, chcąc zdobyć trochę po klasku wśród pasjonatów i koneserów perfum. Zapach Prive jest wyjątkowo przyjemny i wręcz apetyczny. Pierwsze skojarzenie to jakby szarlotka, albo jakiś mus jabłkowy z cynamonem. Aromat nie ewoluuje znacząco i przebiega raczej prostolinijnie. Przez cały czas trwania wyraźnie przeplata się cynamon. Duży plus za to, że jest to dosyć męski typ słodyczy i woń nie przypomina zapachów damskich. Woda jest uniwersalna, ale do użytku jedynie w okresie jesienno-zimowym. Pasuje dla mężczyzn w każdym wieku. Nadaje się na wieczór, specjalne okazje, formalne spotkania i do użytku codziennego. Zapach jest dość trwały i nośny, ale nie tak jak klasyk, który jest tytanem pod tym względem. Zdecydowanie zachęcam wszystkich do wypróbowania Prive.

Osobiście jeszcze bardziej lubię wersję Intense, ale to równie szlachetna i elegancka woda wysokich lotów. Woń tej wersji (EDT) jest nieco lżejsza i jakby bardziej papierowa niż Intense. Do tego trochę wyraźniej ewoluuje i jest bardziej męska. Zapach słodkawy, suchy, intensywny i dość ciężki. Aromat porównywalny tylko do innych pozycji z tej serii, bo jest to zapach jedyny w swoim rodzaju. Czuć lawendę, kwiaty (w tym irys), bergamotkę, kakao, wetywerię, paczulę i skórę. Początkowo kwiatowo-pudrowa, jakby marchewkowa nuta, później zapach robi się lekko kakaowy i drewniany. Woń raczej prosta, ale przyjemna i bardzo gustowna. Niewątpliwie jest to luksusowy aromat i czuć wysoką klasę. Kompozycja przemyślana, harmonijna i klarowna. Czując zapach bez najmniejszych problemów rozpoznaje się poszczególne nuty. Absolutnie żadnych syntetycznych akcentów. Aromat nie razi i robi świetne wrażenie w otoczeniu, bo to kwintesencja ekskluzywnego, francuskiego stylu. Perfumy bardzo wydajne, trwałe i nośne. Zapach wyczuwam spokojnie ponad 8 godzin, przy bardzo wyraźnej projekcji. Idealna woda na wieczór, specjalne okazje i formalne spotkania w okresie jesienno-zimowym. Jeżeli do użytku codziennego, pracy czy biura, to w umiarkowanej ilości i do przyzwoitego ubrania. Nastolatek w dresie z tym zapachem postrzegany by był niepoważnie. To propozycja zdecydowanie dla dojrzałych, eleganckich i ustatkowanych mężczyzn. Oczywiście polecam dla wymagających panów z klasą.

Nie jest źle, ale bez szału. Kompozycja nie ma nic wspólnego z klasyczną wersją Forever i nie można mówić w tym przypadku o klasyku w świeżej odsłonie. Do tego są to perfumy głównie dla młodszych użytkowników. Moim zdaniem to zapach nieco gorszy niż zwykły Forever. Osobiście wolę klasyczną wersję, która jest świetna i zamierzam niebawem ją kupić. Sailing to aromat w miarę przyzwoity, ale niezbyt wyróżniający i w typowym stylu. Dosyć męska woń, co jest atutem wody. Zapach jest świeży, sportowy, rześki, trochę morski, drzewny i jakby lekko słony. Aromat ewoluuje na skórze, ale jak dla mnie, najlepszy jest na etapie otwarcia i środka, zaś później robi się trochę pospolity. Czuć cytrusy, miętę, lawendę, jałowiec, ambrę, drewno i paczulę. Pomimo braku oryginalności, całość robi nie najgorsze wrażenie. Nie ma mowy o kiczu czy tandecie, jest to aromat bezpieczny i nie kontrowersyjny, w przeciwieństwie do odzieży Moschino. Zapach dostarcza trochę przyjemności, ale pod tym względem nie dorównuje do klasycznej wersji Forever, która jest niebywale urokliwa i przyjemna w odbiorze. Trwałość Sailing podobna jak u poprzednika, czyli jest dość dobrze i zapach czuć jakieś 6 godzin, albo i lepiej. Projekcja początkowo wyraźna, później umiarkowana. Propozycja raczej dla młodych i aktywnych mężczyzn. Zapach idealny do użytku codziennego i na swobodne okazje w okresie wiosenno-letnim. To taka woda, która jak kogoś nie zachwyci to na pewno nie zrazi, więc jest to bezpieczny zapach. Osobiście nie zdecyduję się na zakup wody, ale zachęcam do wypróbowania.

Zapach niewątpliwie ekskluzywny, ale dla mnie zdecydowanie lepsza jest klasyczna wersja Egoiste. Platinum to aromat wyraźnie inny od pierwowzoru. Świeższy, metaliczny, bardziej mydlany i jakby ziołowy. Klasyk to jednak prawdziwy egoista pełną gębą, zaś Platinum to zapach w popularniejszym stylu i bardziej akceptowalny przez otoczenie. Z tego co wiem, Platinum zdecydowanie lepiej się sprzedaje. Kompozycja bardzo konserwatywna, elegancka i wyjątkowo męska. Wyczuwalna lawenda, rozmaryn, neroli, galbanum, szałwia, jaśmin, geranium, sandałowiec, cedr, żywica i wetyweria. Proporcje idealnie zbalansowane i przemyślane, nic tu nie jest dziełem przypadku. Stara, dobra szkoła perfumiarska. Otwarcie zapachu mocne i może niektórych zrazić, ale później jest lepiej. To taka woń, do której dojrzewa się i z upływem czasu coraz bardziej docenia. Z pewnością to nie woda dla modnisiów i konformistów. Nawet nie jest to aromat typowo randkowy. Ktoś młody i w dresie, z tym zapachem postrzegany by był groteskowo. To perfumy dla dojrzałych, dobrze ubranych i ustatkowanych mężczyzn. Idealna woda do użytku na wieczór, specjalne okazje, formalne spotkania itp. Zapach może być całoroczny, ale najlepszy jest na wiosnę i jesień. Co do reformulacji to się nie wypowiem, bo wersję sprzed modyfikacji sprawdzałem dawno temu poprzez papierek w perfumerii. Tą obecną testowałem niedawno na nadgarstku. Zapach jest bardzo trwały i nośny, więc może zostawiać ogon. Docenią go szczególnie pasjonaci i koneserzy. Mimo iż wolę klasyczne Egoiste, wersję Platinum muszę obiektywnie ocenić na 5 gwiazdek, bo to produkt wysokich lotów. Polecam dla dojrzałych, ceniących klasę i szyk.

Ja jestem na nie, ale jakbym dostał wodę przy jakiejś okazji to używałbym na co dzień. Wśród pasjonatów na forach nie budzi ona skrajnych odczuć. Niektórzy nawet pochlebnie się wypowiadają, ale najczęściej zapach oceniany jest jako średni, przeciętny lub przyzwoity. Dla mnie to tak jakby podrasowane, tańsze perfumy. Czyli kompozycja pospolita, ale zapach stworzony tak, by robił wrażanie nieco droższego. Podczas testu na nadgarstku przypomniały mi się szkolne czasy, a konkretnie zapach tanich dezodorantów w szatni po zajęciach sportowych. Na wstępie może przypominać jakieś praliny alkoholowe. Czuć delikatnie cytrusy, kardamon, jaśmin, paczulę, piżmo i cedr. W oficjalnym składzie jest też rum i koniak, ale trudno te nuty zidentyfikować. Generalnie zapach słodkawo-świeży. Jest zdecydowanie męski, trochę seksowny i może pociągać kobiety. Tak jak w większości zapachów CK, również i tu jest w miarę ciekawe otwarcie, które bardzo szybko ustępuje i im dłużej tym gorzej. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku. Może nie jest to zapach wybitnie wieczorowy, ale dobry na swobodne, niezobowiązujące okazje i oczywiście do użytku codziennego. Woda idealna na wiosnę i jesień. Trwałość typowa dla CK, czyli średnia. Zapach czuję jakieś 5-6 godzin przy przeciętnej projekcji. Uważam, że nieco lepsza jest wersja Encounter Fresh, która jest warta polecenia.

Interesująca i bardziej elegancka interpretacja klasyka. Czuć, że to jakaś wersja Bulgari Aqua, ale jest nieco inna od poprzedników. Zapach Amara robi wrażenie nawet bardziej charakterystycznego. Aromat jest wyraźnie mandarynkowy i drewniany, ale też mniej morski od pierwowzoru. Do tego jest to woń trochę cięższa. Ogólnie to drzewno-wodna, trochę słona, cytrusowa i świeża kompozycja z delikatnie gorzką nutą. Czuć mandarynkę, neroli, paczulę, nuty wodne i olibanum. Kompozycja jest przemyślana i nie ma mowy o tandecie. Czuć, że to dobrej klasy, dopracowane perfumy. Zapach przebiega jednostajnie z upływem czasu, bez wyraźnej ewolucji. Testowałem próbki wszystkich wersji Bulgari Aqua i uważam, że każda jest na swój sposób interesująca, a osobiście zdecydowany jestem na zakup Aqua Marine w najbliższym sezonie letnim. Generalnie Aqua Amara to solidne, dobrej jakości pachnidło, jak na Bulgari przystało. Wbrew pozorom, zapach nie jest dobry na skrajne, letnie upały, ale może sprawdzić się podczas ciepłych wieczorów. Woda idealna jest na wiosnę, umiarkowane lato i ciepłą jesień do użytku codziennego i na specjalne okazje. Pasuje mężczyznom w różnym wieku, oprócz starszych panów. Bardzo dobra trwałość i projekcja (w tej kwestii jest nawet lepiej, niż w przypadku wcześniejszych wersji). Uważam, że to dobry i interesujący zapach, warty polecenia.

Woda dość przyzwoita, choć osobiście wolę klasyczną wersję. Aromat subtelny i mniej wyrazisty niż klasyk. Bezpieczny i łatwy w noszeniu zapach, który nikogo nie zrazi. Jest słodkawy, delikatnie korzenny i zdecydowanie mniej orientalny od pierwowzoru. Do tego świeższy i lżejszy niż klasyk. Czuć pieprz, grejpfrut, lawendę, przyprawy, paczulę, koper i wanilię. Pierwsze skojarzenie to jakby jakieś aromaty spożywcze dodawane do ciast. Generalnie to przyjemny, urokliwy i dobrze skomponowany zapach. Wszystko jest przemyślane i harmonijne, więc nie ma mowy o tandecie. Wbrew pozorom zapach jest mniej elegancki od pierwowzoru, więc nie jest to najlepszy aromat typowo wieczorowy. Do tego jest za delikatny na specjalne okazje. Pasuje bardziej do pracy w biurze i na swobodne okazje. Nazwa Gentleman jest raczej nieadekwatna, bo spodziewałem się jeszcze bardziej dostojnej, eleganckiej i mocniejszej interpretacji klasyka. Propozycja raczej dla dojrzałych, spokojnych i ułożonych mężczyzn, którzy nie lubią się narzucać. Trwałość na mnie trochę mniejsza niż w przypadku klasyka, ale nie jest najgorzej, bo zapach czuję jakieś 6 godzin. Projekcja raczej umiarkowana, zapach jest subtelny i wyczuwalny przez otoczenie jedynie z bliska. Testowałem próbkę wody, a klasyka mam w kolekcji, który jest dla mnie lepszy. Gentleman nie jest złym zapachem, ale brak mu charyzmy, mocy i charakteru. Nie mniej jednak warto go poznać i chociaż wypróbować.

Ja jestem na nie, choć trwałość i projekcja jest na wysokim poziomie. Zapach do bólu koniunkturalny, określany często jako mistrzostwo marketingu w branży perfumeryjnej. Woda raczej dla konformistów i modnisiów. 1 Million symbolizuje wręcz typowe perfumy masowe. Prawdopodobnie większość użytkowników kupuje 1 Million tylko ze względu na modę, popularność i prestiż cenowy. Gdyby identyczna woda była firmy Mexx i kosztowała 50 zł, to nie byłby to żaden hit. Generalnie zapach bardzo słodki, nachalny i mocny. Mało gustowna słodycz, przypominająca jakąś watę cukrową z kwiatami i owocami. Czuć cytrusy, cynamon, skórę, różę, ambrę i paczulę. Kompozycja jest nieharmonijna i ewidentnie założenie jest takie, by było dużo wszystkiego, bo większość ludzi to lubi. Zapach monotonny i niezbyt męski. Nie ewoluuje, tak jak na tą półkę cenową przystało. Jest zaprojektowany tak, by podobał się w pierwszej chwili podczas testu w perfumerii, bo po czasie jest to przesłodzony zlepek przytłaczających się nut. Trwałość i projekcja na bardzo wysokim poziomie. Zapach czuć 8-10 godzin. Jest bardzo nośny, zostawia ogon i może męczyć osoby w otoczeniu. Woda do użytku w okresie jesienno-zimowym. Jak ktoś szuka naprawdę przyzwoitego i taktownego słodziaka z klasą w lepszej cenie, to polecam chociażby Laura Biagiotti Roma Uomo, czy Lanvin Avant Garde. A jak ktoś upiera się, że bezwzględnie musi mieć Paco Rabanne 1 Million, to polecam wersję Prive, bo to jest najlepsza opcja z tej serii.

Nie jest źle. Według niektórych blogerów, to najlepsza woda z całej serii L'Homme. Aromat zdecydowanie świeższy niż klasyk, bardziej drzewny i cytrusowy, a w moim odczuciu też jakby leśny i ostry. Kompozycja dość nowoczesna, dopracowana i nie tandetna. Jest tu delikatne nawiązanie do klasycznej wersji, ale to wyraźnie inny aromat. Wyczuwalne cytrusy, przyprawy, róża, szałwia, geranium, wetyweria i cedr. To taki zapach, który jak kogoś nie zachwyci, to na pewno nie zrazi, więc wodę można polecić w ciemno. Aromat jest dość głęboki i wyraźnie ewoluuje na skórze, co jest dużą zaletą wody. Niestety im zapach dłużej trwa, tym robi się bardziej syntetyczny i ma nieciekawą bazę. Woń jest wyraźnie męska, więc nie ma żadnych skojarzeń typu unisex. Trwałość i projekcja przyzwoita, choć mogło by być lepiej, bo trwalszy i bardziej nośny jest chociażby klasyk. Propozycja raczej dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Woda jest dość uniwersalna. Dobra do użytku codziennego i na specjalne okazje. Może być to zapach całoroczny, ale najlepszy jest na wiosnę i jesień. Testowałem próbkę wody, bo mam w zwyczaju śledzić wszystkie nowości. Na tle ostatnich premier, L'Homme Ultime prezentuje się dość dobrze. Raczej nie zdecyduję się na zakup, ale mimo to polecam i zachęcam do wypróbowania.

Wspaniała woda. Zapach trochę prosty, bez udziwnień i bardzo łatwy w odbiorze. Faktycznie po pewnym czasie działa na zmysły i ma w sobie coś takiego, co przyciąga kobiety bardziej niż inne zapachy. Woń niekontrowersyjna i bardzo dobrze odbierana przez otoczenie. Aromat jest gustowny, elegancki, taktowny, przyjemny i zniewalający. To taki zapach, który dla większości nie może się nie podobać. Woda nie nudzi się i wręcz uzależnia, bo osobiście potrafię użyć jej nawet w domu po kąpieli. Może w pierwszej chwili nie powala i robi wrażenie zwyczajnej, ale z upływem czasu dojrzewa się do niej i coraz bardziej docenia. Aromat ewoluuje wyraźnie i nie zawodzi na żadnym etapie. Generalnie to słodki i dość mocny zapach, ale to bardzo dojrzała, zrównoważona i nieinfantylna słodycz, czego nie można powiedzieć chociażby o PR 1 Million. Jak nazwa Roma wskazuje, zapach jest kwintesencją włoskiego stylu, który czuje się wyraźnie przez cały czas trwania. Znawca czując zapach po raz pierwszy, nawet w ciemno stwierdziłby, że to musi być coś włoskiego. Nie znam klasycznej Romy, a tą wersję dostałem w prezencie i jestem bardzo zadowolony. Ponoć Essenza jest bardzo podobna, tylko delikatnie mniej słodka i przez to bardziej męska niż klasyk. Oficjalny skład to tylko liść laurowy, geranium, wanilia i kumaryna, ale czuć tu też ewidentnie nuty z klasycznej Romy, jak owoce, bergamotkę, pelargonię, sandałowiec i cedr. Mimo iż to zapach współczesny, czuć klasę starego, dobrego perfumiarstwa, co znaczy, że to doskonałe nawiązanie do pierwowzoru. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Idealny zapach wieczorowy i na specjalne okazje, chodź można używać go też na co dzień, ale do co najmniej schludnego ubioru. Woda najlepsza na późną jesień i zimę, z pominięciem skrajnych mrozów. Bardzo dobra trwałość i niezła projekcja. Zapach czuję nawet przez 10 godzin. Wyczuwalny dla otoczenia, nie jest blisko-skórny, ale nie zostawia też przesadnie dużego ogona i nie męczy innych w pobliżu. Zdecydowanie polecam wodę dla ceniących klasę i dobry styl. Wyjątkowo gustowny i solidny słodziak w świetnej cenie.

Moim zdaniem nie jest źle, ale zapach wyraźnie inny od klasycznego Pi. Dostałem próbkę wody i uważam, że to w miarę ciekawy zapach, ale wielbiciele klasyka mają mieszane odczucia co do tej wersji. Na zagranicznych forach woda też nie ma najlepszych opinii wśród pasjonatów. Aromat słodkawy, pudrowy, odrobinę dymny, z nutą świeżości. Czuć cytrusy, bergamotkę, tytoń, cedr, skórę, paczulę i wanilię. Nie jest to typowy, ciężki i mocny słodziak. To bardzo wyważona i taktowna słodycz. Zapach robi wrażenie przemyślanej i harmonijnej kompozycji. Jest dość oryginalny, ale nieudziwniony. Woń przyjemna, gustowna i na pewno nie razi. Jest odrobinę syntetyczna, ale nie jest najgorzej, bo jest dużo gorszych pod tym względem perfum. Zapach prostolinijny, nie ewoluuje wyraźnie. Nie jest typowo męski, ale też nie przypomina zapachów damskich. Aromat mniej elegancki niż klasyk, za to zdecydowanie nowocześniejszy. Propozycja raczej dla oryginalnych, dojrzałych i spokojnych panów mających jakieś pasje i zainteresowania. Woda idealna do użytku wiosną i jesienią, ale może być to też zapach całoroczny z pominięciem skrajnych upałów i mrozów. Perfumy dobre do użytku codziennego i na swobodne okazje. Trwałość na mnie bardzo dobra, woń czuję do 8 godzin. Do projekcji też nie mam zastrzeżeń, zapach nie jest blisko-skórny, ale też nie narzuca się przesadnie. Zachęcam do wypróbowania przy jakiejś okazji.

Tak jak Misiek stwierdził, aromat jest lekko duszący, mało świeży i nie ma nic wspólnego z zapachem typu sport. Bliżej mu do eleganckiej, niż sportowej kompozycji. Do tego trudno doszukać się jakiegoś podobieństwa do klasycznego The One, który jest znacznie lepszy. Wersja Sport jest raczej banalna i mało wyróżniająca. W moim odczuciu, więcej tu jest słodyczy niż świeżości. Nie jest to też zapach na tyle lekki i rześki, by używać go podczas letnich upałów. W miarę przyzwoite otwarcie, ale później robi się gorzej i nieco chemicznie. Początkowo dominuje rozmaryn i coś w rodzaju wodnych nut. Później czuć kardamon, drewno i paczulę, jednak całość robi wrażenie dość syntetycznej kompozycji. Trwałość i projekcja na mnie w miarę dobra, ale trwalszy i bardziej nośny jest klasyk. Propozycja dla mężczyzn po trzydziestce. Wbrew temu co nazwa sport sugeruje, woda bardziej pasuje do eleganckiego, niż sportowego ubrania. Może być to zapach codzienny i na specjalne okazje wiosną, latem i jesienią, z pominięciem upałów, bo zapach jest trochę duszący. Testowałem próbkę, bo lubię klasyka The One i ciekawiła mnie ta wersja. Najlepszy, letni i zdecydowanie sportowy świeżak D&G to Light Blue (klasyczny). Jak dla mnie, zapach The One Sport jest przeciętny i ma nieadekwatną nazwę. Ani dobry, ani zły, więc oceniam na 3 gwiazdki.

Zapachy CK można lubić lub nie, ale tej wodzie trudno odmówić uroku, bo aromat jest naprawdę ciekawy i solidny. Ponoć to jedne z lepszych perfum firmy na przestrzeni kilku, ostatnich lat. Jakiś czas temu testowałem próbkę i byłem prawie zdecydowany na zakup, dopóki nie poznałem czegoś innego w tym typie i ostatecznie na to się zdecydowałem (wybrałem Burberry London). Faktycznie, młodzieżowy flakon wody i zielony napis nie odzwierciedla charakteru zapachu, który jest trochę elegancki, słodki, korzenny i ciężki. Pierwsze skojarzenie to jakby mieszanka czekolady, kadzidła, suszonych owoców, tabaki i Red Bull'a. Oczywiście czekolady i kadzidła tu nie ma, ale całość może robić takie wrażenie. Aromat jest trochę syntetyczny, ale przyjemny i łatwy w odbiorze. Zapach co prawda jest dość głęboki, ale nie wiele ewoluuje. Wyczuwalna lawenda, klementynka, ogórek, pieprz, bazylia, kardamon, nuty drzewne, ambra, paczula i tytoń. Z pewnością jest to przemyślana kompozycja. Zapach świetnie oceniany na forach i blogach eksperckich. Niektórym przypomina Burberry London, bo to podobna stylistyka i te same przeznaczenie wody. London jest jednak zdecydowanie dojrzalszy, bardziej naturalny i elegancki, a do tego znacznie lepiej ewoluuje. Nie wyczuwam bezpośredniego podobieństwa do Thierry Mugler Amen, po za tym, że oba zapachy są ciężkie, słodkie i na zimę. Trwałość i projekcja CK Shock jest na bardzo dobrym poziomie (aromat trwały i nośny). Woda wyłącznie do użytku późną jesienią i zimą. Zapach idealny dla młodych na specjalne okazje, a w przypadku dojrzałych i starszych, może być to zapach codzienny. Polecam i zachęcam do wypróbowania, bo to bardzo dobra opcja w tej cenie.

Klasowy, elegancki i szlachetny zapach. Bez udziwnień i wyrafinowania, trochę grzeczny i dostojny. Bardzo bezpieczna woń, która nie powinna nikogo zrazić. Jak to piszą blogerzy - zapach poprawny politycznie. Dość bogaty skład robi wrażenie złożonej i skomplikowanej kompozycji, ale w praktyce jest to zapach raczej prosty i łatwy w odbiorze. Czuć owoce (w tym cytrusy), lawendę, imbir, kwiaty, paczulę, pieprz, drewno, ambrę, anyż, skórę, tonkę i mech. Woń jest wyjątkowo męska. Osobiście z Chanel najbardziej lubię klasyczne Egoiste, ale potrafię docenić też Allure. Bardzo francuski, konserwatywny i klasowy styl dla wymagających. Jednym słowem - powiew luksusu. Zapach dość wyrazisty i jedyny w swoim rodzaju, więc trudno go porównywać do czegokolwiek innego, po za innymi wersjami Allure. Aromat jest dość uniwersalny. Nie jest mocno słodki, ani też wyraźnie świeży, do tego nie brak w nim odrobiny ciepła. Może być to zapach całoroczny, ale najlepszy jest na późną jesień i wczesną wiosnę. Pasuje na specjalne okazje i do użytku codziennego. Bardzo dobra trwałość i nienachlana projekcja. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych, ułożonych, ustatkowanych i eleganckich mężczyzn. Raczej nie dla nastolatków poszukujących wrażeń i wybujałych kompozycji zapachowych. Testowałem próbkę, ale w najbliższym czasie nie planuję zakupu. Niektórzy twierdzą, że zapach jest zbyt ułożony i bez charakteru, ale obiektywnie muszę ocenić go na 5 gwiazdek, bo mimo wszystko jest to pachnidło wysokich lotów. Zdecydowanie polecam dla ceniących klasę.

Zapach raczej przeciętny i w bardzo popularnym stylu. Ma odrobinę uroku, jest dość przyjemny i z pewnością nie razi. Aromat prosty, łatwy w noszeniu, niekontrowersyjny i na pewno nietandetny. Jednak daleko mu do takich wód Beckham'a, jak Insting czy Homme. Generalnie Signature to połączenie delikatnej świeżości z odrobiną lekko euforycznej słodyczy. Fioletowa ciecz dobrze oddaje charakter zapachu. Moim zdaniem woń jest dość męska, nie jest to zapach typu unisex. Nie brak też odrobiny elegancji. Czuć arbuz, mandarynkę, jałowiec, ambrę, cyprys, paczulę i nuty wodne. Całość robi wrażenie trochę mydlanej woni, co mi akurat nie przeszkadza. Trwałość na mnie poniżej średniej, co jest typowe dla tej klasy cenowej. Wyczuwam zapach jakieś 3-4 godziny. Aromat raczej delikatny, o umiarkowanej projekcji. Woda najbardziej pasuje na wiosnę i ciepłą jesień, ale może być też całoroczna dla kogoś, kto nie posiada oddzielnych perfum na poszczególne pory roku. Zapach pasuje do użytku codziennego dla mężczyzn w każdym wieku. Pasjonatom nie polecam, ale przeciętnych i mniej wymagających użytkowników zachęcam do wypróbowania, bo wody Beckham'a cechuje dobry stosunek jakości do ceny.

