Yves Saint Laurent La Nuit de l'Homme

Zestaw upominkowy EDT 60ml + balsam po goleniu 50ml + żel pod prysznic 50ml
Brak towaru.



0
0
0
0

Twoja opinia

Chcesz zarezerwować pseudonim i mieć awatar?
Utwórz profil publiczny Dolce.pl!
  • Baw się i pisz, co myślisz!

    Opinie pomagają konsumentom, ułatwiając wybór dobrego produktu. Ważne są też opinie krytyczne, bo dzięki którym unikniemy kupna bubla.

Opinie o Yves Saint Laurent La Nuit de l'Homme

Ja mam 20 lat nie całe i bardzo dumny jestem z siebie gdy psikam się LA NUIT, nie tylko na dojrzałych facetów :)

pzdr.

 

Dostałem kiedyś próbkę, tylko, że wersji EDP. Zapach ten cały czas chodził za mną. Wersja EDT jest intrygująca, a raczej inna niż pozostałe perfumy w mojej kolekcji. Podsumowując. Zapach kupiłem rok temu i mało kiedy go używałem. IMO jest to dla bardziej dojrzałego faceta po 30, 40. Do mnie, mam 26 lat po prostu nie pasuje. I źle bym się chyba czuł przy ludziach nosząc go na sobie. Koniec końców, dałem ojcu i mu się spodobał.

Co do trwałości. Ja nie mam z żadnymi perfumami problemów. Kupuje się przenośny atomizer (DOBRY!!) i ma się w kieszeni zawsze przy sobie 4ml. Wydatek dość duży, nie będę polecał. Ale Dolce.pl powinno takie coś do siebie sprowadzić.

 

Ja chciałbym wyrazić swoją krótka lecz treściwą wypowiedź. Jestem chyba pierwszą osobą która jest zawiedziona tym zapachem, dlaczego? Otóż, wróćmy do roku 2008 gdzie to Salvatore Ferragamo przedstawia swój niepowtarzalny męski zapach, którym jest F By Ferragamo Pour Homme Black - nikt jeszcze nie wyraził opinii na temat tego zapachu, dlaczego? Przecież w bazie to nic innego jak, YSL La Nuit L'Homme. Nie twierdzę, że La Nuit jest złym zapachem, lecz Ferragamo jest znacznie tańszym i trwalszym zapachem (La Nuit wyszedł na rynek rok później). Teraz co do zwykłego L'Homme, to właśnie on jest powiewem świeżości YSL, dla mnie L'Homme teraz jest tym czym był Opium w swoich latach. Tak jak Carolina Herrera pokazała nam zapach XX w. Który utknie nam w pamięci, tak YSL swoim L'Homme przekazuje nam klasyk, klasyk na miarę XXI w.

 

Piękne początkowe nuty, rewelacja, przepiękny zapach tak do 1-2 godz, później robi się trochę nudny, nie zrozumcie mnie źle, dalej ładny, ale początkowe nuty wymiatają wszystko co do tej pory wąchaliście!

 

Właśnie mam Envy, zostało mi od zeszłego roku ponad pół flakonu ok. 27 ml. Niestety jakoś zaczął mnie drażnić ten zapach, próbuje się go pozbyć jednak nie ma chętnych uhh.

 

Gucci PH I klasyczny, albo Envy tyle w temacie.

 

Świetny zapach! Po dojściu do nut bazy przypomniał mi o płynie do płukania Silan Aroma Therapy - Lawenda z wanilią :D
Co do YSL to na pewno jest to wart kupna zapach, uwodzi kobiety doskonale. Nie emanuje tak swoją obecnością nachalnie ani dyskretnie, jest tak pomiędzy. Trwałość w porządku jak na nowoczesne kompozycje, spokojnie do 6 h bez wwąchiwania się w np. spryskany nadgarstek. Zapach piękny. Dla mnie takie 4.7/5 reasumując.
Mam jednak dylematy na jesień/zimę pomiędzy właśnie YSL, a Londonem, a Gucci PH II. Wszystkie piękne, szkoda, że raczej do delikatnych należące:(

 

Dzisiaj otrzymałem ten zapach z Dolce.pl, 100% oryginalny i szybka przesyłka. Polecam!

 

Wersja "le parfum" trzyma się bardzo blisko ciała, do tego jest nieziemsko krótkotrwała.

