Christian Dior Fahrenheit 32
Adres e-mail podany przy korzystaniu z funkcji powiadamiania będzie użyty wyłącznie do wysłania powiadomienia. Po wysyłce powiadomienia lub upływie terminu wspomniany adres e-mail zostanie usunięty z bazy.
Jeśli produkt jest wciąż produkowany i będzie dostępny, powróci do oferty Dolce.pl. Witryna Dolce.pl jest aktualizowana codziennie.
Fahrenheit 32
Perfumy męskie Christian Dior | |
Kategoria | Męskie wody toaletowe |
Marka | Christian Dior |
Linia | Fahrenheit 32 |
Premiera | 2007 |
Pojemność | 100 ml |
Nuty zapachowe
Zapach Dior Fahrenheit 32 to kontynuacja kultowego, męskiego zapachu Fahrenheit. Oscyluje między dwiema skrajnościami: ciepłem i orzeźwieniem. Oszroniona biel butelki proklamuje chłód, podczas gdy w wnętrze skrywa tajemnicę orientalnej świeżości i ciepła. Kompozycję otwiera świeży i pikantny aromat kwiatu pomarańczy, o prawdziwie intrygującym charakterze. Esencja pełna mocy, siły, elegancji i męskości wyłania się z wyjątkowo krystalicznych, drzewnych nut wetywerii. Ciepła nuta wanilii dostarcza uspokojenia i zmysłowej gładkości. Dior Fahrenheit 32 to zapach pełen kontrastów, to wszechobecna wolność, ucieczka od rutyny, otwartość, poszerzanie horyzontów. Elegancki, wytworny, pełen pasji. Dla wyrafinowanego mężczyzny, pragnącego czystych i inspirujących przeżyć. Na lekkie, ciepłe wieczory.
EAN/UPC: 3348900790261
Kod producenta: F006624709
Termin wysyłki liczony jest od chwili potwierdzenia zamówienia w przypadku zamówień pobraniowych. W przypadku zamówień opłacanych przelewem lub kartą, termin realizacji liczony jest od zaksięgowania wpłaty. W wyjątkowych sytuacjach czas realizacji może ulec wydłużeniu.
Ocena użytkowników forum
Opinie o Christian Dior Fahrenheit 32
(możesz wygrać bon 100 zł!)
Twoja opinia
Tak jak Kondzior stwierdził, zapach nie wiele ma wspólnego z klasycznym Fahrenheit'em. Woda nie jest zła, kompozycja dość oryginalna, ale nie powinna zaliczać się do tej serii. Sprawdzałem zapach jedynie na nadgarstku. Wbrew pozorom, nie jest to żaden letni świeżak. Jak ktoś potrzebuje klasyczny zapach Fahrenheita'a w świeżej odsłonie, to polecam wersję Aqua. 32 to dla mnie słodkawy, kremowy, nieco ciężki i jakby ziołowy aromat. Jest niewątpliwie oryginalny i nietuzinkowy. Pomimo oryginalności, zapach nie razi i jest taktowny. Dosyć męska woń i z pewnością przyjemna. Niezbyt skomplikowana mieszanka kwiatu pomarańczy, wanilii i wetywerii. Zapach raczej prosty, ale dopracowany i solidny. Z pewnością woda nie pachnie tanio i nawet w ciemno czuć, że to coś z wysokiej półki. Świeżość czuć jedynie początkowo, później zapach się wysładza i ociepla, co świadczy, że ewoluuje jak trzeba. Z tego co się orientuję, wielbiciele klasyka mają mieszane odczucia co do tej wersji. Natomiast ci, którzy klasyka nie lubią, bardzo sobie cenią wersję 32. Ja obiektywnie stwierdzam, że to solidna woda, choć nie kupiłbym jej. Perfumy zdecydowanie dla dojrzałych mężczyzn do użytku codziennego i na różne okazje. Na lato nie polecam, osobiście używałbym wodę wiosną i jesienią. Bardzo dobre parametry, zapach jest trwały i nośny. Zachęcam wszystkich do przetestowania.
Kiedyś zakupiłem próbkę, do dziś gdzieś się poniewiera. Zapach delikatny i spokojny, ale z Fahrenheitem nie ma nic wspólnego.
Zapach przepiękny, obowiązkowy nabytek dla fanów Fahrenhaita. Doskonała trwałość i projekcja. Polecam.

Kwestia gustu, ale nie zgodzę się, że jest mało trwały. Poza tym wystarczy pogrzebać w necie i zobaczyć, że sprzedaje się jak świeże bułeczki, a trwałość, no cóż, jak już pisałem w innym komentarzu, zależna od PH skóry. :) Pozdrawiam.

Co? Sauvage z 5 min. trwałości? Jeśli pochodzi z odpustu to się zgodzę, w przeciwnym przypadku na mnie czuję go cały dzień.

Do Czarny1399: Szanuje Pana zdanie, ale niestety racja jest po mojej stronie. Nowy Sauvage to dla mnie żart - jest mało wyrazisty, ale przede wszystkim nietrwały. Oczywiście inną bajką jest stary Sauvage, zarówno biały jak i czarny - te zapachy są przepiękne.

Do Marlo: Sauvage twierdzisz, że jest trwałe 5 min.? No nieeeee, proszę. Nie wprowadzaj ludzi w błąd.

Kolejny zapach po Gucci Envy Man oraz Davidoff Good Life, który został skazany na śmierć przez doradców biznesowych koncernów, którzy uznali, że świeżaczki cytrusowe się lepiej sprzedadzą. Ten zapach jest arcydziełem, nigdy nie wybaczę koncernowi takiej decyzji. I co w zamian? Trwały przez 5 minut nowy Sauvage? Tak jak było z Good Life, zastąpili tego mocarza czym? Davidoff Game. Świat się kończy, naprawdę. :( Kupujcie jak możecie, bo Fahrenheit 32 to mleczny, piękny, kosmicznie dystyngowany zapach, a DIOR niech zastanowi się, że pozbywa się tak pięknych zapachów.
Nigdy nie miałem z nim do czynienia. Komentarze są podzielone z przewagą dobrych. Szkoda, że w perfumerii stacjonarnej nigdy nie mogę upolować testera, ale może przy następnym zamówieniu na Dolce.pl otrzymam próbkę. :)

Perełka wśród zapachów, Mój nowy nabytek. :)
Zapach ten powinien być wydany jako osobne perfumy, a nie flanker. Z oryginałem niewiele ma wspólnego. Są to niedoceniane, piękne perfumy. Kremowe i czyste jak biała koszula. Utkane z małej ilości składników, ale utkane mistrzowsko. Piękne połączenie wanilii i kwiatu pomarańczy. Raczej na wiosnę i jesień, latem pomarańczowe otwarcie może być męczące.
Nieco mnie rozczarował. O ile Fahrenheit jest charyzmatycznym i charakterystycznym zapachem o dużej "sile rażenia", o tyle Fahrenheit 32 już takiej siły nie ma. Zapach starano się chyba zrobić bardziej masowym i dlatego go "udelikatniono".

Pudrowy zapach? Jaki puder? Ten zapach jest na samym początku zimny jak Aqua di Gio albo L'Eau d'Issey. Potem robi się ciepły waniliowy, ale to wanilia w bardzo dobrym guście:-)
Więcej nie ma co pisać, próbkę można z 1 euro kupić:-) :-) :-) :-) :-)

Ciekawa propozycja Diora na gorące letnie wieczory. W pierwszej chwili po aplikacji trochę damski, kwiatowy, lecz później robi się coraz bardziej ciekawy, daleko w tle słychać oryginał F plus świeże i słodkie nuty. Zapach przypomina mi lody waniliowe z ciągle obecną w tle nutą starego Faharenheita. Trwałość bardzo dobra, dość intensywny, ale nie męczący. Ogólnie zapach godny Dior, trzyma fason poprzednika.
Opinie o innych produktach linii Fahrenheit 32

Dołączam do grona lubiących F32. Uważam go za zapach słodki, ale nie meczący jak większość. Jest OK. No i Dolce.pl 1 liga.