Perfumy oryginalne, podobnie jak sam flakon (choć może wydawać się on kiczowaty). Aromat jest dość specyficzny i nietuzinkowy, ale nie kontrowersyjny, taktowny i nawet elegancki. Do tego w miarę męski i niewątpliwie przyjemny. Jedynie nieco niszowe, jakby ziołowe otwarcie może budzić dziwne skojarzenia, ale później jest coraz lepiej. Z pewnością nie jest to banał, tylko przemyślana i solidna kompozycja. Zapach słodkawy, suchy, lekko ziemisty, drewniany i średnio ciężki. Dominuje tu kakao i figa, z domieszką paczuli, drewna cedrowego i wetywerii. Pomimo niewybujałego i prostego składu, woń robi bardzo ciekawe i niepospolite wrażenie. Do tego aromat w pewnym stopniu ewoluuje i nie zawodzi na żadnym etapie, więc nie ma nudy. Zanim zamówiłem próbkę, czytałem wielokrotnie na forach, iż Kokorico chętnie używają kobiety. Po przetestowaniu byłem zdumiony, jak panie mogą nosić ten zapach, bo jest to dość męski aromat. W pierwszej chwili po otwarciu próbki miałem skojarzenie jakby z L'Instant de Guerlain Pour Homme Extreme. Jednak Kokorico to zdecydowanie mniej złożona i prostsza kompozycja. Generalnie zapach wart wypróbowania. Na pewno wyróżnia się w tłumie, ale przy tym nie razi i nie budzi skrajnych emocji. Nie jest to woda dla każdego, więc nie polecam zakupu w ciemno. Propozycja raczej dla dojrzałych i przede wszystkim oryginalnych mężczyzn. Perfumy świetne na specjalne okazje w okresie jesienno-zimowym, ale może być to też zapach codzienny. Trwałość i projekcja na dobrym poziomie (na mnie 6-8 godzin). Osobiście rozważam zakup wody, gdy zwolni się miejsce w mojej kolekcji. Zachęcam do wypróbowania.

Gustowna, stylowa, taktowna i elegancka woda, jak każda Zegna. Zapach trochę prosty, bez udziwnień i fajerwerków. Ale to właśnie cecha perfum tej firmy, która trzyma klasę i nie oferuje żadnych kontrowersyjnych dziwadełek. Osobiście lubię tą markę i mam stale w kolekcji jakieś wody Zegny. Kompozycja niezbyt złożona. Czuć liście fiołka, bergamotkę, cytrusy, cedr i wetywerię, ale w dużym stopniu jest to aromat drzewno-fiołkowy. Ponoć firma ma własne plantacje, gdzie uprawia rośliny wyłącznie do swoich kompozycji zapachowych. Aromat co prawda nieskomplikowany, ale przyjemny. Do tego wyraźnie męski, jak przystało na firmę, bo Zegna to specjaliści od ekskluzywnej mody męskiej. Zapach jest trochę świeży, ale też suchy i nie można go nazwać typowym, letnim świeżakiem. Świdrujący, lekko cytrusowy początek ewoluuje w nuty wetywerii i drewna, przy czym przez cały czas przeplata się fiołek. Zapach jest bardzo bezpieczny, nie razi i robi świetne wrażenie w otoczeniu, bo woda nie pachnie tanio. Aromat jest odrobinę klasyczny, ale w dużym stopniu to nowoczesna kompozycja. Wyczuwalny wyraźnie włoski klimat, co można stwierdzić nawet w ciemno, nie znając marki perfum. Jedyny minus wody to jej trochę syntetyczny charakter. Propozycja raczej nie dla osób chcących się wyróżniać zawsze i wszędzie. To woda dla ustatkowanych i ułożonych mężczyzn po trzydziestce, którzy realizują jakieś cele w życiu. Zapach na mnie jest dosyć trwały, wyczuwalny jakieś 7 godzin. Projekcja wyważona, woń nie narzuca się i nie męczy otoczenia. Duży atut to mała popularność wody. Testowałem próbkę i rozważam zakup. Polecam.

Może się mylę, ale to chyba najbardziej kultowy zapach wszechczasów. Inne legendy przy tym, to raczej gwiazdy sezonów i dekad. Fahrenheit jest nieśmiertelny i symbolizuje wręcz ekskluzywne pachnidło o zniewalającym i niepowtarzalnym aromacie. Niewiele nowego wniosę do dyskusji, bo na temat tej wody powiedziane jest już wszystko. Zapach nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Fahrenheit na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, budził dosłownie respekt. Dostałem wodę kiedyś w prezencie na osiemnaste urodziny (cała klasa w liceum się składała). Używałem oczywiście tylko na wyjątkowe okazje. Po raz kolejny już sam wody nie kupiłem, bo stała się bardzo popularna i pojawiło się mnóstwo podróbek (choć, niektóre były nawet niezłe). Dopiero teraz po latach kusi mnie, by kupić te najwyższych lotów dzieło sztuki perfumeryjnej. W ramach przypomnienia, wyniosłem sobie niedawno zapach na papierku z perfumerii. Wąchanie wywołuje u mnie wręcz błogostan. Fahrenheit po tylu latach niebywałej popularności, budzi różne skojarzenia. Niektórzy nazywają go dziadkiem, inni twierdzą, że to zapach wyłącznie dla starszych, a niektórym woń przypomina jakichś panów z dzieciństwa, czy nauczycieli z podstawówki. Bez względu na to, co komu ten zapach może przypominać, ja egoistycznie, wcześniej czy później zrobię sobie przyjemność, czyli go kupię. Takie stwierdzenia jak "oklepany" tyczą się raczej samej popularności produktu, niż typu zapachu, bo przez lata żadna licząca się, prestiżowa firma, nie ośmieliła się wprost inspirować Fahrenheit'em. Dopiero w obecnych czasach jest bezczelne zrzynanie tego, co się innym dobrze sprzedaje, bez względu na walory jakościowe i oryginalność zapachu. Fahrenheit to propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Zapach dobry na każdą okazję i do użytku codziennego jesienią i zimą. Podejrzewam, że trwałość i projekcja bez zastrzeżeń. Oczywiście polecam.

Świetny, bardzo oryginalny, finezyjny, męski i elegancki zapach. Jedne z lepszych i bardziej znanych perfum Cartier'a. Aromat jedyny w swoim rodzaju i porównywalny tylko do innych pozycji z serii Declaration. Skład bardzo bogaty, ale kompozycja jest harmonijna i przemyślana, więc efekt końcowy nie jest dziełem przypadku. Woda ma już trochę lat i jak większość produktów z tamtych czasów, cechuje ją duża oryginalność. Wtedy firmy nie wypuszczały na rynek marketingowych banałów, które mają podobać się każdemu, mniej wymagającemu. Generalnie zapach świeży, intensywny i suchy. Dużo kwiatów, owoców cytrusowych, przypraw i drewna. Do tego herbata, skóra, wetyweria, mech i jałowiec. Początek jest bardzo cytrusowy, po czym zapach robi się nieco korzenny, a kończy na drewnianych akcentach. Aromat niektórym może wydawać się staroświecki. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych, eleganckich i oryginalnych mężczyzn. Woda bardzo lubiana przez ekspertów i pasjonatów. Niektórzy na forach twierdzą, że to jakieś stare pachnidło dziadka, czy perfumy z czasów PRL'u. Może coś w tym jest, ale to raczej typowe porównanie kogoś urodzonego przed 89 rokiem, kto wszystko co mu nie odpowiada, porównuje do typowego "Brutala" z kiosku Ruch. Declaration to zapach idealny na wiosnę i jesień, ale może być też całoroczny z pominięciem skrajnych upałów i mrozów. Gdyby ktoś szukał czegoś podobnego, ale jeszcze świeższego i typowo letniego, to polecam wersję Declaration L'Eau (świetna interpretacja klasyka). Bardzo dobra trwałość i projekcja, więc nie wolno przesadzić z ilością. Zapach dobry do użytku codziennego i na specjalne okazje. Testowałem próbkę Declaration, ale póki co nie planuję zakupu, bo mam aktualnie dość liczną kolekcję. Nie polecam wszystkim zakupu w ciemno, ale dojrzałych i oryginalnych panów zachęcam do wypróbowania.

Bardzo ciekawa i oryginalna woda w japońskim stylu. Pomimo nietuzinkowości, jest to woń przyjemna i taktowna, która z pewnością nie razi. Nie ma mowy o żadnym kiczu, czy dziwadełku. Aromat ma w sobie coś z Kenzo Pour Homme, więc jeżeli komuś przeszkadza popularność Kenzo, to Masaki Matsushima Aqua Mat może być ciekawą alternatywą. Jeżeli ktoś twierdzi, że Kenzo to zupełnie inna bajka, to przypominam, że to dokładnie ta sama japońska stylistyka i te same przeznaczenie wody. Bardzo nowoczesny, świeży, naturalny, chłodny, drzewny, orzeźwiający i delikatnie orientalny zapach na upalne dni. Woń z jednej strony jest prosta i niekomplikowana, a z drugiej niebanalna i szlachetna. Aromat jest głęboki i ewoluuje na skórze. Początkowo dominuje bardzo realistyczny grejpfrut, inne cytrusy i figa. Środek nieco cięższy, słodszy i bambusowo-kwiatowy. Zakończenie piżmowo-drewniane i chłodne. Jedyny minus jest taki, że po dłuższym czasie aromat przypomina trochę unisex. Nie jest to woda uniwersalna. Stworzona jest wyłącznie na upalne, letnie dni. Pasuje głównie dla młodych mężczyzn do użytku codziennego. Trwałość i projekcja nie jest najgorsza, choć mogłoby być lepiej (zapach wyczuwam jakieś 5-7 godzin, lecz później już tylko z bliska). Rozważam zakup wody w przyszłym sezonie letnim, pomimo, iż jestem po trzydziestce. Zdecydowanie polecam dla młodych, chcących się wyróżnić.

Wysokiej klasy, niebanalna i gustowna woda. Testowałem próbkę, jednak zapach nie przekonał mnie na tyle, by go kupić. Pamiętam reklamę wody zaraz po premierze, która sugerowała, że to zapach orzeźwiający, bardzo świeży i morski. Jednak tak nie jest, bo nie ma tu chociażby nut wodnych. Aromat co prawda jest świeży, ale też mocny, nie jest lekki, z odrobiną słodyczy. Nie jest wyraźnie orzeźwiający i kojący, więc jak dla mnie, zapach nie pasuje na letnie upały, a spodziewałem się tej przysłowiowej, morskiej bryzy. Kompozycja ziołowa, nieco sportowa i dosyć męska. Jak w większości zapachów Prady, występuje delikatnie mydlana nuta, ale nie jest ona tak wyraźna, jak chociażby w Amber Pour Homme. Czuć miętę, lawendę, szałwię, pomarańczę i ambrę. Otwarcie przypomina mi trochę aromat migdałowy. Duży atut zapachu to jego wysoka jakość przez cały czas trwania na skórze. Aromat nie zawodzi na żadnym etapie, czyli świetnie prezentuje się od początku do końca. Ponoć formuła zapachu jest bardzo innowacyjna, czyli technologicznie oparta na jakiejś molekule piżmowej, co świadczy o luksusie i wyższej jakości. Pomimo oryginalności, zapach jest taktowny i nieudziwniony, więc nie budzi on skrajnych emocji i nie drażni otoczenia. Trwałość i projekcja dosyć dobra, choć inne pozycje marki wypadają znacznie lepiej pod tym względem. Woda najlepsza jest na wiosnę, umiarkowane lato i ciepłą jesień. Propozycja raczej dla dojrzałych, wymagających i ceniących klasę. Świetna alternatywa dla eleganckiego mężczyzny, na swobodne okazje i do użytku codziennego, choć zapach sprawdzi się też wieczorem i podczas formalnych spotkań. Obiektywnie stwierdzam, że to solidne, dobrej jakości perfumy, warte polecenia.

Zwykle nie zamieszczam opinii perfum, dopóki nie przetestuję ich na skórze. W tym przypadku jednak wyrażę swoje zdanie na podstawie papierka. Będąc w perfumerii spytałem, czy to zapach faktycznie kontrowersyjny. Pani powiedziała mi w sekrecie, że dla niej ten aromat jest po prostu straszny i dziwi ją nawet nazwa A*Men. Podobne odczucia miały też inne dojrzałe kobiety, które pytałem o zdanie na temat wody. Dla mnie nie jest to jakiś koszmarek, ale takie trochę specyficzne dziwadełko dla panów, którzy lubią robić wokół siebie dziwną atmosferę. Nawet kontrowersyjny Dreamer Versace, jest przy tym wręcz przyjemniaczkiem. Jak dla mnie, A*Men to też zapach zdecydowanie za mało męski. Nie jest on raczej seksowny i nie pociąga większości eleganckich kobiet, które mają poczucie dobrego smaku. Dla osób lubiących klasyczne, taktowne perfumy, A*Men to może być już istny hardcore. Pierwsze skojarzenie to jakby suszone kwiatki, ziemia, cukier i tanie kadzidełka z bazaru. Jest tu trochę nut typowo spożywczych, jak kawa, czekolada, karmel i wanilia. Do tego lawenda, paczula i bergamotka. Kompozycja jest z jednej strony dziwna, ale też niewątpliwie oryginalna i nietuzinkowa. Zapach początkowo może wydawać się niektórym odpychający, ale później jest lepiej, gdy woń robi się jakby cukierkowa i typowo spożywcza. Generalnie aromat trochę ciężki, mocny i słodkawy. Prawdopodobnie użytkownik tych perfum jest zawsze na pierwszym planie, gdziekolwiek się pojawi. Jednak aromat może budzić skrajne emocje, czyli niektórym podoba się bardzo, zaś innych wręcz odpycha. Perfumy dobre do użytku codziennego i wieczorem w okresie jesienno-zimowym. Odradzam zdecydowanie używania ich na formalne spotkania biznesowe, lub inne ważne wydarzenia, jak jakiś egzamin itp. Wiem coś o tym i sam zawsze w takich sytuacjach pachnę taktownie i nie kontrowersyjnie. Propozycja raczej dla dojrzałych. Ponoć bardzo dobra trwałość i projekcja. Osobiście nie kupiłbym wody, ale obiektywnie muszę przyznać, że to wyjątkowe, solidne i niebanalne pachnidło. Czasem tak jest, że dopiero po kilku użyciach można się do zapachu przekonać, mimo iż na początku robił on dziwne wrażenie i myślę, że A*Men to być może właśnie taki zapach.

Dość udana i równie świeża wersja klasyka. Moim zdaniem wszystkie odmiany Acqua Di Gio są świetne i w tej serii Armani raczej nie zawodzi. Uważam, że woda jest równie dobra jak klasyk. Zauważyłem jednak, że wśród ortodoksyjnych wielbicieli pierwowzoru, opinie na temat tej wersji są bardzo podzielone. Nie polecam więc zakupu w ciemno dla fanów klasyka. Ewidentnie czuć, że to jakaś delikatnie zmodyfikowana wariacja tej kultowej wody. Mniej tu jest akcentów wodnych i cytrusów, aromat jest bardziej drewniany, suchy i przyprawowy. Jest też delikatniejszy, nie tak krzykliwy i bardziej zrównoważony. Do tego jest to zapach bardziej elegancki i dojrzalszy, niż klasyk. Wyczuwalna bergamotka, cytrusy, nuty wodne, kwiaty, szałwia, przyprawy, wetyweria, ambra, paczula, piżmo i cedr. Wszystko jest bardzo przemyślane i dopracowane. Czuć, że twórca kompozycji, Alberto Morillas, chciał zachować wiodący klimat klasyka i delikatnie go zmodyfikować. Myślę, że to udany efekt, nie ma mowy o sprofanowaniu kultowego pierwowzoru. Woda jest świetnie oceniana na zagranicznych forach i blogach (w przeciwieństwie do naszych, krajowych). Jedyny minus jest taki, że zapach jest delikatnie bardziej chemiczny, niż w przypadku pierwowzoru. Nie mniej jednak, po przetestowaniu próbki rozważam zakup wody. Mam klasyka w kolekcji, który mi się znudził i jest zbyt popularny. Trwałość i projekcja jest porównywalna z klasyczną wersją, czyli w miarę dobra, choć nie najwyższa. Perfumy najlepsze na wiosnę, lato i ciepłą jesień. Zapach jest dobry na wieczór i specjalne okazje, ale może być też do użytku codziennego. Propozycja dobra dla dojrzałych, którzy potrzebują czegoś mniej młodzieżowego w tym typie. Polecam i zachęcam do przetestowania.

Jak dla mnie, to jest fantastyczny i godny podziwu zapach. W porównaniu do ostatnich, miałkich perfum Davidoff'a, Horizon to naprawdę klasa. Ma się wrażenie, że firma powstała z kolan i wspaniale by było, gdyby inne, upadłe, perfumeryjne ikony poszły tą drogą. Pasjonaci i blogerzy twierdzą, że to jedna z lepszych premier 2016 roku. Jeśli chodzi o porównanie do Terre D'Hermes'a, to faktycznie jest to trochę podobny styl. Nie są to zapachy łudząco podobne, ale tego samego gatunku i w związku z tym przeznaczenie też jest to samo. Osobiście nawet wolałbym właśnie Horizon, bo jest bardziej akceptowalny, przyjemniejszy i nieudziwniony. Woń jest trochę świeża, ale też jakby sucha i lekko dusząca. Kompozycja bardzo przyprawowa, ziołowa, drzewna i lekko cytrusowa. Początek jest dosyć ostry i mocny, po czym zapach się lekko wysładza i uspokaja. Czuć rozmaryn, cytrusy, imbir, cedr, sezam, przyprawy, wetywerię i odrobinę kakao. Wszystko jest doskonale zbalansowane i przemyślane. Aromat skomponowany z pewnością według własnej koncepcji, więc nie ma tu inspiracji inną wodą, która osiągnęła sukces rynkowy. Nie ma mowy o żadnym kiczu, zlepku czy tandecie. Zapach naprawdę może zaspokoić wybrednych i pasjonatów. Woń chciałoby się czuć dosłownie non stop. Zapach jest bardzo męski i gustowny. Trwałość i projekcja w miarę przyzwoita, choć mogłoby być nieco lepiej w tej kwestii. Propozycja raczej dla dojrzałych mężczyzn. Woda idealna jest na wiosnę i ciepłą jesień, choć może sprawdzić się też podczas ciepłych, letnich wieczorów. Dosyć uniwersalny zapach. Pasuje do użytku codziennego i na specjalne okazje. Testowałem próbkę i rozważam zakup. Oczywiście polecam.

Moim zdaniem to bardzo przyzwoita woda w świetnej cenie. Testowałem próbkę i muszę przyznać, że to solidne i dobre perfumy. Zapach jest słodki, ale nie przesadnie. Odrobinę lżejszy i nie tak perfidnie natarczywy i przeładowany, jak chociażby Paco Rabanne 1 Million. Aromat wyrazisty, ciepły, głęboki, elegancki i nieco ciężki. Zapach nie jest wybitnie oryginalny i wyróżniający, ale z pewnością przyjemny, dopracowany i nie jest tandetny. Kompozycja korzenna, drzewna, przyprawowa i nieco orientalna. Wyczuwalny pieprz, jałowiec, bergamotka, wosk pszczeli, muszkatołowiec, kardamon, lawenda, ambra, benzoina, tytoń i wetyweria. Wszystko dobrze zbalansowane i harmonijne, nie jest to żaden przypadkowy ulepek, ani kicz. Perfumy świetnie oceniane na zagranicznych forach i blogach. Doceniane są szczególnie przez pasjonatów. Przeciętnych użytkowników może zrazić przesłodzone otwarcie zapachu, ale zapewniam, że im dłużej, tym robi się coraz lepiej. Zapach wyraźnie ewoluuje na skórze. Mocny, cukierkowy i przyprawowy początek przechodzi w nuty miodowe i apetyczne, jakby czekoladowe akcenty (choć czekolady w składzie nie ma). Zakończenie trochę balsamiczne, dosyć ciepłe i równie przyjemne. Pomimo niewygórowanej ceny, woda pachnie dość ekskluzywnie i pod tym względem prezentuje się znacznie lepiej, niż wiele drożnych perfum w tym typie. Parametry techniczne, jak trwałość i projekcja, na co najmniej dobrym poziomie. Zapach jest dosyć nośny i może zostawiać ogon. Woń czuć spokojnie 6-7 godzin albo i lepiej. Woda świetna na specjalne okazje o okresie jesienno-zimowym, choć może być to też zapach codzienny, ale do schludnego ubioru. Propozycja raczej dla dojrzałych mężczyzn. Dobra alternatywa dla kogoś, kto szuka czegoś słodkiego, gustownego, eleganckiego i nie tak infantylnego jak 1 Million. Zdecydowanie polecam wodę i osobiście kupiłbym ją, gdybym nie miał aktualnie dość licznej kolekcji. To naprawdę świetna opcja w tej cenie.

Od tej wody zaczęła się moja przygoda z perfumami. Dostałem ją kiedyś od rodziców w prezencie, wiele lat temu, kiedy woda była nowością dostępną nawet w ekskluzywnych, stacjonarnych perfumeriach. Od pierwszego psiknięcia miałem wrażenie, że perfumowanie się to jest to, co mogę polubić i polubiłem. Zapach towarzyszył mi wszędzie, gdziekolwiek chodziłem, a perfumowa pasja trwa u mnie do dziś. Ice Dive to przyzwoity, ciekawy i dość oryginalny zapach, który może być nawet lepszy, niż wiele współczesnych, drogich, markowych gniotów. Z jednej strony to nie powiew luksusu, ale jest w tej wodzie coś fajnego, przyjemnego i nietuzinkowego. Aromat świeży, sportowy, orzeźwiający, chłodny i dość nowoczesny pomimo swojego wieku. W tamtych czasach nawet Adidas trzymał dobry poziom. Mieszanka owoców, anyżu, lawendy, mięty, yuzu, geranium, paczuli, pieprzu, sandałowca i innych nut. Jest to dość bogaty skład, a kompozycja jest przemyślana i stworzona według własnej koncepcji. Z tego co pamiętam, trwałość i projekcja była w granicach średniej. Zapach czułem jakieś 4 godziny, a woń była dosyć nośna i wyczuwalna przez znajomych w otoczeniu. W pracy z daleka było wiadomo, że już jestem i zapach podobał się kobietom. Jak na perfumy tej klasy, mają one zadziwiająco dużo pozytywnych ocen na zagranicznych blogach eksperckich. Dla mnie to chyba najlepszy Adidas z tańszej serii. Mógłbym śmiało używać wodę, mimo, iż w mojej kolekcji są znacznie droższe pozycje. Miałem sentyment do tego zapachu i postanowiłem go sobie przypomnieć w jakimś markecie. Kupiłem perfumowany dezodorant w szklanej buteleczce, który jest świetny. Od czasu do czasu kupuję też żel pod prysznic Ice Dive. Polecam wodę dla młodych i aktywnych, do użytku codziennego w okresie wiosenno-letnim. To śmieszne pieniądze za tak ciekawy zapach.

Wyborne, szlachetne i bardzo męskie perfumy. Testowałem próbkę wody. Interesowałem się nią, bo ma ona świetne recenzje na blogach, ale zadziwiająco mało jest opinii samych użytkowników. Blogerzy twierdzą, że być może klientów odstrasza nazwa Pasha i staroświecki flakon. Moim zdaniem to wspaniała, trochę elegancka i szlachetna woda dla prawdziwych mężczyzn z klasą. Aromat jest jednocześnie świeży i trochę słodkawy, z akcentami korzennymi. Początek jest nieco szorstki i lekko gorzki, ale później aromat robi się bardziej zrównoważony i akceptowalny. Wyczuwalna lawenda, mięta, sandałowiec, dreewo różane, mandarynka, kolendra, paczula i zioła. Stylistycznie jest to połączenie jasnego orientu z europejską klasyką. Ewidentnie aromat w konserwatywnym stylu. Niewątpliwie jest to kunszt starego, dobrego perfumiarstwa. Szkoda, że wśród współczesnych nowości niewiele jest tak konkretnych perfum. Zapach jest dostojny i bez kompromisów. Bardzo męska kompozycja dla dojrzałych panów. Woń już od pierwszego psiknięcia przypadła mi do gustu. Aromat jest mocny i wyrazisty. Na pewno nie jest to propozycja dla chłopców, modnisiów, konformistów czy zniewieściałych panów. To nie woda dla kogoś, kto podąża za trendami mody i chce być lubiany zawsze i wszędzie. Niektóre opisy sugerują, że to zapach wyłącznie dla silnych, twardych i dominujących mężczyzn, ale jak dla mnie to jest nawet przyjemniaczek. Wbrew pozorom, wcale nie jest to typowy "brutal" w pełnym tego słowa znaczeniu. Uważam, że woda pasuje po prostu dla pewnych siebie i zdecydowanych panów, którzy ubierają się po męsku i mają męskie zainteresowania. Kobieta, gdy czuje ten zapach, nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z prawdziwym facetem. Wodę można polecić dojrzałym panom, którzy gustują w takich zapachach jak chociażby YSL Opium czy klasyczne Chanel Egoiste. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach dobry jest na każdą okazję i do użytku codziennego jesienią, zimą i wiosną. Perfumy wyjątkowo niepopularne, co jest zaletą dla koneserów i pasjonatów. Coś wspaniałego. Zdecydowanie polecam i sam rozważam zakup.

