Thierry Mugler Aura

Woda perfumowana spray - możliwość napełniania 30ml
Brak towaru.



1
0
2
1

Wybory użytkowników

Chcę mieć
+1 ukryty
Używam
Feerie
Dorota
Nie dla mnie
+1 ukryty

Twoja opinia

Chcesz zarezerwować pseudonim i mieć awatar?
Utwórz profil publiczny Dolce.pl!
  • Baw się i pisz, co myślisz!

    Opinie pomagają konsumentom, ułatwiając wybór dobrego produktu. Ważne są też opinie krytyczne, bo dzięki którym unikniemy kupna bubla.

Opinie o Thierry Mugler Aura

Tropikalna dżungla pełna tajemniczości i piękna. Zdradzieckie, trujące rośliny owijają się wokół narkotycznie pachnących, słodkich kwiatów. Czuję dwie sprzeczności. Aurę pokochałam całym sercem. Te perfumy zapoczątkowały pewien rodzaj duchowego odrodzenia w moim życiu. Fascynują mnie indyjskie filozofie, a w tym czakry. Otóż reklama Aury mnie zachwyciła. Jakież było moje zdziwienie, gdy zrozumiałam, że czakra serca, Anahata, ma kolor intensywnie zielony. Zaś sposób, w jaki kobieta z reklamy trzyma flakon idealnie oddaje naturę tej czakry. Nie spodziewałam się takiego nawiązania ze strony Muglera. Poza tym jestem ogromną fanką T. M. I jeszcze nie zawiódł mnie żadnym ze swoich tworów - wszystkie jego kreacje są dla mnie uzależniające. Aura nie była wyjątkiem. Przebiła nawet fenomenalnego Aliena. Absolutna perfekcja! Podoba mi się każda nuta, nie mam jej absolutnie nic do zarzucenia. Początek jest nieco mentolowy i szalony, następnie czuć rabarbar i egzotyczne nuty, a na sam koniec wyczuwam kremową wanilię podbitą tym nieokreślonym, mentolowym czymś.
Trwałość jest na medal - po teście schowałam papierek do zeszytu i o nim zapomniałam, dwa miesiące po... Cały mój notes ma intensywny zapach Aury. Przyłapuję się na tym, że często go otwieram nie po to, by coś zanotować, a w celu poczucia magii tej zielonej słodkiej mieszanki.
Zauważyłam w recenzjach, że niektórym ludziom się nie podoba, co mnie nie dziwi - Mugler często wywołuje ekstremalne emocje, miłość lub nienawiść, przez co lubię Aurę jeszcze bardziej. A ten zielony kolor i piękna butelka... Dzieło sztuki. Podoba mi się też, że jest nietypowa, jeszcze nigdy nie wąchałam czegoś podobnego. Polecam spróbować zapoznać się z Aurą - choćby po to, by doświadczyć czegoś niezwykłego.

 

Piękne i wyjątkowe jak wszystkie zapachy Muglera. Trwałość zabójcza, spokojnie wytrzymują cały dzień.

 

Wygląd: piękne opakowanie i super kolor, chce się je mieć na pierwszy rzut oka!
Zapach: bardzo ładny, trwały, choć początkowo wydawał się zbyt apteczny, jednak po kilku razach przyzwyczaiłam się i polubiliśmy się.
Obsługa sklepu: szybka wysyłka, bardzo dobra cena, dostępność i możliwość uzupełnienia - super!

 

Pachnie zielną wanilią, takim suszem jak karma dla żółwi lądowych (suszone zioła) z budyniem waniliowym. Zapach może nie jest ciężki, ale na pewno nie nadaje się na lato. Trwały, mocno wyczuwalny. No i niestety dla wielu nieprzyjemny w odbiorze.

 

Hmmm... Zapach na pewno dziwny, inny przynajmniej na początku. Amol to pierwsze skojarzenie. Z czasem w wąchuje się w nadgarstek popryskany Aurą. Zimna świeżość, trudne do uchwycenia nuty. Coś drzewnego, dobrze ktoś napisał, że mentol tez czuć. Niezwykle intrygujący. Nie napisze że brzydki, ale dla mnie trudny do zdefiniowania. Wyobrażam sobie, że tak pachnie Maleficent ta królowa z filmu... Zieleń, bajka, magia, smoki, długie zakurzone suknie, przestrzeń, coś nieokreślonego. Powiem szczerze, że warty poznania zapach. Póki co siedzę w domu i się nim delektuje, ale czy dla otoczenia byłby odpowiedni? Czuje że jest przyjemny, z czasem zaczyna mi się podobać. Ale nie kupiłabym go w ciemno nigdy ani sobie ani tym bardziej komuś. Wydźwięk trochę męski, z powiewem tej świeżości mentolowo aptecznej i coś co sprawia, że nie mówię nie. Nosiłabym go w chłodne deszczowe dni lub wczesną jeszcze zimną/wiosną. Dziwny naprawdę, ale bólu głowy nie wywołuje. Muszę jeszcze go testować, bo coś do niego ciągnie. Zapach nie na codzień. Albo i tak. Sama nie wiem... W każdym razie warto było wypróbować. Zupełnie inny, niesamowity, nieokreślony a jednocześnie intrygujący.

 

Trudno opisać ten hipnotyzujący i nietypowy zapach. Ale gdzieś w necie natrafiłam na recenzje, że to połączenie Angela i Aliena na zasadzie a nóż hit plus hit równa się hit. I... tak! muszę stwierdzić, że tak mi to rzeczywiście pachnie... No, może jeszcze dodajcie parę kropli mentolu. I najlepsze, że wyszło im rzeczywiście niezwykle trwałe i ciekawe pachnidło. Polecam, choć mój ulubieniec to Alien edp. W ogóle to same nazwy na literę A, więc ciekawe co będzie następne, bo słowo absolute już tak nadużywane, że chyba odpada.

 

Dzisiaj poznałam nową, długo oczekiwaną wersję Aury Sensuelle. Na pewno wyczujemy w niej klasyka i jego mentol. Nowa wersja jest jednak na początku przyjemnie kwiatowa i kremowa. Zapowiadał coś ciekawego, do momentu, gdy pojawiła się dość spora dawka słodyczy, co w porywach wygląda tak jakby do podstawowej Aury dosypać kilka łyżek cukru. O! Jak się bierze mentolowe krople żołądkowe to często podaje się je na kostce cukrowej.

 

Ciekawy i trwały zapach. Testowałam go tuż po premierze w PL czyli w zimie. Zgniła zieleń, mentol, wanilia i na koniec akord burbonu. Niestety przy tym zapachu popadłam w dziwną melancholię, smutek, nostalgię. Nie potrafię tego wytłumaczyć.