Nie znajduję w tym zapachu ani krzty podobieństwa z Fahrenheitem. Chociaż nazwa chyba mówi co innego - 32 F czyli 0 st. C to temperatura zamarzania wody :) Jakby się uprzeć, to można powiedzieć, że ten zapach jest chłodzący. Jednak nie lubię go. Powód jest prosty. Miałem jedną butelkę 50 ml, kupioną w 2007, czyli w roku premiery. Męczyłem się z nią jakiś czas, potem perfumy oddałem bratu. Dla mnie ten zapach to zrzynka z kultowego Givenchy Pi, z tym, że ten Dior się do Pi nie umywa. Czuję nic innego, jak cukier waniliowy rozrobiony w wodzie, gdzie Pi ma dodatkowo takie nuty jak mandarynka, igły sosnowe i drewno gwajakowe. Przyznam szczerze, nie rozumiem tego zapachu. A raczej - nie rozumiem jego fenomenu... Trwałość jest taka sobie, ok. 5 godz., projekcja - nie większa niż na długość ramion... Nie wiedziałem, i w sumie do tej pory nie wiem, na jaką porę roku Fahrenheit 32 może mieć zastosowanie. Jest po prostu nie dla mnie, i tyle.

Panowie, nie oddawajmy pokłonu złotym cielcom... To tylko zapach. Niezły owszem, ale wywietrzeje i tak.

Unisex! Moja żona twierdzi, ze te perfumy są dla kobiet. Kupiłem w ciemno i jestem zawiedziony gdyż jestem 100% facetem.

Dior Homme zepsuł się po ostatniej reformulacji, nie jest już taki pudrowy, szminkowy, irysowy jak wcześniej. Podobno to samo się stało z wersją Intense... Szkoda.

Fahrenheitowi 32 jestem wierny już od ponad 2 lat. Słowa, które najlepiej mogą opisać ten zapach to: luksus i elegancja. Dodam jeszcze, iż jest bardzo trwały. Polecam również Dior Homme.
Dołączam do grona zachwyconych tym zapachem. Jest w mojej pierwszej 5. Lucjan, Krzyśku i Jimmy bezbłędnie opisali tą wodę, poezja do wąchania. Polecam.
Krzyśku - to, że czyścisz irchą flakon z odcisków palców jest rzeczą absolutnie normalną, bo ja robię dokładnie to samo z Bleu hahaha... Nie ma się czego wstydzić, to nie psychoza tylko fascynacja. Bardzo się cieszę, że F32 rządzi Twoim dniem powszednim. Niniejszym mianuję Ci po Jimmy'm i po mnie trzecim muszkieterem :)
P. S. Jeżeli następnym objawem będzie położenie przed snem flakonu obok poduszki, oznaczać to może tylko jedno - płeć piękna musi się baaardzo postarać ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Jimmy.
"Antologia Spoon River" Edgar'a Lee Masters'a - nie bez przyczyny chyba uznawana za jedno z największych dzieł literatury współczesnej XX wieku - coś wykraczającego poza granice ludzkiego umysłu - życie ludzi zamknięte w kilku zdaniach na kartce papieru - szczęśliwych po śmierci, bo zawsze będzie ktoś, kto o nich wspomni - tak jak i my w tej chwili czasu i przestrzeni. Natknałęm się na wspaniały cytat związany z tą pozycją : "Czytam te epitafia, wyryte w papierze, może i trwalszym niż spiż. Obchodzę powoli cmentarzysko cieni nad brudną Spoon River, jak kiedyś on - E. L. M. Dwieście dusz umarłych, jeden żywy człowiek. Jedna dusza w pół-życiu, wszystko życie w pół-duchu. Jedność, bo był nimi wszystkimi, i tymi, którzy przed nimi, i tymi po nich. Jedno życie dla wszystkich nas, wspólne i nigdy nie dokończone, nigdy w pełni.
A jednak ciągle nie możemy się zrozumieć, żyjąc tym jednym życiem, tak podobni do siebie. E. L. M. Jest przewodnikiem na tej samej drodze, co kiedyś Wergiliusz i prowadzi przez proch znów tam, gdzie żyje ślepiec z czołem wysokim i białym jak obłok, (...) śpiewa o upadku Troi. Ciągle ta sama prawda, bo przecież prawda jest jedna - ile razy można ją odkryć? Ile razy trzeba?" Genialne - nie uważasz?. U nas przyjęło się pisać - " Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą " Tylko ile jest tych prawdziwych ludzi, wiedzących, że kochać to uczucie wyższe i, że nie każdego na to stać? Pan Bóg dał ludziom rozum i wolną wolę, ale znikomy procent potrafi z tego korzystać w tym swoim relatywnie krótkim i całkowicie nieprzywidywalnym życiu. Co ja mógłbym o swoim życiu powiedzieć w związku z naszymi przemyśleniami tu, na Dolce.pl?." Dostałem bilet w jedną stronę, to jadę. Dostałem trochę czasu, to piszę..."
Trochę się martwię, bo flakonik F32 zaczyna być bardziej w połowie pusty niż w połowie pełny - a to dopiero 1/3 miesiąca ;). Tak sobie myślę, że zmysł powonienia jest najbardziej niesamowity i powinien być tym szóstym. Dlaczego? Odpowiem na Twoim przykładzie - W teatrze odkryłeś Bleu de Chanel - woń bedącą jak każda woda toaletowa czy perfumowana połączeniem kilku lub kilkunastu składników ( Guerlain Heritage - ekstatyczny, orgazm dla nosa ) niech będzie tego najdoskonalszym przykładem. A mimo to bez wahania go odgadniesz, nie mówiąc o innych arcydziełach i to bez względu czy teraz czy za kilkanaście lat. Jestem jedynakiem, ale jak ktoś mnie pyta o rodzeństwo to odpowiadam, że tak, mam dwoje. Bratem moim Christian Dior, siostrą Coco Chanel :).
Oczekuję w napięciu i może lekkim stresie na Twoją pierwszą znajomość z Baldessarini EDC ( poproszę Cię o wnikliwą opinię w tej sprawie, rzecz jasna :) - może to będzie kolejna miłość?, ale chciałbym żeby to było tylko preludium przed TĄ wielką, która zastąpi Ci drogę i zostanie na zawsze. A zapachy najwspanialsze na świecie, których mamy tak wiele wspólnych przeniosą Cię w inne, lepsze czasy, gdzie miłość kobiety jest prawdziwa i szczera, a oczy Jej samej duże i zmysłowe, pełne ufności jak u małego dziecka.
Pozdrawiam jak zwykle bardzo serdecznie - temperatura rośnie a wraz z nią wyostrzają się zmysły na równi z promieniami słońca. Muszę się dorwać do Fahrenheit'a Aqua i stanąć naprzeciwko niego w połyskującej srebrnej zbroi, by stoczyć kolejną walkę o spokój duszy i ciała :D.