Podobno to jedne z lepszych perfum Lacoste. Nie wiele znam pozycji marki, więc tego nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Osobiście uważam, że Pour Homme to w miarę dobra i przyzwoita woda. Design doskonale oddaje charakter zapachu. Jest to aromat szary, w pełnym tego słowa znaczeniu. Kompozycja jest trochę świeża, nieco słodkawa i korzenna. Połączenie owoców z przyprawami i drewnem. Czuć grejpfrut, jabłko, śliwkę, bergamotkę, cynamon, kardamon, pieprz, rum, wanilię i sandałowiec. Woń jest raczej prosta i konserwatywna. Brak tu jest ekstrawagancji i wyrafinowania, co w tym przypadku wcale nie jest wadą. Aromat jest przyjemny, bardzo męski, odrobinę elegancki i dosyć klarowny. Bez problemu wyczuwa się poszczególne nuty, co jest cechą dobrych perfum. Z pewnością nie jest to żaden bliżej nieokreślony zlepek. Zapach skomponowany jest według jakiejś własnej koncepcji. Nawet podoba mi się na wstępie ta mieszanka owoców i rumu, przez którą fajnie przebija się cynamon. Początek jest dosyć mocny, ale po czasie zapach robi się delikatny, mniej korzenny i bardziej drewniany z domieszką wanilii. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to byłaby to niezbyt ciekawa baza, która trochę niweczy całość tej dosyć dobrej kompozycji. Po za tym brakuje mi cynamonu w dłuższej perspektywie, który dość szybko znika. To raczej codzienny zapach. Pasuje dla mężczyzn w wieku od 25 lat wzwyż. Mogą być to perfumy całoroczne, z pominięciem gorącego lata. Osobiście używałbym ich do pracy, wiosną i jesienią. Testowałem próbkę wody. Raczej nie kupiłbym jej do kolekcji, ale gdybym dostał w prezencie, to nie miałbym oporów, by używać ich na co dzień. Trwałość nie jest najgorsza, zapach wyczuwam jakieś 5-6 godzin. Projekcja jedynie początkowo jest wyraźna, później robi się umiarkowana. Wodę można polecić dla kogoś, kto szuka czegoś prostego, przyjemnego i nieudziwnionego, do użytku codziennego. Zachęcam do wypróbowania przy jakiejś okazji.

Zapach nie jest zły, choć osobiście mam innych faworytów w tym typie. Perfumy ewidentnie inspirowane stylem i sukcesem chociażby Paco Rabanne 1 Million. Krótko mówiąc, jest to raczej bomba marketingowa, skierowana do masowych odbiorców. Poza tym wysoka cena, sugerująca prestiż i kiczowaty flakon w postaci granatu, by woda rzucała się w oczy. Do tego aromat stworzony tak, by robił dobre, pierwsze wrażenie, bo po czasie jest już trochę gorzej. Woń nie jest specjalnie oryginalna i wyróżniająca. Brak tu jest jakiejś własnej koncepcji. Twórcom chodziło wyłącznie o dużą sprzedaż, poprzez zaspokajanie masowych gustów. Technicznie i jakościowo jednak zapach nie jest najgorszy, bo mimo wszystko są to solidne perfumy. Aromat jest wyrazisty, przyjemny, ciężki, cukierkowy i słodki. Nie jest bardzo męski, ale z drugiej strony unisex'em nazwać go też nie można. Kompozycja trochę korzenna, przyprawowa i nieco orientalna. Czuć pieprz, bergamotkę, grejpfrut, cynamon, szafran, paprykę, skórę i tytoń. Zapach najlepszy jest na etapie otwarcia, zaś później robi się słabszy. Właściwie im dłużej trwa, tym bardziej zbliża się do 1 Million. Jeśli chodzi o projekcję, to ta duża, początkowa nośność szybko gaśnie i zapach robi się bliskoskórny. Sama trwałość natomiast bardzo dobra. Testowałem próbkę Spicebomb, bo poszukuję do kolekcji czegoś w tym typie. Nie zdecyduję się na zakup, bo jednak wcześniej miałem styczność z czymś podobnym, ale zdecydowanie bardziej gustownym i zrównoważonym. Chodzi o wodę Bulgari Man In Black, która przy Spicebomb jest mistrzem elegancji oraz dobrego smaku i stylu. Generalnie Spicebomb pasuje dla mężczyzn w różnym wieku. Woda nadaje się na specjalne okazje i do użytku codziennego w okresie jesienno-zimowym. Wymagającym i pasjonatom nie polecam, ale przeciętnych użytkowników zachęcam do przetestowania. Wodę oceniam na naciągane 4 gwiazdki.

Finezyjna, cytrusowa świeżość w dojrzałej i eleganckiej odsłonie. Osobiście uważam perfumy za wyśmienite. Ewidentnie czuć nawiązanie do klasycznej wersji, a właściwie rdzeń zapachu jest ten sam, tylko całość wyraźnie odświeżona. Kompozycja aromatyczna, cytrusowa, drzewna i przyprawowa. Podobnie jak w wersji klasycznej, występuje tu charakterystyczna, jakby warzywna nuta. Zapach jest lekki, przyjemny i odrobinę musujący. Z jednej strony prosty, ale też charakterystyczny i niebanalny. Aromat bardzo oryginalny i porównywalny jedynie do wcześniejszych wersji z serii Declaration. Na tle innych, popularnych i typowych, cytrusowych świeżaków, woda L'Eau jest wyróżniająca i nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Zapach nie ewoluuje wyraźnie. Ta sama, cytrusowa świeżość od początku do końca, tylko oczywiście z upływem czasu mniej intensywna i coraz bardziej drewniana. W między czasie pojawia się też bardzo umiarkowana słodycz i przyprawy. Nie wyczuwam żadnych popularnych, wodnych, morskich i kwiatowych akcentów. Wbrew pozorom, specjaliści od biżuterii i zegarków, jak Cartier czy Bulgari, oferują świetne i bardzo cenione perfumy, pomimo stosunkowo niedługiej tradycji w branży perfumeryjnej. Generalnie Declaration L'Eau to bardzo interesująca i nietuzinkowa woda wysokiej jakości. Perfumy z pewnością przypadną do gustu wielbicielom klasycznej wersji Declaration, jako świeższy zamiennik tej niewątpliwie ciekawej wody. Zapach pasuje dla mężczyzn w różnym wieku. Jednak jest to idealna alternatywa dla dojrzałych, którzy szukają czegoś świeżego, lecz nie typowo młodzieżowego. Zwykle tego typu świeżaki są banałami dla młodszych, czego nie można zarzucić L'Eau. Propozycja idealna na wiosnę, umiarkowane lato i ciepłą jesień. Osobiście na najgorętsze dni nie polecam, bo zapach jest jednak trochę za suchy na skrajne upały. Trwałość i projekcja w miarę dobra, choć mogłoby być lepiej. Klasyk jest nieco trwalszy i bardziej nośny, ale zwykle tak niestety jest, że wersje na świeżo wypadają pod tym względem gorzej od pierwowzoru. Perfumy raczej dla oryginalnych mężczyzn, mających jakieś pasje, zainteresowania i cele w życiu. Z przekonaniem polecam wodę.

Od czasu premiery mam wodę stale w kolekcji. Do dziś zużyłem kilka flakonów i zapach nie znudził mi się. Woń jest wyjątkowa, niebanalna, szlachetna i jedyna w swoim rodzaju. Nie jest ani mocno słodka, ani świeża, trudno ją jakoś sklasyfikować. Wyczuwalna cytryna, imbir, bergamotka, fiołek, pieprz, bazylia, sandałowiec, cedr, ambra i fasolka tonka. Nie ma żadnych popularnych, mydlanych czy cukrowych akcentów. Zapach jest dosyć głęboki i wyjątkowo ewoluuje na skórze, dostarczając w każdym etapie dużo przyjemnych wrażeń. Początek jest kwiatowy, delikatnie świeży i leśny. Środek zaczyna uwalniać cięższe, ciepłe akcenty korzenne i drzewne. Zakończenie jest bardzo drewniane i lekko ziemiste. Perfumy to według jednego z pism opiniotwórczych zapach roku 2007. Aromat faktycznie roztacza wokół charyzmatyczną aurę i osoby w otoczeniu wprost nie mogą oprzeć się pokusie, by spojrzeć na pana, który użył wody. Kobiety określają perfumy jako boskie i zapach figuruje w czołówkach rankingów, jako jeden z najbardziej pociągających zapachów męskich. Po raz pierwszy dostałem wodę w prezencie. W pierwszej chwili wydawała mi się trochę zwyczajna. Jednak po kilku użyciach stwierdziłem, iż jest wręcz niesamowita. Seria L'Homme została trochę skrytykowana przez pasjonatów, bo firma chciała trafić z wodą do masowych odbiorców. Moim zdaniem ten ruch ze strony YSL jest jeszcze akceptowalny. Udało im się to zrobić dość zręcznie i przyzwoicie, czego nie można powiedzieć chociażby o Sauvage Dior'a z 2015 roku, który jest skazą na wizerunku marki. Zauważyłem, że niektórzy nasi i krajowi blogerzy czują jakiś duży, nieuzasadniony ból do L'Homme. Wyrażają czasem bardzo negatywne i subiektywne opinie o wodzie. Natomiast fakty są takie, że woda jest świetnie oceniana na zagranicznych forach i blogach (miażdżąca przewaga pozytywnych ocen). Generalnie L'Homme przypadnie do gustu osobom w wieku od 30 lat wzwyż. Propozycja raczej dla eleganckich mężczyzn lub ubranych co najmniej schludnie. Perfumy mogą być całoroczne z pominięciem skrajnych, letnich upałów. Nadają się na specjalne okazje i do użytku codziennego. Trwałość na mnie bardzo dobra, zapach wyczuwam nawet do 8 godzin. Do projekcji też nie mam zastrzeżeń. Zdecydowanie polecam.

Zapach klasyczny w pełnym tego słowa znaczeniu i męski do bólu. Aromat jest raczej konserwatywny, trochę elegancki i odrobinę świeży. Kompozycja w stylu drzewno-aromatycznym. Woda nie jest jakaś zła, ale jak dla mnie zdecydowanie za mało oryginalna, choć pewnie takie było założenie twórcy zapachu, by nie wybijał się on zbytnio (w końcu to Classic). Woń jest bardzo prosta i trochę toporna. Czuć cytrusy, giń, żywicę, cyprys, muszkatołowiec, przyprawy, miętę, wetywerię i cedr. Zapach nie ewoluuje zbytnio. Do tego dosyć mocno alkoholowy początek, ale później jest znacznie lepiej. Uważam, że spośród zapachów celebryckich, perfumy byłego piłkarza to jedna z lepszych opcji. Generalnie świetny stosunek jakości do ceny. Jednak Classic nie zachwyca tak mocno, jak chociażby Homme czy Instinc Beckham'a. Są ponoć jeszcze inne, świetne i chwalone wody byłego sportowca. Osobiście poznałem dotychczas 3 pozycje i mam w miarę dobre zdanie o nich. Trwałość i projekcja Classic jest na dostatecznym poziomie. Zapach dość szybko gaśnie i przez większość czasu jest blisko-skórny. Osobiście przyznam, że nie kupiłbym wody, ale gdybym dostał ją w prezencie, to używałbym na co dzień. Mimo wszystko zapach jest bezpieczny i w miarę przyjemny. Nie powinien nikogo zrazić. Propozycja raczej dla dojrzałych panów, szukających czegoś prostego, klasycznego i nieudziwnionego. Myślę, że jak ktoś nie pasjonuje się perfumami i nie kolekcjonuje ich, to Beckham Classic może być dobrym wyborem. Zapach jest dość uniwersalny i może być całoroczny. Pasuje na specjalne okazje i do użytku codziennego. Może nie jest to woda dla wymagających, ale przeciętnym użytkownikom można ją śmiało polecić.

Zanim zamówiłem próbkę Valentino Uomo, spodziewałem się większej rewelacji, bo przeczytałem parę dość pochlebnych recenzji wody. Niestety po przetestowaniu próbki delikatny zawód. W moim odczuciu zapach jest po prostu przyzwoity. Nie jest to woda zła, ale bez szału. Spodziewałem się jednak czegoś więcej. Jak dla mnie kompozycja to typowy, cukierkowy słodziak. Nie jest to aromat wyjątkowo oryginalny i wyróżniający. Sama jakość zapachu oraz parametry są na wysokim poziomie i na pewno nie jest to tandeta, banał czy przesłodzony zlepek. Aromat kojarzy mi się jakby z bardziej cukierkową i słodszą wersją Dior'a Homme, bez irysa, wanilii i pudrowo-marchwiowego akcentu. Jeżeli ktoś twierdzi, że Uomo i Homme to zupełnie inne światy, to przypominam, że to dokładnie ta sama kategoria zapachowa, jeśli chodzi o styl i przeznaczenie wody. Mam Homme Intense w kolekcji i Uomo mógłbym używać jako alternatywny zamiennik Dior'a. Gdybym miał wybierać, to raczej zostałbym przy Homme Intense. Generalnie Valentino to zapach słodki, ciężki, elegancki i tak jak Dior Homme - niezbyt męski, a według niektórych nawet unisex. Czuć bergamotkę, orzechy, czekoladę, cedr i skórę. Ponoć jest tu też kawa, ale ja nie mogę jej zidentyfikować. Generalnie zapach jest przyjemny, ale nie jest typowo spożywczy, na co wskazywałby ten skład. Po pewnym czasie aromat robi się mniej słodki, bardziej drewniany i skórzany. Bardzo dobra trwałość. Projekcja wyraźna jest jedynie na początku, później robi się delikatna. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Woda idealna na wieczór i specjalne okazje w okresie jesienno-zimowym. Raczej nie zdecyduję się na zakup Uomo. Już miałem kupić w ciemno, ale skończyło się tylko na próbce. Rozglądam się za czymś na chłodniejszą porę i jak na razie priorytetem jest Bulgari Man In Black. Generalnie Uomo to solidna i udana woda warta polecenia.

Zapach przyzwoity i po prostu dobry, choć nie jest wybitnie wyróżniający. To jedne z popularniejszych perfum Versace i ogólnie jest to bardzo lubiany świeżak. Co ważne, zachowany włoski, śródziemnomorski styl, który osobiście bardzo lubię, szczególnie w letnich zapachach. Perfumy niewiele mają wspólnego ze zwykłą wersją Versace Man w fioletowym flakonie. Trudno nawet nazwać Eau Fraiche odświeżoną wersją klasyka, bo wiodący klimat jest zupełnie inny. Zapach jest lekki, świeży, cytrusowy, drzewny, nieco morski i lekko cierpki. Niewątpliwie męski, orzeźwiający i dość elegancki. Czuć cytrynę, bergamotkę, karambolę, kardamon, przyprawy, cedr, szałwię, szafran, piżmo, ambrę i nuty drzewne. Wszystko jest przemyślane, czuć, że to zapach skomponowany według jakiejś własnej koncepcji. Z pewnością nie ma mowy o żadnym zlepku czy kiczu. W czasach premiery Eau Fraiche kompozycje zapachowe nie były wypadkową masowych gustów i trendów, w przeciwieństwie do większości współczesnych nowości. Zapach jest bardzo bezpieczny i dość uniwersalny. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku. Jest to świetna alternatywa dla dojrzałych, którzy szukają czegoś świeżego, co nie byłoby typowo młodzieżowym zapachem. Perfumy idealne na wiosnę i gorące, letnie dni. Woda najlepsza jest do użytku codziennego, choć myślę, że sprawdzi się też przy specjalnych okazjach podczas upałów. Aromat może być bardzo kojący na gorące lato. Uważam wodę za udaną, choć osobiście ze świeżych pozycji Versace bardziej lubię wodę Pour Homme Medusa, którą niebawem zamierzam kupić. Trwałość i projekcja Eau Fraiche na mnie w miarę dobra, choć znam inne świeżaki, zdecydowanie lepsze pod tym względem. Generalnie woda, którą można polecić w ciemno. To taki zapach, który jak kogoś nie zachwyci, to na pewno nie zrazi.

Perfumy niewątpliwie wysokiej klasy, eleganckie i wyrafinowane. Zapach naprawdę nietuzinkowy i specyficzny. To dość wysoka półka, czyli kompozycja jest przemyślana, niebanalna i z wysokiej jakości składników. Amber to zapach na tyle nietypowy, że niektórym może wydawać się niszowy. Nie jest też wyraźnie męski, ale z drugiej strony nie zahacza o unisex. Aromat bardzo kwiatowy, mydlany, suchy i bez akcentów wodnych. Jest naturalny, nie czuć syntetycznych akcentów. Niewątpliwie wysoka jakość. Woń może przypominać mydło, proszek do prania i puder do pielęgnacji niemowląt. To trochę też jakby woń w dobrym salonie fryzjerskim. Zapach początkowo wyrazisty, później delikatny. Bardzo aromatyczny, trochę świeży, lekko słodkawy i średnio ciężki. Stylistycznie jest to jasny, lekki orient. Dość bogata kompozycja. Jest dużo składników, jednak poszczególne nuty zidentyfikują tylko znawcy. Dla przeciętnych użytkowników to głównie mydełko, puder i kwiaty. Pierwsze skrzypce gra oczywiście ambra. Do tego bergamotka, sandałowiec, geranium, owoce, kardamon, wanilia, piżmo, paczula, szafran, skóra i mirra. Na mojej skórze zapach niestety nie wiele ewoluuje i jest jednostajny, ale z tego co się orientuję, u niektórych jest wręcz odwrotnie. W pierwszej chwili aromat wydaje się banalny i prosty, ale trzeba dać mu szansę, bo dopiero po czasie jest się w stanie dostrzec te bogactwo i złożoność kompozycji. Zapach wywołuje skrajne emocje, czyli jest uwielbiany albo zupełnie odwrotnie. Bardzo dobrze oceniany jest przez pasjonatów, ekspertów i blogerów. Przeciętnym użytkownikom woda może nie przypaść do gustu. Propozycja zdecydowanie dla oryginalnych, wymagających, dojrzałych i starszych panów (dolna granica wieku to jakieś 40 lat). W przypadku młodszych może być to gratka dla pasjonatów i znawców. Zapach dobry na wiosnę i jesień do użytku codziennego. Bardzo dobra trwałość i wyraźna projekcja. Odradzam zakup w ciemno, bo to nie jest woda dla każdego.

Klasyk wiecznie żywy. Moim zdaniem to bardzo udana woda i nie jestem odosobniony w tym stwierdzeniu. To takie perfumy, które większości nie mogą się nie podobać. Wspaniała woń na miarę dzieła sztuki. Zapach jest naturalny, elegancki, spokojny, grzeczny, typowo zielony i bez fajerwerków. Bardzo urokliwa kompozycja. Aromat bez ekstrawagancji i wyrafinowania, co w tym przypadku wcale nie jest wadą. W dużym stopniu to zapach świeży i drzewno-wodny. Czuć bazylię, liście owocowych roślin, mandarynkę, szałwię, tonkę i drewno. Wszystko bardzo klarowne i harmonijne. Łatwo rozpoznaje się poszczególne akcenty, nie ma mowy o żadnym syntetycznym zlepku. Mam podobnie jak poprzednio komentujący Marcin P, czyli ciągle odkładam zakup Dune, kupując coś innego. Dotychczas testowałem jedynie próbkę. Dziwne, że damska wersja to zupełnie inna kategoria. Męska woda to typowy, klasyczny i elegancki świeżak, zaś damska jest raczej słodsza i cięższa. Nawet kolorystyczny design jest zupełnie inny. Męski Dune to raczej dyskretny zapach. Faktycznie, wyczuwalny jest z bliska, nie ma mowy o żadnym ogonie. Sama trwałość jest w miarę dobra, ale gorsza niż chociażby Homme Dior'a. Propozycja raczej nie dla nastolatków. Woda pasuje dla dojrzałych, eleganckich, spokojnych i ułożonych mężczyzn, ceniących klasykę i dobry gust. Perfumy dobre do użytku wiosną, latem i ciepłą jesienią. Jest to idealny zapach na ciepłe wieczory i specjalne okazje w letnich dniach. Do tego wodę śmiało można używać też na co dzień do pracy czy biura i na formalne spotkania. Naprawdę bardzo taktowny zapach z klasą. Polecam dojrzałym panom, ceniącym dobry, klasyczny i ponadczasowy styl.

Świeżo-słodka, zadowalająca elegancja. Woda nie jest bardzo zła, ale z pewnością jak na dawną klasę Gucci to zdecydowanie za mało. Prawdę mówiąc, cena wody nie odzwierciadla klasy i jakości, jakiej powinno się oczekiwać za te pieniądze. Czyli aromat robi wrażenie perfum nieco tańszych. Ale niestety od pewnego czasu jest to typowe dla Gucci i według pasjonatów, firma zeszła na psy, od czasu zmian menadżerskich. Do tego wycofali niestety z produkcji wiele kultowych i lubianych pozycji. Firma w pogoni za łatwym zyskiem porzuciła wymagających i wiernych klientów, zwracając się do masowych odbiorców. Osobiście mam do Guilty stosunek neutralny. Raczej nie kupiłbym wody, ale gdybym dostał w prezencie, to pewnie używałbym na co dzień. Myślę, że określenie "w miarę przyzwoite" byłoby adekwatne do tych perfum, choć niektórzy oceniają wodę znacznie gorzej. Zapach jest bezpieczny i na pewno nie razi. Bardzo męski, elegancki i pociągający. Aromat jednocześnie świeży i słodkawy. Oficjalny skład to cytryna, lawenda, kwiaty, cedr i paczula. Niestety zapach jest dość syntetyczny i trudno zidentyfikować poszczególne nuty. Może nie ma tu jakichś wyraźnie chemicznych czy aptecznych akcentów, ale mimo wszystko woń jest raczej sztuczna. Aromat jest dosyć płaski, prostolinijny i nie wiele ewoluuje na skórze. Jeśli chodzi o trwałość, to nie dostrzegam jakiejś tragedii. Wyczuwam zapach spokojnie do kilku godzin. Projekcja na średnim poziomie. Propozycja raczej dla dojrzałych mężczyzn. Dobry zapach na wieczór i specjalne okazje, choć pasuje też na co dzień. Perfumy mogą być całoroczne z pominięciem letnich upałów. Pasjonatom nie polecam, ale mniej wymagających i przeciętnych użytkowników zachęcam do wypróbowania.

Porządne perfumy z klasą, jak większość pozycji Bulgari. Lubię tą firmę, bo niewątpliwie mają poczucie dobrego stylu i gustu. Woda niewiele ma wspólnego z wcześniejszymi pozycjami serii Man. Delikatne podobieństwo jest jedynie w związku z bazą benzoesowo-drewnianą, charakterystyczną dla wszystkich wersji. Stylistycznie jest to kwiatowy, przyprawowo-korzenny, unowocześniony orient. Kompozycja bardzo elegancka, zrównoważona, powściągliwa i dostojna. Co prawda zapach nie jest specjalnie odkrywczy, ale i tak niebanalny, szlachetny i dopracowany. Wyczuwalny rum, kwiaty, korzenne przyprawy, skóra, nuty żywiczne i fasolka tonka. Bardzo po męsku podany irys. Czyli jest na dalszym planie, w przeciwieństwie do chociażby mocno irysowego Dior'a Homme, który zahacza o unisex. Man In Black jest głęboki i ciekawie rozwija się na skórze. Intensywny, przyprawowo-rumowy początek przechodzi w nuty skórzane i kwiatowe. Zakończenie w dalszym ciągu odrobinę słodkawe, ale też drewniane, lekko smoliste i żywiczne za sprawą gwajaka i benzoesu. Generalnie zapach słodki, budyniowy, balsamiczny, skórzany i lekko kakaowy. Aromat przez pierwsze dwie godziny dosyć wyraźny, później subtelny i nienachlany. Paradoksalnie wody perfumowane zwykle nie są wcale bardziej nośne, niż wody toaletowe i tak jest też w przypadku Man In Black. Ogólnie podoba mi się podejście Bulgari do swoich perfum. Nie oglądają się na innych, którzy tworzą przeładowane zapachy do masowej sprzedaży, określane niekiedy jako przerost formy nad treścią. Przy takich marketingowych bombach, jak Paco Rabanne 1 Million czy Viktor & Rolf Spicebomb, zapach Man In Black to mistrz elegancji i dobrego gustu. Perfumy bardzo dobrze oceniane na blogach eksperckich. Niektórzy stwierdzają brak oryginalności, ale nie jako wadę, bo tu nie o to chodzi, by zawsze i wszędzie się wyróżniać. Co do projekcji, to faktycznie jest powściągliwa. Ale przecież na tym polega elegancja, by zapach nie narzucał się przesadnie. Tak jak już ktoś wspomniał na forum - woń podkreśla jedynie styl eleganckiego mężczyzny z klasą. Sama trwałość natomiast bardzo dobra. Woda idealna na każdą okazję i do użytku codziennego w okresie jesienno-zimowym. Raczej dla dojrzałych i eleganckich panów. Zdecydowanie polecam.

Podobnie jak Bottled, to jedne z bardziej lubianych perfum Hugo Boss'a. Popularność mnie nie dziwi, bo zapach jest przyjemny i po prostu fajny. Woda dość dobrze oceniana na forach i blogach. Aromat jest bardzo bezpieczny, nie razi i przyciąga uwagę kobiet. Faktycznie, może wydawać się energetyzujący, choć osobiście znam inne, znacznie lepiej pobudzające perfumy. Dla mnie Energise to bardziej przyjemniaczek, niż pobudzacz. Trudno zapach jednoznacznie sklasyfikować, bo nie jest to ani typowy świeżak, ani słodziak. Wydaje się dobry na wiosnę i jesień, choć na upartego może być to woda całoroczna. Aromat trochę delikatny i lekki. Kompozycja dość oryginalna i niebanalna. Nie jest to woda inspirowana czymś innym. Wyczuwalne owoce, pieprz, kolendra, jałowiec, hibiskus, frezja, drewno, skóra, kakao i różne przyprawy. Jakby dodać jeszcze sezamu, to woń zbliżona by była do Davidoff Adventure. Gdybym miał się do czegoś przyczepić w Energise, to przeszkadza mi trochę pewna chemiczna i apteczna nuta, która pojawia się po pewnym czasie. Propozycja raczej dla młodych, dynamicznych i aktywnych mężczyzn. Zapach dobry do użytku codziennego. Nie pasuje do eleganckiego ubioru czy na specjalne okazje. Trwałość dosyć dobra, zaś projekcja średnia. Zapach dość szybko łagodnieje i robi się blisko-skórny. Mam wrażenie, że użytkownik szybko się przyzwyczają do zapachu i może go nie czuć w przeciwieństwie do otoczenia. Ogólnie uważam, że to dobra i przyzwoita woda warta polecenia.