 

Dla mnie osobiście porażka, kupiłem go tzw. w ciemno nie tyle sugerując się tutejszymi bardzoooo pozytywnymi opiniami co mając na uwadze poprzednika z 2007 r. L'Homme. Ten obecny nawet się nie umywa do swego starszego brata, to tak jakby oglądało się 3 część szklanej Pułapki, która to część nigdy nie będzie tak dobra jak ta pierwsza- to samo jest z tym nieudanym kosmetykiem, niestety jestem już jego posiadaczem, eh.

 

Panowie nie liczyłem, że z wąchania perfum to taki odjazd!!! Mam nadzieję, że ich nie zakażą!!! Ale jazda.....:-)

 

Czerwcowe noce - najdłuższe, najgorętsze, bezkresne, tajemnicze a 22.06 będzie moja 35 na tym łez padole - idealna pora na remanent ziemskiej egzystencji.... Piszesz, że usta bolą, serce też i jestem więcej niż pewny, że tak samo jak moje. Każdy dzień powoduje, że kawałki, na które ono pękło stają się coraz mniejsze, ale jest ich przez to coraz więcej i więcej... Czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja do bólu. Tak jak nigdy w to nie wierzyłem, tak teraz pod tym zdaniem gotów jestem złożyć podpis własną krwią. Napisałeś wspaniale o rozliczeniu się z uczuć, miałem to samo na myśli tylko uciekło mi aby umieścić tą tezę w poprzednim komentarzu. Tak jak ból jest jedyny i najbardziej osobisty tak i poczucie własnej godności i szacunku do samego siebie i tego ile dało się z siebie - tego nikt Ci nie zabierze, nie zdewaluuje. Waluta, którą się płaciło w miłości i za miłość ma zawsze bardzo wysoki kurs na giełdzie uczuć i emocji tego świata. Taka miłość ( nie można mówić, że nieszczęśliwa, bo szczęściem jest właśnie to, że jest) - bierze zakładników. Jest w Tobie - zjada Cię od środka i zostawia Cię płaczącego w ciemności tak, że stwierdzenie " może jednak zostaniemy przyjaciółmi " jest jak kawałki szkła drążące rany w Twoim sercu. To bardzo boli. Nie tylko w wyobraźni, nie tylko w umyśle - to cierpienie duszy, rozrywające od środka.
Jeśli kogoś kochasz nad życie, szczerze, ufnie i bezgranicznie pozwól Jej odejść chociaż to najtrudniejsza dla mnie rzecz do zrozumienia i nie wiem czy będę miał do tego jeszcze jakiś większy dystans - na razie, czyli po 8 miesiącach to dla mnie nierealne. Jeśli wróci to znaczy, że zawsze była Twoja - jeżeli nie to znaczy, że nie była nigdy... Kobieta - anioł, które na ziemię zstępują bardzo rzadko. Paradoksalnie anioł przyniósł nie to co miało być, ale cierpienie. Cierpienie z miłości. Droga do największej miłości wiedzie przez największe cierpienie z nią związane. Tylko Ci co są naznaczeni cierpieniem, są wybrani. Pomyśl, jak trudnym jest proces zrozumienia swojego cierpienia, jak wielkiej wymaga pokory i mądrości od człowieka. Piękny cytat, znaleziony przeze mnie, który czytam i czytam i zasypiam przy nim licząc, że po przebudzeniu będę go rozumiał:
"Okazuje się, że bycie wybranym, naznaczonym jest postawieniem przed człowiekiem szalenie wysokiej poprzeczki, do której przeskoczenia wiedzie bardzo długa droga. Proces zrozumienia cierpienia, który wiedzie przez początkowa fazę złości i poczucia niesprawiedliwości, poprzez pokorę i przyjęcie swego losu, aż do zrozumienia sedna swego przeznaczenia w cierpieniu i podjęcia walki o wykonanie swojej życiowej misji utrzymania brzemienia. Cierpienie niesamowicie zmienia, hartuje człowieka, czyni go zazwyczaj o wiele lepszym i przede wszystkim mądrzejszym. Na tym właśnie polega istota bycia wybranym. Przecież w życiu nic się nie dzieje bez powodu i wszystko ma swój wielki sens, czasami bardzo ukryty. Najbardziej uniwersalnym przeznaczeniem człowieka jest przejście przez życie z godnością. Niektórzy kroczą przez nie różaną, inni cierniową drogą. Jeżeli spada na człowieka niespodziewanie cierpienie, to najwyraźniej ktoś oczekuje od niego dowodu ludzkiej siły i wiary w sens życia. Dlatego też w takich przypadkach nie należy pytać: Dlaczego?-tylko zastanowić się: Po co?"
La Nuit... Zrobiłem coś, czego nie przewidziałbym nigdy. Otóż drogi Jimmy otworzyłem szafkę, w której trzymam wszystkie magiczne flakoniki i spryskałem tym cudem nadgarstek, co miałem zrobić dopiero w grudniu. Jest nieziemsko, bo to największa sensacja ostatniego 5-lecia i szaleję za tym zapachem, ale i wilgotno w oczach - na przemian łza radości i bólu, bo wróciło wspomnienie Nocy Wigilijnej - samotnej i utopionej w gorzkich łzach, jak długiej tego nie wiem, bo sen otulił mnie swoim płaszczem. Jaka będzie ta AD 2011 ( jeśli będzie)? Tak samo jak myślę o niej z nadzieją, tak samo się jej boję....
Pozdrawiam bardzo serdecznie ( nigdy nie było i nie będzie inaczej ). W moim skarbcu cytatów i przysłów nie ma już zdania " Nigdy nie mów nigdy ". Pojawiło się inne " Nigdy nie mów zawsze ". Dlaczego tak? Ano dlatego, że w uszach brzmi mi wciąż : " Jak tylko zobaczę, że dzwonisz to zawsze odbiorę ".
P. S. Issey Miyake Intense, hmmm.... Zacznę biegać po perfumeriach by poznać ten zapach. Jeśli go nie natrafię to zrobię rzecz, dla innych najbardziej dziwaczną, dla mnie najbardziej oczywistą - zamówię w ciemno na Dolce.pl i to bez względu na to, że pojemność to 125 ml....