Przyszedł maj, przyszła i wiosna, wszystko kwitnie dookoła :) Przyszedł do mnie F32! A wraz z tym co kwitnie dookoła kwitnę również ja :) ale tylko gdy mam na sobie Diora :) Oj muszę przyznać, że moc niesamowita jest stawiam ten zapach chyba na równi z Allure Blanche (czyli do tej pory moje 2 ulubione zapachy) Zaczynam zauważać, że ta sympatia do F32 zaczyna pachnieć trochę psychozą, a nasila się to z każdym ruchem irchy po flakonie, której używałem do czyszczenia okularów hehe :) Jeśli zaczynam czyścić flakon z odcisków palców, to nie jest ze mną wszystko w porządku :D Polecam zapach naprawdę ze szczerego serca :)

Drogi Lucjanie, powiem trochę nieskromnie - prowadzimy na tym forum kawał pięknej korespondencji. :-) Po Twojej ostatniej opinii (tej z 5 maja) przypomniały mi się monologi ze "Spoon River" Mastersa. Przejmująca poezja, filozoficzna, ale i nostalgiczna, objawiająca świadomość istnienia w dramatyczny sposób, lecz pełna ukojenia i zrozumienia. "Brothers in Arms" uwielbiam, ta pieśń przywołuje wspomnienia z mojego dzieciństwa, nawet plac zabaw, którym była Lista Przebojów Pr. III. Zresztą o utworach Dire Straits można pisać poematy, co powyżej uczyniłeś i to natchniony Diorem! :-) Muszę w końcu dotrzeć do zapachów od Baldessariniego, zwłaszcza do jego debiutu. Po Twojej opinii zamówię to pachnidło, nie powąchawszy go, czego nie czynię. Ufam, że Twój wybredny nos trafił w sedno! :-)) W niedzielę, będąc w teatrze, bardzo wyraźnie wyczuwałem Bleu de Chanel i przyznaję, że zżerała mnie zazdrość, iż ta woń była nieobecna na mojej szyi. Pachnie wybornie. Muszę ją mieć. Wprawdzie Fahrenheit 32 dzielnie bronił mojej suwerenności, ale prestidigitatorzy od Chanel stworzyli ten rodzaj świeżości, która wyzwala czary. A chyba każdy lubi czarować zapachem! :-)) Tobie dała kosza blondwłosa piękność, mnie zjawiskowa brunetka o zielonych oczach - chociaż, uczciwie przyznaję - nie byłem bez winy. Cóż, bądź mądry i pisz wiersze!
Pozdrawiam Cię wiosennie, majowo i słonecznie! Do kolejnej impresji zapachowo-intelektualnej!

Mam nadzieję, że ja - zaraz po Lucjanie - będę drugim użytkownikiem nowego forum! Świetna robota! Gratuluję, Dolce.pl!
No nareszcie się doczekałem - forum z prawdziwego zdarzenia i to na poziomie z własnym profilem w najlepszej perfumerii w necie. Fantastyczna sprawa - niech będę być może pierwszym, który Wam podziękuje i pogratuluje :)
Przyp. Dolce.pl: Witamy pierwszego użytkownika nowego forum :)

Witaj Drogi Jimmy :)
Nie będę ukrywał, że od 3 tygodni wchodziłem codziennie w zakładkę Diora by sprawdzić czy coś napisałeś, cieszę się więc, że kłopoty natury technicznej mamy za sobą. No i zaczął się miesiąc niebywałej i niepowtarzalnej magii jaką ze sobą niesie ten przepiękny zapach sygnowany F32. Ilekroć zaaplikuję go sobie na skórę bicie serca wzrasta - ciekawe czy też o owe 32 uderzenia na minutę.... Hmmmm, wypada sprawdzić. Czuję się wtedy spokojniejszy, może nie lepszy od innych, bo to byłoby podłe stwierdzenie, ale spokojniejszy, pełniejszy w swoim istnieniu. Rozkosz w poznawaniu Fahrenheit'a z muzyką jako towarzyszką - boskie. Ja mam swój utwór, który jest odzwierciedleniem mnie samego - "Brothers in arms" Dire Straits w wersji 7 minutowej. Słucham go w tej samej chwili, w której piszę te słowa - w czwartek wieczorem 05.05. Tak jak płacze gitara Marka Knopflera, tak płacze i dusza - nie sposób tego opisać, łzy gorące płyną same bez żadnej kontroli zmywając ostatnie ślady przesłodkiej wanilii utrzymującej się na skórze, zresztą wiesz o co chodzi.... Moim życzeniem będzie, aby kiedyś zagrano go przy moim ostatnim pożegnaniu na tym łez padole. Czuję się jak samotny żołnierz na polu bitwy, który zamiast kul niosących śmierć chciałby nieść dobro poprzez kwiaty... Pomarańczy, jak w pierwszej nucie naszego wspólnego zapachowego arcydzieła zamkniętego w oszronionym szkle ze szkarłatnym napisem. Szkoda przeogromna, że w tym pełnym zakłamania, zawiści i braku wdzięczności świecie brakuje tych, do których takie przesłanie można byłoby zanieść. A zwłaszcza do jednej pięknej blondwłosej, której położyłem najszczerzej jak mogłem serce na dłoni a ona się rozmyśliła z dnia na dzień.....
Masz wielki i wyrafinowany gust - martini bianco o niebo lepsze od rosso ;). Jeśli jest nam pisane spotkać się gdzieś, kiedyś i poznać osobiście to tak się stanie. Ja - chciałbym. Lucjan Kępski, konto na facebook'u i oczywiście lubię Dolce.pl :D, bo dzięki Dolce właśnie możemy ze sobą korespondować, co jest dla mnie wielką sprawą.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie - kogoś, kto traktuje życie jako dar a nie jako przekleństwo i pragnie z niego czerpać pełnymi garściami. Chciałbym któregoś dnia powiedzieć tak o sobie samym. Któregoś dnia.....

Witam serdecznie po dłuższym milczeniu! Mój laptop po prostu zbuntował się i wkroczył drastycznie na ścieżkę wojenną. Był bezwzględny! Po prostu zamarł! Nawet moje czułe mowy, popisy oratorskie, ba, nawet działania sceniczne nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Pozostał nieczuły na mój zniewalający czar! :-) W końcu dałem za wygraną! Serwis zajął się mym teoretycznym narzędziem pracy twórczej, ale utraciłem całą zawartość dysku. To był istny sen wariata! Jest zresztą nadal, choć nieco opanowany! Mogę tylko wymierzyć sobie policzek i zadawać retoryczne pytanie, dlaczego, u licha ciężkiego, nie zgrywałem plików na płyty CD! Moja głupota jest niepojęta! Ale dość o tym! Sprawa zamknięta, laptop naprawiony, a ja z odmętów pamięci i niepamięci będę starał się ewokować myśli, refleksje, opowieści..., które niegdyś zapisywałem gęsto na moim elektronicznym przyjacielu! :-)
Krzyśku i Gonzie, dziękuję Wam za słowa uznania. Cieszę się, że słowo zrodzone z fascynacji woniami ma moc wyzwalania w innych zadziwienie pasjonującym światem zapachów. Piszcie więcej o własnych doznaniach, ulubionych perfumach, które budzą w Was uczucia nadrzeczywiste. Dolce.pl to nie tylko świetna perfumeria, ale i doskonałe miejsce wyrażania swoich opinii o pachnidłach. :-)
Lucjanie, Drogi Przyjacielu, Romantyku, Pierrocie, musimy wypić sporą butelkę martini bianco i pogadać o woniach i sensie istnienia! Najlepiej zorganizować spotkanie wielbicieli Fahrenheita 32, bo od niego wszystko się zaczęło. Dzisiaj nie mogłem się powstrzymać i otuliłem się nim. Mam go na sobie 16 godzin i nadal wyczuwam jego intensywną obecność i tajemniczość. Już ze mną zostanie, jak płyty mojego ukochanego Yanna Tiersena. Uchylone okno, zapach Diora miesza się z wonią kwitnących drzew, moja tęsknota z nutami utworów "Kala", "Loin des villes"... A ja tańczę to walczyka, to tango, mylę kroki, po chwili udaję marionetkę, to manekina... I już wiem, że w przyszłym tygodniu spotkam się z instruktorką tańca, wrócę do lekcji gry na fortepianie i zacznę żyć pełnią życia... Takie pragnienia wyzwala we mnie Fahrenheit 32, nie ma przypadków, jutro kolejna aplikacja i nowa opowieść o uczuciach, szeptach i łzach... A Romance Ralpha Laurena wyzwala we mnie od lat te same emocje, co w Tobie, i chyba coraz więcej bywalców tego portalu odkrywa jego zjawiskowość...
Pozdrawiam Cię serdecznie i trochę sentymentalnie! :-)

Uwielbiam ten zapach na moim mężczyźnie, żaden tam pączuszek tylko silny, konkretny, zmysłowy i podniecający świdruje w nosie i uzależnia:). Na pewno jak każdy zapach nie sprawdzi się absolutnie u wszystkich panów, ale polecam spróbować.