Woda nie jest jakaś zła, choć zdecydowanie lepsza, jak nie najlepsza z całej serii jest klasyczna wersja Light Blue. Zapach w typowym, włoskim stylu. Aromat niezbyt wyróżniający, ale jest w miarę przyjemny. Bardzo świeży, lekki, trochę kwaskowaty, sportowy, prosty i odrobinę syntetyczny. Kompozycja stylistycznie jest drzewno-wodna. Wyczuwalny pieprz, cytrusy, geranium, paczula, ambra i akcenty wodne. W odróżnieniu od klasyka, cytrusy są tu mniej świdrujące. Do tego zapach bardziej chłodny, morski i więcej w nim akcentów mydlanych. W pewnym stopniu woń ma w sobie coś z pierwowzoru. Ma też jakby niektóre cechy Zegny Z i Versace Pour Homme Medusa. Przeszkadza mi trochę jedna, syntetyczna nuta, przypominająca jakiś chemiczny płyn typu rozpuszczalnik. Osobiście najbardziej lubię klasyczną wersję. Byłbym skłonny jeszcze używać Discover Vulcano. Jak dla mnie, wszystkie kolejne edycje Light Blue niestety nie są wybitne. Zdecydowanie lepiej prezentują się chociażby kolejne wersje Chrome od Azzaro. Moim zdaniem wariacje na temat klasyka w wykonaniu D&G to raczej nieudolne podejście, choć firmę sobie cenię i wiem, że stać ją na więcej. Generalnie Living Stromboli to typowy, letni zapach. Idealny jest na ciepłe dni. Pasuje dla mężczyzn młodych i dojrzałych, oprócz starszych panów. Jeśli chodzi o trwałość i projekcję, to jest odrobinę gorzej niż w przypadku pierwotnej wersji. Osobiście nie zdecyduję się na zakup Living Stromboli, zaś klasyka Light Blue mam stałe w kolekcji i bardzo go lubię. Polecam Living Stromboli dla mniej wymagających, którzy poszukują czegoś świeżego i nieskomplikowanego.

Zapach faktycznie bardzo oryginalny, charakterystyczny i nietuzinkowy. Dla przeciętnych użytkowników może wydawać się dość dziwny, ale to raczej propozycja dla wymagających i pasjonatów. To jedne z bardziej pożądanych i lubianych perfum ostatnich lat. Podchodziłem do wody kilkukrotnie poprzez papierek, ale przekonałem się do niej dopiero po przetestowaniu próbki. Naprawdę szlachetny i niebanalny aromat, więc nie dziwią mnie tak pozytywne opinie. Kompozycja drzewna, lekko owocowa i przyprawowa. Aromat jest trochę suchy, ostry i bardzo męski. Nie za ciężki i nie lekki. Jest tu trochę świeżości i odrobina cierpkiej słodyczy. Czuć cytrusy, pieprz, pelargonię, cedr i żywicę balsamiczną. Aromat ewoluuje na skórze i im dłużej, tym robi się ciekawszy. Zapach niewątpliwie wysokiej jakości. Skomponowany według własnej, indywidualnej koncepcji. Nie jest to gorsza lub lepsza kopia czegoś innego. Nie wyczuwa się jakiejkolwiek inspiracji innym zapachem. Woń przyciąga uwagę i wzbudza duże zainteresowanie w otoczeniu. Propozycja raczej dla dojrzałych i eleganckich panów. Na upartego może to być zapach całoroczny, ale jak dla mnie idealny jest na wiosnę i ciepłą jesień. Woda dobra na specjalne okazje i wręcz idealna na ciepłe wieczory. Osobiście nie miałbym oporów, aby używać także na co dzień. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Zapach nie jest do końca w moim typie, ale obiektywnie muszę dać mu wysoką ocenę. Nie polecam zakupu w ciemno, bo to jednak zapach specyficzny i nie dla każdego. Oczywiście zachęcam do wypróbowania.

Moim zdaniem to dobra i przyzwoitą woda, jak większość pozycji z tej serii. Zapach nie jest wyjątkowo odkrywczy w porównaniu do wcześniejszych wersji, ale na tym chyba polega koncepcja Azzaro. Limited Edition 2015 to trochę jakby skrzyżowanie poprzedników. Połączenie klasyka, Legend i United z dodatkiem grejpfruta, jaśminu i akcentów wodnych. Ponadto wyraźnie wyczuwalną herbata, mate, bergamotką, imbir, ambra i nuty drzewne. Aromat zdecydowanie mniej metaliczny niż klasyk. Generalnie zapach jest dość nowoczesny, wodny, drzewny i bardzo świeży, jak wszystkie pozycję serii Chrome. Aromat po prostu fajny, więc można wybaczyć firmie podobieństwo do poprzedników. Jednak w porównaniu do samego klasyka, Limited Edition prezentuje się nieco bardziej oryginalnie. Do tego woń zdecydowanie mniej syntetyczna i głębsza niż w przypadku pierwowzoru. Na pewno nie jest to tandetą i woda jest interesująca. Raczej codzienny zapach lub na swobodne okazję. Propozycja głównie dla mężczyzn młodych, ale może pasować też dla tych w średnim wieku. Woda idealna na lato, wiosnę i ciepłą jesień. Może świetnie orzeźwiać podczas upałów. Trwałość i projekcją mogła by być lepszą. Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypada chociażby klasyk. Wygląda na to, że to edycja limitowana, więc woda może szybko zniknąć z rynku. Uważam, że warto ją kupić, póki jeszcze jest dostępna. Polecam wielbicielom serii Chrome, miłośnikom typowych świeżaków i wszystkim, którzy chcą przyjemnie pachnieć w ciepłych dniach.

Zapach dosyć ciekawy i oryginalny, choć to nie do końca mój typ. Obiektywnie stwierdzam, że to nie jest banał. Wysokiej jakości woda dla nieco bardziej wymagających. To trochę wyższa półka Armaniego, jak pozostałe pozycje z serii "Eau" w podobnych flakonach. Osobiście spośród nich najbardziej lubię Eau D'Aromes. Wszystkie jednak mają w sobie coś wspólnego i charakterystycznego. Wyczuwalna cytryna, bergamotka, szałwia, przyprawy, fiołek, herbata, cedr i inne drewno. Jednak wbrew temu co nazwa sugeruje, nie jest to zapach wybitnie cedrowy. Cedr jedynie się tu delikatnie przeplata, ale od początku do końca. Aromat nie za ciężki i nie za lekki. To trochę jakby odrobinę mroczna świeżość, w nieco cięższej i niebanalnej odsłonie. Zapach bardzo męski, lekko duszący, suchy, drewniany i odrobinę ziołowy. Wyraźnie ewoluuje na skórze i potrafi pozytywnie zaskoczyć. Najlepszy jest na etapie otwarcia i środka, choć herbaciano-drewniane zakończenie też nie jest złe. Perfumy dość uniwersalne, jednak najlepsze są na ciepłą jesień i wiosnę. Sprawdzą się jako zapach wieczorowy i codzienny, choć bliżej wodzie do eleganckiego zapachu. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i dobrze ubranych mężczyzn. Dosyć dobra trwałość i projekcja, jak przystało na firmę. Ciemno-zielony design doskonale oddaje charakter zapachu. Generalnie jest to bardzo udana woda, która na tle wielu współczesnych gniotów prezentuje się wyjątkowo dobrze. Zapach skomponowany według jakiejś własnej koncepcji, a nie na zasadzie dogadzania masowym odbiorcom. Zdecydowanie polecam i zachęcam do wypróbowania.

Zapach można określić jako kwintesencję włoskiego stylu. Aromat bardzo przyjemny, gustowny, elegancki, delikatny, lekko ziołowy i orientalny. Wyczuwalne przyprawy, kwiaty, szałwia, cynamon, kolendra, ambra i drewno. Zapach jednocześnie świeży, trochę słodkawy i ciepły. Ogólnie to dość oryginalna i ciekawa woda. Kompozycja jest dobrze zbalansowana i niekrzykliwa. Aromat w umiarkowanym stopniu ma w sobie coś z D&G Pour Homme, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się Moschino. Może mam dziwne skojarzenia, ale dla mnie ten zapach to trochę jakby cięższa, dosłodzona i bardziej kremowa wersja Dune Dior'a. Perfumy dość uniwersalne, mogą pasować dla mężczyzn w różnym wieku. Może być to zapach całoroczny ze wskazaniem na wiosnę i ciepłą jesień. Oczywiście świetnie pasuje na specjalne okazje i jest to idealna propozycja na ciepłe wieczory. Zanim zamówiłem próbkę, sugerowałem się pozytywnymi opiniami, które skłoniły mnie do wypróbowania perfum. Faktycznie, jest to bardzo udana woda, dosyć dobrze oceniana przez recenzentów i pasjonatów. Perfumy mało popularne, co jest dużą zaletą, gdy nie chce się pachnieć jak większość. Niewątpliwie, woń może robić dobre wrażenie w otoczeniu, szczególnie na kobietach. To taki zapach, który dla większości nie może się nie podobać. Pomimo oryginalności, jest to z pewnością aromat bezpieczny, zrównoważony i taktowny. Zapach absolutnie nie jest kontrowersyjny i nie budzi skrajnych emocji. Dosyć dobra trwałość, zaś projekcja średnia. Moim zdaniem, bardzo dobra cena za tak udaną wodę. Osobiście rozważam zakup i polecam innym.

Mi ten zapach odpowiada, ale jest to dość charakterystyczny świeżak, w porównaniu z większością pozycji w tym typie. Nie ma tu popularnych kwiatów, cytrusów, czy akcentów wodnych. Z jednej strony zapach jest banalny i prosty, ale też przyjemny, bezpieczny i pociągający. Dla mnie woda jest niezła, choć nie jest wybitna. Aromat chłodny, energetyczny, trochę metaliczny, bardzo świeży, wyrazisty i lekko pikantny. Czuć przyprawy, papryczkę chili, drewno, zamsz i piżmo. Faktycznie, woń przypomina trochę mydełko, albo jakiś proszek do prania. Zapach jest dosyć płaski, ale mimo to w niedużym stopniu ewoluuje na skórze. Początkowo aromat bardzo świeży, po czym przechodzi w nuty odrobinę korzenne, zaś kończy się na drewnianej i zamszowej bazie. Jednak od początku do końca przeważa raczej ta sama nuta, tylko oczywiście później nieco wygaszona. Ogólnie to dość nowoczesny zapach, ale też syntetyczny i suchy. Świetnie pasuje dla aktywnych i młodych mężczyzn do użytku codziennego. Oczywiście woda idealna na wiosnę i lato, choć osobiście na skrajny upał wolałbym coś innego, bardziej cytrusowego i wodnego. Echo może fajnie pobudzać do działania w ciepłe, letnie i wiosenne poranki. Testowałem próbkę i przyznam, że byłbym skłonny używać wodę. Aktualnie jednak zakup nie wchodzi w grę, bo mam teraz w kolekcji parę innych perfum w tym typie. Trwałość Echo jest niestety średnia. Trochę lepiej jest z projekcją, bo zapach jest dosyć wyraźny i nośny (przynajmniej początkowo). Generalnie woda nie jest zła, więc zachęcam do przetestowania. Może Davidoff nie robi wybitnych perfum, ale to w miarę przyzwoite zapachy i w dobrych cenach.

Legendarne "drzewko". Kultowa, jedyna w swoim rodzaju, bardzo charakterystyczna woda. Nieprawdopodobne, że perfumy mają już tyle lat i do dziś są na czasie. Aromat wydaje się nowoczesny, a przecież premiera zapachu to 91 rok. Ta woda to fenomen, stąd jej popularność. Prawdopodobnie w dniu premiery, gdy były zupełnie inne trendy, był to dosłownie kosmos. Aromat jest bardzo egzotyczny w porównaniu z europejską klasyką. Ewidentnie czuć japoński klimat. Kompozycję współtworzył osobiście założyciel firmy - Japończyk, Takada Kenzo. Faktycznie ma się wrażenie, że to dzieło w azjatyckim stylu. Zapach świeży, orzeźwiający i drzewno-morski. Czuć szałwię, bergamotkę, cytrusy, różne przyprawy, dużo kwiatów, jodłę, cedr, sandałowiec i inne nuty. Bardzo bogata, harmonijna i przemyślana kompozycja. Nie ma mowy, że to lepsza lub gorsza kopia czegoś innego. Wyjątkowo kreatywny i bardzo pociągający zapach. Jedyny minus to oczywiście ogromna popularność perfum, szczególnie kiedyś. Pamiętam, że na początku lat dwutysięcznych, zapach czuło się dosłownie na każdym kroku. Zaraz po Kenzo Pour Homme, królową popularności została Acqua Di Gio Armani'ego. Dobrze, że obecnie Kenzo już nie jest zapachem tak powszechnym, bo można już go znowu używać, nie narażając się na to, że pachnie się jak większość. Kupiłem kiedyś wodę, by mieć legendę w kolekcji. Wychodząc gdzieś, używam sporadycznie, ale chyba zacznę znowu częściej się nią delektować. Oprócz wody toaletowej, mam też wodę po goleniu, więc przynajmniej w domu mogę pozwolić sobie na krótką przyjemność. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Jak na świeżaka, aromat jest dosyć nośny i wydajny. Propozycja dla mężczyzn młodych i w średnim wieku. Raczej nie dla starszych panów. Woda najlepsza do użytku codziennego wiosną i ciepłą jesienią. Może być to też zapach całoroczny z pominięciem skrajnych upałów i mrozów. Pomimo dużej popularności, warto mieć te perfumy w kolekcji.

Zapach ciekawy, charakterystyczny, ale też dziwny i nie jest łatwy. Jak dla mnie, nie jest to typowy orient. Klasyki też nie dostrzegam, ale elegancji wodzie odmówić nie można. Aromat stylistycznie bliżej nieokreślony, ale najbliżej mu do stylu kwiatowo-drzewnego. Trudno go jakoś sklasyfikować i porównać do czegoś innego. Zapach nie jest ani słodki, ani świeży, wydaje się dobry na chłodniejsze dni. Nie za ciężki, ale też nie jest lekki. Ewidentnie czuć lawendę, jaśmin, różę, szałwię, drewno, skórę, mech i piżmo. Bardzo dyskretnie przeplata się też cytryną, goździk i geranium. Jednak najbardziej specyficzny akcent daje ten wyciąg z kłącza i płatków irysa w nutach serca. Ma się wrażenie, że to woń świeżo zmacerowanych kwiatów. Nie jest to finezyjny i rozkoszny aromat kwiatowy, typowy dla większości perfum z podobnym składem. To raczej kwiaty podane w alternatywny sposób, więc nie jest to zapach prosty i łatwy w odbiorze. Jak na kwiaty, jest to w miarę męskie wydanie, choć niektórzy mogliby polemizować. Początek dziwny i może być odpychający, ale później jest znacznie lepiej. Na szczęście samo otwarcie trwa dosyć krótko. Ewolucja na skórze przebiega raczej prostolinijnie. Aromat trochę syntetyczny, plastikowy i może wzbudzać dziwne skojarzenia. Generalnie zapach dość elegancki i wytrawny. Nie jest to tzw." przyjemniaczek", więc nie polecam wody wszystkim w ciemno. Propozycja raczej dla osób szukających czegoś nietuzinkowego. Zauważyłem, że nawet wśród pasjonatów, opinie o wodzie są podzielone, choć nie są skrajnie krytyczne. Perfumy głównie dla dojrzałych na jesień i zimę. Dobre do użytku codziennego i na specjalne okazje do eleganckiego ubioru. Trwałość i projekcja niestety średnia. Zamówiłem kilka różnych próbek Dunhill'a. Interesowałem się tą firmą, bo specjalizują się między innymi w perfumach wyłącznie męskich. Osobiście nie zdecyduję się na zakup wody, bo to raczej nie mój klimat. Wolę zapachy przyjemniejsze i bardziej pociągające kobiety, czyli seksowne i typowo męskie. W moim odczuciu aromat ten bardziej udziwnia atmosferę, niż dodaje przyjemności. Nie mniej jednak zachęcam do przetestowania. Propozycja dla panów szukających czegoś nietypowego i mało popularnego.

Ponoć woda wycofana z produkcji, więc sporadycznie pojawia się w sprzedaży. Gdyby ktoś rozważał zakup, to radzę podjąć szybką decyzję. Dosyć krótko była produkowana. Może dlatego, że to aromat wyjątkowo nietuzinkowy i nie dla wszystkich. Testowałem niedawno próbkę. Faktycznie zapach jest mało męski. Bardziej unisex, a nawet damski. Na szczęście woń ewoluuje i po pewnym czasie robi się nieco bardziej męska. To taka woda, której twardy i silny mężczyzna nie użyłby przed wyjściem, ale mimo to chciałby się nią delektować, tylko krępuje się w towarzystwie. To naprawdę bardzo oryginalny, charakterystyczny i nieporównywalny z niczym innym zapach. Wodę można jednocześnie kochać i nienawidzić. Takie cuda jak Power to właśnie styl Kenzo, czyli przełamywanie barier i niesamowita kreatywność. Założyciel firmy, Japończyk, Takada Kenzo, konsekwentnie utrzymuje azjatyckie klimaty w swoich perfumach. To niewątpliwie duży atut tej marki. Nawet flakon wody kojarzy się z butelką sake. Początkowo zapach Power przypomina jakieś stare, babcine kosmetyki. Aromat bardzo kwiatowo-pudrowy. Oprócz natłoku kwiatów, jest tu bergamotka, przyprawy, labdanum i cedr. Aromat wyrazisty, mocny, suchy, balsamiczny i lekko duszący. Faktycznie woń może podobać się kobietom. Pewnie przez kwiatową bombę. Propozycja raczej dla odważnych i przede wszystkim oryginalnych mężczyzn. Trudno nawet określić przedział wiekowy użytkowników. Myślę jednak, że w przypadku indywidualistów, wiek może nie mieć znaczenia, choć starszym panom nie poleciłbym. Woda najlepsza na wiosnę i jesień. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Osobiście nie kupiłbym, ale muszę przyznać, że jest bardzo interesująca i niebanalna.

Elegancja w świeżej odsłonie i bez przesadnego wyrafinowania. Ogólnie aromat przyzwoity i w typowym stylu, więc z pewnością nikogo nie zrazi. Jest odrobina oryginalności i nowoczesności. Co prawda zapach jest świeży, ale też nieco ciepły i nie brak w nim słodyczy. Kompozycja typu jasny, lekki orient. Czuć cynamon, przyprawy, bergamotkę, szałwię, jabłko, drewno, ambrę i piżmo. Nie ma żadnych cytrusowych, ozonowych, kwiatowych i wodnych nut. Ma się wrażenie, że zapach jest odrobinę wiśniowy, ale jest to tylko wypadkowa wszystkich nut. Woń dosyć męska, elegancka i gustowna. Aromat ewoluuje na skórze. Zaczyna się dość świeżo, po czym wyraźnie się wysładza i kończy na słodkawo-drewnianej bazie. Zamówiłem i przetestowałem próbkę, bo zapach doceniają pasjonaci, podobnie jak samą firmę Mont Blanc. W pierwszej chwili, wydawało mi się, że zapach mógłby być bardziej czysty. Czyli to co w nim najciekawsze, przeplata się jakby z pospolitą wonią, charakterystyczną dla tańszych perfum. Na szczęście przy kolejnym użyciu było to dla mnie już mniej wyraźne i może to występować jedynie na etapie otwarcia. Generalnie zapach podoba mi się i byłbym skłonny kupić wodę, gdybym nie miał obecnie dość licznej kolekcji. Woda jest po reformulacji i ponoć stara wersja jest znacznie lepsza. Osobiście nie miałem porównania, więc w tej kwestii się nie wypowiem. Generalnie zapach wart polecenia. Jak dla mnie trwałość, intensywność i projekcja mogłaby być lepsza, czyli aromat jest dyskretny i dość szybko gaśnie na mojej skórze. Nie mniej jednak jest to świetna alternatywa dla kogoś, kto szuka czegoś mało popularnego. Perfumy dla mężczyzn w różnym wieku, do użytku codziennego i na swobodne okazje. Zapach może być całoroczny. Moim zdaniem to dobra opcja i osobiście zmierzam poznać też inne zapachy tej mało znanej u nas firmy.

Patrząc obiektywnie, woda jest co najwyżej na dostatecznym poziomie. Uważam, że jak na standardy Dior'a to zdecydowanie za mało. To z pewnością nie dzieło sztuki, jak większość pozycji marki. Jakościowo nie jest najgorzej, ale sama kompozycja to ewidentnie próba ogarnięcia dużej grupy przeciętnych i mniej wymagających użytkowników. Zapach trochę cytrusowy, świeży, nieco sportowy i lekko drzewny, z odrobiną kurzu. Początkowa, świdrująca świeżość przechodzi w słodkawe akcenty. Wyczuwalny pieprz, bergamotka, lawenda, geranium, wetyweria, cedr i inne nuty. Zapach bardzo prosty, wyraźnie męski i z odrobiną klasyczności. Dla mnie przypomina trochę jakiś chemiczny płyn typu zmywacz do paznokci o aromacie cytrusowym. Woń cudna jest tylko dla przeciętnych użytkowników, którzy chcą płacić jedynie za markę, podobnie jak w przypadku Paco Rabanne Invictus. Jeśli chodzi o oryginalność Sauvage, to jest to banał dla masowego odbiorcy. Perfumy bardzo skrytykowane przez ekspertów na forach i blogach. Oceniając obiektywnie, nie mogę dać najniższej oceny wodzie, bo jednak może ona dostarczyć odrobinę przyjemności. Koneserzy dając jedną gwiazdkę, wyrażają raczej żal do firmy, która poszła złą drogą. Niestety takie numery wywija coraz więcej prestiżowych, perfumeryjnych ikon, które zaczynają ignorować wiernych i wymagających klientów, a zwracają się do masowych odbiorców. Zauważyłem, że ostatnio głównie Włosi trzymają dobry poziom, zaś francuskie marki schodzą na psy. Osobiście używałbym Sauvage, gdybym dostał wodę w prezencie. Ale jakbym miał dokonać zakupu czegoś nowego do kolekcji, to za dużo mniejsze pieniądze wybrałbym coś lepszego, niż ta najnowsza propozycja Diora'a. Są nawet pozycję Boss'a czy CK, do których Sauvage się nie umywa. Jeśli chodzi o trwałość i projekcję, to jest bardzo dobrze. Perfumy do użytku codziennego jesienią, wiosną i latem. Sprawdzą się też przy specjalnych okazjach w ciepłe wieczory. Pasjonatom nie polecam, ale oni z pewnością już znają wodę. Propozycja raczej dla mniej wymagających. Testowałem próbkę. Raczej nie zdecyduję się na zakup, bo bardziej sobie cenię zawartość butelki, niż napis na niej.

Zapach niezły i przyzwoity, ale bez szału. Nie jest specjalnie oryginalny, ale niewątpliwie przyjemny i nie razi, jak nie przesadzi się z ilością. Kompozycja bardzo aromatyczną. Wyczuwalne kwiaty, jałowiec, owoce, przyprawy i drewno. Dobrze i po męsku wkomponowany jest irys, który zwykle kojarzy się z aromatem damskim. The Gamę, mimo tego irysa robi wrażenie dość męskiego zapachu. Woń raczej słodka, intensywna, mocną i trochę ciężka. Dla mnie aromat jest wyraźnie cukierkowy. Jeśli chodzi o podobieństwo do Paco Rabanne 1 Million, to moim zdaniem jest to tylko stylistycznie tą sama kategoria ciężkich słodziaków, zaś skład jest zupełnie inny. Można doszukać się jakiegoś podobieństwa, ale raczej są to inne zapachy. Nie mniej jednak obie te wody przeznaczone są na wieczór i swobodne okazję w okresie jesienno-zimowym. Moim zdaniem The Gamę i 1 Million nie są zapachami na tyle eleganckimi, by używać je na specjalne i uroczyste okazję. Raczej na bardziej swobodne wyjścia, do pubu czy na potańcówkę itp. Jak dla mnie zapach The Gamę jest za mało oryginalny i wzorowany na innych, sprzedażowych hitach dla masowego odbiorcy. Jednak mimo to, woda jest dość dobrej jakości i ma niezłe parametry, jak trwałość i projekcję, więc oceniam ją na naciągane 4 gwiazdki. Propozycja raczej dla przeciętnych użytkowników, nie dla pasjonatów. Pasuje mężczyznom w różnym wieku, oprócz najmłodszych. Generalnie perfumy są przyzwoite i bezpieczne, więc warto je wypróbować. Swoją drogą to świetna i tańsza alternatywa dla popularnych bestsellerów w tym typie.

Elegancja na świeżo. Bardzo interesująca i niebanalna woda z klasą. Zapach nieporównywalny do typowych, popularnych, świeżych pozycji. Jest jedyny w swoim rodzaju, choć oczywiście czuć nawiązanie do równie udanej, klasycznej wersji Homme. Jest to wyraźnie odświeżona wariacja klasyka. Kompozycja drzewno-aromatyczna. Woń raczej nieskomplikowana, ale w tym tkwi cały urok tych perfum. Zapach jest bardzo gustowny i w dobrym stylu. Początek to głównie akcenty pudrowo-cytrusowe. Środek uwalnia nuty lekko korzenne, po czym zapach kończy się na akcentach drzewnych. Charakterystyczna dla serii Homme, pudrowa nuta, wzbogacona jest cytrusami i nutami zielonymi, co daje efekt świeżości. Znany z klasycznej wersji, jakby marchewkowy akcent, w przypadku Sport jest nieco mniej wyraźny. Perfumy świetnie oceniane na forach i blogach, bo są naprawdę bardzo klasowe, dopracowane i przemyślane, co cechuje większość pozycji marki. Jak na wodę typu Sport, jest to bardzo udane wydanie. Ogólnie to elegancka wersja zapachu sportowego. Świetna alternatywa dla kogoś, kto szuka czegoś świeżego, ale nie typowo młodzieżowego. Niektóre opisy sugerują, że to niby woda dla młodych i spragnionych wrażeń mężczyzn, co moim zdaniem ma się nijak do tych perfum. To propozycja raczej dla dojrzałych, ułożonych, eleganckich i ustatkowanych mężczyzn, którzy potrzebują czegoś klasowego w cieplejszych dniach. Woda oczywiście do użytku w okresie wiosenno-letnim, choć ja osobiście na skrajne upały wolałbym coś innego, bo Homme Sport jest jednak trochę za suchy na skwar. Trwałość i projekcja bardzo dobra. Z przekonaniem polecam.