 

Witaj, Lucjanie, dziękuję za opowieść wonną i emocjonalną, rzeczywistą i metafizyczną. I pomyśleć, że zapachy mogą wyzwalać tak niezgłębione sensy z pozoru zwykłej codzienności. Cóż, Yves Saint Laurent... Flakonik niezwykłości... Jesteśmy aktorami na scenie świata, gramy swe role lepiej lub gorzej... Ale jedno jest pewne - zostaniemy rozliczeni z miłości, jaką tu, na scenie życia, ofiarujemy czy wzbudzimy w innych, by ich dusza promieniowała prawdą, dobrem i pięknem. Trudne zadanie. Tym bardziej, że miłość nas zdumiewa i daje poczucie bezkresu, ale też staje się osią dramatu istnienia. Bo zdarza się, że dwoje ludzi poznaje się i nie ma wątpliwości, że oto stał się cud nad cuda, odnaleźli się w plątaninie codzienności, spojrzeli na siebie oczyma duszy, i chociaż nie mogą bez siebie istnieć, udają, że miłość do nich nie przyszła, bo jedno z nich już komuś przyrzekło wieczność i boi się skrzywdzić swe pierwsze drgnienie serca. A drugie nie walczy, tylko powoli zamiera, stając się kamieniem, bo powtarza za Conradowskim Jimem "Tak trzeba". Czasami aktem największej miłości jest pozwolić jej pozostać w wymiarze ducha. I jest to prawda, wobec której staję bezradny... I usta bolą z niepocałowania. A za chwilę i nozdrza zaczną boleć z niepowąchania La Nuit de l'Homme... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie w tę noc czerwcową, noc jakby wyjętą ze świata Iwaszkiewicza.
PS A o woniach pisałem na Dolce.pl niezbyt wiele, sądzę, że pozostałe moje opinie nie są godne uwagi. Powiem tylko, że kilka dni temu kilkoro ludzi niemal przyssało się do mojej szyi, sprawcą zamieszania był Issey Miyake Intense... :-)

 

Potwierdzam, że wersją EDP można się mocno rozczarować. W stacjonarnej perfumerii mieli tylko EDT. Zapach mnie rozbił, jest fascynujący, niedościgniony, elegancki i zmysłowy. R E W E L A C J A! Zamówiłem wersję LE Parfum - kilkadziesiąt złotych droższą, mając nadzieję, iż zapach będzie utrzymywał się sporo dłużej. Co bardziej mylnego, nie dość, że perfuma nieco inna od EDP, to i jej trwałość pozostawia wiele do życzenia - testowany na skórze, papierku i bawełnianym podkoszulku. Wersja le perfume nie utrzymuje się na skórze dłużej niż 4 godziny (?) - to jakieś nieporozumienie.