Kurczę muszę w końcu przetestować (a najlepiej kupić:)) Romance Laurena! Zapach ma już tyle lat, a ja go wciąż nie znam... Ale w sumie młody jestem, więc mam prawo ;) Ale obiecuję, że się szybko poprawię, bo z tego co mówicie chłopaki zapach jest bezbłędny! Pozdrawiam i do usłyszenia ;)

Jestem niezmiernie zadowolony i wdzięczny, że jest ktoś, komu się podobają komentarze moje i Jimmy'ego. Cieszę się, że moje odczucia i emocje związane z zapachami mogę przedstawić w formie pisemnej własnie tu, na Dolce i jednocześnie pomóc w dokonaniu takiego czy innego wyboru. Odpowiednio dobrany zapach nie tylko poprawia samopoczucie, zwraca uwagę innych ( oby zawsze z uznaniem, sympatią i zaciekawieniem ), ale także zapewnia tą odrobinę stuprocentowego szczęścia tylko na wyłączność, tak jak uśmiech własnego dziecka - piękna sprawa. Jedyną rzeczą nad którą boleję jest ta, że rok ma tylko 12 miesięcy a jest tyle pięknych zapachów, które bym chciał na siebie "założyć". Z utęsknieniem czekam na maj, bo to będzie okres na F32 właśnie - na najpiękniejszy miesiąc w roku. Już sobie wyobrażam, jak promienie słoneczne muskają twarz skropioną tym Diorem - zupełnie tak, jak delikatne palce dziewczyny przesuwające się w dół po policzkach tuż przed głębokim i cudownie słodkim pocałunkiem - moje wielkie marzenie. Mam nadzieję, że się spełni, bo nadzieja jest kotwicą duszy. W tej chwili jestem na etapie testowania Romance'a Ralph'a Lauren'a - czynię to dyskretnie w nocy ( hahaha ). Gdy się w nocy obudzę skrapiam nadgarstki zapachem wiodącym mnie na pokuszenie i zasypiam ponownie - gdy budzę się rankiem i poczuję ten zapach to na myśl ciśnie się jedno - brak słów, tylko łzy.... Radości z nowego rozpoczętego dnia.
Do Krzyśka i Gonzo - bardzo dziękuję Wam za słowa uznania mobilizujące mnie do tego, by dać z siebie jeszcze więcej. Wyrazy wielkiego szacunku. Pozdrawiam serdecznie.

Pozdro dla wszystkich freeków zapachowych! ;D Jimmy i Lucjan - jesteście mistrzami opisów! ;)

Lucjan i Jimmy :) wybaczycie mi to, że od razu przejdę na Ty ;) jestem w pełni zadowolony, że tego typu komentarze, opisy odnośnie zapachu na miarę świetnie wykształconego marketingowca przygotowującego kampanie odnośnie nowego zapachu właśnie znajdują się w F32 :) Nie wierzę w przypadki, to było przeznaczenie musiałem tutaj wejść i zacząć czytać Wasze komentarze, mało tego na punkcie F32 mam wielką wariację, jak również na samych zapachach Diora. Niestety jeszcze nie wszedłem w posiadanie F32, ale to chyba nieuniknione i w końcu się to stanie :) to będzie mój drugi flakon z rodziny Fahrenheit, pierwszy był zwykły (chociaż ciężko ten zapach nazywać zwykłym) czerwony... Uwaga uwaga, w wieku 15 lat w gimnazjum! Pamiętam ten rok 2002, jak uciułałem sobie z babcinych kieszonkowych na 50ml flakonik tego cuda :)Moje pierwsze markowe porządne perfumy kupione jedynie po przeczytaniu opisu składniku jakie się w nim znajdują, tak strasznie mnie nazwy składników zaintrygowały, że zapach został kupiony w ciemno całkowicie, później zaczęła się już lawina zapachów, a teraz od dłuższego czasu Fahrenheit znowu o sobie przypomniał, tym razem w wersji 32 :) Mam wielki dylemat czy się na niego zdecydować, bo zapach ma mocną konkurencję YSL La nuit Homme w wersji perfumowanej oraz (po przeczytaniu komenatarza Jimmiego) Chanel Allure :), miałem w kolekcji allure edition blanche i ta szlachetna cytryna mocno zaszła mi w pamięć. Teraz pytanie który z nich wygra, jak widać chyba muszę mieć problemy z określeniem swojej osobowości i ciężko mi się zdecydować co do mnie pasuje heh :) Pozdrawiam Was serdecznie, wspaniale opisujecie :)!

Witaj Przyjacielu :). Wiesz co robię w tej chwili? Siedzę i myślę.... Przy stole z łokciami opartymi o jego blat. Prawy nadgarstek spryskany Chanel Allure, lewy Bleu de Chanel... A między nimi 11 lat w tworzeniu zapachów przez tą firmę - niesamowite :). To już nie uzależnienie od tej marki, to raczej zespolenie się jej z moim jestestwem. A może miłość?.... Hmmm. Wyczytałem piękną rzecz o miłości właśnie, zapamiętałem ją i przytaczam w tej chwili. " Czasem człowiek rozumie zbyt wiele zbyt późno. Czym jest miłość i życie bez niej... Bez tej drugiej połówki, bez tej która dopełnia Cię w tym, w czym Ty sam nie potrafisz być... Wystarczy jeden dotyk by zasnąć spokojnie, wystarczy jeden dotyk by wiedzieć, że jest, wciąż jest... Że zawsze będzie..." Tak - wspaniałe słowa i Chanel jest tym dopełnieniem właśnie. Nie będę próbował nawet dorównywać w Twoim opisie Allure ( genialnym zresztą ), dodałbym tylko jedno - jak ktoś zapyta mnie, z czym najbardziej ekstrawaganckim, nieprzyzwoitym być może, wypadałoby porównać Allure - odpowiem bez chwili zastanowienia -> "Zapach pościeli po akcie seksualnym z aniołem zamkniętym w ciele przepięknej i przecudownej kobiety " :D. Bleu już stał się ponadczasowy, tylko my jeszcze o tym nie wiemy - to tajemnica zamknięta w kapsule czasu, do której nie mamy dostępu. Taki zapach utrwala się w ludzkiej świadomości latami - docenimy to prędzej czy później. Tak było z Antaneusem, Egoistem i Allure, tak będzie i z Bleu. Do swojej kolekcji wpisuję już go na stałe, będzie mi towarzyszył w specjalnych okazjach, okrytych mgiełką tajemniczości tak jak wygląda flakonik - granatowa bezkresna przepaść nocy, w której można się bez reszty zatracić. A jeśli by znalazł się na tym świecie ktoś, z kim można byłoby się ze splecionymi palcami w ten bezmiar zanurzyć, to bez wahania ogłosiłbym, że mam raj na ziemi. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i czekam na Twój komentarz.