Po przeczytaniu wielu negatywnych opinii o wodzie, z zaciekawieniem przetestowałem próbkę. Myślę, że tak powszechna krytyka jest lekko przesadzona, choć faktycznie jest do czego się przyczepić. Woda w miarę przyzwoita, ale raczej nie jest wybitna. Jej wygórowana cena nie odzwierciedla klasy, jakiej powinno się oczekiwać za te pieniądze. Nie jest to propozycja dla perfumowych pasjonatów, ale przeciętnym użytkownikom Invictus może przypaść do gustu. Początkowo zapach trochę świeży, później dosłodzony obficie owocami z akcentem kwiatowym. Pierwsze skojarzenie to jakby aromat poziomkowo-mydlany. Zapach trochę sportowy, łatwy, prosty, intensywny, wyrazisty, seksowny i lekko natarczywy. Wyczuwalna też trochę syntetyczna nuta. Sama kompozycja nie jest taka zła, lecz mogłaby być nieco bardziej dopracowana, jeśli chodzi o jakość i ekskluzywność zapachu po dłuższym trwaniu na skórze. Dość interesujące otwarcie, później zapach robi się nieco banalny i pospolity, a mnie nawet drażni. Faktycznie Invictus ma w sobie coś z 1 Million, ale nie są to zapachy podobne, a jest to raczej taki styl firmy. Invictus jest mniej cukierkowy i nie tak nośny. Osobiście nie kupiłbym wody, ale gdybym dostał ją w prezencie to może używałbym jej na co dzień. Nie wyczuwam w wodzie jakiejś totalnej klapy, aczkolwiek mogłoby być lepiej, bo zapach może kojarzyć się z tańszymi perfumami i tzw. zlepkiem. Wiadomo, że założeniem firmy było stworzenie zapachu dla masowego odbiorcy, więc woda nie może wybijać się indywidualnością. Czyli ma być tylko fajnie, prosto i modnie, by zapach sprzedawał się jak świeże bułeczki. Do tego intensywna projekcja, by w koło wszyscy czuli "kozaka". Po za tym masowa reklama, wysoka cena, odpinanie kuponów od marki i sukces w sprzedaży murowany. Invictus, tak jak 1 Million, idealnie spełnia te kryteria, ale niestety coraz więcej firm idzie tą drogą. Generalnie, do perfum podchodzę dość obiektywnie i jestem w stanie dostrzec zalety i wady. Invictus to nie jest totalnie zła propozycja, jak to niektórzy piszą na forach, choć ja osobiście jestem na nie. Woda może być całoroczna z pominięciem skrajnych upałów. Pasuje dla mężczyzn młodych i aktywnych. Raczej nie do eleganckiego ubioru i nie na specjalne okazje. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Perfumowym smakoszom nie polecam, bo to nie woda na miarę dzieła sztuki, jak chociażby pozycje Dior czy Guerlain. Ale mniej wymagających i przeciętnych użytkowników z grubym portfelem zachęcam do przetestowania.

Bardzo udana i unowocześniona wersja tej kultowej i cenionej wody. Ewidentnie czuć, że to legendarna Acqua, tylko nieco zmodyfikowana. Wbrew pozorom nie jest to intensywniejsza i mocniejsza wersja. Aromat jest bardziej zrównoważony i stonowany. Czuć kwiaty i nuty morskie, choć woń jest mniej wodna niż klasyk. Profumo jest zapachem bardziej ziołowym, odrobinę kadzidlanym i nowocześniejszym. Z jednej strony aromat jest bardziej esencjonalny niż w pierwotnej wersji, ale w praktyce zapach jest bardziej dyskretny i mniej inwazyjny. Ponadto Profumo to woń bardziej elegancka. Mniej w niej też świeżości i więcej słodyczy. Tylko początkowo aromat jest mocniejszy i bardziej intensywny. Z upływem czasu zapach Profumo robi się delikatniejszy i lżejszy od klasycznej wersji. Obie wody są najbardziej do siebie podobne w fazie otwarcia. Różnice pojawiają się na etapie środka. Generalnie woda dobrej klasy, jak przystało na Armani'ego. Świetne dzieło skomponowane przez wybitnego perfumiarza - Alberto Morillas'a. Profumo to dobra alternatywa dla kogoś, kto lubi klasyczną wersję Acqua Di Gio, ale chciałby też mieć coś bardziej eleganckiego i zrównoważonego w tym typie. Woda zdecydowanie mniej popularna niż klasyk, co może być też zaletą, jak ktoś nie chcę pachnieć jak większość. Jednak ktoś, kto zna klasyka, od razu stwierdzi, że to jakaś wariacja tej wody, bo są to zbliżone zapachy. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku. Perfumy idealne na wiosnę i lato. W przeciwieństwie do klasyka, Profumo świetnie sprawdzi się jako elegancki zapach na specjalne okazje w cieplejszych dniach. Trwałość w miarę dobra, lecz nie jest najwyższa. Do projekcji nie mam zastrzeżeń, jednak jest nieco bardziej powściągliwa, niż w przypadku klasyka. Testowałem próbkę Profumo. W tej chwili mam jeszcze pierwotną wersję w kolekcji, ale gdy mi się skończy, zdecyduję się na Profumo. Zdecydowanie polecam wodę.

Wyśmienite, wyjątkowe, gustowne i eleganckie perfumy. Woda w charakterystycznym dla Guerlain stylu. Nawet niektóre damskie zapachy tej firmy mają właśnie to coś rozpoznawalnego i niepowtarzalnego. Dobry znawca czując po raz pierwszy L'Instant, stwierdziłby nawet w ciemno, że to musi być coś męskiego od Guerlain. Ponoć wszystkie perfumy tej marki mają zawsze pewną charakterystyczną mieszankę esencji, stąd ten styl. Niewątpliwie czuć wiekową tradycję firmy z odrobiną nowoczesności. Kompozycja aromatyczna, korzenna, drzewna i nieco orientalna. Aromat słodkawy, balsamiczny i o wygładzonych krawędziach. Zapach niesamowicie głęboki, wyraźnie się rozwija i nie zawodzi na żadnym etapie. Początek z odrobiną owocowej świeżości, później robi się słodko i korzennie (ale nie piernikowo). Wyczuwalny anyż, owoce, jaśmin, bergamotka, lawenda, sandałowiec, cedr, kakao, herbata, kawa i inne nuty. Wszystko klarowne i harmonijne. Nie ma mowy o żadnym nieokreślonym zlepku, nuty nie przytłaczają się. Bardzo łatwo wyczuwa się poszczególne akcenty. Do tego ciekawe połączenie ciepła z chłodem, co daje efekt przestrzeni i głębi. Woda naprawdę niebanalna, szlachetna, wyróżniająca i co ważne - męska. Bardzo pozytywnie oceniana na forach i blogach, bo to typ zapachu, który większości nie może się nie podobać. Urokliwość na poziomie Burberry London (choć to zupełnie inny aromat). Guerlain, jako jedna z najstarszych firm w branży, specjalizuje się wyłącznie w perfumach i kosmetykach. Mistrzowie sztuki perfumeryjnej od 1828 roku. L'Instant to woda wyłącznie dla dojrzałych, starszych i elegancko ubranych mężczyzn. Człowiek w dresie, bluzie czy adidasach, z tym zapachem postrzegany byłby groteskowo. Jeżeli jeansy, to do nich obowiązkowo schludna koszula i eleganckie, zadbane buty. Perfumy głównie na wieczór i specjalne okazje, ale mogą być też używane na co dzień do biura lub na spotkania formalne. Trwałość bardzo dobra. Projekcja niezbyt intensywna, wyważona i odpowiednia dla tego zapachu. Aromat wyczuwalny, ale nie narzuca się przesadnie. Propozycja idealna na jesień i zimę. Zdecydowanie polecam panom ceniącym klasę, dobry gust i szyk.

Moim zdaniem bardzo udana wersja Chrome. Osobiście całą serię bardzo sobie cenię, bo są to perfumy przyzwoite i w atrakcyjnych cenach. Azzaro to w większości przypadków świetny stosunek jakości do ceny. United to woda oryginalna i dość charakterystyczna. Kompozycja stylistycznie jest drzewno-przyprawowa. Niewątpliwie zapach bardzo bezpieczny i przyjemny. Wyczuwalny pieprz, bergamotka, herbata, przyprawy, fiołek, cedr i piżmo. United to trochę rodzynek w tej serii, bo aromat jest zadecydowanie inny, niż klasyk i Legend. Mniej świdrującej świeżości, a więcej słodyczy i kwiatów. Zapach też nie tak intensywny jak poprzednicy. Do tego dużo herbaty i akcentów leśnych. Dla mnie aromat przypomina trochę jakby wilgotne siano. Początkowo lekko mydlana nuta, czego nie ma we wcześniejszych wersjach. Zapach jest mniej syntetyczny i zdecydowanie nowocześniejszy od poprzedników. Poza tym charakterystyczna dla serii metaliczna nuta, w przypadku United jest już mniej wyraźna. Woda idealna na wiosnę, lato i ciepłą jesień. Dobra do użytku codziennego i na swobodne okazje. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku, choć najlepsza jest dla osób do 40 lat. Z całej serii Chrome, nie znam tylko wersji Summer. Najbardziej zbliżona do klasyka jest woda Legend. United i Sport to nieco inne aromaty. Im nowsza odsłona Chrome, tym zapachy są mniej metaliczne. Trwałość i projekcja United dosyć dobra, choć nie najwyższa. Testowałem próbkę i rozważam zakup w najbliższym sezonie. Polecam wodę wielbicielom serii Chrome i dla wszystkich, którzy chcą przyjemnie i bezpiecznie pachnieć w cieplejszych dniach.

Zapach specyficzny, dość dziwny i nie dla każdego. Jedni go uwielbiają, zaś inni nienawidzą. Aromat początkowo jakby w stylu Versace Dreamer, ale nie jest identyczny, bo jednak skład jest zupełnie inny. Gdybym miał wybierać pomiędzy tymi wodami, zdecydowałbym się na Kouros’a, bo jest jednak bardziej ucywilizowany. To unowocześniona wersja starego Kouros’a z 81. roku. Zapach raczej trudny i nietypowy, ale też odrobinę elegancki. Kompozycja trochę drzewna, korzenna i nieco orientalna. Czuć kadzidło, eukaliptus, szałwię, cedr, benzoes i kamforę. Jednak poszczególne nuty są na tyle mocne, że przytłaczają się nawzajem i początkowo trudno zidentyfikować poszczególne akcenty. Zapach jest dość głęboki, ale przebiega raczej prostolinijnie i nie wiele się zmienia. Otwarcie zapachu może w pierwszej chwili zrazić, ale później jest znacznie lepiej. Ma się wrażenie, że aromat jest plastikowy i marcepanowy, lecz to tylko wypadkowa wszystkich składników. Generalnie aromat bardzo męski, surowy, trochę intensywny i niewątpliwie oryginalny. Średnio ciężki i lekko słodkawy. Propozycja wyłącznie dla dojrzałych mężczyzn. Zapach dość uniwersalny i może być całoroczny z pominięciem letnich upałów. Osobiście uważam, że najlepszy jest na specjalne okazje jesienią. Niektórzy używają go nawet latem, ale ja bym nie zaryzykował. Testowałem próbkę i nie polecam zakupu w ciemno. Radzę najpierw sprawdzić wcześniej, bo to zapach z tych co wzbudzają skrajne odczucia. Trwałość i projekcja na dość dobrym poziomie, jak na YSL przystało. Osobiście nie zdecyduję się na zakup, bo to zupełnie nie mój klimat. Mimo wszystko nie jest to banał i woda jest dobrej klasy. Można ją polecić dla dojrzałych, którzy chcą pachnieć oryginalnie i nietuzinkowo.

Bardzo oryginalny i nietuzinkowy, ale przy tym nieudziwniony zapach. Jest charakterystyczny, lecz mieści się w jakichś popularnych kanonach. Jest też odrobinę egzotyczny, ale nie jest typowo orientalny. Trochę jakby japoński klimat. Zwykle takie cuda oferuje Kenzo, choć nie mam na myśli jakiegoś bezpośredniego podobieństwa. Chyba najbardziej znany i ceniony zapach firmy. Niewątpliwie aromat jest przyjemny i wprawia w dobry nastrój. Chyba jedyny w swoim rodzaju i nieporównywalny do niczego innego. Z pewnością zapach inny, niż typowe, popularne świeżaki. Jest to dość nietypowa świeżość. Do tego nie brak w zapachu odrobiny słodyczy i ciężkości. Są też akcenty korzenne, bo w tle ciekawie wkomponowany jest cynamon i przyprawy. Ogólnie aromat bardzo kwiatowy, wodny, lekko owocowy, chłodny, drzewny i przyprawowy. Ma się wrażenie, że zapach w dużym stopniu jest konwaliowy, ale to wypadkowa tych wszystkich nut. Dosyć bogata i złożona kompozycja, przy zachowaniu harmonii i dobrych proporcji. Takie duże ilości składników, dobrane w bardzo przemyślany sposób, charakteryzują kompozycję z tamtych lat. Faktycznie, aromat nie jest wyraźnie męski, a wręcz kojarzy się z zapachem damskim. Na szczęście po pewnym czasie woń ewoluuje i nabiera bardziej męskiego charakteru. Czyli po jakichś dwóch godzinach, na etapie środka, zapach rehabilituje się. Korzenne nuty i przyprawy, takie jak cynamon, szafran i gałka muszkatołowa dodają wtedy kompozycji nieco więcej męskości. Na mojej skórze zapach tylko początkowo jest wyrazisty i intensywny. Tak nośna projekcja po dwóch godzinach robi się dyskretna. Trwałość na mnie średnia, ale to chyba sprawa indywidualna, bo opinie w kwestii projekcji i trwałości są bardzo podzielone. Testowałem próbkę wody. Trochę przeszkadza mi ten damski akcent w fazie otwarcia. Nie mniej jednak woń jest ciekawa i interesująca. Woda raczej dla spokojnych i ułożonych mężczyzn w różnym wieku. Zapach dla marzycieli lub osób mających jakieś pasje i zainteresowania. Propozycja dobra na wiosnę i lato, a najlepsza na specjalne okazje w ciepłe wieczory. Polecam i zachęcam do wypróbowania.

Niewątpliwie szlachetna, elegancka i ekskluzywna woda w dobrym stylu. Aromat jedyny w swoim rodzaju i porównywalny tylko do innych pozycji Dior'a z tej serii. Zapach trochę słodki, intensywny i nieco ciężki. Wyczuwalne kwiaty (głównie irys), wanilia, nuty drzewne i akcenty kakaowe. Początkowo kwiatowo-pudrowa, jakby marchewkowa nuta, później zapach robi się waniliowy i lekko czekoladowy z odrobiną drewna. Generalnie powiew luksusu. Szlachetne i naturalne składniki, nie ma mowy o żadnych chemicznych i syntetycznych nutach. Kompozycja idealnie zbalansowana i bardzo klarowna. Czując zapach bez najmniejszych problemów rozpoznaje się poszczególne nuty. Woń niezbyt skomplikowana, ale przyjemna i bardzo gustowna. Faktycznie zapach nie jest wyraźnie męski i niektórzy określają go jako unisex. Może przypominać ekskluzywne, damskie perfumy. W moim odczuciu zapach jest skomponowany raczej po męsku, tylko zawiera niektóre składniki typowe dla aromatów kobiecych, stąd te skojarzenia. Z pewnością woń przyciąga uwagę i ma bardzo dobrą projekcję. Z daleka czuć wysoką klasę i prestiż. Trwałość bardzo dobra, a nawet celująca. Wyczuwam zapach do 12 godzin, choć oczywiście później już tylko z bliska. Perfumy bardzo wydajne i trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością psiknięć. Nie jest to propozycja dla młodych nastolatków na podryw itp. To zapach dla dojrzałych, eleganckich i ustatkowanych mężczyzn. Idealna woda na wieczór, specjalne okazje i formalne spotkania w okresie jesienno-zimowym. Jeżeli do użytku codziennego, pracy czy biura, to w umiarkowanej ilości i do schludnego ubioru. Jeśli jeansy, to obowiązkowo do nich koszula i zadbane, eleganckie buty. Zdecydowanie polecam dla dojrzałych, eleganckich i wymagających mężczyzn z klasą.

Jak dla mnie, to dość udane perfumy jak na CK. Z tego co się orientuję, to moja opinia nie jest odosobniona, bo to naprawdę dobra woda. Pozycja jeszcze z czasów, kiedy firma tworzyła zawsze przyzwoite i oryginalne zapachy. Myślę, że wodę można zaliczyć do tych starych, dobrych zapachów CK. Aromat jest świeży, delikatny, lekki, nieco ciepły i typowo zielony. Wyraźnie wyczuwalne nuty kwiatowe, zielone, wodne, owocowe, mydlane i leśne. Baza przyjemna i lekko drewniana. Zapach jest głęboki i rozwija się na skórze. Początkowo dość intensywne wrażenia. Później aromat łagodnieje, robi się słodszy i stonowany, ale nie traci za wiele na wyrazistości. Uważam, że woń jest dość naturalna, nie wyczuwam mocno syntetycznych i chemicznych akcentów (może jedynie początkowo). Zapach przypomina jakby mieszankę z zielonych roślin, trawy, kwiatów, cytrusów, rodzynek i żywicy drzew iglastych. Ogólnie aromat bardzo przyjemny, łatwy i seksowny. Kompozycja jest dość oryginalna, uniwersalna i trochę klasyczna. Nie czuję w niej rażącego podobieństwa do świeżych pozycji innych firm. Woda jest bezpieczna i nie powinna nikogo zrazić. Orzeźwia i wprawia w pozytywny nastrój. Zapach dosyć trwały i zdecydowanie trwalszy, niż większość nowszych pozycji CK. Projekcja również na dobrym poziomie. Woda głównie na wiosnę i lato, z pominięciem skrajnych upałów. Nie jest obecnie zbyt popularna, co jest dużą zaletą. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku, ale najlepsza dla młodych. Co prawda nie jest to woda dla wymagających pasjonatów, ale dla przeciętnych użytkowników może być to dobry "przyjemniaczek". Świetne, codzienne perfumy warte polecenia.

Cytrusowa świeżość na miodzie, w klasycznym wydaniu. Zapach nie jest zły, ale bez szału. Ogólnie świeży, lekki i delikatny. Bardzo neutralny i poprawny, czyli nie razi i nie wzbudza też wyraźnego zachwytu. Wyczuwalne owoce (w tym cytrusy i melon), bergamotka, mech, drewno, miód i piżmo. Po za tym, że to raczej wiosenno-letni zapach, jest on dość uniwersalny. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku. Nazwa wskazuje, że to głównie zapach codzienny i na swobodne okazje. Tak właśnie jest, choć myślę, że sprawdzi się też przy jakichś okazjach specjalnych w cieplejsze dni. Zapach nie jest wyraźnie męski i delikatnie zahacza o unisex. Ponoć używają go też kobiety, które nawet twierdzą, że na kobiecie ta woda lepiej pachnie. Osobiście uważam to za niestosownie, bo mimo wszystko charakter perfum w większym stopniu jest raczej męski. Woda w typowym i charakterystycznym stylu Burberry z tamtego okresu. Czyli odrobina klasyki, elegancji i bez wyrafinowania. Osobiście z pozycji firmy i z tamtych czasów, wolę Burberry for Men (tzw. Classic). Aromat w podobnym stylu, ale bardziej wyrazisty i męski. Właściwie te wody świetnie się uzupełniają. Jedna bardziej elegancka i cięższa, druga lżejsza i świeższa, na swobodne wyjścia w cieplejsze dni. Niestety Weekend ma nienajlepszą trwałość i projekcję. Jak na Burberry mogło by być lepiej. Na mojej skórze trwałość zapachu wypada nawet poniżej średniej. Z projekcją jest podobnie. Ale być może to kwestia indywidualna. Generalnie sam zapach jest dość przyjemny. Można go polecić dla panów ceniących klasyczny styl. Propozycja dla kogoś, kto szuka czegoś prostego i nieudziwnionego.

W końcu zamówiłem i przetestowałem próbkę. Byłem trochę zawstydzony, bo te legendarne i kultowe perfumy wypada znać. Właściwie wcześniej komentujący wyczerpali temat i niewiele nowego wniosę do dyskusji. Jedno jest pewne - to bezsprzecznie bardzo męska, wyborna, szlachetna i genialna woda na miarę dzieła sztuki. Obecnie, większość nowości to przy Opium marketingowe gnioty, robione dla mas i na jedno kopyto. Gratulacje dla młodszych, którzy doceniają tą wodę, bo ona symbolizuje wręcz zapach dla prawdziwego mężczyzny z klasą. Trochę miałem w życiu perfum. Jeśli chodzi o Opium, to już na podstawie próbki stwierdzam z przekonaniem, że to typ zapachu, który nie znudzi się szybko. Niby klasyczny, konserwatywny i bez fajerwerków, ale ma w sobie to coś. Niedościgniony wzorzec w tej kategorii, czyli korzenny i rasowy orient najwyższych lotów. To jeden z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych zapachów YSL. Prawdopodobnie mniej zorientowanym, perfumy firmy kojarzą się właśnie z Opium. Kompozycja niebanalna, złożona i harmonijna. Zapach słodki, ciepły, otulający, głęboki i wyrazisty. Do tego bardzo trwały, nośny i wydajny, więc trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością psiknięć, bo można zmęczyć osoby w otoczeniu. Zapach wymaga odwagi i pewności siebie, bo wyraźnie daje o sobie znać. Dojrzałe kobiety z klasą przyjemnie wzdychają, zaś przeciętna większość złośliwie siąpi nosem. W pierwszej chwili aromat wydaje się dobry wyłącznie do eleganckiego ubioru, na wieczór i na specjalne okazje. Jednak po dłuższym obcowaniu z Opium, stwierdzam, że jak się nie przesadzi z ilością, wodę można śmiało używać na co dzień, do pracy czy biura. Wystarczy być ubranym schludnie, po męsku i przyzwoicie, a ten zapach będzie doskonałym podkreśleniem dobrego stylu mężczyzny z klasą. Propozycja wyłącznie na okres jesienno-zimowy. Z przekonaniem polecam dla ceniących klasę i szyk.

Moim zdaniem przyzwoita i ciekawa woda. Kompozycja dość oryginalna i nietuzinkowa. Aromat znacznie lepiej się prezentuje niż większość nowszych pozycji firmy. CK powstało z kolan po paru ostatnich, nieudanych zapachach. Woń jest naprawdę przyjemna i łatwa, więc nie powinna razić. Już sama specyfikacja składu prezentuje się niebanalnie. Kompozycja kwiatowo-owocowa i odrobinę drzewna. Czuć gruszkę, melon, imbir, szałwię, ambrę, fasolkę tonkę, zamsz, jakiś alkohol i delikatnie żywiczne nuty. Bardzo ciekawie wpleciony jest melon, który tworzy delikatnie świeżą ramę kompozycji. Początek jest dość intensywny i wyraźnie owocowy, ale nie trwa to długo i zapach znacznie łagodnieje w przeciągu godziny. Ogólnie aromat bardzo słodki i wręcz cukrowy. Może przypominać syrop owocowy, watę cukrową lub toffi. Nie jest też przesadnie ciężki. Perfumy to świetna alternatywa dla młodszych, którzy szukają czegoś słodkiego, co nie byłoby wyłącznie dla starszych. Jak dla mnie, aromat mógłby być bardziej męski. Woda idealna na jesień, zimę i chłodną wiosnę. Raczej do użytku codziennego i do luźnego ubioru. Projekcja i trwałość na dość dobrym jak na CK poziomie. Zapach zdecydowanie trwalszy niż dużo innych pozycji firmy. Propozycja głównie dla młodszych lub panów do 35 lat. Testowałem próbkę, lecz nie zdecyduję się na zakup, bo mam aktualnie dość liczną kolekcję. Generalnie zapach uważam za udany i polecam wodę.

Owocowa świeżość. Niewątpliwie ciekawa i oryginalna woda, choć ja osobiście czułem już kiedyś coś podobnego. Ewidentnie czuć, że to jakieś Polo. Jednak Black jest zdecydowanie bardziej nowoczesny, niż starsze i klasyczne perfumy firmy. Wyczuwalny też typowy, amerykański styl. Zapach jest przyjemny, interesujący, chłodny i energetyczny. Do tego gustowny, bezpieczny i na pewno nie razi. Kompozycja trochę drzewno-aromatyczna i wodna, ale w przeważającym stopniu jest to aromat owocu mango. Delikatnie przewija się też cytryna, szałwia, paczula, fasolka tonka i sandałowiec. Zapach bardzo prosty, niezłożony, o niewielkiej ilości nut. Do tego nie ewoluuje wyraźnie. Praktycznie od początku do końca dominuje mango, tylko im dłużej, tym zapach robi się bardziej ciężki, drewniany i ziemisty. Ta prostota może wydawać się dość nudna. Ale tak nie jest, bo na tym polega cały urok wody i takie było pewnie założenie firmy. Bardzo ciekawie prezentuje się uniwersalność perfum. W przypadku młodszych, może to być elegancki zapach na specjalne okazje. Jeśli chodzi o dojrzałych, jest to świetny zapach codzienny. Podobnie jest z sezonowością i praktycznie woda może być całoroczna. Zapach jest na tyle świeży, by używać go latem. Ale nie brak mu ciężkości, więc dobry jest też na chłodniejsze dni. Czyli zawsze i wszędzie, dla każdego coś dobrego. Aromat jest dość ekskluzywny i nie ma mowy o żadnym kiczu czy bliżej nieokreślonym zlepku. Wszystko jest bardzo klarowne, harmonijne i przemyślane. Zapach nie jest zbyt intensywny, ale z projekcją nie jest tak źle. jak niektórzy twierdzą. Zanim zamówiłem próbkę, spodziewałem się bardzo umiarkowanej nośności, natomiast po użyciu okazało się, że nie jest najgorzej. Moim zdaniem projekcja jest dyskretna, ale wystarczająca. Trwałość na dobrym poziomie (na mnie jakieś 6 godzin, albo lepiej). Polecam.