Witaj, Wierny Towarzyszu! :-) Mogłem się tego spodziewać! Lancome Miracle Homme w Twojej kolekcji! Jak Ty zdobyłeś to wonne cudo?! :-) W perfumeriach brak, ja nieźle się natrudziłem, żeby je zdobyć, a Ty po prostu zamawiasz i po kilku dniach masz! :-)))) Ja zużyłem już pół butelki i jak tak dalej pójdzie - do świąt nie ostanie się nawet mgiełka na dnie! Musisz dla mnie zamówić 100 ml. Koniecznie! :-))) Dune mam zaledwie na dnie flakonika i jestem niepocieszony. Muszę zacisnąć pasa! :-) Przetestuj, o ile w Twojej kolekcji jeszcze się nie znajduje, zjawisko - Lalique Encre Noir (napisałem o tym zapachu niewielką historyjkę). :-)) Bleu de CHANEL wciąż testuję i muszę zauważyć, że na ubraniu ładniej się rozwija niż na skórze. A może zwariowałem? - to możliwe. :-)) Jednak przyznaję, że to intrygujący zapach i chętnie bym skusił się na buteleczkę. Do gustu przypadają mi zapachy cięższe, ale cytrusy od Chanel są niebywale wyrafinowane i niejednoznaczne, sprytnie wymykają się banałowi, łatwym rozwiązaniom kompozycyjnym. Podobnie rzecz wygląda z nowym Fahrenheitem - interpretacja zapachu nieco przewrotna, ale wysublimowana. Muszę dłużej z nim poprzebywać, dotrzeć do jego dziwaczności i zakamarków. :-)) Wącham nadgarstek spryskany godzinę temu Bleu de CHANEL i chyba zaczynam się powoli uzależniać. Kto wie, czy nie skropię nim poduszki. ;-) Pozdrawiam! ;-)

Witaj Jimmy :). Krótka retrospekcja ostatniego tygodnia : w środę piszesz komentarz, w czwartek go czytam, w piątek składam zamówienie, w poniedziałek zamówienie potwierdzają, we wtorek wysyłka, w środę dostaję paczkę. Od dzisiaj mam połamane nadgarstki, urwane nogi w kolanach, ale to jeszcze nic w porównaniu z orgazmem dla nosa. Czego to jest efekt? - odpowiedź może być tylko jedna = Lancome Miracle hahahaha :). Nie mogłem sobie odmówić i do końca życia nie będę żałował - perfumeryjna abrakadabra. Nie dziwię się Tobie, że tkwisz z nosem przy nadgarstku, ja też zaczynam to robić. Ubrałem się dzisiaj w ten zapach i powiem tak - nigdy chyba jeszcze nie widziałem tylu ludzi obok mnie przechodzących i pociągających nosami a to chyba musi coś znaczyć ;), zostawia niesamowity "ogon". Tak - zacząłem wiosnę z Nightflight'em i zamierzam się w nią zagłębiać stopniowo także z F32 i Dune. Na lato już zaplanowałem Baldessarini Del Mar w 4 odsłonach - klasycznej, Caribbean Edition, Seychelles Edition, Marbella Edition ;) a przerywnikiem może będzie Bulgari Aqua, zobaczymy. Pytasz mnie o najnowszą odsłonę Fahrenheit'a - Aqua jak mniemam. No niestety nie dorwałem się do niego i nie mogę się, przynajmniej narazie wypowiedzieć. To samo tyczy się Bleu de Chanel - na Dolce widzę przybywających komentarzy i to skrajnych. To dobrze, bo oznacza, że jest godzien zainteresowania. Może znasz już ten zapach, bardzo chętnie poznam Twoją opinię. Wracając do Fahrenheit'a - jestem zawsze bardzo sceptycznie nastawiony do rzeczy typu aqua, energy sport i tak dalej. Według mnie stworzenie nowego zapachu powinno być czymś więcej niż dodaniem mocnej cytrusowej nuty do pierwowzoru - co o tym myślisz? Jimmy - zostajesz moim przewodnikiem po rajskim ogrodzie męskich zapachów a ja zostanę Twoim wiernym towarzyszem :D. Pozdrawiam bardzo serdecznie i coraz cieplej wiosennie.
P. S. Po głowie chodzi mi, aby spryskać chociaż troszeczkę Miracle'm poduszkę pod głowę do snu ;)

Witaj, Rówieśniku i Wariacie na punkcie perfum! :-) Jak szaleć, to szaleć! A co! Z moich 100 ml F32 pozostało jakieś 30, więc flakonik ukryłem, żeby mnie nie kusił. Obecnie najczęściej raczę się M7 od YSL i wariuję, a kiedy wyłania się nuta bazy, wyzywająco wodzę na pokuszenie! :-))) Tydzień temu nabyłem unikat 50 ml Miracle od Lancome. Nie rozumiem, dlaczego zapachy TEJ rangi są wycofywane z rynku. Jestem zakochany w tej woni do tego stopnia, że sporządziłem próbkę i noszę ją ze sobą, od czasu do czasu dyskretnie zwilżając nadgarstek, by czuć ten zdumiewający cud (s)tworzenia, bez względu na to, że otula mnie inna woda. O filozofii zapachów napisałeś szalenie intrygująco. Ja również uważam, że świat woni to enigmatyczna opowieść o naturze i osobowości człowieka, wyraża jego styl, charakter, indywidualność, nadając charyzmy, a nawet budząc podniecający niepokój. Zauważyłem, że nabyłeś Nightfligt, zauważyłem także, że jesteś nim zachwycony. ;-) Cieszę się, że mogłem skutecznie służyć Ci opinią. :-) Niebawem napiszę o kilku zapachach, które wymieniłeś. Nie będę krył, że dla La Nuit de l'Homme od YSL straciłem głowę, a dla Dune od Diora jestem w stanie wydać ostatnie pieniądze. :-) Czy tak pachną anioły? Myślę, że nie miałyby nic przeciwko, by ta woń je otulała. :-)) Kilka tygodni temu odkryłem kilka bardzo frapujących zapachów, ale muszę do nich nabrać dystansu, bo w przeciwnym razie pójdę z torbami, choć ceny na Dolce. Pl są fantastyczne. :-) Pozdrawiam wiosennie! Do następnej opinii! ;-)
PS Rozumiem, że wiosnę przywitasz kompozycją Nightflight! ;-) Napisz, proszę, co sądzisz o nowej odsłonie Fahrenheita.

Czekam na Twoją opinie dot. Nightflight. ;) Sam zastanawiam się nad ich kupnem. Nie mam gdzie przetestować więc zakup będzie tylko po komentarzach. Odpisz tu lub w "Joop! Nightflight. Dzięki. Pozdrawiam perfumomaniaków.

Witaj :)
Z Twojego komentarza przy okazji innego zapachu wynikało, że w 1996 roku miałeś 19 lat - w takim razie jesteśmy rówieśnikami, bo ja miałem wtedy 20 :). Moja przygoda z wodami toaletowymi zaczęła się w najbardziej tradycyjny możliwy sposób - Old Spice i Denim kupowane w Pewexie. Człowiek czuł się dorosłym już za młodych lat. Lata liceum to nieśmiertelny "czarny" Adidas (swoją drogą zauważ - jak na owe czasy to było Coś, chociaż teraz jest obiektem żartów, ale i może z nutką sentymentalną ). Potem niezauważenie przeszedł okres fascynacji Eternity Calvin'a Klein'a aż zaczęły chodzić po głowie myśli o czymś naprawdę gustownym. Nie zapomnę jaką furorę na studiach zrobił Fahrenheit - do dziś pamiętam pytanie wykładowcy " Co tak pachnie na cały korytarz" ;). W 2002 roku wydałem uciułane 400 złotych na Baldessarini a flakon z tego okresu jak i pudełko mam do dziś. Obecnie mam w swoim "arsenale" między 15 a 20 różnych wód toaletowych w zależności rzecz jasna od pory roku, miejsca, ubioru i tak dalej. To stało się już swego rodzaju uzależnieniem, bo jak inaczej nazwać fakt biegania do perfumerii z pytaniem czy jest jakaś nowa woda do przetestowania. Uważam, że dobór zapachu można zawrzeć w pięknej sentencji - " To kim jesteśmy, decyduje o tym, co robimy ". Zapach to kwintesencja osobowości i charakteru człowieka, to jak zapięcie guzika przy kołnierzyku koszuli pod świetnie skrojonym garniturem. Nie myśl bynajmniej, że jest to objaw pychy i narcyzmu z mojej strony, to taka jak gdyby wartość dodana przez siebie do samego siebie. Gustuję raczej w klasykach - koniec lat 80-tych i lata 90-te, wtedy powstawały arcydzieła co się zowie, dzisiaj już tego niestety nie ma chociaż wyjątkiem od reguły jest czarodziejski F32. Bardzo bym chciał poznać Twoją opinię na temat moich niektórych faworytów z nowszych roczników ( YSL La Nuit, Dior Dune [ tak pachną anioły], Baldessarini EDC, Baldessarini Del Mar ). Aha, zapomniałbym - stajesz się powoli moim mentorem, bo już jutro odbiorę paczuszkę z Joop! Nightflight ( zgadnij proszę, czyj komentarz skłonił mnie do zakupu? ;) ).

Dziękuję bardzo za słowa uznania, jest mi szalenie miło, tym bardziej, że Fahrenheit 32 to zapach uskrzydlający, jestem od niego uzależniony. :-) Mam nadzieję, że Dolce.pl doceni mój warsztat i niebawem obdaruje mnie jakimś pięknym pachnidłem. :-)) Mój świat woni wprawdzie zmienia się, ale jest w nim miejsce dla kilku wód toaletowych, bez których świat wydawałby się uboższy w odkrywaniu piękna... Chanel Allure i Allure Sport, Lancome Miracle, Hermes Terre d'Hermes, Guarlain L'Instant de Guerlain, Gurlain Heritage, Gucci Pour Homme, Yves Saint Laurent M7 (ale wersja sprzed ponad 10 lat, obecna to jakieś nieporozumienie, nietrwała, nieintensywna, osłabiona zmienioną recepturą albo jej proporcjami), Ralph Lauren Romance, Thierry Mugler A*Men, JOOP! Nightflight, Issey Miyake L'eau Bleue d'Issey, Dior Homme Intense, naturalnie trylogia fahrenheitowska, a w stylu retro - Chanel Antaeus i Egoiste (w żadnym razie Platinum Egoiste - moim zdaniem najsłabsza i najmniej ambitna propozycja Chanel)... Jest jeszcze miejsce dla kilku innych, ale o nich następnym razem! Pozdrawiam serdecznie! Czekam na Twój komentarz. :-))

Cacko! Pierwszy Fahrenheit to straszny, kadzidlany gniot.
Za to 32 to szczyt geniuszu perfumiarskiego.

Do Jimmy'ego - jeśli masz kilka swoich ulubionych zapachów, to komentuj je tylko i wyłącznie tak jak przy F32 :). Zdecydowałem się na niego przede wszystkim po Twoim opisie i myślę, że na pierwsze promienie wiosennego słońca będzie moim wiernym towarzyszem - może się powtórzę, ale wszystko co wychodzi od Diora ma jakiś głębszy sens i myśl przewodnią w tworzeniu zapachów - są niepowtarzalne, a to czy ktoś je pokocha do szaleństwa czy znienawidzi to już indywidualna sprawa. Klasyczny Fahrenheit to rocznik 88, Dune 97 i co??? - one są dalej na rynku, mają się znakomicie i zyskują coraz więcej zwolenników. Bardzo bym chciał dożyć chwili, gdy 6 stycznia 2021 będę mógł napisać na Dolce.pl, że używam dalej Fahrenheit'a 32 i, że mam do czynienia z czymś ponadczasowym. Pozdrowienia dla wszystkich wielbicieli high-end'owych zapachów.

Perfum z charakterem tak samo jak klasyczny Fahrenheit, wg mnie po rozwinięciu się pachnie miodem i świecami wykonanymi z wosku pszczelego tylko, że mocniej. Ogólnie bardzo pozytywny zapach, polecam ;)

Ten zapach towarzyszy mi już przez kolejny sezon wiosenno-letni, jest niezastąpiony, można na nim polegać, nie zawiódł mnie ani w ciągu dnia ani nocą... Genialny, będzie ze mną na długo, tylko coś powalającego byłoby w stanie go zamienić, a na razie nic mi tak nie przypadło do gustu jak F 32, słodko-ostra nuta upalnego, suchego pustynnego wiatru, jakże się utożsamia z reklamą, która w pełni odzwierciedla doznania... Polecam dla kogoś kto ma ochotę oderwać się od rzeczywistości:)

Dla mnie o wiele lepszy od klasyka. Szybka wysyłka. Pozdrawiam.

Do Macifey'a! Rzeczywiście, Twoje muzyczne skojarzenia oddają istotę tego zapachu. Kompozycje Yann'a Tiersena towarzyszą mi na co dzień, nadając rzeczywistości magiczne oblicze. A, że Fahrenheita 32 dosyć często zabieram ze sobą w te podróże nadrzeczywiste, to i skojarzenia rodzą się na podobieństwo "Amelii". :) Pozdrawiam!

Dość sympatyczny, ale szału nie ma.

Do Jimmiego! Każdy ma zupełnie inne odczucia, co oczywiste, Yann Tiersen brzmi w porządku, ale ja utożsamiam jednak ten zapach z zachodem słońca na plaży w rytmach chillout'u (cefe del mar - Ibiza) pozdrawiam!

Do Macifey'a! Pewne zapachy wywołują muzyczne skojarzenia... Fahrenheit 32 wydaje się jakby był zrodzony z nut "Pas si simple" (nr 10 na ścieżce dźwiękowej do filmu "Amelia"). Posłuchaj i napisz, czy świat nie wydaje się piękniejszy, kiedy obok tej perfumeryjnej perły zestawi się zdumiewające dźwięki Yann'a Tiersena. Pozdrawiam!

Do Jimmego... Genialny opis, przeniosłem się na chwilę do Twojego świata, pozdrawiam.

W moim przekonaniu Fahrenheit 32 próbuje przeciwstawić się opinii o oryginalnym F.- przeciwstawić się zapachowi, który "nie każdemu się podoba". Ta ostrość, kwintesencja męskości, została zamaskowana ciepłą nutą wanilii i pomarańczy.
Czy to dobrze? Mam mieszane odczucia- zapach chyba stracił swoją siłę, złagodniał, to coś jakby ocenzurowana wersja Fahrenheita dla dzieci... Przynajmniej takie są moje wrażenia ;). Gdyby to on był pierwowzorem, nazwałbym go oczywiście genialnym, ale jeżeli wącham F32 i później wracam do F, to czuję, jakby idea zapachu F.- esencja męskości została zaprzedana jakiejś próbie stworzenia zapachu kompromisowego, zadowalającego zarówno konsumenta (przecież baza F. Dalej jest wyczuwalna), jak i całe otoczenie bez wyjątku. Godzi to według mnie w ego indywidualistów:P.
Szczerze mówiąc, muszę zadać jedno pytanie- czy to nie jest zapach unisex?! To ciepło pomarańczy i wanilii kojarzy mi się wybitnie z zapachami damskimi. Czy to z tym można wiązać pozytywne oceny tego zapachu wśród przedstawicielek płci pięknej?
Z zapachów męskich przywodzi mi na myśl intensywny Opium YSL, oraz wydany niedawno Baldessarini Striclty Private.
Może ktoś odniesie się do moich słów z łaski swojej? ;)

Genialne.

Biała magia... Droga Mleczna... Tak pachnie kapelusz pełen gwiazd... Tak pachnie ostatnia płyta Sade "Soldier of Love", na której lekko zroszone nuty kwiatowe - zwłaszcza irysy - są prologiem do zadziwiającej opowieści o enigmatyczności świata i człowieka. Później czuję gaje pomarańczowe skąpane w płomieniach zachodzącego słońca... I bezkresne pola wanilii i wetywerii, których intensywność i koi, i pobudza, i przenosi na ogromne połacie wiosennej bujności traw... Ten zapach to spotkanie z tajemnicą w bezkresie zdumiewającego piękna. To wybitne dzieło sztuki, które porywa w nadrzeczywistość, gdzie ja - zupełnie jak dziecko - biegam wśród wysokich traw i łapię do kapelusza spadające gwiazdy...

To przykład dla mnie, że gusta potrafią się zmieniać. Początkowo byłem oczarowany tym zapachem, uważałem, że zapachy Armaniego są sztampowe. Teraz zmieniam zdanie, coraz bardziej podoba mi się Armani Code, a Dior Dune, F 32 czy Sauvage w ogóle nie robią na mnie wrażenia. Nadal podoba mi się Dior Homme oraz Dior Higher.