Moim zdaniem oryginalna i nietuzinkowa woda. Aromat świeży, czysty, energetyczny i odrobinę sportowy. Nazwa Fresh jest jak najbardziej na miejscu, a zielono-niebieski design doskonale oddaje charakter perfum. Kompozycja jest nowoczesna i wyraźnie kwiatowo-drzewna. Dominują głównie kwiaty, co daje specyficzny i lekko plastikowy efekt. Nie ma cytrusów, akcentów wodnych czy świdrujących, ozonowych nut. Ogólnie woń dosyć przyjemna i bezpieczna. Wyczuwalna lawenda, bazylia, szałwia, mięta, ambra, paczula, mech, cedr, fiołek i dużo różnych kwiatów. Zapach robi wrażenie lekko ogórkowego, głównie za sprawą fiołka i bazylii. Podobny efekt jest w przypadku chociażby Fahrenheit’a Aqua, ale nie są to zapachy bezpośrednio porównywalne. Ogólnie Dunhill Fresh to zapach bardzo lekki, dyskretny i o umiarkowanej projekcji. Uważam, że mógłby być zdecydowanie bardziej trwały i nośny. Ewolucja na skórze przebiega dość szybko. Początek i środek to głównie kwiaty, po czym zapach kończy się na nutach drewnianych. Propozycja zdecydowanie dla młodszych, do użytku codziennego, do szkoły, na uczelnię, czy jakieś swobodne okazje. Na huczne imprezy, potańcówki itp. zapach może być za delikatny. Perfumy idealne na wiosnę i umiarkowane lato. Bardzo ciekawa i mało popularna alternatywa dla innych pozycji w tym typie. Prawdopodobnie gdybym miał 18 lat, rozważałbym zakup. Wodę oceniam na 3 gwiazdki, ale tylko za nienajlepszą trwałość i projekcję. Sam zapach jest dobry i dość ekskluzywny w moim odczuciu. Zachęcam do przetestowania, może tylko na mojej skórze szybko gaśnie.

Ten konserwatywny zapach vintage to klasa sama w sobie. Zdecydowanie dla dojrzałych, eleganckich i pewnych siebie mężczyzn. Nie dla zniewieściałych panów czy modnisiów. Nastolatek też go nie zrozumie i stwierdzi, że dla dziadka. Aromat słodkawy, wyrafinowany i niepowtarzalny. Wyczuwalny cynamon, goździk, mandarynka, kolendra, róża, wanilia, drewno, ambra i tytoń. Piernik najwyższych lotów. Początkowo odrobina świeżości, później robi się bardziej słodko. Zapach jest ubóstwiany albo znienawidzony przez otoczenie. Docenią go ludzie z klasą, zaś przeciętną większość zapach może drażnić. Ktoś kto go używa to typowy, niezależny indywidualista, który ma gdzieś opinię innych o sobie i samym zapachu. Faktycznie bezkompromisowy egoista pełną gębą i do tego nie brak mu tupetu. Jak dla mnie, Egoiste to coś pięknego i rozkosz dla zmysłów. Mógłbym tą woń czuć non stop. Tak jak CK Obsession, Egoiste to jeden z tych zapachów dla starszych, którego używałbym mimo młodego wieku. Jeszcze nie mam wody w kolekcji, ale zamierzam ją kupić. Testowałem perfumy dotychczas u znajomego. Wstępując też czasem do jakiejś perfumerii, zawsze wynoszę sobie zapach na papierku, mimo iż go znam. Osobiście bardziej lubię tą klasyczną wersję niż Platinum. Jeśli chodzi o parametry wody, projekcję i trwałość, to oczywiście wysoki poziom, jak przystało na firmę. Propozycja głównie dla dojrzałych i starszych. W przypadku młodszych, to tylko dla pasjonatów. Zapach dobry na każdą okazję. Pasuje do użytku codziennego i świetnie sprawdzi się wieczorem, czy na formalnych spotkaniach. Woda wyłącznie na jesień, zimę i chłodną wiosnę. Zdecydowanie polecam Egoiste dla ceniących klasę.

Konkretna i interesująca woda. Aromat wyrazisty, trochę surowy, suchy i delikatnie korzenny. Czuć drewno, żywicę, ambrę, pieprz i inne przyprawy. Zapach wyraźnie ewoluuje na skórze. Przechodzi od ostrego i agresywnego początku do miłych, spokojnych, ułożonych i słodszych nut, przy czym do samego końca zachowuje swój charakterystyczny klimat. Nie jest to zapach dla każdego. Raczej dla kogoś, kto lubi dużo pieprzu, przypraw i akcentów kadzidlanych. Niektórych w pierwszej chwili może porazić ten pieprz i gałka muszkatołowa, ale zapewniam, że to mija i później robi się naprawdę interesująco. Swoją drogą są aromaty znacznie bardziej pieprzowe, jak chociażby Marc Jacobs Bang, Generalnie Visit to zapach dość dobrze oceniany na forach i blogach. Niewielu go krytykuje i wodę doceniają często pasjonaci. Faktycznie, perfumy mają w sobie coś ze starszych i nieprodukowanych już pozycji Gucci. Niektórzy traktują Azzaro Visit jako zamiennik tych nieodżałowanych perfum Gucci’ego. Nazwa Visit sugeruje, iż jest to zapach wieczorowy, na specjalne okazję i formalne spotkania. Moim zdaniem też śmiało można go używać na co dzień, do pracy czy biura. Woń jest bardzo bezpieczna i gustowna, więc raczej nikogo nie zrazi. Trwałość dosyć dobra, projekcja średnia. Zapach jest wyczuwalny w otoczeniu, ale nie narzuca się przesadnie. Propozycja głównie dla dojrzałych na chłodniejsze dni. Jak dla mnie woda idealna na jesień. Trochę mylący design w odcieniu niebieskiego, bo kolor ten symbolizuje raczej świeżość, a Visit to zdecydowanie inna kategoria. Generalnie polecam. Bardzo dobra cena za tak konkretny zapach.

Dosyć ciekawa wersja Euphorii. Najważniejsze, że zachowano charakterystyczną dla tej linii euforyczność. Dla Essence, spośród całej serii, najbliżej jest do klasycznej wersji. Kompozycja trochę orientalna. Wyczuwalna bergamotka, bluszcz, jaśmin, zamsz, pieprz, fasolka tonka i drewno. Ma się wrażenie, że występuje tu fiołek, ale faktycznie go nie ma i jest to wypadkowa innych nut. Ten niby fiołkowy akcent, przypomina w umiarkowanym stopniu zapach CK Man i Fahrenheit’a (oczywiście nie mam na myśli bezpośredniego podobieństwa). Essence jest zapachem bardziej płaskim niż w pierwotnej wersji. Klasyk jest zdecydowanie głębszy, wyrazistszy i świeższy. Aromat Essence jest mniej metaliczny i nie tak soczysty. To trochę jakby wysuszona wersja pierwowzoru. Ponadto zapach wyraźnie ziołowy i bardziej kwiatowy niż klasyk. Ogólnie jest to udana wersja. Zapach bardzo przyjemny, oryginalny i łatwy, więc woda znajdzie wielu entuzjastów. To ponoć edycja limitowana, więc woda może szybko zniknąć z rynku. Z całej serii najbardziej lubię wersję klasyczną (pierwszą). Nie przepadam za Intense, zaś Essence z przyjemnością bym używał. Ponoć dobra opcja to wersja Gold, ale jeszcze nie miałem z nią styczności, więc się nie wypowiem. Trwałość i projekcja Essence jest na średnim poziomie, czyli podobnie, jak w przypadku klasyka. Moim zdaniem mogłoby być lepiej w tej kwestii. Propozycja idealna dla młodych, ale może też przypaść do gustu nieco starszym. Dobry zapach codzienny i na swobodne okazje. Perfumy idealne na jesień i wiosnę, choć mogą też sprawdzić się zimą. Ogólnie polecam i zachęcam do wypróbowania przy jakiejś okazji.

Faktycznie dziwna, ale też niewątpliwie oryginalna i niepospolita woda, ocierająca się o niszę. Aromat bardzo specyficzny, trudny, wyrazisty, głęboki i trochę elegancki. Kompozycja jakby ziołowo-kwiatowa. Wbrew pozorom woń nie jest skomplikowana. Wyczuwalna lawenda, lilia, irys, szałwia, fasolka tonka, cedr, jodła i tytoń. Jednak aby dostrzec poszczególne akcenty, trzeba nie lada wysiłku, bo poszczególne nuty są na tyle mocne, że przytłaczają się nawzajem. Trudno zapach sklasyfikować jednoznacznie jako świeży lub słodki. Wydaje się dobry na chłodniejsze dni. Nie wiele jest perfum, do których można Dreamer’a porównać, bo zapach jest bardzo nietuzinkowy. To trochę jakby bardziej wyrafinowana i mniej komercyjna wersja D&G Pour Homme na sterydach. W tym stylu podobna jest też woda Yves Saint Laurent Body Kouros, która jest nieco bardziej bezpieczna i ucywilizowana. Co prawda Dreamer w pierwszej chwili może wydawać się niektórym odpychający i plastikowy, ale po pewnym czasie robi się dość intrygujący. Woda wzbudza wyjątkowo skrajne emocje i niewiele jest opinii obojętnych. U niektórych osób aromat wywołuje różne dziwne, a nawet zabawne skojarzenia, ale coś w tym jest. Woń nie jest specjalnie seksowna. Faktycznie może wzbudzać uwagę w otoczenie, ale jednych przyciąga, zaś innych odstrasza. Na pewno to nie woda dla każdego, bo to nie jest "łatwy przyjemniaczek". Zapach zdecydowanie odbiega od masowych gustów i trendów. Perfumy raczej dla dojrzałych, na specjalne okazje i na wieczór, w okresie jesienno-zimowym. Trwałość przyzwoita i dobra projekcja. Testowałem próbkę i odradzam zakup w ciemno. Polecam przetestowanie panom, którzy lubią wzbudzać emocje. Daję tylko 3 gwiazdki, ale nie za jakość, tylko dlatego, że to zupełnie nie mój klimat.

Wyborna, elegancka i szlachetna woda z klasą. Właściwie trudno znaleźć jakąś skrajnie krytyczną opinię o niej. W najgorszym wypadku może komuś jedynie nie przypaść do gustu, bo to nie jest zapach dla każdego. Kompozycja orientalna i trochę drzewna. Wyczuwalna pomarańcza, kaktus, geranium, ambra, przyprawy, piżmo i nuty drzewne. Aromat trochę świeży, ale też ciepły i nie lekki. Do tego dosyć mocny, głęboki, wyrazisty i bardzo męski. Mam wrażenie, że jest też odrobinę metaliczny. Kompozycja zrównoważona, nienatarczywa i wygładzona. Zachowana harmonia, czyli nuty współgrają i nie przytłaczają się nawzajem. Ogólnie woń jest nietuzinkowa, niebanalna i dostojna. Nie wiele jest zapachów porównywalnych, choć mi osobiście odrobinę przypomina wodę Givenchy Pi (ale może się mylę, bo bardzo dawno nie miałem styczności z Pi). Xeryus Rouge to perfumy z dobrych lat dziewięćdziesiątych. Ten okres to czasy świetnego perfumiarstwa. Połączenie gustownej klasyki z odrobiną nowoczesności. Wtedy nie tworzono lepszych lub gorszych kopii czegoś innego. Takie firmy jak Givenchy wypuszczały na rynek zawsze coś wybitnego i oryginalnego, na miarę dzieła sztuki. Szkoda, że większość współczesnych perfum tworzy się głównie z myślą o masowym odbiorcy. Czyli ma ładnie pachnieć i tylko tyle, bo wtedy jest największa sprzedaż. Xeryus Rouge to propozycja wyłącznie dla dojrzałych i starszych mężczyzn, ceniących klasę. Odradzam chłopcom i nastolatkom. Zapach idealny na wieczór i specjalne okazje jesienią, zimą i wiosną. Trwałość bardzo dobra. Projekcja odpowiednia dla tak eleganckiego zapachu, czyli woń nie narzuca się, ale jest z umiarem wyczuwalna w otoczeniu. Zdecydowanie polecam.

Dość konkretna i dobra woda w śródziemnomorskim stylu. Twórcą kompozycji jest jeden z moich ulubionych, legendarny perfumiarz Alberto Morillas. Aromat bardzo świeży, rześki, cytrusowy, morski, mydlany i jakby paprociowy. Wyczuwalna cytryna, kwiaty, szałwia, bergamotka, geranium, tonka, drewno cedrowe i ambra. Początek wyraźnie cytrusowy, środek kwiatowo-morski, baza chłodna i piżmowa. Ogólnie zapach jest bardzo męski i odrobinę sportowy. Faktycznie kompozycja może kojarzyć się z Chanel Allure Sport, szczególnie początkowo. Versace Pour Homme jest jednak zapachem głębszym i mniej syntetycznym. Do tego początkowo więcej cytryny, a środek nieco cieplejszy. Na mojej skórze Allure Sport zdecydowanie mniej ewoluuje. Gdybym miał wybierać, zdecydowałbym się Versace, przede wszystkim dlatego, że woda jest we włoskim stylu, który osobiście bardzo lubię. Co prawda zapach nie jest szczególnie wyróżniający czy innowacyjny, ale i tak niebanalny, szlachetny i przyjemny. Perfumy nie dla nastolatka, który za wszelką cenę chce się wyróżniać zawsze i wszędzie. To propozycja głównie dla dojrzałych, ustatkowanych i eleganckich mężczyzn, którzy cenią jakość, klasę i dobry gust. Nie jest to z pewnością fantazyjny lub infantylny świeżak dla młodzieży. Raczej dla mężczyzn w wieku od 30 lat wzwyż. Idealna woda dla biznesmena, dyrektora czy osoby, która wie czego chce i dąży w życiu do jakichś celów. Perfumy wyłącznie na okres wiosenno-letni. Dobre do użytku codziennego i świetne na ciepłe wieczory. Trwałość i projekcja w miarę dobra, choć nie jest najwyższa. Testowałem próbkę i jak na razie jestem zdecydowany na zakup w przyszłym sezonie letnim. Polecam.

Zapach niezły i przyzwoity, ale nie wybitny. Swoją drogą poza brakiem wybitności nie wiele można wodzie zarzucić, bo jak zwykle u Boss’a - wysoka jakość i dobra klasa. Jedyna wada to wtórność zapachu. Ale na pewno nie jest to kicz i prawdopodobnie woda znajdzie wielu entuzjastów. Perfumy Hugo Boss’a co prawda zwykle są bez ekstrawagancji i wyrafinowania, ale zawsze mają dobry standard i takie jest chyba główne założenie firmy. The Scent to kompozycja aromatyczna, przyprawowa, odrobinę korzenna i lekko kwiatowa. Aromat bardzo męski, elegancki, mocny, wyrazisty, słodki i dość ciężki. Początek intensywny i świdrujący z odrobiną owocowej świeżości, później zapach się wysładza i wyraźnie łagodnieje. Ogólnie woda niezbyt wyróżniająca, w typowym i popularnym stylu. Ale tak jest chyba obecnie z większością nowości i znalezienie czegoś wybitnie oryginalnego jest trudne. Twórcy zapachu kurczowo trzymali się obowiązujących standardów i trendów. Czyli ma po prostu ładnie pachnieć, by poszerzyć maksymalnie grupę odbiorców (podobnie jak w przypadku chociażby Paco Rabanne 1 Milion). The Scent to faktycznie zapach przyjemny, bezpieczny i taki, który na pewno nie razi. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku. Perfumy idealne na okres jesienno-zimowy. Woda może być do użytku codziennego, ale przede wszystkim świetnie pasuje na wieczór czy inne okazje. Trwałość w miarę dobra. Projekcja początkowo bardzo wyraźna, ale później przeciętna. Na dzień dzisiejszy to najlepiej sprzedająca się woda Boss’a, ale z pewnością dlatego, że to aktualnie nowość. Pozycja raczej nie dla pasjonatów szukających czegoś wyróżniającego i charakterystycznego. Zapach można polecić wielbicielom marki i tym, którzy chcą po prostu dobrze i przyjemnie pachnieć.

Woda nie jest zła, ale nie tak wspaniała jak stare i kultowe pozycje firmy. Jak zwykle u Kenzo, zapach dość oryginalny, charakterystyczny i nietuzinkowy. Kompozycja trochę świeża, lekko słodkawa, kwaskowata, owocowa, drzewna i ziołowa za sprawą przypraw. Wyczuwalne cytrusy, geranium, mięta, przyprawy i cedr. Początek wyraźnie cytrusowo-miętowy, po czym woń przechodzi w akcenty ziołowe. Aromat dość intensywny, wyrazisty i trochę syntetyczny. Nie jest to typowy, sportowy zapach, co ma sugerować nazwa Sport. Perfumy też w umiarkowanym stopniu mają w sobie coś ze starszych, legendarnych pozycji marki. Z pewnością wody nie można traktować jako świeższy, letni zamiennik klasycznego Kenzo Pour Homme. Przyznam, że zanim przetestowałem próbkę Sport, spodziewałem się większego podobieństwa do klasyka, co nie znaczy, że jestem rozczarowany wodą. Jedynie w pierwszej chwili zapach nie zachwycił mnie, ale kolejne użycie wzbudziło już pozytywne odczucia. Czytając opinie i recenzje o wodzie zauważyłem, że budzi ona skrajne emocje, szczególnie wśród wielbicieli marki Kenzo. Osobiście uważam, że zapach nie jest zły, choć aktualnie nie zdecydowałbym się na zakup pełnego flakonu. Ale gdybym dostał wodę w prezencie, z chęcią bym ją używał. Zapach dość uniwersalny. Pasuje dla mężczyzn w różnym wieku, do każdego ubioru, na specjalne okazje i do użytku codziennego. Perfumy mogą być całoroczne, z pominięciem skrajnych upałów i mrozów. Trwałość i projekcja przyzwoita. Generalnie zapach może wydawać się ciekawy i interesujący, więc zachęcam do przetestowania.

Moim zdaniem bardzo przyzwoitą woda w trochę klasycznym stylu. Zapach oficjalnie sklasyfikowany jako drzewno-orientalny, ale jest też wyraźnie korzenny. To ponoć jeden z bardziej korzennych aromatów Davidoff’a. Zapach bardzo męski, lekko piernikowy, słodkawy, trochę ciężki i mocny. Wyczuwalną pomarańcza, kolendra, cynamon, goździk, szafran, cedr i ambra (jednak nie we wszystkich specyfikacjach figurują korzenne nuty). W tle przewija się też jakby metaliczna nutą (być może chodzi o ten srebrny cień). Woń jest bardzo głęboka i ewoluuje na skórze. Przez pierwsze kilka minut zapach bliżej nieokreślony, ale później jest coraz lepiej. Zakończenie trochę nie pasuje do kompozycji, ale nie dla tego, że jest złe, tylko odbiega trochę stylistycznie od całości. Generalnie zapach elegancki i w dobrym guście. Nie jest wybitnie oryginalny i wyróżniający, ale bardzo przyjemny i dopracowany. Perfumy bezpieczne, czyli jak kogoś nie zachwycą, to na pewno nie zrażą. Zapach podoba się kobietom i może wzbudzać pozytywne zainteresowanie w otoczeniu. Propozycja raczej dla dojrzałych, starszych i dobrze ubranych mężczyzn z klasą. Świetny zapach wieczorowy i na specjalne okazję w okresie jesienno-zimowym. Trwałość na mnie w miarę dobra (5-7 godzin). Do projekcji też nie mam zastrzeżeń, zapach nie jest tylko blisko skórny. Testowałem próbkę i gdybym aktualnie nie miał innych perfum w tym typie, rozważałbym zakup. Uważam, że to bardzo dobra opcja w tej cenie. Polecam.

Niezła, charakterystyczna i oryginalna woda. Jednak nie jest to propozycja dla każdego, którą można polecić w ciemno. Kompozycja kwiatowo-tytoniowa, ale też lekko orientalna, z nutami drzewnymi i korzennymi. Woń słodkawa, trochę ciężka, cukierkowa i jakby owocowa (choć w oficjalnym składzie owoców jako takich nie ma). Aromat może przypominać popularną kiedyś gumę do żucia (paseczki w żółtym papierku). Wyczuwalna bergamotka, pieprz, szafran, kardamon, ambra i tytoń. Początkowo zapach jakby karmelowy, mocny i wyrazisty, ale dość szybko łagodnieje i z upływem czasu robi się coraz ciekawszy. Środek uwalnia akcenty korzenne. Zakończenie trochę drewniane, tytoniowe i jakby lekko żywiczne. Perfumy głównie dla dojrzałych i starszych, ale niektórym, młodszym też mogą przypaść do gustu. Dobry zapach wieczorowy, na specjalne okazje i formalne spotkania, do eleganckiego ubioru. Przez używanie wody na co dzień do pracy może się ona szybko znudzić. Aromat wzbudza zainteresowanie otoczenia i jest niepospolity na tle większości popularnych zapachów. Propozycja raczej na jesień, zimę i wiosnę. Trwałość dobra, zaś projekcja umiarkowana. Woda mało popularna, co może dziwić, bo zapach ogólnie jest ciekawy i nietuzinkowy. Nie jest to lepsza lub gorsza kopia czegoś innego. Lekko fioletowy kolor butelki doskonale oddaje charakter perfum. Generalnie to niebanalna i dobrej jakości woda, warta zainteresowania.

Oryginalna i ciekawa woda. W pewnym stopniu czuć, że to Kenzo. Perfumy stylistycznie mają trochę wspólnego z niektórymi, kultowymi pozycjami tej firmy. Jednak jak na Kenzo, woda L’Eau Par to zapach dość konserwatywny i klasyczny w porównaniu z większością fantazyjnych i niezwykłych pozycji marki. Aromat wyjątkowo świeży, w wodno-cytrusowym stylu. Kompozycja bardzo orzeźwiająca, soczysta i lekka. Wyczuwalne nuty cytrusowe, kwiatowe, miętowe i wodne. Początkowo zapach bardzo cytrynowy, po czym szybko przechodzi w akcenty morskie, a kończy się na bazie piżmowo-drewnianej. Aromat dyskretny, nie narzuca się i nie razi. Zanim zamówiłem próbkę, przeczytałem trochę opinii i recenzji o wodzie. W przeciwieństwie do przeciętnych użytkowników, znacznie lepiej oceniają ją perfumowi pasjonaci i eksperci. Niestety potwierdzam to co zauważa większość, iż zapach ma nie najlepszą trwałość i projekcję, czyli dość szybko gaśnie. Jak na standardy Kenzo, jest raczej kiepsko w tej kwestii. Większość pozycji firmy wypada pod tym względem znacznie lepiej. Osobiście bardzo sobie cenię perfumy Kenzo, gdyż są one dość oryginalne i mają swój niepowtarzalny charakter, który wyróżnia je na tle większości innych pozycji. Ze względu na tą oryginalność, Kenzo cieszy się dużym powodzeniem. Firma jest francuska, ale założył ją Japończyk i niektóre wody są dość egzotyczne w porównaniu z europejską klasyką. Woda L’Eau Par, to propozycja zdecydowanie na gorące, letnie dni. Zapach głównie dla młodych, choć używają go też starsi. Raczej do użytku codziennego. Pomimo nie najlepszej trwałości, perfumy są dość interesujące.

Dość nietypowa i charakterystyczna jak na Boss'a woda, choć w pewnym stopniu zachowano typowy dla firmy styl. Zapach chłodny i świeży, z akcentami ciepłymi. Kompozycja trochę sportowa, orzeźwiająca i lekko pikantna. Nie jest to typowy, lekki, wodno-kwiatowy zapach. Aromat co prawda świeży, ale jednak nieco ciężki. Wyczuwalny grejpfrut, rabarbar, pieprz i ananas. Do tego wyraźnie metaliczne nuty. Dosyć specyficzny, dziwny i trochę chemiczny początek, ale później jest coraz lepiej. Baza zapachu w stylu typowym dla Boss'a. W pierwszej chwili aromat nie powala, czyli wydaje się pospolity i banalny. Ale to wrażenie szybko mija i woń robi się dość oryginalna i nietuzinkowa. Woda mało popularna, co może dziwić, bo zapach nie jest zły i ogólnie Boss'y cieszą się dużym powodzeniem. Perfumy dobre na wiosnę, umiarkowane lato i ciepłą jesień. Osobiście na skrajne upały wolałbym coś lżejszego. Propozycja dla mężczyzn młodych i w średnim wieku. Trwałość dobra, zaś projekcja średnia (jak na Boss'a mogłoby być lepiej). Trochę mylący czerwony kolor butelki, gdyż barwa ta kojarzy się raczej z zapachami słodkimi i ciężkimi. Wśród perfum Hugo Boss'a mam innych faworytów, ale Red też jest niezłym zapachem. Zakupu w ciemno nie polecam, ale zachęcam do wypróbowania przy jakiejś okazji.

Ciekawa, konkretna i dość nowoczesna woda. Trochę podobna do klasycznej wersji Chrome. Jednak Legend jest zapachem głębszym i bardziej oryginalnym. Woda wyróżniająca i nie tak typowa jak klasyk. Do tego aromat trochę mniej metaliczny, niż w pierwotnej wersji. Ogólnie zapach bardzo świeży, przyjemny, orzeźwiający i dość intensywny. Kompozycja trochę drzewna, z domieszką ziół, owoców, herbaty, liści mate i nut morskich. Zapach początkowo mocno świeży, później lekko się wysładza. Woda bardzo bezpieczna i nie powinna nikogo zrazić. Aromat podoba się kobietom (jak większość zapachów z serii Chrome). Dosyć dobra trwałość i projekcja. Propozycja dla mężczyzn w różnym wieku (oprócz starszych panów). Perfumy do użytku codziennego, w okresie wiosenno-letnim. Woda zdecydowanie mniej popularna, niż klasyczna wersja Chrome, co jest dużą zaletą. Do tego Legend jest zapachem bardziej charakterystycznym. Generalnie jest to unowocześniona wersja klasyka. Perfumy dość dobrze oceniane na forach i blogach. Przypadną do gustu wielbicielom tradycyjnej wersji Chrome i wszystkim miłośnikom tego typu świeżych zapachów. Mam klasyka w kolekcji, a Legend znam z próbki. Osobiście obie wersje uważam za udane i dobre. Chciałbym mieć je dwie w kolekcji, bo każda jest na swój sposób interesująca. Polecam.

Konkretną, legendarną i kultowa woda. Nazwa Obsession doskonale określa charakter tych świetnych perfum. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych zapachów CK. Aromat klasyczny, w starym i konserwatywnym stylu. Kompozycja bardzo męska, dostojna, słodka, wyrazista i bogata. To jedne z bardziej cynamonowo-korzennych perfum na rynku. Zdecydowanie "piernik" wysokich lotów. Wyczuwalne owoce cytrusowe, cynamon, goździk, przyprawy, drewno, wanilia oraz kwiaty (lawenda i jaśmin). Stylistycznie zapach jest też delikatnie orientalny. Pomimo wielu składników kompozycja jest przemyślana i harmonijną (nie ma tu chaosu). Z pewnością to nie żaden nieokreślony zlepek. To dzieło sztuki i mistrzostwo perfumiarstwa. Początkowo zapach dość intensywny. Później łagodnieje i robi się stonowany, ale cały czas pozostaje dość wyrazisty, z charakterystyczną, piernikową nutą. Aromat wyjątkowo oryginalny i nie można stwierdzić, iż jest to lepszą lub gorsza kopia innych perfum. Woda bardzo pozytywnie oceniana na forach i blogach. Produkowana wiele lat od 1986 i do dziś bardzo lubiana. Perfumy zdecydowanie dla dojrzałych, starszych i odważnych. Idealny zapach wieczorowy, na specjalne okazję i formalne spotkania. Propozycja na chłodne, jesienno-zimowe dni. Trwałość i projekcją na bardzo dobrym poziomie, czego nie można powiedzieć o niektórych, nowszych pozycjach CK. Testowałem jedynie próbkę Obsession. Nie zdecyduję się póki co na zakup tylko że względu na wiek. To woda głównie dla panów w wieku od 40 lat wzwyż, więc jeszcze nie dla mnie. Ale zdecydowanie polecam dojrzałym i starszym mężczyznom z klasą.

Ponadczasową, bardzo udana i zawsze modna woda. Jeden z bardziej cenionych zapachów Azzaro. Zanim woda trafiła do mojej kolekcji, przeczytałem o niej mnóstwo pozytywnych recenzji i opinii. Perfumy faktycznie są dobre i dopracowane. Zapach bardzo świeży, czysty i rześki. Jest to świeżość ozonowa, lekko świdrująca i bez akcentów wodnych. Aromat dosłodzony nieco owocami (osobiście wyczuwam min. Ananasa). Są też nuty kwiatowe, drzewne i lekko pudrowe. Początkowo zapach dość intensywny i cytrusowy, później przechodzi w charakterystyczną dla tej wody metaliczną nutę. Aromat trochę syntetyczny i płaski. Kompozycja w popularnym stylu. Perfumy mają już trochę lat i obecnie jest na rynku dużo tego typu zapachów. Jednak Chrome jako woda z 1996 roku, jest absolutnym klasykiem i niedoścignionym wzorcem w tej kategorii. Prawdopodobnie w dniu premiery perfumy uznano za nadzwyczaj innowacyjne. Pomimo, iż to klasyka, woda do dziś jest dość nowoczesna. Generalnie to jeden z lepszych i bardziej lubianych zapachów w tym typie. Aromat bardzo bezpieczny i podoba się kobietom. Woda wyjątkowo popularna (nawet bardziej niż Acqua Di Gio Armaniego). Perfumy dla mężczyzn w różnym wieku, choć najlepiej pasują dla młodych. Zapach idealny do użytku codziennego w okresie wiosenno-letnim. Trwałość i projekcją bardzo dobra. Polecam osobom, szukającym czegoś bezpiecznego i przyjemnego. Moim zdaniem to też pozycja obowiązkowa dla wielbicieli tego typu zapachów. Klasyk, którego warto mieć w kolekcji.

Dobrej klasy, świeża, letnia i charakterystyczna woda. Zapach morski, lekki i orzeźwiający. Nieco inny typ świeżości, niż klasyczna Aqua. Marine to aromat lżejszy i bardziej syntetyczny, niż pierwotna wersja. Mniej tu też akcentów kwiatowych. Zapach ponadto jest bardziej płaski. Charakterystyczna dla tego typu wody ogórkowa nuta jest przyćmiona akcentem cytrusowym. Jest to świeżość trochę świdrująca i lekko dusząca (szczególnie początkowo). Zapach Marine jest też bardziej słony i morski, ale paradoksalnie mniej wodny, niż klasyczna Aqua. Perfumy zupełnie niepodobne do zapachu Acqua Di Gio Armaniego, który bardzo przypomina klasyczną wersję Bulgari Aqua. W przypadku wody Marine, podobieństwo do legendarnych perfum Armaniego jest znikome. Generalnie Bulgari Aqua to zapach dla młodych i aktywnych, do użytku codziennego. Propozycja idealna na okres wiosenno-letni. Trwałość i projekcja na dobrym poziomie. Z tego co się orientuję, użytkownicy bardziej sobie cenią klasyczną wersję. Ja uważam, że obie wody są na swój sposób interesujące. Wersja Marine jest zdecydowanie mniej popularna, niż klasyk, co jest dużą zaletą. Polecam.

Moim zdaniem dosyć dobra woda. Co prawda zapach niezbyt wyróżniający, ale przyjemny, lekki i z pewnością nie razi. Kompozycja świeża, chłodna, w drzewno-wodnym stylu. Początkowo dominują wyraźnie akcenty cytrusowe (dość bogate połączenie grejpfruta, pomarańczy, cytryny i mandarynki). W środkowej fazie wyczuwalne nuty morskie i typowo zielone. Zakończenie drzewno-piżmowe. Sport nie wiele ma wspólnego z klasyczną wersją Chrome i są to zupełnie inne zapachy. Chrome Sport to aromat zdecydowanie bardziej wodny i drzewny, ale też mniej syntetyczny. Są to nieco inne typy świeżości. Cechą wspólną obu zapachów jest tylko metaliczność, choć ta nuta w obu wodach jest nieco inna. Generalnie Chrome Sport to zapach dosyć prosty i łatwy w odbiorze. Propozycja dobra dla młodych i aktywnych, do użytku codziennego. Perfumy idealne na okres wiosenno-letni. Trwałość na mnie średnia zaś projekcja dobra. Sport to woda znacznie mniej popularna niż klasyczna wersja Chrome. W całej serii Azzaro oferuje ciekawe i udane wody, z których każda jest na swój sposób interesująca. Generalnie perfumy firmy cechuje świetny stosunek jakości do ceny.

Dosyć ciekawa i ekskluzywna woda we włoskim stylu. Aromat intensywny, cukierkowy, słodkawy, delikatnie świeży i umiarkowanie ciężki. Zapach lubiany przez dojrzałe kobiety. Kompozycja wyraźnie męska i nieco orientalna. Faktycznie, stylistycznie perfumy podobne trochę do Armani Code, ale nie są to wody identyczne. Dla mnie Code ma nieco gorszą bazę. Do tego Intenso jest zapachem bardziej płaskim i nieco świeższym za sprawą cytrusów. Początek delikatnie duszący, później zapach się wysładza, zaś koniec jest drewniany i nieco orientalny. Na mojej skórze zapach nie wiele ewoluuje i jest raczej jednowymiarowy. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Woda mało popularna i nie jest przereklamowana, co jest dużą zaletą. Perfumy dobre na wieczór i specjalne okazje, choć śmiało można używać je też na co dzień. Raczej na chłodniejsze dni, a z pewnością nie na upalne lato. Trwałość i projekcja na mnie bardzo dobra, jak każda Zegna. Osobiście lubię tą markę i mam w kolekcji kilka jej perfum. Firma specjalizuje się wyłącznie w modzie męskiej. Produkty robi naprawdę z klasą i w dobrym guście. Szkoda, że wycofali z produkcji fenomenalną wodę Essenza di Zegna. Tą decyzją firma zadała cios dla wielu miłośników tych perfum, gdyż woda była wyjątkowo oryginalna, niepowtarzalna i nie ma nic innego na rynku, co mogło by ją zastąpić. Jeśli chodzi o Intenso, to polecam wodę dla dojrzałych, ceniących klasę i szyk.

Wysokiej klasy, charakterystyczna i oryginalna woda. Ewidentnie czuć nawiązanie do klasycznej wersji Allure, tylko Sort jest zapachem znacznie świeższym. Aromat energetyzujący i lekki. Nuty świeże z odrobiną przypraw i słodyczy. Wyczuwalne akcenty cytrusowe, morskie i wodne. Fantastyczne otwarcie, później zapach przebiega prostolinijnie i nie wiele ewoluuje, co może trochę nudzić. Woń początkowo lekko dusząca i syntetyczna. Generalnie perfumy gustowne i w dobrym stylu. Wodą bardzo lubiana przez kobiety. Allure Sport figuruje w czołówkach rankingów, jako jeden z najbardziej pociągających zapachów męskich. Perfumy dość popularne i uniwersalne. Pasują mężczyznom w każdym wieku, zarówno do garnituru jak i do luźnego ubioru. Jednocześnie dobre dla biznesmena, dyrektora, studenta, sportowca i motocyklisty. Wody używa nawet wokalista metalowego zespołu Motorhead. Propozycja idealna na okres wiosenno-letni. Trwałość i projekcja na dobrym poziomie, aczkolwiek jak na Chanel mogło by być lepiej. Testowałem jedynie próbkę wody. Gdybym nie miał w kolekcji innych, świeżych pozycji na wiosnę i lato, być może zdecydowałbym się na zakup Allure Sport. Generalnie zapach godny polecenia.

Kultowa, ponadczasową i szlachetna wodą. Jedne z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych perfum Calvin'a Klein'a. Zapach świeży, lekki, zrównoważony, nienachlany i bardzo bezpieczny. Wyczuwalne akcenty mydlane, kwiatowe, ziołowe i typowo zielone. Faktycznie, zapach ma dość specyficzne otwarcie, ale nie trwa one długo i aromat szybko robi się bardzo przyjemny. Kompozycja dopracowana, przemyślana, bogatą i głęboka. Zapach zdecydowanie wprawia w pozytywny nastrój. Perfumy z bardzo dobrych czasów Calvin’a Klein’a, kiedy produkty były niepowtarzalne, oryginalne i jedyne w swoim rodzaju (nie ma mowy, iż jest to lepsza lub gorsza kopia czegoś innego). Woda dość uniwersalna. Pasuje mężczyznom w różnym wieku, do każdego ubioru i na każdą okazję. Propozycja idealna na okres wiosenno-letni. Jak dla mnie, Eternity to jeden z lepszych, świeżych zapachów Klein’a. W tej kategorii świetna jest też woda CK Truth, ale ta jest zdecydowanie bardziej nowoczesna. Generalnie Eternity to taki zapach, który warto mieć, nawet jak ma się kilka innych perfum w kolekcji. Według niektórych to tak zwana pozycja obowiązkowa dla perfumowych pasjonatów. Trwałość i projekcja dosyć dobra, a na pewno lepsza, niż większość nowszych pozycji CK. Polecam.

Dobrej klasy, wysokiej jakości woda. Co prawda zapach niezbyt odkrywczy, ale przyjemny, dopracowany i niebanalny. Aromat świeży, lekko słodkawy, ciepły i intensywny. Wbrew pozorom nie jest to zapach wyraźnie leśny, gdyż dominują w nim nuty fiołkowe i drewniane. Wyczuwalne też akcenty pudrowe, korzenne i lekko ziołowe. Bardzo ciekawa baza piżmowo-jodłowa. Kompozycja dosyć prosta i nieskomplikowana. Zapach lekki, łatwy w odbiorze i z pewnością nikogo nie zrazi. Niektórzy określają wodę jako unisex i ponoć używają ją czasem kobiety (osobiście uważam to za niestosowne). He Wood może nie jest propozycją dla typowych twardzieli, ale więcej tu akcentów męskich, niż damskich. Zapach mało popularny, co jest zaletą, gdy ktoś nie chce pachnieć jak większość. Woda dobra na wiosnę, umiarkowane lato i ciepłą jesień. Perfumy bardzo uniwersalne. Pasują mężczyznom w różnym wieku, do każdego ubioru, na specjalne okazje i na co dzień. Trwałość i projekcja na dobrym poziomie. Polecam.

Po przeczytaniu kilku pochlebnych recenzji i wielu pozytywnych opinii o wodzie, zdecydowałem się na zakup w ciemno. Muszę przyznać, że perfumy faktycznie są bardzo dobre a niektórzy określają je nawet jako genialne. Twierdzenie, iż woda jest wartą tej ceny, to zdecydowanie za mało, bo zapach jest na poziomie pozycji w przedziale cenowym 100-200 zł. Aromat dość oryginalny, charakterystyczny, nowoczesny i bardzo męski. Kompozycja elegancka, dopracowana i w dobrym guście. Woda stylistycznie jest drzewna, przyprawowa i korzenną. Zapach głęboki, ewoluuje na skórze i nie zawodzi na żadnym etapie aż do samego końca. Początek bardzo specyficzny i ziołowy z domieszką cytrusów i pieprzu. Środek lekko słodki, ciepły i korzenny z akcentem skórzanym. Zakończenie mahoniowo-piżmowe. Zapach skomponowany przez uznanego perfumiarza. To nie pierwszą moja styczność z perfumami Beckham’a i utwierdzam się w przekonaniu, że z pośród zapachów "celebryckich" wody byłego piłkarza to naprawdę świetna opcja. Zadziwiająco dobry stosunek jakości do ceny. Homme to propozycja raczej dla dojrzałych i eleganckich, do użytku codziennego i na specjalne okazję. Zapach dobry na jesień i zimę. Trwałość i projekcja średnia. Polecam.

Legendarna, ponadczasowa woda w bardzo starym i konserwatywnym stylu. Perfumy produkowane od 1978 roku, do dziś bardzo lubiane i cenione. Aromat elegancki, dostojny i bardzo męski. Wyczuwalne akcenty ziołowe, drzewne, cytrusowe i mydlane. Pomimo tak wielu składników, zapach jest wyważony i po mistrzowsku skomponowany (nie ma tu chaosu ani kiczu). Woń dość intensywna, soczysta, świeża, naturalna i prostolinijna. Perfumy zdecydowanie dla dojrzałych i starszych (dolna granica wieku to co najmniej 40 lat). Zapach idealny dla starszego, eleganckiego i ustatkowanego pana z charakterem, który cieszy się życiem i wnukami. Ale oczywiście woda przypadnie też do gustu szarmanckim i pewnym siebie mężczyznom w średnim wieku. Zapach podoba się dojrzałym kobietom, ale młode dziewczyny może odstraszać. Generalnie woda dla ceniących klasykę i szyk. Propozycja na jesień, zimę i wiosnę. Woda sprawdzi się jako zapach codzienny i na specjalne okazje. Trwałość i projekcja dość dobra. Polecam dojrzałym i starszym mężczyznom z klasą.

Dobrej klasy, elegancka, ekskluzywna, trochę klasyczna i nieudziwniona woda. Wyczuwalny typowy, włoski klimat, jak przystało na firmę. Osobiście bardzo lubię perfumy włoskich marek, których mam najwięcej w kolekcji. Tak jak Acqua Di Gio, to jeden z bardziej cenionych i rozpoznawalnych zapachów Armaniego. Stylistycznie perfumy podobne trochę do Zegny Intenso, jednak Code jest zapachem znacznie głębszym. Aromat słodki i ciężki. Kompozycja trochę cukierkowa i kwiatowa. Zapach bardzo wyrazisty, intensywny i męski. Moim zdaniem woń nie jest mocno orientalna, aczkolwiek można doszukać się odrobiny orientu. Zdecydowanie bardziej wyczuwalne są akcenty korzenne. Zapach przebiega jednostajnie i nie zmienia się wyraźnie. Bardzo dobra trwałość i projekcja. Aromat nośny, więc z pewnością ciągnie się tzw. ogon. Propozycja zdecydowanie dla dojrzałych i eleganckich mężczyzny na wieczór, specjalne okazje i formalne spotkania. Woda dość pozytywnie oceniana, ma wielu zwolenników, choć według niektórych zapach jest monotonny. Perfumy wyłącznie na jesień i zimę. Polecam, bardzo klasowy zapach, jak większość pozycji tej renomowanej firmy.

WodA dość przyzwoitA, choć znam parę lepszych pozycji CK. Perfumy w typowym dla Calvin'a Klein'a stylu, czyli zapach łatwy, lekki, prosty i przyjemny. Kompozycja bez udziwnień i fajerwerków, jak to u CK. Aromat początkowo świeży i orzeźwiający, później robi się lekko słodki. Czuć nawiązanie do klasycznego Encounter'a, tylko oczywiście wersja Fresh jest świeższa. Właściwie obie te wody różnią się bardziej otwarciem, zaś po czasie robią się trochę do siebie podobne. Miałem okazję przetestować dwie wersje. Według mnie woda Fresh jest nieco lepsza od poprzednika i gdybym miał wybierać, zdecydowałbym się na nią. Jest to dobry zapach codzienny dla młodych mężczyzn, choć może pasować też dla nieco starszych. Propozycja na swobodne spotkania, młodzieżowe imprezy, wyjście do kina itp. Zapach jest przyjemny i bardzo bezpieczny, więc raczej nikogo nie zrazi. Trwałość i projekcja na średnim poziomie, czyli nie jest tak źle. Perfumy głównie na wiosnę i lato. Gdybym chciał urozmaicić letnią część mojej kolekcji, to być może zdecydowałbym się na Encounter Fresh. Woda całkiem dobra i warta polecenia osobie, która szuka czegoś przyjemnego i bezpiecznego.

Ciekawa i udana wersja Fahrenheit'a. Ewidentnie czuć nawiązanie do klasycznej wersji, którą miałem kiedyś w kolekcji. Oczywiście Aqua to zapach znacznie lżejszy, świeższy i trochę nowocześniejszy. Charakterystyczny i rozpoznawalny aromat mandarynkowo-ogórkowy, na który składają się nuty grejpfruta, mandarynki, fiołka, mięty i bazylii. Wyczuwalne też akcenty pieprzowe. Woda bardzo szlachetna i nietuzinkowa. Zapach przemyślany i idealnie zbalansowany, jeśli chodzi o proporcje nut świeżych i cięższych (symboliczne starcie wody i ognia). Kompozycja robi wrażenie lekko ziołowej i z pewnością to nie sportowy styl. Pomimo nazwy Aqua, zapach nie jest wyraźnie wodny. Co prawda woń jest świeża, ale bardziej pasuje na wiosnę i umiarkowane lato. Na skrajne upały zapach jest jednak trochę za ciężki. Miałem okazję przetestować wodę i rozważam zakup. Klasycznego Fahrenheit'a raczej nie kupię ponownie, bo jest za bardzo popularny i powszechny, choć mimo wszystko wybitny. Woda Aqua jest jak na razie rzadko spotykana i z pewnością nie dogoni klasycznej wersji jeśli chodzi o popularność. Generalnie zapach dobrze oceniany na forach i blogach. Propozycja raczej dla dojrzałych. Oczywiście polecam, perfumy warte tej ceny.

Miałem próbkę wody, którą zamówiłem pod wpływem tak wielu pozytywnych opinii. Ostatecznie nie zdecydowałem się na zakup pełnego flakonu, choć zapach faktycznie jest nietuzinkowy, charakterystyczny i bardzo nowoczesny pomimo tyłu lat istnienia na rynku. Kompozycja świeża i w amerykańskim stylu, co wyróżnia ją na tle typowych, europejskich pozycji. Popularność perfum i tak dobre opinie mnie nie dziwią, bo to bardzo udany i ponadczasowy produkt. Aromat jednocześnie delikatny i wyrazisty. Początkowo bardzo świeży, później lekko osłodzony. Trwałość i projekcja dosyć dobra. Woda idealna na wiosnę i ciepłą jesień. Na upalne lato nie polecam, gdyż zapach nie jest wyraźnie orzeźwiający i może być lekko duszący. Do tego woń dość syntetyczna, która nie pasuje do skrajnych upałów. Zapach jest seksowny i podoba się dziewczynom. Perfumy dla młodych i aktywnych mężczyzn, na imprezy i swobodne okazje, ale też dobre do użytku codziennego. Zapach nie jest zbyt elegancki, więc odradzam dojrzałym i starszym panom w garniturach. Wszystkim innym polecam. Uważam, że pierwsza woda 212 jest lepsza niż późniejsze wersje Sexy i Vip.

Perfumy dosyć przyzwoite. W tej cenie to bardzo dobra opcja. Miałem kiedyś wodę w kolekcji. Zwykle jestem sceptycznie nastawiony do produktów sygnowanych nazwiskami sportowców, piosenkarzy, aktorów itp. Jednak spośród zapachów "celebryckich", perfumy David’a Beckham’a prezentują się w dość dobrze. Z tego co wiem, w ofercie od znanego piłkarza jest jeszcze parę udanych i cenionych pozycji, jak chociażby Homme. Jeśli chodzi o Instint, jest to woda raczej klasyczna, typowa i niezbyt wyróżniająca się, ale solidna i dopracowana. Kompozycja elegancka i trochę sportowa. Woń bardzo męska i wyraźna. Zapach początkowo jest świeży, jednak z upływem czasu robi się lekko słodkawy. Wyczuwalne owoce cytrusowe, pikantne przyprawy i inne akcenty. Wszystko jest dobrze zbalansowane, czyli kompozycja jest przemyślana. Zapach wyraźnie ewoluuje i nie jest jednostajny, co niewątpliwie stanowi zaletę. Woń dosyć nośna i wyraźnie wyczuwalna w otoczeniu. Trwałość w granicach średniej, więc nie jest tak źle. Perfumy dobre do użytku codziennego, ale sprawdzą się też na specjalne okazje. Propozycja głównie dla młodych, ale może przypaść do gustu również mężczyznom w średnim wieku. Gdybym miał kupić perfumy za taką kwotę, zdecydowałbym się na Instint lub Homme. Generalnie David Beckham to dobry stosunek jakości do ceny.

Woda bardzo specyficzna i niebanalna. Zapach jest wytrawny, elegancki i trochę trudny w odbiorze. Woń raczej ciężka, mroczna i surowa. Wyczuwalne akcenty ziemiste, drewniane, dymne i jakby żywiczne. Z pewnością nie są to perfumy dla każdego, więc nie polecam kupowania ich w ciemno. To propozycja dla dojrzałych, starszych i eleganckich indywidualistów. Woda wymaga dużej odwagi i pewności siebie. Młodych i wrażliwych chłopców zapach może wręcz porazić, bo to nie jest "łatwy przyjemniaczek". Lalique to marka ekskluzywna, specjalizująca się w perfumach niszowych. Wody firmy są bardzo charakterystyczne, jedyne w swoim rodzaju i przeznaczone dla wymagających (to zupełnie inna bajka niż Boss, CK, D&G, Lacoste itp.). Lalique podąża własną drogą, nie ogląda się na innych i nie kieruje swoich perfum do masowego odbiorcy. Z tej firmy mam jeszcze w kolekcji wodę Equus, która jest równie oryginalna i dziwna jak ta. Generalnie Encre Noire to perfumy bardzo pozytywnie oceniane, ze względu na ich nietuzinkowość. Niektórzy określają je jako genialne. Ogólnie jest to zapach wieczorowy i dobry na specjalne okazje, ale może być też codzienny. Propozycja idealna na jesień. Trwałość dosyć dobra, zaś projekcja średnia. Polecam dla wszystkich, którzy chcą się wyróżnić i nie lubią banalnych zapachów.

Świetna woda w typowym, włoskim stylu. Zapach bardzo świeży i wyraźnie cytrusowy. Kompozycja orzeźwiająca i trochę sportowa. Woń jest głęboka i ewoluuje na skórze. Początkowo przeważają cytrusy i nuty leśne. Środek lekko ocieplony i korzenny. Baza bardzo chłodna, trochę morska i drewniana. Zapach jest dość męski, seksowny i pociągający. Z przekonaniem stwierdzam, iż podoba się kobietom. Perfumy nie są może wyjątkowo odkrywcze, ale mimo to dość charakterystyczne i niebanalne. Jest to wysokiej jakości, dopracowana i udana, świeżo-cytrusowa woda. Zapach jest trochę delikatny, ale bardzo trwały (na mnie spokojnie 8 godzin). Woń nie jest zbyt nośna, ale wyczuwalna w otoczeniu. Od pewnego czasu mam stale wodę w letniej części mojej kolekcji. Zużyłem już kilka flakonów i zapach nie znudził mi się. Perfumy są dość popularne. Może nie tak jak Acqua Di Gio Armaniego, ale zdarza się czasem poczuć gdzieś Light Blue. Propozycja zdecydowanie na gorące, letnie dni. Woda może przypaść do gustu mężczyznom w różnym wieku (oprócz starszych panów). Zdecydowanie polecam wielbicielom włoskich klimatów i dla wszystkich, którzy cenią jakość.

Dobrej klasy, wytrawna, szlachetna i elegancka woda. Zapach jest ciężki, słodki, ciepły, głęboki i intensywny. Kompozycja wyjątkowo aromatyczna, kwiatowa, ziołowa i trochę orientalna. Dominujące nuty to lawenda, mięta i mandarynka. W tle wyczuwalne inne akcenty jak ambra i kardamon. Baza lekko korzenna i trochę ziemista. Woda mało popularna i dość specyficzna, więc nie jest to propozycja dla każdego. Aromat niespotykany, niszowy i stylistycznie podobny trochę do zapachu Calvin Klein Man. Co prawda Lancome specjalizuje się głównie w perfumach damskich, jednak męska woda Hypnose jest bardzo udana, co świadczy o prestiżu marki we wszystkich produktach. Zapach jest bardzo trwały i nośny. Ciągnie się tzw. ogon i woń przyciąga uwagę, bo nie jest bliskoskórna. Woda pachnie bardzo ekskluzywnie i robi dobre wrażenie w otoczeniu. Perfumy nie dla chłopca, a zdecydowanie dla dojrzałych, starszych i eleganckich mężczyzn. Idealny zapach wieczorowy, na specjalne okazje i formalne spotkania. Perfumy wyłącznie na chłodne, jesienno-zimowe dni. Polecam wodę dla eleganckich panów z klasą.