Słodki i pudrowy, od wąchania troszkę mdli... Moim zdaniem to unisex lub skryty damski zapach-polecam zniewieściałym lub odważnym mężczyznom, którzy wiedzą czego chcą :) (moje ulubione hasło przy reklamie zapachów)

A ja nie polecam nikomu, nie chce żebyś ktoś pachniał tak jak ja :)

Cieszy mnie liczba negatywnych opinii. Mam nadzieje, że Fahrenheit 32 nigdy nie stanie się tak komercyjnym zapachem jak np. Aqua di gio czy też boss bottled, które bardzo lubię, ale nie używam, bo nie spełniają jednego z kryteriów którym się kieruję wybierając zapach czyli oryginalność. O zapachu - nie chce powtarzać po opisie dolce. Pl powiem krótko, zapach to kontrast, ciepło-zimno, kompozycja po prostu unikalnie piękna. Używam go na wieczór (pora roku nie ma znaczenia) ze względu na wyrazisty, lekko ostry charakter, do raczej eleganckiego stroju, u mnie zawsze z koszulą. Polecam wypróbować, jednak nie namawiam nikogo ;)

Ja po fascynacji właśnie Fahrenheitem 32 i zwykłym Fahrenheitem wybieram poza Chanelem perfumy tylko tej marki. Są drogie, ale można trafić na np. wersję 30ml i są one tańsze.

Genialny, coś w nim jest, trwały i albo mi się wydaje albo pięknie pachnie po kilku godzinach od użycia, od razu po psiuknięciu nie wydawał mi się niczym specjalnym.
Po prostu Dior.

Zapach jest tak jakby pudrowy, słodki, duszący. Moja sympatia po powąchaniu go na moim nadgarstku stwierdziła, że to damski zapach (coś w tym jest) ;-)

Nie sądzicie, że jest podobny do Hugo Dark Blue? Chociaż troszeczkę?

Od niedawna interesuję się światem zapachów, jest to moja pierwsza opinia, więc będzie raczej bardzo subiektywna.
Ważne: papierek z perfumerii, a skóra - kolosalna różnica. Testowany parę razy na papierku zapach wydawał się nieciekawy, jakiś taki niezbyt pozbierany, bez żadnego motywu przewodniego. Dopiero zaaplikowany na nadgarstek nabrał głębi, niby te same akordy głowy, ale zagrane tym razem przez wirtuoza, a nie katarynkę, wtedy dopiero zacząłem pojmować zamysł tego zapachu.
Po paru minutach zapach zaczął się zmieniać, pomarańcza zaczęła zanikać, a wkroczyło coś słodkiego z ledwo wyczuwalnym odcieniem żelaza. Po pół godzinie zapach się ustabilizował, już bez pomarańczy, a słodko-mleczny. W istocie piękna kraina mlekiem i miodem płynąca. Jeśli to ma być ledwie cień tego, co czują kobiety w tym zapachu, to chwała jego twórcom.
Fahrenheit 32 jest totalnym przeciwieństwem Fahrenheita A. D. 1988 (zapach ładny, na pewno charakterystyczny, ale kompletnie nie w moim typie, może jak będę starszy, to będzie mi się bardziej podobać, na razie mam 20 lat :) ), tamten zapach jest przenikliwy i ostry niczym kolec, dominuje w otoczeniu (takie mam przynajmniej wrażenia z testowania). Ten z kolei jest (w najważniejszych nutach serca) niesłychanie subtelny, łagodny, nie wybija się, lecz też nie sposób go nie zauważyć, zatem może intrygować. Bardzo słodki, lecz nie ciemną, gęstą, ciężką słodyczą jak np. A*Men Muglera, ale właśnie czymś budzącym skojarzenia z mlekiem, czymś jasnym. Nadaje się świetnie na lato, ciepłe dni, ciepłe miejsca. W zimie może się nie rozwinąć.
Trwałość - bazowa słodycz przy skórze przetrwała trening na siłowni + saunę + 2 prysznice po drodze. Tym niemniej zapach w żadnym momencie nie jest bardzo intensywny, tzn. nie jest inwazyjnym dominatorem. Ja to postrzegam jako zaletę.
Oryginalność - na tyle, na ile poznałem w miarę popularne zapachy, to odległe, ogólne skojarzenia mam tylko z Pi Givenchy. Odnoszą się one głównie do "typu słodkości", który jest taki sam. Jednakże Pi jest sporo cięższy, można rzec - bardziej ociężały, nie ma nuty mlecznej, w Fahrenheicie jest więcej optymizmu.
Podsumowując - świetny, oryginalny zapach :).

Kiedyś odkryłem pierwszy raz ten zapach i byłem pod wielkim wrażeniem. Niestety przypadkowo powąchałem kiedyś podróbkę za 20zł i oryginał mi się już mniej podoba. Nigdy nie róbcie czegoś takiego.

Dezodorant działa podobnie, jak woda toaletowa (jedno naciśniecie = jedno psikniecie). Jest tylko mniej trwały? Pytanie do Dolce.pl ;] Mimo wszystko dezodorant w miarę trwały jest.
Przyp. Dolce.pl: Dezodoranty Dior posiadają atomizer (a nie aerozol z gazem), który działa jak mechaniczna pompka. Trwałość dezodorantów zwykle nie jest tak duża, jak wód.

Kraina mlekiem i miodem płynąca... Fahrenheit da się lubić (nie sądziłem tego po pierwszej czerwonej wersji)

Użyłem wody rano przed wyjściem do pracy, po pracy spotkanie w pubie ze znajomymi, większość z nich pali, wróciłem do domu po ponad 12 godzinach i co??? I nadal go czuć!!! Trafiłem idealnie z trwałością, moje ph współgra w 100 %, ostra pomarańcz długo otula, na końcu czuć subtelną wanilię, na wieczorne wyjścia, wiosnę i lato wręcz idealny i działa na kobitki:) polecam.

2 dni temu spryskałem się w perfumerii testerem i powiem wam, że jak teraz powącham ciuchy to jeszcze pachną :) A więc bardzo trwałe, chociaż i tak pewnie to zależy od rodzaju skóry, ale jak idziesz wieczorkiem na imprezkę to na pewno do samego końca panny będą się za Tobą oglądać:) Czytałem gdzieś porady, że na dobrze nawilżonej skórze zapach dłużej się utrzymuje, więc panowie z rana Nivea a później Fahrenheit 32:D
Zapach 10/10
Trwałość 9/10
Pozdrawiam.

Do tej pory używałem dwóch zapachów, mianowicie Higher- Diora, oraz Kenzo pour Homme. Znudziły mi się one bardzo szybko. Kilka dni temu natrafiłem na ten zapach. I zdecydowałem się go zamówić. I wiecie co? Teraz czuję się jak gwiazda rocka - nie jak fan muzyki rockowej ;)Ten zapach albo się kocha, albo nienawidzi i w tym całe piękno. Dziękuję dolce.pl za kolejną szybką i fachową obsługę.

Dla mnie to gorszy śmierdziuch niż klasyk. Świdrująco pudrowy i po prostu drażni niesamowicie. Dobra trwałość, ale to na pewno nie zapach na lato, a chłodną jesień.

Jak się nie przesadzi z ilością, to idzie wytrzymać. Dla siebie, zdecydowanie zbyt mdły. Raczej dla kobiet. Ma się poczucie bycia pączusiem, którego chce schrupać kobieta;).

To jest zapach, który można uznać za rewelacyjny. Nieprzekombinowany. Bardzo trwały. Idealny dla osoby młodej.

Lekki specyficzny zapach. Mi się podoba, ale mojej lubej już nie :(

Zapach bardzo mi się podoba, jest lekki, owszem słodki, ale odpowiedni na lekkie dni. Zdecydowanie nie na zimę. To prawda, że kobietom się podoba. Jak tylko używam Fahrenheita 32 koleżanki zawsze mówią, że ładnie pachnę.

Myślę, że to godny następca starego F aczkolwiek nowy taką klasyką już nie będzie. Ciągi dalsze bywają słabsze co nie znaczy, że są do niczego.