Ciekawa, oryginalna i nawet unikatowa woda. Raczej trudno ją pomylić z jakąkolwiek inną. Faktycznie, zapach jest euforyczny i zmysłowy. Dość głęboki i wyraźnie ewoluuje na skórze. Aromat jest złożony, wielowymiarowy i nie można go jednoznacznie sklasyfikować jako "świeżak" lub "słodziak". Zapach słodkawy, ciepły i trochę świeży. Ma w sobie zarówno odrobinę ciężkości i lekkości. Kompozycja stylistycznie jest trochę orientalna. Wyraźnie wyczuwalne nuty owocowe, drewniane, ziołowe i lekko mydlane. Niestety trwałość zapachu jest zaledwie dostateczna (maksymalnie 4 godziny). Trochę szkoda, bo zapach dość dobry, ale krótkotrwały. Woda ma dużo skrajnych opinii. Jednak ja uważam, że to taki zapach, który jak kogoś nie zachwyci, to na pewno nie zrazi. Wydaje się dość uniwersalny i bezpieczny. Woń bardzo lubiana przez kobiety. Perfumy zdecydowanie dla młodych mężczyzn, do użytku codziennego, ale mogą być też na specjalne okazje. Woda idealna na wiosnę lub jesień, jednak może być też całoroczna. Ta pierwotna Euphoria jest trochę bardziej męska, ale mniej trwała niż wersja Intense. Osobiście bardziej lubię tą zwykłą (pierwszą) i zdecydowanie polecam.

Woda dość przyzwoita, w typowym i popularnym stylu. Co prawda zapach niezbyt odkrywczy i mało wyróżniający, ale przyjemny i orzeźwiający. To co wyróżnia wodę na tle innych tego typu perfum, to charakterystyczne nuty liścia pomidora i czarnej porzeczki. Stylistycznie kompozycja jest sportowa, typowo zielona i świeża, ale też nieco ciepła i delikatnie dosłodzona. Dość długo utrzymują się początkowe, świeże nuty głowy. Środek jest ciepły, trochę korzenny i kwiatowy. Baza przyjemna i wyraźnie drewniana. Perfumy uniwersalne i bezpieczne. Zapach z pewnością nie razi. Propozycja zdecydowanie dla młodych i aktywnych. Woda głównie na okres wiosenno-letni, do użytku codziennego. Trwałość na mnie średnia, zapach wyczuwam spokojnie kilka godzin. Warta polecenia jest szczególnie woda po goleniu z tej linii, gdyż ma atomizer tak jak woda toaletowa. Generalnie Lacoste Essential to dobra wersja popularnego typu zapachów.

Perfumy dość dobre, ale nie dla każdego. Trochę w starym i konserwatywnym stylu, ale też nieco unowocześnione. Założeniem firmy było nawiązanie do tradycji i klasyki, a nie nastawienie na masowego odbiorcę (choć i tak woda dobrze się sprzedaje). Wyczuwalny, charakterystyczny, włoski klimat, jak przystało na markę. Woda jest dość wyróżniająca na tle wielu innych, popularnych i typowych pozycji. Zapach jest totalnie męski, trochę surowy, mocny i intensywny. Aromat trochę świeży, ale nie jest to zapach typowo letni. Kompozycja bardzo elegancka i ułożona, bez udziwnień i fajerwerków. Nie jest to zapach typu "łatwy przyjemniaczek dla chłopca". To propozycja zdecydowanie dla dojrzałych, starszych i eleganckich mężczyzn. Woda sprawdzi się idealnie jako zapach wieczorowy i na formalne spotkania, ale można używać ją także na co dzień. Zapach jest trochę jednowymiarowy i niewiele ewoluuje. Trwałość i projekcja bardzo dobra. Woń jest wyraźnie wyczuwalna przez otoczenie, ale nie powinna nikogo zrazić. Polecam wodę dla ceniących klasę.

Miałem kiedyś wodę. Co prawda pod koniec flakonu znudziła mi się, ale kusi mnie, by nabyć ją znowu do kolekcji. Woda niebanalna, szlachetna, charakterystyczna, wyrafinowana i dość nowoczesna. Stylistycznie kompozycja jest trochę świeża, drzewna i orientalna, jednak pomimo świeżości nie jest to woń typowo letnia i perfumy można używać cały rok. Zapach jest bardzo zmienny, wielowymiarowy i wręcz magiczny. Wyczuwa się w czasie różne jego odsłony. Aromat ma w sobie coś z daleko-wschodnich klimatów, za sprawą egzotycznych składników. Zapach podoba się kobietom i jest lubiany przez otoczenie. Jednak największą przyjemność sprawia samemu użytkownikowi, gdyż z bliska jest dużo bardziej zmysłowy. Perfumy nie pachną tanio i woń zdecydowanie zapada w pamięć. Woda rzadko spotykana, co jest na pewno zaletą. Współtworzył ją jeden z najlepszych perfumiarzy. Ogólnie jest dość pozytywnie oceniana na forach. Perfumy raczej dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Mogą być całoroczne, choć najlepiej pasują na wiosnę i jesień. Sprawdzą się jako zapach codzienny, na specjalne okazje i formalne spotkania. Jedyny minus to średnia trwałość, ale i tak z przekonaniem polecam.

Perfumy wyraźnie męskie, choć nie brak też pewnych, rozkosznych i wrażliwych akcentów. Firma specjalizuje się w produktach wyłącznie męskich i nie robi zapachów dwuznacznych typu unisex. Stylistycznie to zapach sportowy i lekki. Zegna Zeta to woda wyjątkowa, wyróżniająca, mało popularna i nieprzereklamowana. Jest gustowna i w dobrym stylu, jak każda Zegna. Niebanalna, dosyć nowoczesna, ale i z nutką klasyczności. Zapach zdecydowanie może podobać się kobietom. Jest wysmakowany i nie drażni otoczenia. Kompozycja rozwijająca się, nie ma nudy. Jest świeżość i chłód, delikatna słodycz, akcenty drzewne i owocowe. Początkowo dość intensywne, musujące wrażenia, później robi się lżej i delikatniej. Trwałość na mnie bardzo dobra, jak każda Zegna do 8 godz. Ogólnie lubię tą firmę. Od pewnego czasu mam w kolekcji kilka pozycji tej marki. Robią to naprawdę z klasą i kto używa, ten wie o czym mówię. Zdecydowanie polecam Zegnę Z dla kogoś, kto nie chcę pachnieć jak większość. Woda głównie na wiosnę i lato. Z pewnością będę do niej wracał w ciepłych porach roku. Naprawdę warto.

Dobra woda, choć nie wszystkim przypada do gustu. Jedni ją uwielbiają, inni wręcz odwrotnie. Generalnie perfumy są dość pozytywnie oceniane na forach, więc zwolenników jest więcej. Zapach przyjemny, specyficzny, świeży, wyraźnie wodny, kwiatowy i oparty na drewnianej bazie. Trwałość i projekcja średnia. Zapach jest zmienny i rozwija się na skórze. Stylistycznie kompozycja zbliżona jest do Acqua Di Gio Armaniego, aczkolwiek nie jest identyczna (to nie kopia legendarnych perfum Armaniego). Zapach Bulgari jest nieco bardziej morski, cieplejszy, słodszy i trochę cięższy. Do tego mniej cytrusów i świeżości niż u Armaniego. Mam obie te wody, więc stwierdzam fakty z przekonaniem. Gdybym miał wybrać jedną z nich, to zdecydowałbym się na Bulgari, bo jest bardziej męska i nie tak popularna jak Armani. Polecam Bulgari Aqua na gorące, letnie dni, do użytku codziennego.

Woda dość oryginalna i nietuzinkowa. Dodatkowo mało popularna, niszowa i wyróżniająca, co jest na pewno zaletą. Zapach jest seksowny i podoba się kobietom. Chcąc go jakoś bardziej określić, jest to jakby skrzyżowanie Diora Fahrenheita i Homme’a. Czyli taki trochę przypudrowany i słodszy Fahrenheit. Woda może też kojarzyć się z Lancome Hypnose. Zapach znacznie lepiej prezentuje się na skórze niż na papierku. Kompozycja jest nowoczesna i bogata. Wyczuwalne nuty fiołkowe, ziołowe, pieprzowe, korzenne, owocowe i drzewne. Zapach raczej na jesień, zimę i wiosnę. Propozycja dla mężczyzn w każdym wieku, do użytku codziennego, ale może być też na specjalne okazje. Pomimo niewygórowanej ceny, woda pachnie dużo bardziej ekskluzywnie niż wiele droższych, firmowych pozycji. Perfumy zdecydowanie warte uwagi i polecenia. Miałem próbkę wody i kusi mnie, by nabyć ją do kolekcji.

Dobra i wyraźnie męska woda. Zapach trochę świeży, aromatyczny, ciepły, drzewny i początkowo mydlany. Wyczuwalne nuty owocowe, cytrusowe, kwiatowe i całe bogactwo rożnych składników. Kompozycja dobrze zbalansowana, nie ma chaosu. Perfumy są dość charakterystyczne, ale bezpieczne. Jest to zapach klasyczny, elegancki, dostojny i bez udziwnień. Zapada w pamięć i podoba się kobietom. Woda mało popularna i pozytywnie oceniana na forach. Jest to propozycja raczej dla dojrzałych, eleganckich i schludnie ubranych mężczyzn. Perfumy są dość uniwersalne i można używać je przez cały rok, choć najlepiej pasują na wiosnę i jesień. Nadają się na specjalne okazje i do użytku codziennego. Trwałość i projekcja dosyć dobra, choć nie najwyższa. Kupiłem wodę w ciemno. Początkowo nie wzbudziła we mnie dużego zachwytu, jednak z każdym kolejnym użyciem zacząłem dostrzegać jej walory. Zdecydowanie polecam dla dojrzałych z klasą.

Dostałem próbkę wody przy okazji innych zakupów i jestem nią pozytywnie zaskoczony. Ogólnie perfumy klasyczne i mało odkrywcze, ale przyjemne, aromatyczne i bardzo męskie. Co prawda, zapach jest początkowo trochę świeży, ale w przeważającym stopniu to woń słodkawa, intensywna i ciężka. Kompozycja stylistycznie jest bardzo korzenna, drzewna i trochę owocowa, zaś baza jest nieco orientalna. Jak nazwa wskazuje, są to perfumy wieczorowe na specjalne okazje. Nie jest to jednak woda dla nastolatków na młodzieżowe imprezy. To propozycja dla dojrzałych i eleganckich mężczyzn. Zapach idealny na uroczyste przyjęcie, bankiet, kolację przy świecach, wyjście do teatru itp. Perfumy wyłącznie na chłodne, jesienno-zimowe dni. Zapach jest wyjątkowo trwały, wyczuwalny nawet przez 10 godzin. Jeśli chodzi o projekcję, jest bardzo dobra, czyli ciągnie się tzw. ogon i zapach zdecydowanie przyciąga uwagę, bo nie jest blisko skórny. Generalnie są to dobre i dopracowane perfumy wieczorowe. Polecam i sam rozważam zakup.

Woda nie jest zła. Na swój sposób oryginalna i wyróżniająca. Nie jest to zapach ani mocno świeży ani słodki, trudno go jakoś sklasyfikować. Wydaje się dobry na wiosnę lub jesień. Jest to taki typ zapachu, który może podobać się kobietom. Ogólnie bardzo lekki, delikatny i dosyć przyjemny. Jak dla mnie, mógłby być bardziej intensywny i wyraźny, bo wodę trzeba dość obficie aplikować. Trwałość średnia, czyli zapach wyczuwalny jest do kilku godzin, choć pod koniec już blisko skóry. Sama kompozycja nawet interesująca. Jest to styl drzewny, orientalny i lekko cytrusowy. Dominującą nutą przez większość czasu jest sezam. Nie jest to woda na specjalne okazje, w garniturze. Raczej do użytku codziennego, dla aktywnych w każdym wieku. Osobiście uważam, że perfumy są dość ciekawe i nietypowe. Zapach jest bezpieczny i raczej nikogo nie zrazi. Kupiłem w ciemno i jestem zadowolony.

Miałem próbkę tych perfum. Już od pierwszego psiknięcia wiedziałem, że muszę je mieć w kolekcji (co pewnie nastąpi niebawem). Zapach jest świetny, szlachetny, męski, niebanalny, stylistycznie orientalno-drzewny. Jednocześnie świeży i nieco ciepły. Kompozycja bardzo bogata, wysmakowana i w dobrym guście. Zapach trochę delikatny i nienachlany. Perfumy te są bardzo pozytywnie oceniane na forach eksperckich, co mnie nie dziwi. To jest taki typ zapachu, który może pociągać kobiety, bo woń jest bardzo seksowną i rozkoszna. Do tego zapach lubiany i wzbudzający zainteresowanie w otoczeniu. Perfumy dosyć uniwersalne. Pasują do garnituru i do luźnego ubioru, zarówno na dzień jak i na specjalne okazję. Przypadną do gustu osobom w wieku od 25 lat wzwyż. Woda idealna na wiosnę i jesień, ale może być też całoroczna. Muszę przyznać, że nie często spotkać się można z równie interesującym zapachem. Perfumy te mogą zaspokoić wybrednych, bo to klasa i rozkosz dla zmysłów. Do tego dosyć trwałe. Zdecydowanie polecam.

Na pewno woda jest wysokiej klasy, oryginalna, nietuzinkowa, niepowtarzalna, ponadczasowa i kultowa. W miarę dobra projekcja, trwałość około średniej. Zapach głęboki i rozwijający się. Jest orzeźwiający chłód, są ciepłe kwiaty i owoce. Woń jest wyjątkowo wyróżniająca i trudno pomylić ją z czymkolwiek innym. Zapach lekki, przyjemny i bardzo lubiany przez płeć piękną. Niestety, jak to bywa w przypadku legendarnych perfum, są one bardzo popularne. To takie samo zjawisko jak w przypadku Fahrenheit’a, czyli z jednej strony klasa, ale zabita przez popularność. Jednak faktycznie Acqua może większości się podobać, stąd ta powszechność. Do tego wodę często polecają wszystkim klientom w perfumeriach (szczególnie osobom, które nie wiedzą czego chcą). Niektórzy używają przez cały rok, co jest moim zdaniem niestosowne. Woda jest bardzo świeża i kojąca na lato, więc zimą zdecydowanie odpada. Osobiście mam flakon, który kupiłem by mieć jakąś legendę w kolekcji. Generalnie perfumy są bardzo dobre i udane.

Perfumy dobrej klasy. W mojej kolekcji to jedna z pozycji na jesień i zimę. Woda może nie wszystkim się podobać, ale na pewno jest oryginalna, niepospolita, wyróżniająca i nie pachnie tanio. Do tego kompozycja wytrawna, elegancka, gustowna i w dobrym stylu. Perfumy zdecydowanie robią wrażenie na kobietach i są bardzo pozytywnie oceniane na zagranicznych forach (w przeciwieństwie do naszych, krajowych). Zapach jest dosyć słodki, wyraźnie orientalny, głęboki i nawet rozkoszny. Ewoluuje na skórze i w każdym etapie dostarcza dużo przyjemnych i zmysłowych wrażeń. Niektórym przypomina w pewnej fazie damską nutę, może przez jeden akcent jakby kremowy. Ale generalnie perfumy są zdecydowanie męskie. Co do trwałości, to po zakupie okazało się, że na mojej skórze jest bardzo dobra (spokojnie 8 godzin). Polecam wodę dla mężczyzn dojrzałych, eleganckich i z klasą. Nastolatkom i luzakom odradzam. Perfumy głównie na okres jesienno-zimowy, zarówno na dzień jak i na specjalne okazje. Osobiście na pewno będę do nich wracał.

Ogólnie woda nie jest zła. Jakościowo dobrej klasy, wyraźnie męska i aromatycznie zielona. Zapach trochę typowy, w popularnym, świeżo-cytrusowym stylu. Jest przyjemny, łatwy w noszeniu i uniwersalny. Dość długo utrzymują się początkowe, intensywne, świeże, cytrusowe nuty. Dopiero po dłuższym czasie, ze środka przebijają się trochę akcenty ciepłe, słodkawe, korzenne i morskie. Jeśli chodzi o trwałość, to na mnie jest bardzo dobra (ponad 8 godz), więc nie rozumiem krytyki w tej kwestii (a mam mnóstwo innych perfum do porównania). Ogólnie Gucci Sport to udana i dobra wersja popularnego typu zapachu. Polecam wodę osobom aktywnym i uprawiającym sport, w każdym wieku (oprócz starszych panów). Są to perfumy zdecydowanie na gorące, letnie dni. Propozycja dla osób ceniących klasę i jakość, którym nie zależy na tym, by zawsze i wszędzie się wyróżniać. Miałem próbkę i rozważam zakup do letniej części mojej kolekcji, bo warto.

To w opinii niektórych woda, na której skończył się tzw. stary, dobry Calvin (choć ja uważam, że później było jeszcze parę dobrych pozycji CK). Mimo, iż Contradiction ma już trochę lat, zapach zdecydowanie wart jest uwagi. Klasyczny, konserwatywny, męski do bólu, bez fajerwerków i ponadczasowy. Stylistycznie jest to drzewny orient. Woda jeszcze z tych czasów, kiedy to firmy wypuszczały produkty nie będące lepszą lub gorszą kopią czegoś innego. Mam pokaźną kolekcję z pozycjami z nieco wyższej półki cenowej, a jednak Contradiction nie pogardzę. Zauważyłem, że zapach podoba się kobietom, ale głównie dojrzałym paniom. Kompozycja głęboka, mocno ewoluuje i rozwija się na skórze z upływem czasu (nie ma nudy). Początek to ostre, świeże uderzenie cytrusowe i coś w rodzaju zielonej rośliny geranium. Później przejście przez delikatne mydełko do fazy środkowej, która jest już ciepła, aromatyczna, przyprawowa i lekko słodkawa. Na koniec zostaje rozkoszna woń drewna sandałowego z odrobiną skórki cytrusów. Jeśli chodzi o trwałość, to na mnie jest średnia (jakieś 6 godz). Zapach po jakimś czasie robi się skórny, co dla jednych może być zaletą, a dla innych wadą. Ogólnie polecam, sam na pewno kupię kolejny flakon. Do tego bardzo atrakcyjna cena. Pasuje ogólnie osobom w wieku od 25 lat wzwyż. Woda idealna na wiosnę i jesień, na swobodne, codzienne wyjścia. W tej cenie to opcja niemal doskonała.

To jedne z najbardziej niebanalnych perfum w mojej kolekcji. Nazwa Jungle jest jak najbardziej na miejscu. Takie coś to faktycznie może być tylko Kenzo. Zapach totalnie egzotyczny, taki jakby orient do kwadratu. Wyjątkowo oryginalny, niepowtarzalny, charakterystyczny, bardzo aromatyczny i oparty na drzewno-tropikalnych akcentach. Zdecydowanie na bogato jeśli chodzi o nuty zapachowe, przy jednoczesnym zachowaniu harmonii. Zapach może podobać się kobietom i ogólnie zwraca uwagę. Z jednej strony świeży, a z drugiej słodki. Pomimo długiego stażu, perfumy robią wrażenie nowoczesnych, aczkolwiek baza jest raczej konserwatywna. Odradzam zdecydowanie starszemu, eleganckiemu panu w garniturze. To raczej dla młodych, średnich i aktywnych. Woda dla stałego bywalca miejskiej dżungli, ale też idealna na imprezy. Zapach ogólnie całoroczny, z pominięciem skrajnych upałów. Projekcja bardzo dobra i mega trwałość. Polecam wszystkim, chcącym się wyróżnić, ta woda gwarantuje to na bank.

Perfumy dobre i solidne. To była moja pierwsza z tej półki, markowa i konkretna pozycja, jaką kupiłem kiedyś (zaraz po premierze0. Co prawda woda jest trochę świeża, ale na pewno nie jest to typowy, lekki, letni świeżak. To też w dużym stopniu zapach słodko–owocowy i nieco ciężki. Początek to wyraźne akcenty pomarańczy, bergamoty z dodatkiem fiołków i bazylii. Środek to dużo ciepłych i pikantnych przypraw. W podstawie wyraźne nuty piżma i drzewa sandałowego. Do tego wyraźnie wyczuwalny, typowy dla Hugo olejek sosnowy. Ogólnie kompozycja całościowo jest dość oryginalna, wyróżniająca się i raczej trudno pomylić ją z czymś innym. Zwraca uwagę otoczenia i podoba się kobietom. Jednak jak to u Hugo Boss’a bywa, woda bazowo kojarzy się za to z innymi pozycjami tej marki. Kto miał do czynienia z ich perfumami, wie o czym mówię. Firma opiera swoje wszystkie zapachy jakby na jednym, wspólnym standardzie bazowym, stąd te podobieństwo. Niektórzy uważają to za wadę tej marki, inni zaś cenią jako indywidualny, rozpoznawalny charakter Boss’a. Wracając do In Motion, są to perfumy zdecydowanie wysokiej jakości. Wyraźnie wyczuwalne przez otoczenie i bardzo trwałe (spokojnie 8 godz, jak każdy Boss). Polecam głównie osobom młodym, średnim i aktywnym. Zapach może być całoroczny z pominięciem gorącego lata. Woda warta zakupu, to klasa sama w sobie.

Zdecydowałem się na ten zapach kiedyś w ciemno, bo czytałem różne opnie i artykuły, że to jeden z najbardziej genialnych, męskich zapachów wszechczasów. Osobiście dla mnie nie jest to numer 1 w kolekcji, ale czasem go używam i potrafię docenić. Jest to zapach specyficzny, nieco dziwny, zdecydowanie inny niż wszystko, wyróżniający, trochę jakby dziki i nieokiełznany, głęboki i rozwijający się. Na pewno nie jest to zapach typu łatwy przyjemniaczek. Ogólnie woda raczej dla dojrzałych. Oprócz akordów cytrusowych, wyraźne wyczuwalne akcenty leśne, drzewne i jałowca. Stylistycznie kompozycja bazowo jest nieco korzenna i orientalna. Perfumy na pewno są niebanalne i mają dużo pozytywnych opinii. Aczkolwiek nie polecam brać w ciemno, bo nie można być na nie obojętnym, gdyż budzą skrajne emocje (ale w większości pozytywne). Trwałość na mojej skórze średnia. Pomimo, iż mam wodę perfumowaną (EDP) trzyma mi nieco krócej niż zwykłe, inne wody toaletowe (EDT). Ale niektórym trzyma bardzo długo (z tego co wiem), czyli to kwestia indywidualna. Ogólnie woda jest na pewno wysokiej klasy, w dobrym stylu i może zaspokoić wybrednych.

Ogólnie woda dobrej klasy. Zapach nie jest zły. Jednocześnie świeży i słodkawy. Lekko owocowy i ziołowo-zielony. Początkowo intensywny i orzeźwiający, później lekki. Zapach dosyć przyjemny, czysty, lekko euforyczny i generalnie nowoczesny. Wyraźnie wyczuwalne akcenty gruszkowe i miętowe. Perfumy dosyć uniwersalne i bezpieczne, nie drażnią otoczenia i mogą podobać się kobietom. Raczej do użytku codziennego, do pracy itp., bez względu na wiek. Ogólnie zapach może być całoroczny, ale rekomenduję głównie na wiosnę i lato (z pominięciem skrajnych upałów). Woda typowo boss’owa, czyli kojarzy się z innymi pozycjami tej firmy, oni tak mają. Ogólnie Boss’y można lubić lub nie, ale ja mam podejście neutralne, bo jakości odmówić firmie nie można. Używam różnych Boss’ów i mam ich parę w kolekcji. Trochę robione wszystkie jakby na jakimś własnym, wspólnym dla wszystkich standardzie bazowym, stąd te podobieństwo. Trwałość XY jest na mnie bardzo dobra, jak każdy Boss spokojnie 8 godz. Może perfumy nie są jakiś odkrywcze, ale przyjemne, z klasą i w świetnej jakości. Kolejny atut to fakt, iż nie są one zbyt popularne i powszechne. Ogólnie polecam wodę.

Woda bardzo udana, oryginalna i wyróżniająca się na tle innych. Tym bardziej, że ostatnimi laty firmy karmią nas banalnymi, pospolitymi zapachami, bez jakiejś własnej koncepcji i oryginalności. Burberry London pod tym względem wypada dobrze, choć raczej to styl konserwatywny, ale w nowszym wydaniu. Perfumy wyraźnie męskie i bez żadnych dwuznaczności, nut damskich i skojarzeń typu unisex. Woda ta zdobyła mnóstwo wielbicieli i pozytywnych opinii. Ale chyba głównie dlatego, że celuje dobrze w gusta ludzi znudzonych już miałkimi kompozycjami bez wyrazu i indywidualności. London jest zapachem oryginalnym, eleganckim, gustownym i w dobrym stylu, stąd te pochwały. Do tego świetnie ewoluuje i rozwija się na skórze, tu nie ma nudy. Uniwersalny, pasuje zarówno na co dzień jak i na okazję. Zapach trochę grzeczny i ułożony, raczej dla dojrzałych i eleganckich, na zimę lub jesień. Jeśli chodzi o trwałość, to na mnie jest średnia, więc tragedii nie ma, ale mogłoby być lepiej. Po pewnym czasie też robi się trochę blisko-skórny, co mi akurat nie przeszkadza, bo perfumuję się dla siebie, a nie dla innych. Zdecydowałem się na zakup w ciemno w Dolce.pl i jestem bardzo zadowolony, zarówno z przebiegu transakcji jak i z samych perfum. To jest mniej więcej to, czego szukałem na zimę.