Idealnie pasuje do tego zapachu słowo: dziwny. Lecz w tym przypadku ma ono wymiar jak najbardziej pozytywny. Zapach jest bowiem niesamowity, nie można obok niego przejść niezauważonym. Poza tym jest niezwykle trwały. Moim zdaniem równie niepowtarzalny i wyjątkowy co pierwszy Fahrenheit. Dla mężczyzn z klasą, nie chłopców.

Jasne, że Fahrenheit jest dla osób starszych, ale ten może być nawet dla 15-latków, zapach naprawdę piękny, zmysłowy, nie odpycha ludzi tak jak Fahrenheit, który mi się również podoba. Ale mam 23 lata i na zwykłego Fahrenheita, po konsultacjach z paroma dziewczynami, nigdy się w tym wieku nie zdecyduję. Może za 10 lat. A na tego może za miesiąc. Pozdrawiam.

Najpiękniejszy zapach!

Po nutach zapachowych spodziewałem się czegoś słodkiego, jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że zapach jest zupełnie gorzki. O gustach się raczej nie dyskutuje, ale Fahrenheit 32 (również i starszy) nie przypadł mi do gustu. Ogólnie mam wrażenie, że seria Fahrenheit jest raczej dla osób po ok 40 roku życia.

Ostatnio go wypróbowałem w perfumerii i chociaż aż tak mi chyba nie pasuje, na ubraniu pozostał zapach, od którego nie mogę się uwolnić, coś pięknego.

A co powiecie o używaniu go nawet zimą? Z tego co wiem, jest to raczej letni zapach.

Jedna sprawa. Trudno mówić, że ten zapach jest mydlany, jest cholernie piękny i tyle w tym temacie. Issey Miyake jest duszący.

Zapach przepiękny, po prostu miodzio, a do tego piękna reklama.

Wielka szkoda, ze nie ma wersji 30ml. Chociaż studiuje w Niemczech i przyznam, że jeszcze nie kupiłem nic u Państwa, jestem gotów złożyć przyrzeczenie publiczne, że bym go kupił. Oczywiście żartuję, poza tym, tak to jest, CHANEL, które też jest cudowne, też jest minimum we flakonikach 50ml. Może po to, by biedni studenci nie mieli do nich dostępu. Hehe. Fahrenheit 32 to genialny zapach, naprawdę polecam.

A co trwałego Dolce.pl poleci na koniec lata - jesień?
Przyp.Dolce.pl: Polecamy Lacoste Essential - świeży, męski zapach i bardzo trwały, jeden z najlepiej się sprzedających u nas produktów. Ciekawym zapachem jest też Dolce&Gabbana pour Homme - zapach uniwersalny, można go używać na dzień jak i na wieczór. Polecamy jeszcze Kenzo Pour Homme, zapach morski i lekki.

Świetna nuta na lato, upalne wieczory. Długo utrzymuje się na skórze. Używam i nie spotkałem się jeszcze z negatywną opinią. Kobietom się podoba i to bardzo.... Ja w każdym razie polecam.

Słodki, troszkę pudrowy, ale zarazem świeży, przyciągający, unikalny... Śliczny - tak mówią koleżanki ;)

Nie podoba mi się ten zapach, aczkolwiek jest niesłychanie oryginalny.

Zapach bardzo fajny, zupełnie inny niż poprzedni Fahrenheit. Ciepły, słodkawy i pudrowy, a mimo to delikatnie świeży. Mnie kojarzy się troszkę z ciepłym mlekiem zmieszanym z wanilią. Zapach z gatunku tych "do jedzenia". Zastanawiam się nad kupnem, na letnie wieczory będzie jak znalazł :)

Fajny, świeży zapach na lato.

Taka sama ohyda jak klasyczny Fahrenheit! FU!!!

Zapach intrygujący, lecz dla mnie mydlany. Jest to pierwszy zapach, którego nie mógłbym używać. W moim odczuciu bardzo mydlany i strasznie kręci w nosie.

Nic specjalnego, nijaki zapach.

Mdły, pudrowy... Nie polecam.

Napiszcie troszkę więcej o tym zapachu, jaka trwałość, jakie wrażenia płci przeciwnej. Byłbym wdzięczny.

Tak, dokładnie zgadzam się z moim przedmówcą i z Cassyoosh. Zapach jest inaczej odczuwany przez kobiety, a co najważniejsze - się podoba. Wg mnie to jeden z najpiękniejszych zapachów, chyba nr 2 tuż za Kenzo pour Homme. Nie znam innych podobnych perfum, wg mnie są oryginalne i nowatorskie, potrzebują czasu, żeby się przyjąć... Na szczęście mój mężczyzna powoli się przekonuje :)

Zapach bardzo fajny, może trochę zbyt delikatny jak dla mnie. Ale co najważniejsze szalenie podoba się kobietom i to jest całe sedno.

Dla mnie - dość przeciętny, mam wrażenie, że podobne już wąchałem (ale nie pamiętam nazw, bo nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia). Za to moja dziewczyna - była nim zachwycona. Polecam, jeśli ktoś lubi molestowanie przez płeć przeciwną. Bo dla mnie sam zapach - taki sobie.

Mam próbkę właśnie na ręce i szczerze mówiąc to pierwsze wrażenie - mydło. Pachnie jak jakieś mydło do mycia rąk, naprawdę porazkaaaaaaaa!!!! :/
Zapach jest nijaki.

Zbyt intensywny, pudrowy zapach. Aż kręci w nosie.

Panowie używający tego zapachu i komentujący go powyżej się mylą - to panie, które go oceniają, mają rację - i cały sekret staje się prosty; tak poprzednia wersja, jak i obecna tego zapachu adresowana jest dla wrażeń zapachowych kobiet i tylko kobiet - panowie czują zapach jedynie ogólny, powierzchowny - ciężko to trochę zdefiniować - Fahranheit'a; za to panie odczuwają, bo nie tylko czują, pełne spektrum; stąd taka siła Dior'a, iż jego najwyższych lotów fachowcy od zapachów wiedzą, jakiego rodzaju wonie damskie mają czuć z kobiecej skóry panowie, a jakie wonie panów działają najlepiej na panie - i wszystko w temacie :)

Na początku nie przypadł mi do gustu, taki słodki, pudrowy, ale po dniu jak go dostałem koleżanki mi mówiły, że bardzo ładnie pachnę. Moja dziewczyna prawie go zlizywała ze mnie. Zapach jest troszkę dziwny, ale to rzecz gustu.

Jak każda nowość jest czymś innym od utartych standardów, mimo tego zapach ciekawy, typowo letni!

Jeden z najgorszych i najbardziej płytkich zapachów wszechczasów. Nie wiem, jak tak potężna i znana marka mogła wypuścić na rynek coś takiego... Przepraszam, bo może komuś się to podobać, ale moim zdaniem to jest po prostu beznadziejne, szkoda kasy, koniec, kropka.

Przyjemny zapaszek, ale niczym specjalnym mnie nie zachwycił.
Ładny flakon.

Najlepsza woda, ma po prostu przepiękny zapach..... Można się rozpłynąć...

Pierwszy Fahrenheit był najlepszy, ten jest tylko bladą próba powtórzenia sukcesu poprzedniego. Nie ujął mnie niczym ten zapach niestety. Poprawny co najwyżej.

Mój facet go kupił sobie na wiosnę. Super pachnie, polecam na wiosenne upalne nocki we dwoje! To działa!
Firma NANOSOFT nie odpowiada za treści wprowadzane przez użytkowników witryny Dolce.pl.
Firma NANOSOFT zastrzega sobie prawo do niepublikowania treści wprowadzanych przez użytkowników wg własnych kryteriów.
Sprawdź datę produkcji
Jak znaleźć numer serii na produktach Christian Dior?
Kosmetyki produkowane lub dystrybuowane przez Parfums Christian Dior:
Numery serii 4 znakowe (cyfra, litera, 2 cyfry) (np. 1N03) zwykle są wytłoczone na spodzie opakowania.